Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Karmor

Czy powinnam zawalczyć ?? Czy to ma sens?

Polecane posty

Gość milenda
dziewczyna z nad morza poklocilismy sie bo ja mu wygarnelam pare nie milych slow..ale troche mnie do tego sprowokowal.. przepraszałam go za to 2 tyg. mowil ze potrzebuje czasu...a on nawet nie potrafi pierwszy do mnie napisac,zadzwonic...a moze wie ze to ja zawsze to zeobie.. w sumie dzis napisal pierwszy smsa z zapytaniem o coś... chce to naprawic ale nie wiem jak.. napisałam mu dzis ze chce zeby byl taki jak wczesniej i postaral mi sie w tym pomoc ..nie wiem czy to zmeni.. myslisz ze specalnie tak sobie zemna igra?zeby mi udowodnic ze zle sie zachowałam mowia zle slowa..? czy poprostu ma mnie gdzies ?ale spedzil zemna ostatnio 5 h..ja bardzo chce to naprawic ale nie wiem co juz robic?a do tego inne powazne problemy mam i juz brak mi sil :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość virtuvon
milenda ty juz pisalas radzilosmy co masz robic i ty znow nic nie rozumiesz do dziewczyny z nad moza gdyby chcial wrocic? nie wrocilabym na pewno nie teraz i nie wiem czy wogole ....chodzi tylko o to ze nie rozumiem zachowania nie jestresmy tak jak chcial ja nie robie nic by to zmienic zachowuje sie neytralnie, on probuje chyba zwaracac na siebie uwage.... przyklad jego glupich wypowiedzi: 1) zawiozl mnie na zakupy (mialam na drugi dzien randke) on mowi'' szybciutko robmy zakupy bo wiesz piwko, dziewczynki czekaja'' 2).ogladam program x bo moze jakies laski pokaza 3). zajmuje sie projektem x bo laski lubia jak mowi sie z pasja 4). dopytuje czy moje spotk z facetem to cos powaznegoi tak kilka razy 5) wypowiedz '' wiesz dobrze mi jest'' 6). wino pije tylko jak jest okazja a wtedy bral wino i czekal az zapytam co to za okazja i tak powtorzyl i gdy nie dopytalam sam powiedzial z okazja jest mecz. generalnie nie wiem o co chodzi bo to zachowanie z podstawowki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myślę inaczej
Karmor, klarownie przedstawiłaś swój problem. Na tyle obszernie, żeby zrozumieć. Nie do końca rozumiem jednak wypowiedzi dziewczyny znad morza. "1. po rozstaniu nie zawalczył o Ciebie, dał sobie spokój." - po rozstaniu to ludzie walczą sami ze sobą. Walczyli o siebie kiedy byli razem. Ponieważ walka była nieskuteczna, zrezygnowali z walki. Stąd właśnie rozstanie. "2. sceny zazdrości były o nic, myslisz, że jak do niego wrócisz to więcej się nie powtórzą?" - opieramy się na tych samych słowach, ale różnie postrzegamy zawartą w nich treść. Wg mnie były o coś. Jeżeli autorka zrozumie o co, to po jej powrocie (o którym przecież myśli) sytuacja się zmieni. Jeżeli nie rozumie, bądź też rozumiejąc nie akceptuje, to powrót nie ma sensu. "3. to, że on nie ma żadnej dziewczyny o niczym nie świadczy" - absolutnie nie zgadzam się z tym stwierdzeniem. W pewnym wieku "posiadanie dziewczyny" jest czymś tak naturalnym, że brak jej u boku faceta wręcz zmusza do zastanowienia. "4. nigdy nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki" - kolejny raz czytam tak chętnie cytowaną mądrość przez ludzi, którzy nie znając intencji autora przytaczają ją jako argument na coś przeciwnego. Autor nie był idiotą. On twierdzi, że rzeka do której się wchodzi kolejny raz, za każdym razem jest inna; zmienia się w międzyczasie. Ona jest żywa. Woda ciągle w niej płynie. Rzeka jest więc ta, ale nie taka sama. "5. zerwanie kontaktu ze znajomymi tylko dlatego, że po stronie mężczyzny wystepuje chorobliwa, nieuzasadniona zazdrość jest skandaliczne i nie powinno mieć miejsca w żadnym zdrowym związku" - zgadzam się z tym. Problem jest w tym, że ludzie zbyt łatwo wystawiają diagnozy innym. Dlaczego babcia, jest niewyraźna? a) jest chora b) wnuczek ma problemy ze wzrokiem Dla dziewczyny znad morza WSZYSTKO jest jasne. Dla mnie nie. Nie twierdzę, że nie mam "pomroczności". Ale też nie wierzę w kanonicznie czystą "jasność".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myślę inaczej
Karmor, klarownie przedstawiłaś swój problem. Na tyle obszernie, żeby zrozumieć. Nie do końca rozumiem jednak wypowiedzi dziewczyny znad morza. "1. po rozstaniu nie zawalczył o Ciebie, dał sobie spokój." - po rozstaniu to ludzie walczą sami ze sobą. Walczyli o siebie kiedy byli razem. Ponieważ walka była nieskuteczna, zrezygnowali z walki. Stąd właśnie rozstanie. "2. sceny zazdrości były o nic, myslisz, że jak do niego wrócisz to więcej się nie powtórzą?" - opieramy się na tych samych słowach, ale różnie postrzegamy zawartą w nich treść. Wg mnie były o coś. Jeżeli autorka zrozumie o co, to po jej powrocie (o którym przecież myśli) sytuacja się zmieni. Jeżeli nie rozumie, bądź też rozumiejąc nie akceptuje, to powrót nie ma sensu. "3. to, że on nie ma żadnej dziewczyny o niczym nie świadczy" - absolutnie nie zgadzam się z tym stwierdzeniem. W pewnym wieku "posiadanie dziewczyny" jest czymś tak naturalnym, że brak jej u boku faceta wręcz zmusza do zastanowienia. "4. nigdy nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki" - kolejny raz czytam tak chętnie cytowaną mądrość przez ludzi, którzy nie znając intencji autora przytaczają ją jako argument na coś przeciwnego. Autor nie był idiotą. On twierdzi, że rzeka do której się wchodzi kolejny raz, za każdym razem jest inna; zmienia się w międzyczasie. Ona jest żywa. Woda ciągle w niej płynie. Rzeka jest więc ta, ale nie taka sama. "5. zerwanie kontaktu ze znajomymi tylko dlatego, że po stronie mężczyzny wystepuje chorobliwa, nieuzasadniona zazdrość jest skandaliczne i nie powinno mieć miejsca w żadnym zdrowym związku" - zgadzam się z tym. Problem jest w tym, że ludzie zbyt łatwo wystawiają diagnozy innym. Dlaczego babcia, jest niewyraźna? a) jest chora b) wnuczek ma problemy ze wzrokiem Dla dziewczyny znad morza WSZYSTKO jest jasne. Dla mnie nie. Nie twierdzę, że nie mam "pomroczności". Ale też nie wierzę w kanonicznie czystą "jasność".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myślę inaczej
"pomimo, iż nie dawałam mu najmniejszych powodów, by mi nie ufał, to zazdrość ta w nim narastała" - być może on nie oczekiwał od Ciebie wyłącznie "nie dawania powodów do zazdrości". Oczekiwał czegoś więcej. Zrozumienia. Zrozumienia co on czuje. Być może on Ci ufał, ale nie ufał otaczającym Cię facetom. To nie jest choroba. To jest rzecz naturalna dla normalnych facetów. Dlaczego nie okazywał tej swojej "chorobliwej zazdrości" od razu? Pojawiła się dopiero po jakimś czasie. Po jakim? Po czasie, jaki Ci dał na zrozumienie i zmianę postawy. Nic takiego się nie stało. Nie odszedł od razu. Zaczął "walczyć". Kiedy zdał sobie sprawę, że "walka" tylko pogarsza Wasze wzajemne relacje, odszedł. Ale niezbyt daleko; tak aby być w pobliżu kiedy ZROZUMIESZ. Bez względu na to, co jest szczególnego między Tobą a tym najbardziej Ci bliskim przyjacielem (bliższym przecież niż twój "chwilowy facet"), używanie "obronnego argumentu" pt GEJ może świadczyć, że zaufanie czy też jego brak kęci się WOKÓŁ DUPY. To nie wróży dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myślę inaczej
Żaden normalny facet, nie zaufa w pełni swojej partnerce jeżeli nie stanie się dla niej najlepszym przyjacielem. Nad każdą damsko-męską relacją "prawdziwy przyjaciel" jest wiszącą nad głową tykającą bombą. Żaden normalny facet nie chce aby jego ZWIĄZKOWA PARTNERKA roztrząsała m. in. WYŁĄCZNIE ICH sprawy z osobą trzecią. Z osobą, której ufa "bezgranicznie".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myślę inaczej
"skoro nie jestem w stanie wybrać jego, to widać moi znajomi, jak i sam ten kolega, są dla mnie ważniejsi, więc on nie ma czego szukać u mojego boku" - tak może mówić TYLKO I WYŁĄCZNIE facet NORMALNY. "Nie umiałam mu wytłumaczyć, wszystko to było za bardzo skomplikowane" - nie umiałaś bo? a) sama nie rozumiesz? b) bo on jest takim idiotą, że nie rozumie takich prostych rzeczy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myślę inaczej
Wrócę do pytania zadanego w tytule topiku. "Czy powinnam zawalczyć ??" Wg mnie TAK. Ale uprzedzam, czeka Cię ciężka walka. Walka ze sobą. Samotna. Będzie ciężko bez względu na to czy będziesz walczyła bardziej o zrozumienie swojego postępowania czy też bardziej o opanowanie umiejętności przekonania "drugiej strony" do swoich racji. Najważniejszą rzeczą w TWOJEJ walce musi być świadomość tego, że NIKT nie jest w stanie PODJĄĆ ZA CIEBIE DECYZJI. Twoja decyzja zależy zarówno od postawionych sobie celów, jak i stopnia Twojej dojrzałości. Życzę powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
myślę inaczej, nie pisz autorce takich rzeczy, bo jeszcze uwierzy i wróci do faceta, z którym szczęśliwa jest tylko wtedy, kiedy spełnia wszystkie jego bezpodstawne żądania. wiecie skąd się bierze chorobliwa zazdrość? u kobiet z kompleksów, u faceta częściej z nieczystego sumienia ;) a nawet jeśli sam nie zdradził/zdradzał, to pewnie jego samoocena była bardzo niska. autorka w końcu pisała, że wiecznie coś mu w niej nie pasowało, chciał ją zmieniać. typowa manipulacja psychiczna: "pokazuję ci, że jesteś gorszy, żebyś był wdzięczny, że z tobą jestem". związek to nie ciągła walka - to głównie poczucie bezpieczeństwa i stabilizacji. nie warto walczyć o TAKIEGO faceta. gdyby był naprawdę wyjątkowy, to co innego. co drugi facet wyłapany na ulicy byłby lepszy od niego, daj im tylko szansę ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość virtuvon
a ja? czy ktos mnie doradzi? Byłam z Nim 1,5 roku rok mieszkaliśmy razem, były lepsze i gorsze dni. On na początku zaangażowany, zauroczony, a ja? Z dystansem poczułam później niź On. Nigdy nie wyznał mi uczuć, ale czułam i widziałam,pokazywał. Ja przez długi czas powtarzałam Jemu w kółko, że Jemu nie zależy. On się starał próbował pokazać, Póżniej się popsuło strasznie ja ciągle narzekałam, miałam pretensje On im więcej ich było odsuwał się bardziej. Czułam się nieakceptowana, nie tą jedyną dla Niego.Był ze mną nie wiem po co i to mnie dobijało ja nie umiałam tego skończyć a On czuł się coraz silniejszy i pewniejszy. Wreszcie kłótni jest było co raz więcej i coraz gorsze. Wreszcie powiedział, że nie chce takiego związku, wyszła tez głupota którą zrobiłam i brak koncekwencji w jednej sprawie. Ale sam nie jest konsekwentny w wielu sprawach. Rozstaliśmy się był płacz ja nie wierzylam w to po rozstaniu zrobiłam jeszcze awanturę z zazdrości. On stwierdził, że tylko utwierdza się w przekonaniu, że dobrze zrobił. Po rozstaniu chciał się kumplować nie wyszło, zerwałam kontakt na tydzień bo obrazał mnie gdy napisałam, że ja Jego również nie chcę. po tygodniu wyszło tak, że znów zaczeliśmy rozmawiać i tak jest do dziś. Ja się wyciszyłam, zaczełam widzieć dobre stony tego wszystkiego, zobaczyłam jak bardzo mnie pozbadł jak był pewny. Jestem obojętna na Niego a On co robi? jest na każde,, zawołanie'', sam proponuje jakies wypady na zakupy, pomagam mu w pewnym projekcie więc jest duży kontakt z jednej strony miły a zdrugiej wkłada szpile. np: ciągle mówie jak to ogląda jakiś progam żeby zobaczyć jakies laski, ze robi projekt zeby opowiadac z pasja laskom, zebym szybciutko robila zakupy bo dziewczynki i piwko czekają, lub pada teskt '' wiesz jest mi dobrze. takie dziecinne zagrywki, interesuje się jak się udało spotkanie moje z kolegą, lub pyta czy to coś poważnego. W sobotę sam dzwonił i pytał czy mam ochotęwybrać się na zakupy. Lub zawozi mnie na moją prośbę nawet gdy sam nie ma nic do kupienia. nie wiem jak Go odbierać ja chce normalności, spokoju i kumplowania z nim , ale mysle ze trzeba będzie ograniczyć kontakt. Co sądzicie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myślę inaczej
fajter, "nie pisz autorce takich rzeczy, bo jeszcze uwierzy i wróci do faceta" - takich, to znaczy jakich? Namawianie do próby zrozumienia, nie ma nic wspólnego z namawianiem do powrotu. Nawet nie wiem czy on bierze jeszcze pod uwagę takie rozwiązanie. "szczęśliwa jest tylko wtedy, kiedy spełnia wszystkie jego bezpodstawne żądania" - dosyć ważne są te słowa. Jest to pewna propozycja. Masz wybór czy być SZCZĘŚLIWYM spełniając, czy też NIESZCZĘŚLIWYM niespełniającym. Zastrzegam, że zwrot "bezpodstawne żądania" traktuję podobnie jak "sceny zazdrości o nic" czyli subiektywną opinię osoby znającej relację tylko jednej strony. I to relację bardzo uproszczoną. "związek to nie ciągła walka - to głównie poczucie bezpieczeństwa i stabilizacji" - podpisuję się pod tymi slowami rękami i nogami. Ale więzi muszą być obustronne. Nie walczymy o nie, ale konsekwentnie budujemy. Zdrowe są tylko wtedy, gdy obie strony, nawet nie do końca przyjmując pewne rzeczy za "naturalne", potrafią z nimi żyć". Normalną rzeczą jest mieć przyjaciela. Nie jest normalną mieć przyjaciela ważniejszego niż partner. Bez względu na to czy jest dziewczyną czy gejem. "co drugi facet wyłapany na ulicy byłby lepszy od niego, daj im tylko szansę" - tak mało wiesz o tym facecie, ale wiesz, że jest przeciętny. To i tak jest komplement. Wszak co drugi jest gorszy. A czemu ci LEPSI potrzebują jakiegoś daru (szansę na co ma im podarować?) ze strony dziewczyny? Czy nie mają argumentów na to, żeby ściągnąć jej uwagę na siebie. Jak im da to wezmą? I skorzystają? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myślę inaczej
"wszelkie moje starania pojednania, poszukiwania kompromisów, tłumaczenia, błagania, przynosiły coraz gorsze skutki" Mam wrażenie, że wiem jak mogły wygladać próby pojednania, tłumaczenia, błagania o zaakceptowanie przez niego Twojego punktu widzenia. Intryguje mnie kompromis. Jak wyglądała Twoja KOMPROMISOWA propozycja?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość milenda
a co mi doradzicie >>>??? nie wiem co robic zeby on byl taki jak wczesniej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Karmor
Myślę inaczej, w przeciwieństwie do dziewczyny znad morza, która była głosem rozsądku, Ty jesteś uosobieniem wszystkich wątpliwości z jakimi się zmagałam, rozważając powrót i walkę, nie mogę powiedzieć, że byłam w tym związku idealna i bez winy, wina leżała po stronie nas obojga, tylko nie wiem czemu nagle zamiast walczyć razem, zaczęliśmy walczyć przeciwko sobie, udowadnialiśmy sobie wzajemną wierność, czego udowadniać nie trzeba było w ogóle. Zaczęliśmy tłumaczyć się sobie z rzeczy oczywistych, które tak naprawdę dobrze wiedzieliśmy. Serce mi się ściska na myśl, jak bardzo to spiep...... :/ Niestety, po raz kolejny delikatnie próbowałam do niego zagadać, sprawdzić, czy jest skłonny do przeprowadzenia rozmowy,ale dziś dowiedziałam się, że wyjeżdża na drugi koniec Polski, że wraca w swoje rodzinne strony i że wszystko, co robiłam, to było za mało, a teraz jest już za późno bym mogła coś naprawić, bo wg. niego naprawiać powinno się od razu a nie po 2-4-6-8 miesiącach. Człowiek jest głupi, głupi jest o tyle, że gdy coś robi, to wydaje mu się, że w slusznej sprawie,a gdy traci przez to najważniejszą osobę w swoim życiu, dociera do niego, ile , gdzie i jakie błędy popełnił oraz co mogłam zrobić inaczej, jak wiele rzeczy bym zmienila, gdybym dała szansę i sama dostała szansę, której nigdy już mieć nie będę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wyłączając myślenie
wydaję z siebie głos rozsądku 1. Układaj swoje życie na swoją ręke 2. Pozwól mu ukladać swoje 3. Przestań twierdzić, że kiedykolwiek był cudowny. I że "zachorował" w trakcie. On się tylko maskował. 4. Uznaj ostatnie 4 lata swojego życia za niebyłe i nie roztrząsaj ich. 5. Jak go spotkasz zachowuj się normalnie. Bądź tak jak on swobodna, rozmawiaj tak jak on spokojnie, tak jak on żartuj. Jeżeli on zachowa się inaczej, szybko oddal się w niecierpiących chwili zwłoki sprawach. Jeżeli kiedykolwiek pojawi się jeszcze w Twoich myślach przerób je na modlitwę w intencji JEGO NIEPOWRACANIA. Amen

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myślę inaczej
czyli z "troską" o twoją przyszłość, Karmor. Dlatego powtórzę to co już padło. Walcz o siebie. Jesteś na dobrej drodze. Mniej zastanawiaj się nad jego zachowaniem, bardziej nad swoim. To co piszesz przekonuje mnie, że jesteś świadoma swoich błędów. To jest bardzo ważne w kontekście przyszłości z Twoim kolejnym "na życie całe". Nie fascynuj się rozsądkiem. Ale też nie gub go, kierując się sercem. "udowadnialiśmy sobie wzajemną wierność, czego udowadniać nie trzeba" - nigdy nie powtórz tego błędu. "Zaczęliśmy tłumaczyć się sobie z rzeczy oczywistych" - j.w. Byłaś czynnym uczestnikiem tego "wyścigu zbrojeń". Życzę Ci abyś spotkała faceta IDEALNEGO. Takiego, który nie ma przyjaciółki lesbijki, której tak wiele zawdzięcza i która będzie jego azylem, kiedy coś między wami zazgrzyta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myślę inaczej
Rozstań się z facetem, który odcisnął tak wielkie piętno na Twoim życiu, kulturalnie. Ale pod żadnym pozorem nie "ślubujcie sobie dozgonnej przyjaźni". Zamknij tę książkę, odłóż na półkę i NIGDY do niej nie wracaj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myślę inaczej
Jeżeli jednak kiedykolwiek, w jakichkolwiek okolicznościach Twoja "książka" wpadnie Ci w ręce pod hasłem "spróbuj jeszcze raz mnie przeczytać", to nie zakładaj NIGDY wersji, że "książka" przyjęła Twój tok myślenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myślę inaczej
"4 lata temu poznałam cudownego faceta, trzeba przyznać, że droga zanim zostaliśmy parą była dość długa, ale potem było jak w bajce, gdzie spełniają się marzenia o szczęśliwym związku, kochającym i troskliwym partnerze..." - to sugeruje, że Wasze decyzje nie były pochopne. "szybko okazało się, że u mojego partnera pojawiła się chorobliwa zazdrość o mnie" - dlaczego po "długiej drodze" tak szybko pojawiły się "objawy choroby"? "z tego powodu w naszym związku pojawiły się kłótnie, coraz ostrzejsze awantury, wyzwiska, oskarżenia raniące obie strony..." - jeżeli pojawiły się WYZWISKA to "klamka powinna zapaść". Dlaczego nie zapadła? "Parę razy rozstawaliśmy się na krótki czas, by potem znów się zejść, bo gdy złość opadała, żal i tęsknota, nie dawały nam normalnie funkcjonować bez siebie." - cóż, że alkoholik? ja go i tak kocham? "Goryczy dodała jednak jeszcze moja wieloletnia przyjaźń z chłopakiem, który naprawdę wiele razy mi pomagał i wyciągał z tarapatów" - a może tu był "początek końca"? "starałam się przekonać mojego chłopaka, żeby chociaż tę przyjaźń zaakceptował" - gdzie jest granica starania? Kiedy trzeba sobie powiedzieć DOŚĆ? Dlaczego to on Cię "porzucił", a nie Ty jego? Jeżeli uważasz, że JEST NIEREFORMOWALNY, to dlaczego zadajesz sobie dziś pytanie "Czy powinnam zawalczyć ?? Czy to ma sens?" "wspomniany kolega był gejem", "(co wg. mnie było ważnym argumentem)" - a według mnie ŻADNYM!!!! "kiedy odmówiłam podejmowania takiego wyboru, wściekł się" - i to był właściwy moment właśnie NA PODJĘCIE DECYZJI (czyt. wyboru). Brak decyzji, jest decyzją. A gdzie KONSEKWENCJA? Przecież W TYM MOMENCIE powinna się pojawić jednak DECYZJA. Czy się mylę? "Po kolejnej awanturze" - będącej skutkiem braku WŁAŚCIWEJ reakcji na POPRZEDNIĄ....... ...to ON podjął DECYZJĘ.... Uszanuj ją.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×