Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość weekendowosmutna

wymuszane oświadczyny

Polecane posty

Gość do do gorzka prawda
Choc zgadzam sie z rada dla Autorki, to szczerze zdumiewa mnie latwosc, z jaka ludzie pozbywaja sie z zycia tych ktorych rzekomo kochaja. Ty nie kochalas, Wasze uczucie umarlo, bo niemozliwym jest zaledwie po dwoch miesiacach od rozstania z osoba kochana zejsc sie z kims innym i zaledwie po roku (wg psychologii zbyt krotki czas by na partnera spojrzec bez rozowych okularow) brac slub. To wyglada jakby slub byl dla Ciebie faktem nadrzednym. Czasem takie pochopne, pospieszne, moze desperackie zwiazki moga przetrwac, ale na ogol nie. Ale rada dobr.a, pamietaj- nie marnuj lat dla kogoś, dla kogo nie warto...a nóż gdzieś czeka twój książę z bajki - mój mnie znalazł i nigdy nie czułam się szczęśliwsza niż teraz trzymam za ciebie kciuki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z tego wniosek
że czy jest seks czy go nie ma, nie warto długo być z facetem, jesli nie kwapi sie do ślubu. Znam jedną parę, ch

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z tego wniosek
chodzili ze sobą 10 lat, rodziny powoli sie zmawaiały żeby ich silą doprowadzić do ołtarza, w końcu się pobrali, a on ma 50+ i lata za kobietami jak popieprzony jak mu sie któraś spodoba, to nie da jej spokoju. Wiem, bo to włąśnie ja musiałam się przed nim oganiac jak przed natrętną muchą. On bardzo religijny i NIE UPRAWIALI SEKSU ze sobą aż do nocy poślubnej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do do do gorzka....
ja nie napisałam, że się pozbierałam bez problemu po dwóch miesiącach, nadal go kocham i zawsze będę w pewien sposób,bo był to "mój pierwszy". nie było tak,że nowemu padłam na szyje i miłość do bólu już zaraz... zdobywal mnie powoli i czekał aż rany się zagoją, wspierając a uczucie przyszło z czasem. on mnie kochał a ja musiałam się tego nauczyć. należy być realistką - męczyć się z kimś na siłę albo chwycić szczęście które się trafiło. a czy rok to mało na poznanie kogoś? jak widac czasami 6 lat to mało...a młodość wieczna nie jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do do do gorzka...
a i jeszcze coś:) nie napisalam ze jestem po ślubie, ale że mam ustaloną date i pierścionek a to spora różnica:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bąszcza
czytalam tylko pierwszy post, ale twoje obawy sa sluszne... bedzie zwodzic cie tak dlugo, jak dlugo na to pozwolisz. niewykluczone, ze on kogos "lepszego" ma na boku i z nia planuje konkretnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bąszcza
troche poczytalam. gorzka prawda ma wieeeele racji, niestety... dziwie sie autorko tobie.. masz swoje lata, zegar ci tyka, a chcesz mnie dziecko.. i siedzisz z facetem, ktory wciska ci totane banialuki byleby tylko odwlec to, na czym ci zalezy... ty jestes zdesperowana. a facet ma wszystkie asy w rekawie... robi, co chce, cokolwiek nie robi ty sie na to godzisz. zero zasad, konsekwencji. on wie , ze taka jestes. wiec nie ludz sie, ze cos sie zmieni. 8 stycznia, a on mowi, ze roku mu nie starczy :D pewnie planuje cos z kims na boku. moze jest gejem. ale na pewno cie nie kocha, nie zalezy mu dosc na tobie. razem od 6lat i spotykacie sie w weekendy? jak mlodziez z gimnazjum. jestes nierozsadna, mowiac oglednie, nie obrazam cie, tylko chce ci oczy otworzyc. ale w takich syt. ludzkie gadanie na nic sie zdaje. moze on w koncu znajdzie mlodsza, odejdzie... i zrozumiesz... co piszemy do ciebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bąszcza
piszesz, ze zadalas mu pytanie "co dalej?: tak jakby toi byl szczyt bohaterstwa i heroizmu :D no prosze cie... on mysli, ze czas stoi w miejscu? ty mu mowisz, ze nie zawsze bedzie piekny i mlody? co ty gadasz w ogole/ Nie wiesz, ze na ogol czas nie jest wrogiem facetow, tylko kobiet? on znacznie latwiej znajdzie mlodsza albo rowiesnice, niz ty kogokolwiek./ taka prawda. i nie wiem dlaczego sama siebie oszukujesz. nie wystarczy ci, ze on cie zwodzi? jestes naiwna do granic mozliwosc. a on gra tak, jak mu pozwalasz. zgodzisz sie na wszystko co on wymysli, na cokolwiek. byleby spotykac sie do konca zycia z nim w weekendy :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do autorki - jak w temacie Wygląda na to, że jednak twój facet jest wygodny. Przyzwyczaił się do stanu, który jest i nie chce nic zmieniać. Moim zdaniem jest tak, że życie powoli wymaga od ciebie decyzji. U mnie sytuacja była .... powiedzmy w jednym względzie podobna, choć inna. Moja dziewczyna też wymuszała zaręczyny. Byliśmy krótko ze sobą, nie miałem wtedy jeszcze podstaw organizacyjnych i finansowych, ale też emocjonalnych (za szybko z nią się związałem), żeby jej się oświadczyć. Choć nie wyobrażałem sobie poza nią świata - nadal sobie nie wyobrażam. W końcu jednak, żeby mieć to z głowy - oświadczyłem się. Było to nieco wymuszone - ale nie do końca.... Może i dobrze, że tak cisnęła? ... W każdym razie skończyło się tym, że półtora roku po zaręczynach rzuciła mnie. Nieważne czemu, to nie ma tutaj znaczenia. Ale zmierzam do tego, że w tym cały jest ambaras, żeby dwoje chciało naraz. Jeśli ty chcesz ślubu, a twój facet nie chce - cóż, różnicie się w poglądach.... Może to znak, żeby rozejrzeć sie za innym "wariantem". CZas leci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tu nie chodzi o to czy on sie oswiadczy czy nie, czy dorosnie do takiej decyzji, poki co was zwiazek jest jak zwiazek nastolatkow, widujecie sie w weekendy, nawet razem nie mieszkacie, a to mieszkajac razem czlowiek poznaje drugiego czlowieka i mogloby sie okazac ze po 3 miesiacach byscie nie potrafili ze soba wytrzymac pod jednym dachem!!! Moze jesli chcesz to ratowac to choc zamieszkajcie razem? W koncu nie macie pa 20 lat tylko 30 czy nawet wiecej jakos tak smiesznie byc razem ale osobno, a dzieci chcesz czy nie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wlasnie doczytalam ze chcesz miec dzieci hmmm to ja nie wiem co z tym kolesiem jeszcze robisz bo z nim ich z pewnoscia miec nie bedziesz no chyba ze gume przedziurawisz a on sie wtedy na Was (Ciebie i dziecko) wypnie, no moze ewentualnie bedzie wpadal w weekend zobaczyc co slychac:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Współczuję i współodczuwam, jestem w podobnej sytuacji... 3 lata mieszkania razem i nic, pluję sobie w brodę że się zgodziłam na wspólne mieszkanie... Bo dla faceta to się niczym nie różni od małżeństwa i nie musi dążyć do tego, żeby mieć dom... Mało tego że ma pełen pakiet wszystkiego to jeszcze mu negatywy dochodzą typu humory czy fochy i wychodzi z założenia że mu wygodniej bez ślubu... Zazdroszczę koleżance która powiedziała facetowi że za nic nie zamieszka z nim bez ślubu... Po roku oświadczyny i za pół roku ślub, a my dalej stoimy w miejscu... Też zastanawiam się nad zakończeniem tego bo mamy kompletnie inne cele w życiu jak widać... :( Ale nie będę wymuszać czy stawiać ultimatum, jak się nie ogarnie do pół roku to to zakończę... Przeprowadziłam jedną poważną rozmowę miesiąc temu i teraz czekam pół roku i niestety... albo prawo albo lewo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jescze jedna taka ;/
Ja tez jestem w podobnej sytulacji 5 lat razem , pomieszujemy ze soba tzn on u mnie spedza b.duzo czasu + nocuje min 3 razy w tyg. Mnie tez to juz zaczyna irytowac, a jescze te docinki ze on mnie nie traktuje powaznie ciagle pyatania o slub ze strony rodziny ( co jest starsznie denerwujace) z mojej perspektywy to tez inaczej wyglada bo wiem ze duza role odgrywa kasa ogolnie jakas stabilizacja,, on mowi ze chce ze cos tam planuje no i oczywiscie tekst badz cierpliwa, najgorsze byly mysli plany a tu ciagle nic to bylo upokarzajace ale teraz zmenilam podejscie . Juz nie zaczynam tematu zareczyn bedzie co bedzie zajelam sie soba moja praca , szkola , ogolnie swoim zyciem. Treaz dochodze do wniosku ze takie dlugie bycie ze soba przed slubem to glupota bo kobiecie w pewnym momencie zapala sie lampka ostrzegawcza czemu on sie nie deklaruje , dla facetow to wygoda i jakos to tak wszytko sie rozmywa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jescze jedna taka ;/
Ja tez jestem w podobnej sytulacji 5 lat razem , pomieszujemy ze soba tzn on u mnie spedza b.duzo czasu + nocuje min 3 razy w tyg. Mnie tez to juz zaczyna irytowac, a jescze te docinki ze on mnie nie traktuje powaznie ciagle pyatania o slub ze strony rodziny ( co jest starsznie denerwujace) z mojej perspektywy to tez inaczej wyglada bo wiem ze duza role odgrywa kasa ogolnie jakas stabilizacja,, on mowi ze chce ze cos tam planuje no i oczywiscie tekst badz cierpliwa, najgorsze byly mysli plany a tu ciagle nic to bylo upokarzajace ale teraz zmenilam podejscie . Juz nie zaczynam tematu zareczyn bedzie co bedzie zajelam sie soba moja praca , szkola , ogolnie swoim zyciem. Treaz dochodze do wniosku ze takie dlugie bycie ze soba przed slubem to glupota bo kobiecie w pewnym momencie zapala sie lampka ostrzegawcza czemu on sie nie deklaruje , dla facetow to wygoda i jakos to tak wszytko sie rozmywa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość weekendowosmutna
Przeczytałam wszystkie Wasze odpowiedzi, rady i opinie...dziękuję, macie rację... to ja jestem słaba, mało konsekwentna i daję sobą manipulować. Wczoraj odbyłam z nim rozmowę telefoniczną. No i dowiedziałam się, że "ja w ogóle nie mam w sobie cierpliwości", że "on już jest słaby od deklaracji" itp., a na końcu gdy mu powiedziałam że chcę na razie być sama i żeby się odezwał jak sobie wszystko przemyśli stwierdził, że pewnie tak mówię bo już mam kogoś innego... Ręce mi opadły...jestem zdołowana jak można być takim człowiekiem bez serca...Naprawdę nie wiem co dalej. Dziś i przez kilka dni nie mam zamiaru się z nim kontaktować. Jeżeli mu zależy to w końcu się zadeklaruje i zacznie zmieniać nasze życie. Jeżeli nie to koniec. Pewnie bardzo to przeżyję ale muszę. Nie chcę tracić życia na gdybaniu i czekaniu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość weekendowosmutna
A przy okazji zazdroszczę wszystkim, którym się udało i którzy mają jasne relacje w związku. Nie wiem dlaczego jedni mogą i potrafią a inni nie??? I dlaczego akurat JA trafiłam na takiego mało konkretnego???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dobrze wam tak szmatki
szmaty tak mają, że same muszą się oświadczać i dobrze wam tak

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dobrze wam tak szmatki
A przy okazji zazdroszczę wszystkim, którym się udało i którzy mają jasne relacje w związku. Nie wiem dlaczego jedni mogą i potrafią a inni nie??? I dlaczego akurat JA trafiłam na takiego mało konkretnego??? jak się daje dvpy bez slubu to tak jest w 90% przypadkow.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zigzag...
niestety gorzka prawda ma rację. Facet ma Cię na tzw czarną godzinę. Wiele jest lasek które zestarzały się przy swych dziubusiach nie mając ani porządnego domu, ani dzieci po czym dziubuś odchodzi do innej z którą to inną żeni się np po miesiącu. Mamusiujcie dalej swoim misiom i dziubkom a faceci bioooooorą garściami....A, i jeszcze jedno-facet może być ojcem do końca życia - kobieta matką- 40 tka MAX.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×