Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Andy 1612

Prawdziwa miłość stracona moimi błędami? Czy jest szansa?

Polecane posty

Gość Andy 1612

Witam wszystkie Panie i dziękuję że tu zajrzałyście. Na początek napiszę że mamy obydwoje po 24 lata, ona miała wielu facetów, jestem jej drugim facetem na dłużej, inni byli miłostkami gdy zawiodła się na miłości. Tylko ten jedyny długotrwały chłopak w ogóle jej nie kochał, a na koniec zdradził perfidnie. Wiem że post jest długi, ale to historia najwazniejszej części mojego życia, dziękuję każdej z Was która to przeczyta i mi pomoże. Postanowiłem że tylko kobiety są w stanie odpowiedzieć, czy i jaka jest szansa żeby odzyskac dziewczynę na której mi niesamowicie zależy, której jedynej powiedziałem to jedno szczere kocham Cię. Byliśmy ze sobą 3 lata, od początku związek był bardzo szybki, szybko razem zamieszkaliśmy i praktycznie aż do rozstania, które miało miejsce przed 3 rocznicą czyli przed świetami Bożego Narodzenia spędzaliśmy ze soba praktycznie cały wolny czas razem. Jednak bylismy zawsze przeciwieństwami, ja spokojny, domator niezbyt lubiący kontakty towarzyskie, ona zawsze dusza towarzystwa, spotkania znajomi i spędzanie czasu na podróżach lub przygodach, kochała cieszyć się życiem. Jest bardzo wazna rzecz, o którą chyba chodzi głównie jednak. Nie akceptowałem jej do końca od początku, miała dużą nadwagę, zahaczającą o otyłość, ja z kolei jestem raczej szczupły i taki kanon urody zawsze miałem. Od początku były rozmowy o tym żeby schudła, żeby ładniej się ubierała...Bardzo mocno się kochaliśmy, byliśmy najlepszymi przyjaciółmi i jednocześnie kochankami jak to się mówi, nigdy sobie nie skłamaliśmy, i wierzę żę obydwoje byliśmy sobie wierni jak to tylko możliwe. Jednak jej przeszkadzało to że spędzam czas inaczej, że musimy siedzieć w domu bardzo często kiedy możnaby coś porobić. Nie lubiła jak siędzę na komputerze i marnuję na nim czas, czemu się teraz wcale nie dziwię. Ale najbardziej ją bolało to, że nie podobała mi się jaka jest, zawsze miała kompleksy z wagą, a ja je jedynie pogłębiałem. Powiedziała mi że nie moze przeze mnie patrzeć w lustro, bo chce być piekna tylko dla mnie, a ja ciągle ją krytykowałem że może i jest piękna dla mnie, ale w kłótni wiele razy usłyszała że jest gruba, wprost. Wiem że Panie pewnie mnie zjedzą za to, ale chcę opisać wszystko obiektywnie bo zdałem sobie sprawę jak bardzo to wszystko ją krzywdziło. Nigdy nie kochałem innej, i nigdy nie chciałem innej niż ona. Byłem pewien że to ta jedyna, ona o mnie tez tak mówiła. Potrafiła przyjechać do mnie w środku nocy tylko po to, żebym ją przytulił i żeby razem zasnąć, bo 3 dni beze mnie nie mogła wytrzymać, ja bez niej też. Dzień przed rocznicą, 3, która była dla niej bardzo ważna, spaprałem sprawę i potraktowałem okazję na zasadzie "no to pójdziemy gdzieś do kawiarni i pewnie sobie coś pochodzimy wieczorem potem" czyli jak dupek. Bo miałem egzaminy, za 4 dni, więc uznałem że nie mam czasu. Ale na komputer czas dzień wcześniej juz miałem. Z dobrych rzeczy, zawsze bardzo ją kochałem, zaniedbywałem innych dla niej, nigdy nie odmówiłem jej pomocy, zawsze dbałem o to żeby bylo dobrze dla niej, a przynajmniej tak myślałem. Nawet broniłem ją raz przed rodziną, bo uznałem że nie dbają o jej dobro dość dobrze, a jej sprawiali wiele przykrości. Gdy miała jakiś problem, zawsze i bez względu na wszystko starałem się jej pomóc i ją ochronić, gdy wracała późno zawsze się martwiłem czy wszystko ok, i nie spałem dopóki nie wróciła. Jednak z drugiej strony, co 2 h mniej więcej musiała pisać że wszystko ok, bo inaczej byłem podenerwowany i tylko myślałem czy się coś jej nie stało. Tak, wiem że to złe i to bardzo. Dlatego o tym piszę. Więc mimo że jeszcze miesiąc temu wspominała że kocha mnie jak nigdy nikogo innego, nawet 4 dni przed rozstaniem mówiła mi że strasznie mnie kocha, i uważam że to była prawda, zdecydowała że się rozstajemy. Powiedziała że ma problemy z jedzeniem przeze mnie, że czuje się nieakceptowana i że ma depresję i sama ze sobą czuje się okropnie. Że nie umie się już cieszyć życiem. Wszystkie pasje jakie miała udrzuciła, po to żeby się do mnie dostosować. PRaktycznie 3 lata poświęcenia. Po rozstaniu powiedziała mi że zawsze będę tym jedynym, powtórzyła to nawet kilka dni temu, 3 tygodnie po rozstaniu. Okazało się, że kilka dni po rozstaniu znalazła sobie nowego faceta, który ma dokładnie wszystkie pasje takie jak ona, i ją akceptuje.Mówiła że jest w nim zakochana, i że zawsze chciała tak żyć. Jednocześnie powiedziała mi że jestem dla niej cały czas tym jedynym, ale nie wierzy że mógłbym się zmienić. Wiele razy to obiecywałem, lecz nigdy nie poczułem smaku życia bez niej. TO mnie strasznie zmieniło, wiem że jestem inny, ale ona nie wierzy że to jest na stałe i nie dziwię się jej. Za każdym razem gdy mnie słucha, gdy mówię jej o moich błędach, to zdaje mi się że ma cień nadzieji. Ona jest kobietą silną, miała wiele związków i umie zagryźć zęby i zająć się sobą, gdy uważa że z miłości nic nie będzie. Zawsze mi mówi, jest już trochę za późno.. Powiedziała że zdecydowała że nigdy ze mną nie będzie, ale to chyba dlatego że sądzi że nie umiem jej zaakceptować. W jednej rozmowie powiedziała: zawsze mnie nie akceptowałeś, jakim cudem mam wierzyć że teraz miałoby być inaczej?! I ma rację że nie wierzy. Mimo to wiem że umiem, bo zrozumiałem wiele rzeczy. Bo w środku zawsze czułem że chciałbym żyć taką miłością jakiej ona mnie nauczyła, a której nie znałem przed nią. Wiem że sprawa jest praktycznie przegrana, ale wiem też że obydwoje kochaliśmy się naprawdę, to był związek i ciał i dusz. Rozumieliśmy się bardzo dobrze, jednak mój charakter sprawił że nie zrobilem wtedy tego co trzeba. Wiem jak wiele błędów popełniłem. Mimo że ona nie wierzy że mógłbym być inny, ja wiem że potrafię bo znam się trochę dłużej. Dlatego o nią walczę, bo wiem że kocha mnie ale nie wierzy ze możemy być szczęśliwi, takim jakim byłem nie umiałem jej dać całkowitego szczęścia. Piszę ten post, ponieważ naprawdę nie wiem co robić, wszyscy mówią daj sobie spokój. Ja wiem że cokolwiek się nie stanie będę walczył, że jeśli zobaczy że naprawdę się zmieniłem, to wtedy da szansę nam obojgu. Że uważa że nie jest możliwe szczęście ze mną "bo ludzie się nie zmieniają". W nowym chłopaku chyba kocha nie jego, z tego co słyszałem, ale raczej..życie jakie jej daje, spokój akceptację. Wiem że to wiele, ale to co do niej czułem było odwzajemnione. Ona mnie tez kochała najbardziej na świecie, i myślę że dalej kocha. Powiedziała że jest zbyt wiele rzeczy które ją zraniły, i że raczej na pewno nigdy ze sobą nie damy rady być. Ale czuć że mnie kocha, powiedziała że wie że nikt jej nie pokocha taką miłością jak ja. Nie oczekuję żę będzie łatwo. Nie oczekuję że będzie szybko. Zraniłem ją bardzo mocno, i wiem że muszę za to odpokutować. Mogę być nawet jej przyjacielem, bo tak naprawdę zawsze byliśmy przyjaciółmi i partnerami w jednym. Chcę żeby poznała mnie od strony której nie znała, gdzie ją akceptuję, kocham i dbam o jej szczęście. Jak wygląda sytuacja z Waszej strony drogie Panie? Wiem że uznacie mnie za typowego męskiego prymitywa, ale naprawdę nie jestem taki zły,jestem po prostu nieczułym kretynem który nie chce stracić swojego Słońca na zawsze. Spotkałem się z nią dzisiaj, i rozmawialiśmy długo, szczerze i z pewnym uczuciem. Powiedziała że ona nie będzie ze mną, że razem z nowym chłopakiem wybierają wspólne meble a na jego mamę mowi tesciowa. Powiedziala że dla niej to też dziwne, i gdy powiedziałem że wiem że teraz to dla niej wielka miłość i jest w końcu wszystko idealnie, odrzekła że wcale nie do końca jest tak jak myślę. Potem powiedziała że po prostu stwierdziła że pomyśli o sobie, i musi postawić wszystko na jedną kartę. PS. Mimo że obydwoje nie planowaliśmy na razie dzieci, to za każdym razem kiedy była o tym mowa, mówiłem że na pewno będę odpowiedzialny, że się nią zaopiekuje, pójde do pracy i damy sobie radę. Bo kilka razy był powód traktować taki scenariusz powaznie:) Zawsze starałem się być dla niej odpowiedzialny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×