Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Villanova

Dziewczyny, ktore nie gotuja i nie sprzataja bo nie lubia. Czy jest nas wiecej?

Polecane posty

Gość zlewająca czyjeś poglądy
Zresztą w ogóle teraz przepisy, styl gotowania tak się uwspółcześniły i skróciły w czasie, że stanie w kuchni nad duszącym się mięsem a potem zaprawianie zaklepką sosu, robienie surówki i obieranie ziemniaków to już przeżytek i można to robić jedynie raz kiedyś, jak jest czas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość i co z tego..............
A ja lubie gotowac :-) I umiem zrobic cos z niczego, nie musze stac przy garach godzinami aby zjesc pyszne danie. Nie cierpie za to piec ciast (w ogole za slodyczami nie przepadam) wobec czego w domu jadamy jedynie gotowe ciasta - raz na jakis czas. Sprzatac nie lubie ale nie lubie tez syfu :O Tylko ja sie troche wycwanilam bo mam juz sporych synow i ich gonie do roboty :P Pranie to nie problem, pralka za mnie pierze. I mam jednego bzika :O na punkcie scierek kuchennych (tych do wycierania). Po jednym wytarciu stosu naczyn wedruja do brudow :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość i co z tego..............
A ja lubie gotowac :-) I umiem zrobic cos z niczego, nie musze stac przy garach godzinami aby zjesc pyszne danie. Nie cierpie za to piec ciast (w ogole za slodyczami nie przepadam) wobec czego w domu jadamy jedynie gotowe ciasta - raz na jakis czas. Sprzatac nie lubie ale nie lubie tez syfu :O Tylko ja sie troche wycwanilam bo mam juz sporych synow i ich gonie do roboty :P Pranie to nie problem, pralka za mnie pierze. I mam jednego bzika :O na punkcie scierek kuchennych (tych do wycierania). Po jednym wytarciu stosu naczyn wedruja do brudow :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oj, nie przesadzajcie, że zrobienie pieczeni zajmuje tyle czasu. Trzeba przyprawić, zrumienić, a potem poddusić. Nie stoję nad nią cały czas tylko zaglądam co pewien czas czy sos nie wyparował, a w tym czasie zajmuje sie innymi rzeczami. Podobnie z kaszą - wrzucam do wrzątku, zmniejszam temperaturę, nastawiam czasomierz i gotowe. Dla mnie to o wiele mniej czasochłonne niż produkcja kotletów. Ale jeżeli ktos nawet z gotowania kaszy robi wielki problem, to logiczne jest, że się nie potrafi wyrobićc z czasem. A od zmywania jest zmywarka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zlewająca czyjeś poglądy
Ja zmywarki nie mam, więc od zmywania są moje ręce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To polecam rozważnie zakupu zmywarki. Po miesiącu staje się tak niezbędna do życia jak pralka. Ja na jedzenie w szkole mam może skrzywione spojrzenie, bo u mnie nie zdało egzaminu, jako że syn zjadał rzadko kiedy wszystko, jesli już to naleśniki czy inne tego typu dania. Więc może dlatego jestem uprzedzona do tego typu rozwiązania. Poza tym mimo iz nie jestem super kucharką, to w większości przypadków nie mam wilekich oporów przed gotowaniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takze nie gotuje
messol ja nie wiem ile czasu zajmuje ci pieczen, ale dla mnie to by byla czarna magia:D Nasz piekarnik jeszcze nigdy nie byl uzywany i watpie czy bedzie przeze mnie. Kiedys na studiach pizze zrobilam (a raczej probowalam:P) I kiedy trzeba bylo ja wlozyc do piekarnika to wiedzialam jedynie gdzie drzwiczki sie otwiera:D Czekalam z ta pizza na wspollokatorke bo nie mialam pojecia co robic z piekarnikiem:D Tak czy siak to byla najgorsza pizza w moim zyciu i watpie bym kiedykowliek jeszcze prbowala swoich kulinarnych "zdolnosci"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zlewająca czyjeś poglądy
Mnie wkurza np. sam fakt, że przychodzę z pracy i tu jeszcze wizja stania przed kuchenką, gotowanie ziemniaków , pieczenie mięsa, potem jedzenie, zmuywanie, ile czasu się w sumie na to wszystko traci, dosłownie z 2 godziny licząc ugotowanie, zjedzenie, międzyczasie dziecko coś chce,potem zmywanie i człowiek nim się wygrzebie z tym obiadem, to jest wieczór i już na nic nie ma czasu i jest padnięty od samego obiadu. Dlatego nie raz mi się marzy przyjsć do domu i nie gotować nic, tylko wziąć kanapkę, zrobić sobie herbatę i być wypoczętym i zadowolonym. Wieczorem, jak mi dziecko zaśnie, to chyba prędzej bym padła, niż jak bym miała teraz gotowac obiad na jutro.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zlewająca czyjeś poglądy
Takim antytalenciem kulinarnym to ja nie jestem, umiem zrobic praktycznie wszystko,od zupy po pieczeń , na pizzę wystarczy znaleźć przepis na ciasto, zarobić i na górę nakładasz co chcesz, wedle gustu, nie ma filozofii, a piekarnik to też nie filozofia, ale zwyczajnie nie chce mi się, nie lubię się taplać w garach na co dzień.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takze nie gotuje
z tym piekarnikiem to bylo tak, ze w moim rodzinnym domu zawsze byl elektryczny i jako tako bym wiedziala jak go wlaczyc. A tamten na stancji byl gazowy w ogole nie mialam pojecia co i jak:D Pierwszy raz wtedy spotkalam sie z takim zjawiskiem:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zlewająca czyjeś poglądy
No ale to chyba można się domyślić, jak działa gazowy ? Wystarczy popatrzeć, pomyśleć i się wpadnie na to, gdzie się wyłącza, czy zapala.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja juz jakoś tak się wdrożyłam w gotowanie, że nie jest to dla mnie wielki problem - taki sam obowiązek jak praca. Tylko ja zaczynam gotować wieczorem, bo wczesniej nie mam mozliwości. I prawie zawsze gotuję na dwa dni - wtedy drugiego dnia mam spokój. Ale rozumiem osoby, które mają taka awersję do gotowania jak ja do sprzatania, że nie potrafią odróżnić tarki od patelni. ;) Żałuję za to, ze syn mało co lubi, bo to podcina mi kulinarne skrzydła i ogranicza do kilkunastu dań.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takze nie gotuje
o nie, jak zobaczylam jak kolezanka go zapala to tylko upewnilam sie w przekonaniu, ze dobrze zrobilam nie probujac go odpalic:D Po prostu nie mam talentu ani zmyslu kulinarnego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jedyne co przychodzi mi do głowy po przeczytaniu twojego posta to ,,O ku..a,, Przecież przy 3jce dzieci to Ty musisz mieć obore w domu,jak Twoje dzieci tak jedzą to za kilka lat odczują takie odżywianie,a przeciez po tych płatkach,gorących kubkach i słoikach trzeba pozmywać, czy też tak stoi? JA nie jestem pedantką ale po tym co przeczytałam poprawił mi się humor na cały dzień-muszę męzowi przeczytać;) NApisz chociaż czy często przychodzą ci Ukraińcy?;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nestea........
mi tam pomaga maz, wiec nie marnuje w kuchni 2 godzin. ja gotuje on zmywa. zreszta jak moge to w czasie gotowania obiadu myje kilka naczyn,a reszte pozniej. w nowym mieszkaniu bedzie zmywarka, wiec jeden problem mniej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nestea........
wedlug 1 postu Ukraincy przychodza 2-3 razy w roku. Musza miec wtedy niezly zapierdziel :D :D Jakby jeszcze regularnie przychodzila pomoc domowa to ok, ale tak rzadko to dajcie spokoj. Nawet toalety czy zlewu nie sprzatnac? fuuuuuuuujjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjj

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pani GINEKOLOG
ja tez niejestem pedantkom ,no ale bez przesady to ty pewnie masz bajzel na kolkach, jakmasz trojke dzieci.Ja niemam dzieci tylko z partnerem mieszkam i jak nie sprzatam trzy dni (to znaczy codziennie zmywam przynajmniej naczynia) to mam taki syf ze daj spokoj ,a to ty musisz miec rozp*****, ja przyznam ze tez niezbyt chetnie gotuje i sprzatam , ale zycie nie polega tylko na przyjemnosciach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W rozmowach w toku wlasnie jest temat o brudasach :) Mój tata zawsze powtarzal ze jesli nie przeszkadza Ci syf w domu to tez nie powiniem przeszkadzac syf w majtkach :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kazdy ma prawo zyc tak jak mu sie podoba...Pomyslcie,jaki nudny bylby swiat,gdyby wszyscy byli do siebie podobni... Choc nie utozsamiam sie z autorka to jej takze nie potepiam..bo i po co?jesli jest szczesliwa to w czym problem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Syf na maxaaaa
miałam kumpele taką syfiarę że tylko pawia puścić. Miała 10 kotów - autentycznie, koty lały w mieszkaniu gdzie popadnie, ona nie sprzątała bo nie lubiła. Kłęby- takie kocanki brudu walały się wszędzie na podłodze. Podłoga zawsze w plamach, śmierdzi w tej chacie szczochem kotów że nos zatyka. W łazience u niej mało sobie zębów nie wybiłam jak potknęłam się o hałdę brudnych ciuchów, które stanowiły połowę łazienki! Te ciuchy brudne wywalały się z pralki na podłoge, z której powstała wielka prawie górnicza hałda! Jak jakiś kot dostał się do łazienki to wytargał te ciuchy na korytarz i wtedy leżały na korytarzu. Blaty w kuchni wiecznie były uwalone syfem, na tych blatach przechadzały się koty, które łapą wygarniały sobie żarcie z gara, jak jej się wreszcie zachciało coś upichcić. Nie gotowała, bo jej się nie chciało, czasem od wielkich dzwonów, to wtedy koty mogły sobie w garach nurkować :O Wiecznie kupował zupki chińskie, kupowała mrożone pizze, fast foody, zapiekanki, same śmieciowe żarcie i tak karmiła swoją córkę :O Na domiar tego syfu kupowała sobie bieliznę w lumpeksie typu: majtki i biustonosz i mówiła jakie to wyłowiła perełki :O Może to ty autorko???? Bleeeeee nie to nie ty, ale blisko ci do niej. Tą to mąż zostawił jak miał dość życia w takim szambie i znalazł sobie czystą i zadbaną kobietę, która dba o dom.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama Noego :)
Oj ja nie umialabym tak,tez nie lubie zabardzo sprzatac,ale uwielbiam jak jest w domu porzadek,a co do gotowania to lubie gotowac,czesto w kuchni eksperymentuje,no taki moj maly konik to jest.Ktos tam napisal,ze zal jej jest Twoich dzieci autorko,ze nie beda znaly zapachow domowych obiadow itp.rzeczy i to jest prawda,ja rownez swoje dziecinstwo kojarze z roznymi zapachami ktore dobiegaly z kuchni,no i jeszcze zapach swiezo wypastowanej podlogi kiedys byla taka pasta(nie wiem czy jeszcze jest) Ona w sumie smierdziala jak diabli,ale ja ten zapach pamietam do dzis i przewaznie na swieta byly nia podlogi pastowane i tak mi sie swieta wlasnie kojarza,z zapachem pomaranczy,pieczonej szarlotki i tej wypastowanej podlogi :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja rozumiem ze mozna
nie sprzatac codziennie tylko generalnie raz na tydzien. To samo tyczy sie prania. Nie rozumiem jednak braku obiadow. Mąż może i zje w pracy, ty niechcesz bo się odchudzasz ale dzieci? Moje jedzą obiad o 12 w przedszkolu i jak odbieram ich pierwsze co to wołają jeść!! Ja wracam z pracy o 15 w domu z dziećmi jesteśmy o 16 więc obiad robie na 17 zupe zazwyczaj gotuje na 2-3dni takze jedza zaraz po powrocie na 2danie czekają do tej17. Ugotować zupe to niewiele roboty taki rosolek, pomidorowa, ogorkowa czy krupnik to chwila moment. Na 2 też wystarczy chwilka nie musisz przeciez lepic pierogow!!!! Ja salatki gotowe kupuje, chyba ze robie mizerie to sama szybko ogorka skroje i gotowe. Dla mnie postawa autorki to szczy lenistwa, az dziwie sie ze tacy ludzie jeszcze istnieja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość też nie lubię gotować i sprząt
ć... ale niestety jakość artykułów w sklepach jest tak kiepska, że po prostu muszę coś zrobić.... ... nie wyobrażam sobie dawać swojej rodzinie zupki w proszku czy płatki - dla mnie to najgorszy z możliwych syfów - kijem bym tego nie tknęła... my na śniadanie pijemy świeżo wyciskane soki.... dzieci dostają swojskie jajka albo kefir... ja jem miskę swojskiej kapusty kiszonej bo też dbam o linię.... ... nie robię jakichś wielce skomplikowanych potraw... raczej wrzucam rybę i kalafior do parowara.... ale zupki chińskiej bym nie zjadła nawet z pistoletem przy głowie :O Co do sprzątanie to ja robię raz w tygodniu i nie mam z tym problemu... u nas daleko od granicy wschodniej, to za sprzątanie sobie niestety sporo liczą dlatego na wynajem kogoś szkoda nam kasy... pranie też robię raz w tygodniu, a okna myje 2x w roku :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ściemnia Wam a Wy to łykacie
abstrachując od tematu messol na jednym topicu to kobieta a na innym to facet

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak czytam
cos takiego to nie moge w to uwierzyc, serio! Jak mozna zyc w taki sposob? Jak u was w mieszkaniu musi smierdziec , wy tego nie czujecie ale jak ktos przyjdzie z wizyta... Nie chcialabym zebys mnie zapraszala, rany chyba bym sie pozygala. a Tobie jako kobiecie nie wstyd? przeciez dom swiadczy o tobie. Ty nie masz domu autorko tylko CHLEW i nie pisze tu z przesada tak jak wy mieszkaja swinie umojego tescia. Jestem w autentycznym szoku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolokokoko
nie gotujesz - ok, ale nie sprzatasz? - porazka. Ja tez nie jestem super pedantka ale to co piszesz - poprostu nie chce mi sie wierzyc ze mozna az tak. I nie zazdroszcze... szczerze wspolczuje najblizszej rodzinie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Villanova
Juz jestem. Sluchajcie, to nie jest tak, ze my mamy syf. Nigdzie zreszta tego nie napisalam. Ogarniamy balagan tyle o ile, troche powierzchownie, podobnie jak wielu z was na co dzien. Wiadomo, ze jak sie cos rozleje to sie to sciera, jak sie toaleta zabrudzi to sie ja przeleci szczotka, jak sie cos zabardzo zakurzy to sie to przelatuje swifferem, jak na podlodze sa plamy to sie je przeciera chustakami viledy, ale nie robimy porzadkow polegajacych na dobieraniu sie do wszelkich szczelin, zakamarkow mebli, bibelotow i nie latamy po mieszkaniu z wiadrem wody. Cala reszte robi za nas agd. Dzieci dostaja w szkole i przedszkolu pelny cieply posilek z 2 dan (mlodsze dodatkowo sniadanie, deser i takie bajery). Nie uwazam, ze to malo. W domu dojadaja roznymi rzeczami w razie potrzeby i nie sa to z pewnoscia jakies biedne kanapki, bo akurat na chleb mamy zawsze wiecej niz sporo do polozenia. Rosolki ze sklepu i gotowe blyskawicze jedzenie je tylko maz, bo lubi od czasu do czasu, a tak to je normalne obiady poza domem. Na niedzielne obiady nie chodzimy dlatego, ze nie mamy co jesc, tylko dlatego ze rodzina nalega i jest to jedyny czas w tygodniu kiedy dzieci moga sie spotkac z dziadkami i pointegrowac z kuzynami, a nie dlatego ze liczymy na domowe jedzenie. Zreszta i tak te obiady nas zawsze troche kosztuja, bo z golymi rekoma nie przyjezdzamy. Gdyby nie dzieci, wcale bysmy tam tak nie latali, bo dla nas to zadna atrakcja i w tym samym czasie mozna zrobic tuzin ciekawszych rzeczy, no ale. Dodam jeszcze, ze kiedy wychodzimy jesc na miescie, albo zamawiamy cos do domu, to rzadko kiedy sa to fast foody, a przewaznie normalne dania z restauracji, ktorych w naszym miescie akurat nie brakuje. Nie szkoda nam pieniedzy na placenie za sprzatanie, bo 10 zl za godzine od glowy to nie jest jakas wygorowana stawka, a my jestesmy szczesliwsi ze nie musimy tego robic sami. Ja w tej chwili mam przerwe zawodowa, ale sie nie nudze bo poza dziecmi mam sporo innych zajec, no i robie przymiarki do rozkrecenia nowej dzialanosci. Gotowanie i porzadki sa na koncu listy moich priorytetow. Maz tez tego nie lubi i po pracy woli sie raczej zrelaksowac przy play stacji, necie, ksiazce, tv, muzyce, prasie, pobyc z dziecmi, wyjsc gdzies ze znajomymi niz robic cos co mu tylko zepsuje humor i odbierze energie do pracy. Ja podobnie, po calym dniu biegania po miescie mam ochote na relaks, goraca kapiel, jakis magazym, gre, czytanie ksiazek z dziecmi niz gotowanie i bieganie ze scierka. Nie mamy idealnie, ale jestesmy szczesliwi. Syfu u nas nie ma. W zasadzie nawet jaby ktos z was wszedl do naszego mieszkania, to absolutnie nie zwrocilby uwagi, ze porzadek jest organizowany na predce, bez latania po mieszkaniu z kublem wody, troche improwizowany, ale przeciez nikt nie zaglada ludziom po katach i nie bada z lupa zakamarkow. Zaloze sie ze czesc z was krytykujacych sprzata w podobny sposob, tylko tu anonimowo nie umie sie do tego przyznac, a szkoda. Ja tam cenie ludzaka szczerosc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Villanova
A co do prania, to tak - takie zapomniane rzeczy leza sobie czasem i rok, bo o nich zwyczajnie nie pamietamy, tak samo jak i o wielu kosmetykach czy innych gadzetach, ktore po prostu kupujemy na biezaco. Czesto zapominamy, ze cos mamy. Jak przyjezdzaja sprzatajcy to dostaja z tych nieuzywanych rzeczy co chca, bo i tak bysmy ich nie uzywali i znow by lezaly i zabieraly miejsce, a tak jest okazja zeby sie troche odgracic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×