Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość freaaa

życie z nieudacznikiem - na rozdrożu

Polecane posty

Gość freaaa
Eleene - tą opcję też już przerabialiśmy, pojechał do Polski na kilka miesięcy - generalnie nic z tego. Doszliśmy do wniosku, że tam zarobi tak mało, że nie opłaca się utrzymywać dwóch mieszkań, no i synek rozpaczał: "gdzie tatuś?". On tutaj ma pracę, pól-legalnie i za grosze, nie będzie z tego ani emerytury ani nie jest w stanie nic odłożyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
freaaa Enfant Terrible - wiem, że orłem nigdy nie był, ale tyle mi naobiecywał, mówił, że się postara, że się nauczy, żeby mu dać szansę... i następną szansę.. i kolejną... i jeszcze jedną... Mam dość, spalam się w tym wszystkim. Jego indolencja zabija we mnie całą radość życia. Czuję się zagubiona. Ale Ty tylko powierdzasz , ze sama jesteś sobie winna. Założyłaś rodzinę z kimś kto intelektualnie stoi niżej od Ciebie ( i wierzę , że to jest olbrzymi problem ) i dobrze o tym wiedziałas. Natomiast chciałaś wierzyc ze tak nie jest i tylko od jego woli chęci i wysiłku zalezy zmiana.No sorry

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość freaaa
ech, nie proszę o ocenę, czy jestem zimna czy nie, to nie gra żadnej roli. Tyle jest tutaj doświadczonych osób, może ktoś mi pomoże spojrzeć obiektywnie na sytuację, może poczuję, co począć, czy ratować rodzinę za wszelką cenę, czy odciąć się i ratować siebie... ułożyć sobie zycie na nowo. Może faktycznie nie pasujemy do siebie i dopiero emigracja obnażyła to, jak różne są nasze priorytety?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oj efant
w milosci nie zawsze patrzy sie na status intelektualny ukochanego. buahahah co za idiotyzm.. wtedy to dopiero bylaby wyrachowana

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość freaaa
enfant, jest sporo racji w tym, co piszesz - ludzie się nie zmianiają, chyba, że sami tego bardzo chcą a i wtedy jest to ogromnie trudne. W tym sensie, jestem sama sobie winna. Ale rozpamiętywanie przeszłości nie ma sensu. Pokochałam tego człowieka nie za intelekt, ale za ciepło, dobro, wrażliwość no i za to, że on oszalał na moim punkcie. Dlatego jestesmy razem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość risea up
Ty go juz nie kochasz nai nie szanujesz- mozna wywnioskowac z Twoich wypowiedzi. Jakie to smutne, ni ekochalas go przed slubem? Czy milosc i szacunek tak si epo prostu ulatnia....szkoda marnowac zycia i Twojego i Jego. A dziecko jak podrosnei zobaczy ze jest cos nie tak i bedzie mial zle wzorce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
sama piszesz ze pokochalas go za to, a teraz jednak dostrzegasz wady zastanawia mnie czy wczesniej tego nie widzialas a skoro widzialas, to czemu teraz nagle tobie to przeszkadza? nie zadaje pytania po chamsku ale z ciekawosci skoro wiedzialas o tym wczensiej, to co sie stalo ze nagle juz nie jest ok? bo nie mozna do nowych znajomych wyjsc?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Najgorsze jest, jak jest dziecko, bo to jest takie przypieczętowanie małżeństwa. Jakbyś nie miała dziecka, to rób co chcesz, rozwodź się, zdradzaj i tak dalej. Jednak jak jest dziecko masz obowiązek poprawidzić sprawę do końca. Może zakochałaś się w jakimś Hansie i dlatego odwala Tobie z rozstaniem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W tym sensie, jestem sama sobie winna. Ale rozpamiętywanie przeszłości nie ma sensu. Pokochałam tego człowieka nie za intelekt, ale za ciepło, dobro, wrażliwość no i za to, że on oszalał na moim punkcie. Dlatego jestesmy razem. I jak rozumiem kochasz nadal? Wiesz co , ja uważam że o ile partner jest wsparciem , oparciem :P i w ogole można na niego liczyć, to fakt ze nie zna języków czy też nie ma wielkich ambicji zawodowych naprawdę nie ma znaczenia. Natomiast problemem może być diametralnie rożny poziom intelektualny , czyli krótko mówiąc jeśli ktoś jest głupkiem to ciężko z nim życ i jezeli tak jest w przypadku Twojego meża.. to cóż...podziwiam za odwagę,ze spłodziłas z nim dziecko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
autorko-ja mysle, ze twoj facet po prostu ma trudnosc w odnalezieniu sie na rynku zawodowym. Jedni swietnie sobie poradza, nawet po zjezdzie w dol , inni sa tacy "sredniac"y. Twoj maz wedlug mnie jest" sredniakiem". On moze nie ma zdolnosci jezykowych, ma blokade w mowieniu, wstydzi sie. Kiedys jechalam z kobieta autobusem z Niemiec do PL. Opowiadala mi , ze maz mieszka przeszlo 20 lat w De, mieszkaja z nim synowie , ona jednak nigdy nie miala odwagi zamieszkac z nim , nauczyc sie jezyka. Sa malzenstem dojazdowym , maz ma wyrozumienie dla nieji jej powiedzmy strachu . Moze podobnie jest z twoim mezem. Dla Ciebie najwazniejsza rzecza - to powinnas zadac sobie pytanie -czy jestes w stanie kochac Sredniaka , czy jednak wstydzisz sie go, chcesz rozwijac skrzydla przy kims lotnym , ekspansywnym, ktory bedzie parl do sukcesu za wszelka cene . Tu chyba lezy twoj problem .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość freaaa
risea up, to nie tak, my się kochamy i dziecko jest z nami bardzo szczęsliwe. Niemniej, rysy na naszym związku są coraz wyraźniejsze i nie wiem, czy za chwilę będzie co ratować. Nie należę do od=sób szczególnie wrazliwych na opinię otoczenia, ale to, że mój mąż nie jest w stanie wydukać paru słów sprawia, że się wstydzę. Nie może znaleźć lepszej pracy - z tego samego powodu. Nie ma szans wypracowania emerytury. W perspektywie mam biedę na starość i utrzymywanie go do końca życia . I jakie to zycie nam się szykuje? Totalna towarzyska izolacja. Boję się, że nie sprostam, że nie starczy mojej miłości, że zdominuje i pochłonie ją frustracja i rozczarowanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mchfdu
Prosta sprawa, zostaw go i znajdz sobie bardziej zaradnego faceta. Tylko wiesz, czesto sie zdarza, ze silne kobiety (a ty mi na taka wygladasz) przyciagaja takich nieudacznikow, pantoflarzy. Takim mozesz rzadzic, a zaradnym i ambitnym nie dasz rady manipulowac. U mnie maz jest karierowicz, bardzo ambitny, zaradny, pnie sie po szczeblach kariery, ale myslisz, ze kogos slucha: nie, zawsze musi sam o wszystkim decydowac, uwaza, ze on zrobi wszystko najlepiej, nie mozna mu strzelac zadnych fochow, zawsze jest woz albo przewoz. Mnie taki silny facet odpowiada, ale nie kazda kobieta da sobie rade z takim uparciuchem i wszechwiedzacym, niektore wola pantoflarzy, ktorymi moga manipulowac. Zastanow sie czy chcesz poswiecac rodzine i o jakim facecie na prawde marzysz, bo to ty przeciez wybralas sobie meza, wiec wiedzialas jaki jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie wiem ,może facet nie potrafi się tam odnaleźć z drugiej strony nie powinnaś tracić swojej szansy skoro układa się zawodowo za granicą ,trudna decyzja i powinna należeć do Ciebie ,zrobisz co czujesz ,nikt tu nie podejmie za Ciebie decyzji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość freaaa
Eleene - jak Ty to robisz? Tak nazwałaś po imieniu dokładnie to, co czuję. Kocham mojego Średniaka ale w głębi duszy mam żal, że nie jest lotniejszy intelektualnie. Mąż daje mi swoją totalną akceptację, ale ja potrzebuję czegoś więcej: inspiracji, wyzwania. Chciałabym wspólnie tworzyć plany, osiągać coś razem, motywować się nawzajem i ciągnąć w górę. Pod wieloma względami jestem przy mężu bardzo samotna....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość freaaa
mchfdu, trochę Ci zazdroszczę :) ja nie chcę nikim manipulować ani rządzić, stwaiam na partnerstwo. Uważam, że jak się chce coś osiągnąć, to obie strony muszą się starać. Mój mąż stwarza mi warunki, bym sie dobrze czuła, otacza miłością. Może powinno mi to wystarczyć? Może trzeba wziąć się w garść i cieszyć tym, co jest, może ja osiągnęłam już limit dobrodziejstw od losu? Tylko czemu ten żal?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
autorko przezylam wiele lat -zycie nauczylo mnie jednego: -nigdy nie ma idealnie zrealizowanego naszego modelu zycia. W kazdym czlowieku , ktory ma duze ambicje, duzo energii do dzialania ,jest wizja i chec spelnienia swoich "wizji". Cudownie , jesli po drodze spotkamy taka " kalke". Najczesciej to jest nie do konca mozliwe , teraz sztuka bedzie akceptacja tej niedoskonalej " kalki " . Jesli ja zaakceptujemy, zrobimy korekte, o ile " kalka " tego chce i mamy prawie idealnie. Moze Ty nie spotkalas tej "kalki", stad to miotanie sie. Nie sadz , ze jedynym szczesciem w zyciu jest samorealizacja ambicji .Sa inne cudowne rzeczy, ktore nam sie przytrafiaja.Tobie przytrafil sie cudowny maz, ktory akceptuje Cie w pelni, pozwala Cie sie realizowac, kocha Cie za apetyt na zycie , apetyt na sukces. Byc moze twoj "sredniaczk " bedzie juz stal w miejscu, nie da sie juz go poddac dalszej korekcie. Moze nalezy uznac , ze " srdniaczek " oprocz cech, ktorych mu brakuja do Ciebie , ma inne o wiele istotniejsze, niz kolejne awanse zawodowe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mchfdu
Skoro jestes nieszczesliwa, to moze jednak nie ten? Mysle, ze z czasem sama dojdziesz ze soba do porozumienia i bedziesz wiedziala co chcesz zrobic. Niestety my ci w tym nie mozemy pomoc, to musi byc twoja przemyslana decyzja. Ja jestem z moim mezem bardzo szczesliwa pomimo jego ciezkiego charakteru. Autorko musisz sie zdecydowac czego chcesz od zycia i do tego dazyc, bo niestety czas szybko leci i kiedys mozesz zalowac, ze zmarnowalas sobie zycie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość freaaa
Eleena - jaka to ulga zostać zrozumianym i nie tłumaczyć się z tego, że się nie jest wielbłądem ;) Tak, miotam się wewnętrznie dokładnie tak jak to opisałaś - całe życie szukałam tej "kalki" - nawet śnił mi się ktoś taki parę razy - szedł po drugiej stronie ulicy a ja nawet nie widziałam jego twarzy.... Ale nie ważne. Ale kto wie, jakie byłoby życie ze swoją "kalką"? Może wkradłaby się rywalizacja, walka o pierwszeństwo? Kto wie? Rzeczywistość jest taka, że mam męża który rozwija się po swojemu, nazwijmy to eufemistycznie. To prawda, on kocha moje sukcesy, moje ambicje - ale i z nich korzysta. Z drugiej strony - stwarza mi otoczenie pełne ciepła i miłości. Wiem, że muszę osiągnąć równowagę, bo ta huśtawka jest wyczerpująca. Teraz czuję rozczarowanie, może minie jeszcze trochę czasu i zaakceptuję go takim, jaki jest?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość freaaa
mchfdu - to jest właśnie słowo - klucz: jesteś bardzo szczęśliwa, nie masz żadnych wątpliwości. Tego stanu pewności Ci zazdroszczę :) Mając pewność, co do swego wyboru, można budować, tworzyć, rozwijać związek. Póki co, ja się miotam i mnie to wykańcza. Wiem, że nikt tego za mnie nie rozwiąże, sama muszę dojść do rozwiązania tego rebusu, łamigłówki czy też koanu, jak kto woli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość parek luk w zyciorysie
Domyslam sie, ze najbardziej cie wkurza to, ze mial 3 lata i nie nauczyl sie niczego. Nie wierze, ze srednio umotywowana osoba nie moglaby sie nic nauczyc jezeli chodzi na kurs jezykowy i ma troche czasu. W ciagu 3 lat mozna sie z jezykiem osluchac, jest TV, radio, gazety, spotyka sie ludzi na placu do zabaw. Tu nie chodzi o brak ambicji tylko zwykle lenistwo. Rozmawialas z nim wprost na ten temat? Powiedzialas jak sie czujesz w towarzystwie? Dziecko tez pojdzie do przedszkola, potem do szkoly i z czasem niestety tez zacznie sie wstydzic, ze tato nic nie umie powiedziec. Czy twoj maz zdaje sobie z tego sprawe? Jakie on widzi rozwiazanie w tej sytuacji? Mysle, ze jezeli nic sie nie zmieni zacznie ci to coraz bardziej przeszkadzac. Jak sie czulas kiedy wyjechal do Polski na kilka miesiecy? Ja bylam raz w takim zwiazku, ze poczulam ulge jak bylam sama i wtedy wiedzialam, ze to koniec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kochanie -takie dylematy sa dla mnie bardzo zrozumiale.Moze nadszedl taki moment podsumowania u Ciebie ? Moze musisz przemyslec plusy , minusy swej " kalki" i swoje plusy i minusy. Bilans moze wcale nie byc taki zly .Troszke rozczarowania moze byc. Oby nie bylo przepelnienia czary goryczy. Ja osobiscie uwazam, ze jestem niedoskonala , mam tego swiadomosc , ale cudownie , ze moj maz akceptuje moje slabosci, moje smiesznosci.Dla niego jestem madra, piekna i co najwazniejsze JEGO. Realizuje sobie swoje male cele, wspiera mnie w tym . Jednoczesnie ciesze sie z jego o wiele wiekszych sukcesow. Jest lepszy zawodowo od mnie , ale to cudownie . Wspieram go w tym jak moge , ale nie jest to akurat moj klimat, do ktorego bym dazyla .Nie rajcuje mnie to po prostu. Majac taka swiadomosc jestem kobieta szczesliwa , majaca rzeczywista ocene sytuacji i jej akceptacji. Mam nadzieje, ze cos Ci pomoglam i twoje przemyslenia beda fajnie zrownowazone dla Was dwojga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość To też powiem coś
Autorko, przykro mi, że to powiem o Twoim mężu, ale nie zastanawiałaś się, dlaczego masz z jego strony tak bezwarunkową akceptację, miłość, podziw? Otóż dlatego, że mąż doskonale wie, że jesteś jego jedynym gruntem pod nogami, że bez Ciebie wyginąłby jak dinozaur, że prawdopodobnie jedynie Ty go chcesz. Nie twierdzę, że on to robi świadomie, że to manipulacja. Prawdopodobnie jest to w dużej mierze mechanizm nieświadomy, ale myślę, że on kocha tak mocno Ciebie, ponieważ jest całkowicie na Tobie uwieszony, więc będzie Cię wielbił do końca Twych dni. Gdyby był bardziej samodzielny, to niekoniecznie by tak było. A on wręcz nie jest samodzielnym bytem, to bluszcz totalny, żyje dzięki Tobie jak... no pasożyt, przykro mi. Kwestia dziecka - domyślam się, że synek jest mały. Oczywiście, że podziwia tatusia. A za chwilę zacznie się go wstydzić, bo dorośnie i zacznie widzieć, jak tatuś nawala. Nie mówię, że masz się z mężem rozstać, mówię że masz nie czuć się winna, Twoje uczucia są zrozumiałe. Musisz po prostu podjąć życiową decyzję niedługo. I przede wszystkim zdecydowanie z tym facetem porozmawiać. Uświadomić mu sytuację, uświadomić, że niedługo dziecko bedzie się wstydziło jego po prostu. Może otrzeźwieje, ponieważ z językiem rozumiem - też mam wrodzony defekt, ale przez 3 lata lekcji dzień w dzień i rozmawiania w domu w języku również - to jest niemożliwe, żeby nie umieć NIC, niemożliwe po prostu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość E.Dabrowska83
a mo e to czowiek nie anstawiony na karier i prac? moe to tzw " budowniczy domowego ogniska"? z caym jego ciepem, miosci... moze zwyczajnie dla niego szczeble zawodowe nie maj znaczenia jenda osoba ma tutaj sporo racji... piszc o tym, i bad móg pojawi sie, kiedy wybieraa osob o nizszym wyksztaceniu i innym nastawieniu sama nie ejstes najwidoczniej w stanie tego przeskoczyc... cóz... i ty nie posiadasz pewnych umiejtnoci... musicie oboje wypracowac plan dziaania, poznac oczekiwania, moze ty takze frustrujesz mza ambicjami, poczuciem wartosci, parciem... miedzy mna a mezem na poczatku bya dosc duza róznica w wyksztaceniu, ambicjach, umiejtnosciach uczenia si, chciach ale u nas przyszo to powoli, pozytywnie, jakoby przypadkiem;p teraz on jest na studiach w uk (chociaz uni wybralismy nie najlepszy, by sobie poradzi i nie mia frustracji). pomagam sie mu uczyc, wyszukuje rozne rzeczy, kupuje ksiazki;p tylko szlag mnie trafia, jak widze, w jaki sposob sie uczy;p; ... po wielu latach, kiedy ja juz zdobyam magisterskie... a teraz niespodzianka;p sam mnie wysyla na sile na studia tutaj;p;D i nazywa swoim motorkiem napedowym;p;d ale nawet jesli na nich by nie by, poszedby co collegu na kursy zawodowe lub cos innego... mnie inaszym wysoko sytuawanym i wyksztaconm znajomym to zwyczajnie nie przeszkadza... na swoje szczscie nigdy nie wstydze sie mza mego... to bardzo smutne uczucie... no chyba ze nie pomaga mi w kuchni przy gosciach;p;d a na pozór prosta nauka jzyków obcym jest katorg dla niektórych osób.... jest pewna grupa ludzi, która bardzo powoli uczy si jezyków, czasem, w skrajnych przypadkach, wcale... do tego stres, brak pozytywnego wsparcia i otuchy pomysl o tym, jak ty przyczynias sie do sukcesów swojego mza, pomijajac kase na kursy i inne pomysly ajesli nawet miaabys cae zycie utrzymywac meza, zyjac na dobrym poziomie, tak bardzo by ci to przeszkadzalo? mnie nie, ale to indywidualne nie ma sredniakow, kazdy ma talenty

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość E.Dabrowska83
przepraszam za wiele literowek, ale nie czesto zdarza mi sie pisac z ang klawiatury;p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość umelo
Autorko moge Ci uwierzyć ze dla naukowców w Polsce jest trudniej, bo sam nim jestem za granicą. Ale za nic nie uwierze że, nie można dla rodziny życ skromniej ale razem. Jak nie niemiecki to może angielski mu wejdzie lepiej? W UK jest sporo pracy dla naukowców.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a psik
a może spróbować usamodzielniać męża? przestać mu tłumaczyć, załatwiać, podsuwać pod nos - jak ma coś do załatwienia, niech sam idzie i spróbuje sie dogadać, a jak nie załatwi, to trudno, będzie miał niezałatwione nie traktuj męża jak dziecko - nie podawaj na tacy chcesz mieć towarzystwo - idź i się baw, a mąż, jak będzie chciał uczestniczyć, to się zepnie w sobie i zacznie uczestniczyć nie izoluj się od ludzi, nie rób nic za niego, dbaj o siebie i dziecko - a facet, niech ma szansę się wykazać i pokazać, ze ma jaja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to ona ma sie ciagle zmieniac?
to juz paranoja, dziewczyna zrobila i nadal robi wszystko by bylo jak najlepiej, facet ma to gdzies, minimalista i wygodny; ona ma jechac do UK bo byc moze facet nauczy sie angielskiego przez jakies 10 lat, ajak sie nie nauczy to niech jedzie do Francji...no niech robi do cholery ciagle wszystko zeby to facetowi pasowalo; ostatecznie jej zycie to ON, ON i tylko ON !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość E.Dabrowska83
a nie lepiej razem? tak milkej, atwiej i nabiera sie pewnosci siebie, ze w razie porazki nie jest sie samemu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość freaaa
Eleene, emanujesz tą "spokojną akceptacją", ona się udziela na odległość :) wiem, że spokój mogę znaleźć tylko sobie, ale muszę przyznać, ze dajesz dobry przykład, który sam w sobie działa :) to też powiem coś - trochę tak jest i ta myśl jest przykra, ale nie do końca. Zanim mnie poznał jakoś dawał radę, więc przypuszczam, że i beze mnie nie umarłby z głodu. Może to śmieszne, ale brałam już pod uwagę zmianę kraju ze względu na język właśnie. Niemiecki jest trudny, może angielski byłby łatwiejszy - mnie to obojętne, i tak w nauce tylko angielski się liczy. Dziękuję Wam wszystkim za zainteresowanie i komentarze :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×