Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ooczy_niebieskie_.

Brak skurczy partych - czy jest taka moźliwość

Polecane posty

Gość ooczy_niebieskie_.

Opiszę swój wywyoływany poród. Rozwarcie na 2,5 cm,lekarz zadecydował o przebiciu pęchrza, nastepnie podłaczyli mnie do kroplowki ktora po 3 godz wywolala strasnzy jak dla mnie bol. Dostawalam pod jezyk cos na wyrownanie skurczy, niewiele pamietam, ale nagle przy mnie zjawiło sie 3 lekarzy i 3 polozne i kazali mi przec. To pamietam bardzo dobrze. Problem w tym, ze ja nie czulam ze chce urodzic dziecko!!! Ból byl straszny, dodatkowo strasznie bolał mnie kręgosłup, ale nie czulam, ze dziecko chce ze mnie wyjsc. Parłam ze tak powiem na rozum, z całych sił i nic z tego. Wiem, że chyba nawet kał poszedł, a dziecko nie chciało wyjść. Glowka pojawiala sie i znikala, skonczylo sie, że mnie bardzo mocno nacieli i wyciagneli dziecko próżnociagiem. Lekarze nie wierzyli mi ze nie mam skurczy partych jak mówiłam na sali, że nie czuję tego. Podobno ktg pokazywalo im ze sa skurcze parte. Czy ktg pkazuje takie rzeczy? Czy jest taka możliwość że nie miałam tych skurczy,albo były za słabe?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja miałam parte jak leżałam na boku (jak nie mogłam jeszcze przeć bo główka malucha była dziwnie ułożona i czekaliśmy az sie wyrówna), jak kazali sie położyć na wznak przestałam je czuć. parłam bez nich, jak kazali. i tak parłam 2 godziny! w końcu lekarz wypchnął mi małego kładąc łokcie na brzuchu. jak mówiłam że nie czuję partych i chcę wrócić na bok to zaczęli się śmiać i stwierdzili że wymyślam :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xmngcmfdvjbgh
U mnie też był tekst, że to nie możliwe, że wymyślam :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ooczy_niebieskie_.
ja leżałam cały czas na wznak, już myślałam, że to coś ze mną jest nie tak. Ja po prostu tego nie czułam!!! i nikt mnie nie chciał słuchać. W książeczce mam wpisane, że brak wspólpracy z pacjentką i dlatego użyli próżnociągu a to oni nie współpracowali ze mną. Niestety nie dało się tak jak oni chcieli. A kiedy się przebija pęcherz, przy jakim rozwarciu? Czyli można nie mieś tych skurczy? Mój poród wywoływali.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ooczy_niebieski_
czemu czasami poród sam się nie rozpoczyna? zastanawiają mnie te skurcze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja mialam parte, ale tak krotkie ze masakra. Naszczescie polozne wierzyly mi, ze skurcze sie konczyly po parnu sekundach. Powiedzialy co i jak. Porod ciezki fizycznie, ale polozne z lekarzem nie watpili w moje slowa. Mowili co mam robic jak przec, przy tak krotkich skurczach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamusia synusiaaaaa
ja tez nie miałam partych, porod wywoływany bo podczas badania odeszly mi wody a rozwarcie zadne :-( i tak przez kilka godzin :-( jak przyszło do parca to lekarz mnie szczypał po brzuchu zeby skurcze byly a tu NIC, ZERO i parłam i parłam i nic a oni mowili ze nie wspolpracuję :-( w koncu lekarz łokciami nacisnął na brzuch i dziecko wyskoczylo :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja co prawda rodzilam z znieczuleniem, ale tez w ogole nie czulam partych, skurcze rozwierajace bolaly mimo zzo a jak mnie zbabali to szybko fotel rozkladani bo juz maly wychodzila. tez parlam na slepo, jak mi polozna mowila teraz to ja parla. oczywiscie tez mi nik nie wiezyl. mowili ze to nie mozliwe zeby w ogole nic nie czuc. Skonczylo sie wyciskaniem łokciami przez lekarza i połozna. Na brzuchu chyba 2 tyg mialam siniaki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie dopomyslenia takie zachowanie na porodowce. No ale niestety lekarze i polozne mysla ze wiedza lepiej. U mnie tez byl moment kiepski. Bylo widac juz wloski, gdy skurcz sie skonczyl. Nie dalam rady jej wypchnac, bez skurczy. Parlam i nic, wreszcie skurcz przyszedl i wypchnelam. No i mala nieoddychala. Wezwali anestezjologa. Naszczescie krzyknela. A moglo skonczyc sie tragicznie, niedotlenienie itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama dwojeczki
Mnie sie wydaje, ze mozliwe. Mnie podczas pierwszego porodu "zwyczajnie" po 2 h partych one po prostu sie skonczyly :o I tez nie czulam ich tak, jak powinnam (teraz wiem jak powinnam, bo drugi porod byl szybszy i parte byly takie jak powinny i trwaly 13 minut). Tez podlaczyli mnie do oksy, mega nacieli i synka wyciagali na sile pompka. Takze wszystko jest mozliwe...Pociesze cie, jelsi zdecydujesz sie na jeszcze jedno dziciatko kiedys, to drugi porod prawie na bank bedzie szybszy i latwiejszy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mozliwe jak najbardziej
u mnie ta sama sytuacja. Pierwszy poród wywoływany zastrzykami i dwukrotnie oksytocyną, w sensie przez dwa dni, bo kroplówek trochę zeszło. Samoistnych skurczy zadnych, po oksy cos tam sie zapisywalo, ale sama lekarka stwierdzila, ze sa bylejakie. Rozwarcie szyjki robione masazami, wszystko na sile. Skonczylo sie rowniez vacuum, bo Malej zaczelo spadac tetno i trzeba bylo szybko dzialac. Drugi porod troche inny, skurczy zadnych (ani ja nie czulam,ani sie nie zapisywaly) ale szyjka szybko sie rozwierala i jakas taka podatna byla. Polozna byla chyba cudotworczynia, bo wiedziala jak z takim dziwnym egzemplarzem jak ja postepowac. Parlam na sucho ze wszystkich sil, tak naprawde ze wszystkich. Myslalam, ze synka nie wyprę (wagowo sluszny 4220 g). Polozna cos tam we mnie grzebala i cudem wyparlam bez partych, albo nawet skurczy w ogole. Jak slucham opowiesci kolezanek, ze czuly jak im sie dziecko przesuwalo, schodzilo w dol, czy uczucie jakby sie chcialo zrobic kupe, to dla mnie obce rzeczy, mimo dwoch porodów. USG po porodzie nie wykazalo zadnych nieprawidlowosci macicy wiec nie wiem dlaczego nie mam zadnych skurczy porodowych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość łazęgga
Ja też nie czułam bóli partych. Miałam ZZO. Lekarz patrzył na ktg i mówil, kiedy przec, pewnie jakieś tam te skurcze były, ale tez już padło pojecie próżnociągu "gdyby jednak nie poszło". Pchałam z całych, calych sił, jak tylko umiałam. I dałam radę bez próżnociagu, ale faza parcia trwała 90 minut (nie mogłam w to uwierzyc, dla mnie to trwało góra 10 minut). Może z tym brakiem współpracy mieli na mysli, że skupiałaś sie na przekonywaniu ich, że nie masz skurczy i przez to moze nie do końca wykonywałaś ich polecenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ooczy_niebieskiee
u mnie już na sali na patologii spadało dziecku tętno, nagle wpadli do mnie i kazali mi rodzić, że niby mam te skurcze a tu nic, parę razy próbowaliśmy, parłam z całychy sił i nic, brzuch mi uciskali jakąś chustą i też zero efektu. nie czułam, że dziecko chce wychodzić, dalej był ten sam jednakowy, mocny ból, bez chwili przerwy. nawet jeśli popełnili błąd to i tak nikt nie przyzna mi racji, tylko zawsze zgonią winę na pacjentkę zastanawiam się czy to wszystko jest możliwe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ooczy_niebieskiee
ja nie mogę dojść do siebie po porodzie, rodzina ma trochę żalu do mnie, że dziecko urodizło się w taki sposób, że mogą być w przyszłości neurologiczne kompilkacje i teraz dziecko ma jeszcze krwiaka na główce, mimo że już sporo czasu upłynęło od porodu. nawet wczoraj usłyszałam "delikatny" komentarz pod moim adresem. po porodzie (nie było mnie przy tym) lekarz powiedział, że to tylko moja wina że tak się skończyło. dlaczego nikt mi nie chce wierzyć, że ja nie miałam tych skurczy. siły miałam tylko po prostu nie udało mi się wyprzeć dziecka, może i dlatego, że leżałam od 18 godz do rana na lewym boku podłączona do ktg i nie wstałam nawet jeden raz. podobno zupełnie jest inaczej jak się nawet wstanie na moment i poćwiczy. jest mi bardzo ciężko, czuję się że zawiodłam... nie chcę drugiego dziecka. tego chyba nie da sie zapomnieć. a podobno czas leczy rany :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jjkhjghfgfgcfgh
A najbardziej to mnie wku..... jak inni wiedzą za ciebie co czujesz,jak czujesz,i że lepiej by to zrobili.Mój chłop po porodzie ze zniecierpliwieniem"no weź jej daj cyca po prostu i już"(nie chwytała brodawki).Poleciał za drzwi żeby się dokształcić odnośnie karmienia nat.:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ooczy_niebieskie
dzięki, :-) fajna wypowiedź

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jjkhjghfgfgcfgh
up :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oooczy_niebieskie
chciałabym zobaczyć dokumentację z porodu, jestem zła niesamowicie, że po prostu najpiękniejszy dzień zamienił się w coś takiego. szkoda, że nie mogę podać ich do sądu o zadośćuczynienie. po prostu mam dosyć jak lekarze traktują innych ludzi. w gabinecie prywatnym jestem kimś a na porodówce .... i tu pozostawię to bez komentarza. czyli jednak dobrze czułam, że nic się nie dzieje. nie wiem jak można kogoś zmusić do rodzenia??? W sumie nie wiem jak to jest urodzic dziecko bo ono po prostu zostało mi wydarte przez tych konowałów. powinnam się cieszyć że mam zdrowe, ładne dziecko a nie potrafię. tyle czekałam na poród a tu zonk... :-((((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czy dziecko????
czy podczas porodu lekarz może uzywac łokci tak aby wycisnąc dziecko , czy to nie jest zakazane ?? niedawno czytalam artykuł na wp o dziecku, (dzisiaj jest to dorosły, niestety niepełnosprawny mężczyzna), ktore urodzilo sie w ten sposób, lekarz wyciskając dziecko wyrwał mu staw biodrowy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Doskonale cie rozumiem ,przezywalam cos zupełnie podobnego. Pierwsza faza super...rozwarcie i elegancko to szlo...skurczy partych nie miałam praktycznie w ogóle....jak juz się pojawiały to niesamowicie krótkie i slabe....i mimo nie za dobrej opini szpitala...nikt mi nie powiedzial ze wymyślam....robili wszystko zeby mi pomóc....parlam 2 godziny...pod koniec tracilam przytomność..chcieli małego wyciągać klesZczami...ale polozna naciela mnie bez skurczu(bol ogromny) i jakos poszlo..udalo się...ale myślałam ze tam umrę...jak słyszę ze kobiety rodzą 15-30 minut to aż nie mogę uwierzyc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U mnie było odwrotnie.Ktg pokazywalo brak skurczy, a ja skurcze mialam i to bolesne jak cholera.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mialam 2 masaze szyjki, jeden na rozwarcie, potem drugi przy którym miałam przec. Pecherz płodowy tez mi przecinali, dostałam tez jakiś zastrzyk. Pamietam jak personel sprzatajacy się plul, ze musi to sprzatac, bo wody płodowe chlusnely ze mnie na 3 raty. Dziecko nie chciało obrocic się glowka w dol. Pamietam niezadowolona mine poloznej, która co chwile zostawiala mnie sama z tekstem, ze jeszcze nic się nie dzieje. Zresztą 2 dziewczyny zdazyly urodzić za parawanem. Mialam krotka faze partych, delikatnych, ale dziecko dalej było zle ustawione. Nad ranem przyszedł lekarz, bo juz nawet rozwarcia nie miałam, a tylko skurcze co 3 minuty. chcieli mnie wtedy (dopiero po 11 godzinach) posadzic na pilke i zaczynać akcje porodowa od nowa ! Gdzie przez cala noc polozna miaala wylane, kazala się tylko obracać na boki i plecy przy skorczach, zadnej pilki nie zaproponowala, nic. W końcu zrobiono mi cc. Wtedy lekarz podszedł i powiedział, ze nie miałam szans urodzić sn, bo dziecko było za duże (4200g, 60 cm), zresztą on jak przyjechałam rodzic to już podejrzewal, ze dziecko będzie duże, ale kazal rodzic sn ! Na wypisie ze szpitala mamm wpisane, ze była niewspolmiernosc plodowo-miednicza i stan zagrozenia zycia plodu. Ja rodziłam w 2008 roku, porod wspominam fatalnie, Wy tu prawie wszystkie opisujecie 2011 i az ciary przechodzą, ze nic się nie zmienilo ! Teraz jestem w 15 tygodniu drugiej ciąży i jutro zapisuje się do okulisty, mam grozbe odklejania siatkówki i licze, ze będzie to wskazanie do cc. Za dużo znam w miescie osob, które miały straszne powikłania przy porodzie sn, od niedotlenienia dzieci po porazenie mózgowe, niepelnosprawnosc ruchowo-intelektualna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
u mnie 1 poród wywołany na siłę, bo odeszły wody w 37 tyg ale mnie wcześniej nafaszerowały zastrzykami na opóźnienie akcji i tak po odejściu wód akcja mi siadła całkowicie czułam skurcze co 2-3 minuty przez oksytocynę, ale nie czułam partych położne mi mówiły kiedy mam przeć i jak....tragedia na szczęście wszystko skończyło się ok w 2 ciąży -poród całkowicie naturalny, czułam skurcze parte bardzo intensywnie, dwa parcia i było po wszystkim- zupełnie inaczej niż przy 1 porodzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość arshala
Mnie naprawdę zastanawia czy te kobiety są takie durne czy tylko udają? Jedna nawet pisała, że na boku miała skurcze parte, a na leżąco już nie i nie wiedziała czemu. Gdyby te kobiety, które tak narzekają rodziłyby na stojąco, to raczej na pewno poród wywoływany nie byłby konieczny. A jak się kładą na łóżeczko, to nic dziwnego, że niektóre mają potem problemy z wypychaniem dziecka. 90 procent kobiet może urodzić zdrowe dziecko bez żadnej pomocy lekarskiej, a mimo tego każdy poród w szpitalu traktowany jest jak zabieg medyczny. Idioci lekarze i to samo rodzące, które się na to godzą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama świeżynka
arshala - chyba nie rodziłaś, bo nie wiesz jak jest na porodówkach. Ja chciałam zmienić pozycję, bo leżąc na łóżku było mi niewygodnie i potęgowało to ból, a potem przeć nie byłam w stanie, ale.. nie pozwolono mi! Ja opadałam już z sił i ledwo mogłam na chwilę barki podnieść i jak powiedziałam, że chcę się odwrócić to się dowiedziałam, że w tym szpitalu rodzi się tylko leżąc na łóżku porodowym i koniec. A wierz mi, podczas porodu nie ma się sił by jeszcze siłować się z personelem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość arshala
Lekarze nie mogą kobiety do niczego zmusić podczas porodu (tak mówi prawo, a wytyczne szpitali nie mają nic do tego). To znaczy szpital może sobie nie pozwalać na rodzenie na leżąco, ale przepisy wyraźnie mówią, że kobieta ma prawo do dowolnej pozycji w czasie porodu (niestety zapewne większość nawet o tym nie wie). To kobieta decyduje w jakiej pozycji będzie rodzić i czy będzie miała stosowane jakieś zabiegi. A jeśli kobieta nie może rodzić tak jak chce, to zawsze może urodzić u siebie w domu. Niestety kobiety traktują poród jako coś ryzykownego, więc jadą do szpitala i same sobie tym szkodzą. Poza tym jeśli kobieta na siłę chce rodzić w szpitalu, to w czasie ciąży ma dużo czasu, żeby tam pojechać i spytać się jak to u nich wygląda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nowa xyz
Dość stary watek ale liczę na to że może ktoś odpowie... Drogie Panie! Czy którakolwiek z was próbowała uzyskać odszkodowanie za takie nadużycia personelu szpitala jak opisujecie?? Pytam dlatego, że od jakiegoś czasu się zastanawiam jak się "odgryźć" za katusze, które mi zafundowali, ponieważ poród wyglądał następująco: Ok. 4 nad ranem odeszły mi wody i mniej więcej w tym czasie zaczęłam odczuwać pierwsze skurcze. Na porodówce zaproponowano mi piłkę aby przyspieszyć rozwieranie się szyjki. Skurcze były coraz bardziej bolesne ale jak do tej pory nie działo się jeszcze nic co by mnie niepokoiło. Koszmar zaczął się kiedy położna mnie zbadała i stwierdziła że jest już pełne rozwarcie. Podano mi oksytocynę, ale teraz nie pamiętam w którym momencie. W każdym razie skurcze były nieznośnie bolesne a personel uznał że mam skurcze parte (mimo że ich nie czułam) i że powinnam przeć tak jak oni mi każą. Za każdym razem kiedy próbowałam przeć, czułam straszliwy ból bo dziecko rozdzierało mnie od środka (tak dosłownie). Niestety kazano mi rodzić w pozycji leżącej z kolanami uciskającymi brzuch. Ból był tak okropny że przestałam ogarniać co się dzieje. Słyszałam jakby z oddali pokrzykiwania personelu i mój wrzask ale na początku nawet nie byłam do końca świadoma że to ja, a już na pewno nie wpadłoby mi do głowy że mogę go kontrolować i właśnie w takim momencie poczułam ból, z którym nawet nie mogły się równać poprzednie bóle. Okazało się, że położna mnie nacinała "dlatego że nie współpracuję". To mnie przywróciło do rzeczywistości "tu i teraz " i zaczęłam ją błagać żeby przestała. Lekarz powiedział że ok ale mam przeć jeszcze mocniej. Z tak potwornego strachu wykrzesałam z siebie tak wiele sił jak tylko mogłam i za niedługo wypchnęłam synka o 7 rano (zaznaczę tutaj, że zmiana personelu kończy się właśnie o 7 i mam wrażenie że mój poród był mocno przyspieszany aby nie musieli zostać dłużej) Kiedy odcięli mu pępowinę pokazali mi go na ułamek sekundy i zabrali. Wtedy lekarz zabrał się za szycie. A miał co szyć, gdyż byłam w środku strasznie porozrywana a na zewnątrz pocięta. Nie wiem czy podał mi znieczulenie czy tylko placebo, bo tak bardzo wyraźnie czułam jak mnie szyje, że trudno mi uwierzyć w to znieczulenie. Pamiętam tylko że cały czas jaki zajęło szycie jęczałam tylko z bólu i z rozpaczy jak mnie potraktowano (w szkole rodzenia przynależnej do szpitala opowiadano, że można wybrać pozycję do rodzenia, że po porodzie jest kontakt "skóra do skóry" z dzieckiem i że na nacinanie krocza można się nie zgodzić a oni biorą to pod uwagę - rzeczywistość pokazała, że plan porodu to tylko fikcja i nie ma żadnego znaczenia). Kiedy już mnie zszyto podano mi synka pozawijanego tak że ledwie widać było twarzyczkę do karmienia i szybko wywieziono z porodówki. Tyle by było nadużyć względem mnie ale jeszcze z tych wobec mojego synka uzbierałaby się kolejna litania... W każdym razie stwierdzono u niego po jakiejś godzinie lub dwóch problemy z oddychaniem mimo że zaraz po porodzie dostał 10 pkt i zastanawiam się czy nie było to związane z przyspieszaniem porodu. Resztę już pominę... Czy z takimi doświadczeniami mam szansę na jakiekolwiek odszkodowanie od szpitala?? Czy któraś Pani próbowała w ogóle je uzyskać i z jakim efektem??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ty zrobiłaś taki błąd (jaki robi większość kobiet) że rodziłaś tak jak ci kazano, a nie tak jak chciałaś. To że rodzisz w szpitalu nie znaczy że muszą ci mówić jak masz rodzić, w jaki sposób i w jakiej pozycji. Oczywiście będą jeśli tego wcześniej nie zaznaczysz, a ty tego nie zrobiłaś. Wystarczyło powiedzieć przed porodem że masz zamiar rodzić wertykalnie i bez interwencji medycznych. Oni zapewne zrozumieją co to oznacza. Oczywiście mogą ciebie wtedy straszyć lub nawet grozić, ale taka jest tego cena.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nowa xyz
Zaznaczyłam to wszystko w planie porodu, nikt mi nie mówił że nie nie biorą tego pod uwagę... Wykorzystali fakt, że w tak ogromnych bólach nie byłam w stanie sama wszystkiego dopilnować, sama nie wiedziałam co się dzieje i nie byłam w stanie nic mówić, tylko wrzeszczałam cały czas co zrozumiałam słysząc swój krzyk, na początku nawet nie wiedziałam że sama go wydaję, więc chyba zrozumiałe że w takim stanie nie miałam jak się z nimi dochodzić aby dostosowali się do moich wymagań... Więc gdzie zrobiłam błąd??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×