Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

lulla

Coś jest ze mną bardzo nie tak

Polecane posty

Coś jest ze mną nie tak, nie wiem sama co. Nie potrafię się angażować, utrzymywać związków, mylę miłość z zauroczeniem a potem cierpię. Mój pierwszy poważny facet traktował mnie z dystansem (był ode mnie o 10 lat starszy), ja strasznie go kochałam i sparzyłam się na jego obojętności wobec mnie. Wycofałam się, zgodziłam na taki związek (każde żyje swoim życiem, nie planujemy wspólnej przyszłości, bo i po co). Zostawiłam go dla chłopaka w moim wieku, wydawało mi się, że to będzie coś trwałego. Następna porażka, pod maską skrzywdzonego losem (był rozwiedziony, żona go zdradzała) krył się niezły skur..., który zdradzał mnie. Jak się okazało, żona zostawiła go przez romans z inną a nie spowodu własnej zdrady. To już kompletnie coś we mnie zabiło. Zaczęłam pakować się w związki bez miłości, ot tak sobie, przestałam w nią wierzyć, zaczęłam wyśmiewać małżeństwo, związki, posiadanie dzieci. Stałam się tak cholernie cyniczna, wielu osobom zadałam ból. Jakbym się mściła. Tak upłynął mi ostatni rok. Mam 26 lat i wokół mnie robi się pusto. Znajomi pobierają się, rodzą im się dzieci, wchodzą w trwałe związki. Tylko ja jestem tą samotną, koleżanką której wszyscy się wypłakują, ale nikt nie traktuje poważnie. Boją się mnie, myślą, że jestem zimną suką. A ja czuję się samotna, chciałabym mieć koło siebie kogoś kogo naprawdę pokocham i kto będzie kochał mnie. Nie wiem jak to jest być w szczęśliwym, spełnionym związku i nie wiem czy kiedykolwiek się dowiem. Czuję się czasem jak taki bity pies, który gryzie wszystkich wokół na wszelki wypadek. Czy ja kiedykolwiek komukolwiek jeszcze zaufam? Nie oczekuję może aż tak bardzo rad, chciałam się wyżalić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość keeerta
Po prostu sparzylas sie wczesniej 2 razy i teraz ci ciezko zaufac. Daj sobie jeszcze czas a jak dalej tak bedzie to idz do psychologa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jestes lula normalna, za cynizm tez do piekła nie biorą, wśród facetów pełno skurwysynów, a i ideały maja swoje wady :( wrzuc na luz, ja swoja miłość spotkałam w wieku 32 lat, ale warto było czekac. zajmij sie praca i znajomymi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Twój opis pasuje mi idealnie do opisu faceta z którym się spotykam i z którym łączy mnie coś szczególnego. Zmień się. Spróbuj zmienić swoje nastawienie. Nawet nie wiesz jak chwilami mi ciężko... Jak trzymam w sobie wiele, aby nie zrazić K. żeby nie czuł presji z mojej strony. Ma 25 lat, jest wspaniałym facetem. 2 lata się przyjaźniliśmy, wiem, że wiele jego koleżanek Mu się zwierza. Dla wielu jest właśnie kimś z kim można porozmawiać. Ja Go też tak traktowałam. Do czasu aż zaczęliśmy się widywać (mimo, że mamy do siebie ok. 5 minut spacerku, to przyjaźń nasza była tylko i wyłącznie wirtualna, ale bardzo zażyła. Pisaliśmy godzinami na gg, fb, SMSy). Spotkania te ograniczały się do kilkunastominutowych rozmów w gronie wspólnych znajomych.. Raz na jakiś czas. Ale od początku była to COŚ. Ta chemia. Jak pierwszy raz się spotkaliśmy w takim gronie od razu wyrwałam jak głupia do Niego, przytuliłam, jakbyśmy się znali od lat... Bo chcąc nie chcąc tak było. Bardzo wzbraniał się związków. Był daleki od tego. Nie lubił dzieci itd. Wiesz do czego zmierzam? Do tego, abyś zrobiła coś ze sobą. bo później poznasz kogoś, dla kogo będzie warto a ta osoba będzie ciągle się obawiała i zadawała sobie to jedno pytanie "Czy na prawdę jestem w stanie sprawić, by się zaangażował/a w 100% w nasz związek..?" Ja chwilami cierpię, ale tak cholernie mi zależy.. Że trwam. Wspieram. Spotykamy się. I wiemy że to o wiele, wiele więcej. Ale sami nie używamy słowa "związek". ja jestem w trakcie rozwodu, on tez potrzebuje czasu z racji tego, że od kilku lat nie miał kobiety. Ale jestem szczęśliwa. I wiem, że warto. Bo czuję to ! Bo widzę jaki jest dla mnie, widzę, że mnie toleruje w 100%. I mojego synka też. Więc proszę... Zmień się. Postaraj. Więcej optymizmu! A przede wszystkim.. Więcej wiary. Nie zamykaj się w swoim przekonaniu. Bo zostaniesz sama. I przyjdzie czas, że uświadomisz sobie jaki błąd popełniłaś... Nie będziesz miała nikogo obok. A to, że chcesz kochać, być kochaną to już na prawdę dużo znaczy. Bo wiesz, że tego POTRZEBUJESZ. Teraz tylko daj się poznać, wyjdź do ludzi. Wyjdź gdzieś, gdzie mogłabyś kogoś poznać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chcialabym sie bardzo zmienic, ale nie umiem. Od miesiecy nie poznalam nikogo nowego, bo sie po prostu boje, ze albo on mnie zrani albo ja jego. Ale staram sie, rozwijam swoje pasje, zainteresowania, kupilam nawet psa, zeby dac jakiemus stworzeniu chociaz odrobine milosci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×