Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Woycieh

Proszę o opinie: czy jestem głupcem, czy...

Polecane posty

Gość Woycieh

Nie rozpisując się zbytnio, proszę Was drogie Panie o opinie. Opinie nt tego co zrobiłem i co Wy byście zrobiły na moim miejscu. Zdaję sobie sprawę, że opis nie będzie idealnym odzwierciedleniem sytuacji, ale postaram się przedstawić to na tyle dobrze, byście w miarę zrozumiały.. A historia zaczyna się tak... W LO zakochałem się w pewnej dziewczynie - Marcie. Przez cały rok chodziłem do szkoły tylko by ją ujrzeć. Chciałem jej zaimponować - nauczyłem się grać na pianinie, byłem zabawny etc. Standard. Ale jako tchórz - nie zdobyłem się na bezpośredni atak. Osoba Marty zaczęła w mojej głowie kiełkować, i chyba hiperbolizowałem ją, jako taką. Ale LO się skończyło, ona poszła na studia, ja też - inne. Czasami pisaliśmy do siebie na gadu, czasami widzieliśmy na ognisku - ale ona nieświadoma była mojej "miłości" [nie wiem do dziś, co znaczy miłość, ale o tym dalej]. Prowokowałem spotkania klasowe, by tylko ją zobaczyć, ale nic poza tym. Stała się w mojej głowie niedostępna, jako coś pięknego, cudownego, ale - nie dla mnie. Potem poznałem Joasię - byliśmy prawie rok. Powiedziałem jej nawet że ją kocham choć było to przesadzone, podczas sporych emocji i jej "doła". Dogadywaliśmy się bardzo dobrze, ja nieco stępiłem swoje atawistyczno-jaskiniowe odruchy - stałem się miłym gościem. W głowie dalej miałem Martę, ale gdy ją widziałem, to była mi obojętna, żartowaliśmy razem, było spoko. Niestety po prawie roku poczułem, że Joasia to nie to. Nie czułem tego co do Marty. Jeszcze wtedy nie wiedziałem, że będę na miłość patrzeć przez pryzmat mojego uczucia do Marty [które było pierwsze tak sile, i mocne, że byłem to wstanie nazwać miłością]. Więc gdy uczucie do Joasi, z którą dużo przeżyłem, wspólne noce, dnie z początku, zaczęło się uspokajać, a potem nawet się nie całowaliśmy [przez ok 4-5 miesięcy, tak, tak to było dziwne], wtedy poczekałem aż zda ostatni egzamin, i powiedziałem jej, że nie możemy być razem. Przyjęła to nieźle, ja myślałem, że też przeżyłem to nieźle, no ale zbierałem się po tym 2 miesiące. Po tych 2 miesiącach nagle udało się nawiązać lepszy kontakt z Martą! Poczułem znowu to co w liceum, a nawet silniejsze, i choć jeszcze nie w otwarte karty, to widać było zainteresowanie dwóch stron. Pojechaliśmy na sylwestra, było wyjatkowo miło, po powrocie spotkaliśmy się dwa razy, ale ja byłem jakiś... dziwny. Otumaniony. Nie wiedziałem jak się zachować. Palant. Wyszło w końcu, że ona już przestała się mną interesować - a wystarczyło być normalnym, jak zawsze ---> nie, ja byłem dziki. Dlatego nie dziwię się jej, że nie wykazywała już zainteresowania. To w ogóle skomplikowana osoba, bardzo niezależna jak na kobietę, i wtedy mnie to chyba przytłoczyło, bo nigdy z taką kobietą nie miałem do czynienia. Bądź co bądź, błąd za błędem - no i ja zrezygnowałem z niej. Nie byłem chyba gotowy [miałem też rozpaprane życie - problemy w domu, próba samobójcza brata, matka z dwudziestoma chorobami, która ledwo żyje, dwie kolejne siostry młodsze - nimi się opiekowałem, przez to wszystko zrypałem studia, i sam byłem w "dołku" - myślę, że gdybym tak jak teraz miał wszystko poukładane, studia - perfekcyjnie, ciągłe poszerzanie horyzontów, fizycznie się bardzo poprawiłem - regularnie biegam, siłownia, etc etc., dostałem pracę związaną z moją pasją - idealnie jest! - gdybym wtedy miał tak jak teraz: nie wahałbym się. Tak myślę. Po Marcie zbierałem się prawie pół roku - ale był to też mój najlepszy okres weny twórczej, której motywem przewodnim była nieszczęśliwa miłość - utwory na pianinie, z tekstem, wiersze, rysunki, zacząłem się interesować naukami ścisłymi, filozofią - maksymalne wykorzystanie umysłu! Leczyłem się, leczyłem - no i wtedy poznałem Zosię. Na imprezie u kumpla - piękna, tak piękna, że padałem na twarz, gdy tylko na mnie spojrzała. Wpadłem Jej w oko. Bardzo szybko staliśmy się sobie bliscy - ale nie byliśmy parą. Spędzaliśmy bardzo dużo czasu ze sobą, hedonistyczne uciechy etc, Cierpliwości - dochodzę do sedna sprawy. Zosia lubiła być w centrum uwagi facetów, miała mało koleżanek, czy przyjaciółek. Przez pierwsze pół roku nie miałem - i teoretycznie nie mogłem mieć - nic przeciwko jej spotkaniom z facetami, znajomymi. Doszło do tego, że z niejednym się całowała. Niby niewinne. Ja też sobie tak powtarzałem - bo dalej nie byliśmy parą. Ja jej zresztą mówiłem, że jej nie kocham. Po pół roku, nasza znajomość stanęła nad przepaścią, bo ja już nie mogłem wytrzymać jej lekkiego podejścia do wolnego związku. Powiedziałem, że chcę z nią być, ale nie może romansować z innymi etc. Ona się zgodziła i zerwała kontakt z tamtymi. Przez następny prawie rok byliśmy oficjalnie razem - nasze relacje na nowo wybuchły, pożądanie, godziny, dni i tygodnie spędzone razem - często na konstruktywnym nicnierobieniu. I to właśnie ona - jest cudowna, wspaniała, dogadujemy się idealnie, ale w zasadzie spędzamy ze sobą czas, nie mając wspólych zainteresowań [tak do końca, uwielbialiśmy oglądać razem filmy, i inne bardziej intymne]. Ja pędzę przez życie - praca, studia, pasja, dbam o ciało i umysł, jestem bardzo wygadany. Ona piękna, cudowna, ale nieprzekonana do studiów, robi je bo musi, ale zaczyna już 3 raz, najchetniej czytałaby książki przez 12h na dobę [przez resztę chciała mnie wykorzystywać :P], naprawdę mądra, ale tylko przy mnie zachowywała się swobodnie - przy innych zaczynała się sztuczna. Mogła się wydawać mało interesująca, małomówna - ale ja wiem, że przecież jest inaczej! Trochę mi przeszkadzało to, że choć ma plany, to dochodzi do połowy i nie dokańcza ich [np studia, praca]. No i nie czułem czegoś takiego jak do Marty. W Martę byłem bardzo wpatrzony, wiersze same mi się pisały, chodziłem w skowronkach, a z Zosią - jest cudownie. Tzn było. Nie kocham jej w taki sposób jak Martę, ale chyba kocham. Chciałbym jej pomóc z życiu, by zaczęła żyć pełną piersią, poczuła co pasja, parcie do przodu, rozwijanie się - ale nie chciałem jej zmieniać, bo kimże wtedy stałbym się: gościem, który nie kocha takiej jaka jest, ale robi sobie figurkę, sam ją rzeźbiąc, pod swoje wymagania. Pożegnałem ją. Płakałem jak bóbr - nie mogłem powtrzymać emocji. Minęło 2 miesiące, i tak bardzo mi jej brakuje, ale pamiętam też dlaczego musiałem się z nią rozstać. Jak nie pasowały mi jej minusy... Tak bardzo tęsknie, widziałem ją na spotkaniu naszych wspólnych znajomych, była z jakimś kolegą, a mi tak serce ściska, że ledwo oddycham. Zazdrość mnie zżera, ale jeszcze większa jest tęsknota, potrzebuje jej dotyku... Ale nie kocham jej tak jak tamtej... A Zosia bardzo mnie pokochała, stałem się jej życiem, pasją, byłem jej środkiem życia, wokół mnie się wszystko kręciło - a ja się tego obawiam. Nie chcę by ktoś uzależniał się odemnie - bo gdy moje uczucie by opadło, to bym ją tylko krzywdził, bo ona nie widzi świata poza mną. To tak ogromna odpowiedzialność, nie wiem czy byłbym w stanie jej sprostać... Proszę Was o opinię... Czy trzymać się swojego postanowienia, racjonalnego człowieka, który widzi miłość tak jak tą do Marty? Cz wrócić do Zosi, bo nie mogę już wytrzymać bez niej, jej śmiechu, włosów, zapachu, humoru..jej obrażania się na mnie, naszych pogodzeń? Czy wrócić do niej i bardziej ingerować w jej życie, by wydostać ją z dołka [ jeśli chodzi o studia, horyzonty, pasje] w którym siedzi chyba od zawsze? Już raz chciałem, ale mi się nie udało... Zaryzykować i wziąć odpowiedzialność za nią, jej życie, być jej oczkiem w głowie, jej miłością - ona czuje do mnie to co ja czułem do Mart, ale ja do niej miłość innego rodzaju... Pisząc to aż trzęsą mi się ręce, duże emocje, naprawdę, dlatego trochę nieskładnie, dlatego mało szczegółów... Ale wydając opinię, możecie pisać o szczegóły.. Co mam robić.. z Weroniką miałem szczęście, ale nie do końca satysfakcję, teraz mam satysfakcję, bo nie mam odpowiedzialności, ale nie jestem szczęśliwy.. Dzięki za dotarcie aż tutaj. Napisz proszę, bo nie wiem czy jestem głupcem czy wariatem czy idealistą czy .....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Super p(l)an
Tak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość popaprany ebill
POPAPRANY człeku walnij sobie w łeb hhahahah

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość popaprany ebill
zocha wera krycha micha do łozka ela wanda zoch do kuchni bacha irena do łazienki a ty do psychiartyka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Woycieh
no i wpadlem. zmieniająć imiona w przedostatnim akapicie wygadałem Jej prawdziwe imię. Tak, Weronika.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 384769825698
Przeczytałam, ale proszę cię... sprecyzuj pytanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Woycieh
@384769825698 Okej, okej, wiem, że to pokomplikowane, ale i tak w ooogromnym skrócie. Czy wrócić do Zosi/Weroniki, czy nie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taki jeden facet27
"Nie rozpisując się zbytnio",...a potem taki tasiemiec ...:D Dam sobie łapę uciąć ,że jesteś przedstawicielem osobnika "przylepiec" doczepi się taki i opowiada historie życia nieznajomemu najlepiej /// Nieczytałm

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Super p(l)an
Odpowiem wymijająco: wal dalej, tylko zmieniaj rękę co 10 min. OK?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elelenaa
myslał ze laski sie zachwyca jak poematem coż za stek bzdur

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eecheee
Widzę, że masz wielki zapał do planowania wszystkiego. Tak to bywa jak się ma 20 kilka lat. Mogę Cie tylko podpowiedzieć, że potrzeby się zmieniają wraz z wiekiem, więc ciężko tak zaplanować całe życie i co Ci będzie odpowiadało aż do śmierci. Wśród moich znajomych w tym wieku też panowało coś takiego: znaleźć kogoś najodpowiedniejszego, wspólne plany, ich realizacja, kto będzie racjonalny i odpowiedzialny. A w wieku 30 kilku lat posypało się parę rozwodów, bo nie było o czym mówić, nie lubiło wspólnie spędzać wolnego czasu, niedopasowanie seksualne itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Woycieh
wierzcie lub nie, ale nie napisałem tego z nudów. Nie mam kogo się poradzić, sam już nie wiem co robić... Mógłbym oczywiście odpowiadać na wszystkie posty, ale widząc raczej nieżyczliwość, człowieka trochę zniechęca to.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 384769825698
Skąd ja mam znać twoje uczucia? Na to pytanie tylko ty możesz odpowiedzieć. Z tego co przeczytałam wnioskuję, że byłeś z nią szczęśliwy i ona z tobą też. Ta Marta to jedna wielka pomyłka, Joasia też. Długo się zbierasz po rozstaniu - z Martą ci nie wyjdzie, a Zosia/Weronika wydaje się dobrą osobą, pasujecie do siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Woycieh
@eecheee To prawda - lubię planować [a wykonywać jeszcze bardziej], choć więcej jest u mnie jednak zachowania spontanicznego [gdy ma się wszystko poukładane o spontan nietrudno]. Tylko nie do końca zrozumiałem, co chcesz mi podpowiedzieć :) Czy, żeby nie planować? Czerpać radość z Weronią, bez większych planów, czy żeby nie planować sobie szczęścia z kimś do kogo być moze kiedyś poczuję to co do Marty, bo moze nikogo takiego nie być, więc korzystać, ze szczęścia które daje mi los? .. @384769825698 dziękuję! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 384769825698
Proszę bardzo:P polecam się na przyszłość:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ghjb
dziwne to wszystko, musisz sam sie zastanowic czy marta czy zosia czy weronika hehe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość turma
Jesteś człowiekiem który wierzy w to, że kocha się tylko raz. Marta w twoich oczach była ideałem ale jednak nie pasowaliście do siebie. Z pewnością gdybyś zaczął z nią tworzyć związek to odkryłbyś jej wady ( bo nie ma człowieka idealnego) i może nawet byłoby ich więcej niż ma Weronika. Związek ma polegać na wspólnej pomocy i zrozumieniu. Ty byłeś dla Weroniki podporą i pomocą. Pomyśl ile ona daje ci szczęścia swoją obecnością i jeżeli szczerze tęsknisz to wróć do niej bo takie wyidealizowane osoby jak Marta nie istnieją.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Woycieh
@Turma jestem głupim idealistą... Wszyscy, których znam, a mają już po 40 lat i więcej mówią mi, że idealizm jest piękny, można nim żyć, ale może i zniszczyć to co się miało. Dziękuję Ci bardzo za radę, turma, Twój głos jest kolejny światełkiem w tuneli :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Polerujący granity Florian
każda miłość jest inna.. i przynosi co innego najgorsze co możesz zrobić to związać się z zosią/weroniką i widzieć w niej namiastke Marty ( o której tak naprawdę nic nie wiesz, bo jej nie poznałeś - była tylko Muzą, nie partnerem) tak więc rób co chcesz, ale nie wciskaj Weroniki w ramki Marty bo to są dwie różne kobiety i tym sposobem zrobisz Weronice krzywdę. A chyba nie o to ci chodzi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Woycieh
@Polerujący granity Florian Dziękuję za radę. Oczywiście masz rację, ale na szczęście nigdy tak nie zrobiłem - staram się traktować ludzi indywidualnie, nigdy przez pryzmat innej osoby. Co innego mój pogląd na miłość - wydaje mi się, że powinien on cechować się tym, co czułem do Marty. Ale sam napisałeś - każda miłość jest inna. Dziękuję raz jeszcze :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kisika
Mysle , ze Marte bardzo idealizujesz , bylo to z Twojej strony pierwsze uczucie i nigdy niezrealizowane . Tak byla to Twoja muza , ale tylko wyobraznii , jezeli chcesz stworzyc szczesliwy zwiazek to skoncz porownywanie do niej , kolejnych kobiet . Weronika zostala przez Ciebie skrzywdzona i nie wiem czy Ci to zapomni . Pamietaj ,ze nie ma idealow i o milosc trzeba dbac .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Woyciehf
jestem sratym hooojem ze zmanierowana głową i prostatą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Woycieh
jak juz to z glowka, bo zawsze nas dwoch

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kisika
Oj widze ,ze ktos sie podszywa pod autora . Zaczernij sie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lkzsjf
tak to jest jak sie zyje iluzją osoby a nie jej rzeczywiistym obrazem. Marta to iluzja wiesz o niej tyle ile sama pokazała powierzchownie. Nie znasz jej, nie wiesz jak wyglada zycie u jej boku, kiedy dopadaja cie bolaczki. Ja uwazam ze najpierw speóbuj wreszcie pobyc z Martą popartrz racjonalnie na jej osobę, jesli sie uda masz miłosc na całe życie a jesli nie wyczyscisz swoją wyobraznie spojrzysz na kobiete bardziej racjonalnie i kiedys dasz szanse odpowiedzniej istocie. W innym przypadku Marta a raczej jej iluzja spartoli ci zycie do konca ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Woycieh
kocham mezczyzn i tyle nikt sie nie podszywa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kicia mala
Kurcze! Woytek.....jak ja chcalabym ,miec TWOJE problemy..... Pomyslales o czyms tak prostym , jak ,zmiana w moim postepowani.....czy tylko od innych wymagasz.....a zreszta...co ja sie bede wyslilac...pomoc mozna potrzebujacemu...a nie rozkapryszonemu "gostkowi"....pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Woycieh
po co mam sie zaczerniac, mam czarny charakter i lubie dzifki zosie krysie i marysie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Woycieh
ale problem ze Marta nie ma pieniedzy taki golodupiec, inne maja dom lub samochod i to juz jest jakis poczatek a z Marta musialbym od lyzki sie dorabiac. I tak mysle sobie milosc przeminie a my ciagle na dorobku, wiec moze jeszcze cos szukac?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Granatowa mandarynka
Do autora. Owa Marta jest Twoją pierwszą, zdaje się platoniczną bardziej - miłością. Takie miłości najbardziej i najdłużej zapadają w pamięć, są wyidealizowane. Założę się, że gdybyście mieli tworzyć związek, czar by prysł. Zresztą robiłeś już do niej podchody i jakoś nie wyszło... To nie Twoja wina jak pisałeś, ale nie wyszło, bo zwyczajnie nie było Wam pisane być razem. Druga sprawa. Zachowujesz się tak, jakby ludzie nie mogli się między sobą różnić. Twoja druga miłość (Zosia, czy Weronika -pogubiłam się już) miała prawo nie chcieć tak pędzić do przodu jak Ty, miała prawo kochać czytanie książek itd. Czy poza tym wszystkim była normalną osobą? Z tego co pisałeś - była, jedynie spinała się przy obcych, no i co z tego? Nie każdy jest idealny i wyluzowany przy obcych. Tracisz związki przez Martę, tzn. dokładniej przez myśl o niej, myśl i wyobrażenie, które jest niestety fałszywe. Trochę to denerwujące że szukasz ideału - NIE MA TAKICH!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×