Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość czy pomóc mamie?

Moja mama jest w potrzebie, mąż pracuje, ja w ciąży,ale chcę do niej jechać...

Polecane posty

Gość czy pomóc mamie?

Witam. Moja mama odeszła od nas jak miałam 12 lat. Mną i dwoma siostrami zajmował się tato. Teraz po tylu latach mama się do nas odezwała. Jej konkubent po pijaku spowodował wypadek. Jemu nic się nie stało,a ona jest połamana. Za kilka dni wychodzi ze szpitala i nie ma się kto nią zająć,ani nie ma za co zyć. Nikt z naszej rodziny jej nie pomoże. Rodzeństwa nie miała, dziadkowie nie żyją. Moje siostry i tata nie chcą jej znać. Na rodzinę konkubenta też nie ma co liczyć. Chciałabym jej pomóc,ale wszyscy mówią,że to nie mój problem. Ale jaka by nie była-to przecież matka. Tyle,że trzeba będzie wszystko robić,mój mąż nie może wziąć wolnego w pracy, a ja jestem w 5 miesiącu ciąży, mam za sobą kilka pobytów w szpitalu i powinnam na siebie uważać. Do siebie jej nie weźmiemy,bo budujemy dom i mieszkamy w wynajętej kawalerce... Jedyne wyjście jechać tam i jej pomóc, bo na opłacenie opiekunki nas nie stać. Pojechałybyście na moim miejscu? Boję się najbardziej o dziecko... bo jakby naszej kruszynce się coś stało...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czy pomóc mamie?
Dodam jeszcze,że mama mieszka ponad 200km od nas,więc będę tam z nią sama.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość needforspeeed
ciężka sytuacja, powiem ci tyle że dziecko jest najważniejsze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
na rodzinę konkubenta nie ma co liczyć ,ale na niego samego ? skoro nic mu sie nie stało ? rzecież ppewnie z nim mieszka - to co on jej nie pomoże ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość garlicky
ja bym chyba w takiej sytuacji nie pojechała, tylko w miarę możliwości sfinansowała jakąś opiekę, np po połowie z kimś. np załatwić dochodzącą pielęgniarkę czy pomoc domową (nie wiem w jakim stanie jest mama), i do czasu aż stanie na nogi przelewać jej jakąś kwotę konieczną do przeżycia. a ona nie ma renty, emerytury, czy zasiłku żadnego? za co żyła wcześniej? bardzo ciężka sytuacja. goraco współczuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rwrwerw
I co? Będziesz jeździć po mieście żeby wynająć jakiś pokój dla siebie i dla niej? Będziesz ją podpierać albo... nieść? Chcesz stracić dziecko? NIE MASZ MOŻLIWOŚCI pomóc matce bez poważnego narażania innej osoby, dla odmiany niewinnej, swojego dziecka. Odpuść sobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czy pomóc mamie?
Mama ma 51 lat i nie ma jeszcze emerytury. Z tego co mi mówiła,to on ją utrzymywał,ale że miał już jakiś wyrok,to obecnie jest w zakładzie karnym i raczej szybko nie wyjdzie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość garlicky
ludzie nie czytają ze zrozumieniem. to chyba oczywiste, że skoro spowodował wypadek pod wpływem alko, to nie jest w domu tylko w areszcie/zakładzie karnym:o autorko, masz mozliwość wesprzeć matkę na odleglość, finansowo, zalatwiajac jej jakas opieke/pomoc dochodzącą tymczasowo, dopóki nie dojdzie do siebie? czyli wczesniej nie pracowała? nie otrzyma chorobowego czy żadnych świadczeń z tytułu niezdolności do pracy, zasiłku ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nestea........
a czy przed wypadkiem miałyście kontakt czy odezwała się dopiero jak coś od was chciała? bo jeśli to drugie to kiepsko i chyba jakoś specjalnie nie poświecałabym sie dla takiej matki. możesz pojechac zrobic jej jakieś wieksze zakupy i ewentualnie wesprzec jakoś finansowo ale pamiętaj że jesteś w ciązy i fizyczna opieka przy matce raczej nie powinna wchodzić w grę. kurde cieżko coś doradzić....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość an2anet
no wiem ze to twoja mama ale przez tyle czasu miała was w głębokim mniemaniu niech sobie radzi,skoro was zostawila tez jej potrzebowaliscie i jakos miala to gdzieć wiec nie dziwie sie ze reszta rodziny sie na nia wypiela,wiesz gdyby nie ten wypadek tozapewne by sie nie odezwala, zrobisz jak uwazasz ale skoro masz dbac o siebie bo masz jakies problemy zdrowotne to raczej zostan w domu,najwazniejsze teraz jest maleństwo a i tak nie mozesz dźwigac wiec za bardzo tez jej nie pomozesz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czy pomóc mamie?
Chyba nie pracowała-nie wiem,bo od prawie dwudziestu lat nie było z nią kontaktu. Na dzień dzisiejszy wiem,że ma gdzie mieszkać,ale nie ma za co zyć. Na odległość nie znajdę nikogo. Jakbym tam pojechała to może jej coś załatwię,ale finanse nam średnio na to pozwalają. Wiem,że to może dla niektórych nie jest problem czy zrobić łazienkę czy pomóc mamie,ale my chcemy się wprowadzić do domu zanim urodzi się dziecko... nie mam z kim na pół-bo nikt inny nie chce jej pomóc, ja byłam najstarsza jak nas zostawiła-siostry miały 7 i 4lata...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakiej znowu mamie?
To był inkubator,a nie matka! Sorry,ale gdyby to był ojciec który dla kochanki zostawił rodzinę to wszystkie by mówiły,że to tylko dawca spermy nie ojciec i go olej! Mamusia sobie przypomniała po 20 latach! w życiu nawet jakby mnie było stać to złamanego grosza bym jej nie dała. a gdzie ona była jak jej najbardziej potrzebowałaś? jak poznałaś pierwszego chłopaka? jak pierwszy raz się całowałaś, jak wychodziłaś za mąż? wiem jakie to uczucie gdy w tym najważniejszym momencie nie ma mamy,bo moja zmarła na białaczkę jak miałam 9 lat. ale nie zostawiła mnie,tylko po prostu przegrała z chorobą i wiem jak jej było ciężko,pamiętam jak usłyszałam pod drzwiami sypialni rodziców jak mama płacze i mówi do taty kto się nami zajmie jak jej zabraknie? kto mnie uczesze na pierwszą randkę,kto z nami w tym roku ubierze choinkę. ona nie bała się śmierci i bólu-ona bała się o to kto się nami zajmie. nigdzie nie jedź. teraz Ty ją zostaw niech sobie radzi-ona przynajmniej jest dorosła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiktoria marianna
nie jedz, przez 12 lat na pewno sobie znalazla jakichs znajomych. Taka wizyta bedzie kosztowac cie sporo stresu. Nie mowiac juz o tym ze bedziesz musiala mame podniesc czy pomoc sie poruszac a w twoim stanie to niewskazane. Pracowalam w ciąży do dnia porodu i nie jestem z tych co uważa ciąże za chorobę, ale i tak odradzalabym Ci jechanie do niej. Poza tym jeśli by jej na Tobie (i Twoim dziecku) zależalo to nawet nie poprosilaby Cie o pomoc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czy pomóc mamie?
No ja właśnie nie chcę być taka jak ona,że jak najbardziej mnie potrzebuje to zostawić ją samą. Co do znajomych,to przecież nikt tak za darmo nie przyjdzie i nie będzie się nią zajmował-raz czy dwa mogą wpaść,ale nie na stałe. nie wiem,no przecież ja jej nie podniosę,ale do domu ma mieć transport karetką i pewnie sanitariusze jej pomogą. ja bym jej tylko coś gotowała i robiła jakieś zakupy. Nie wiem,naprawdę nie wiem co teraz. Przez ten cały czas wogóle się nie odzywała, nie interesowała się jak tato daje sobie radę z trzema córkami. Póki babcia żyła to było dobrze,ale dwa lata po jej odejściu umarła-nawet jej nie było jak powiadomić,bo nie wiedzieliśmy gdzie jest. Na sprawy rozwodowe też się nie stawiała-dopiero przez policję sąd ustalił jej adres,przyjechała i nawet się z nami nie przywitała... Teraz zadzwoniła do taty,bo ma nadal ten sam numer telefonu stacjonarnego-nie wiem czy pamiętała czy znalazła w książce telefonicznej. Tata dał mi do niej numer i powiedział,że on ani siostry jej nie pomogą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiktoria marianna
Masz dobre serce ale jedziesz do obcej sobie kobiety. Troszcz się o swoje dziecko przede wszystkim, zwlaszcza ze Twoja ciąża nie jest bezproblemowa. Kochana ona miala Cie gdzieś, choć nie raz jej potrzebowalaś. Gdybyś nie była w ciąży to moglabyś sie zastanawiać nad tym, czy jechać. Ale teraz ważniejsze jest Twoje maleństwo!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czy pomóc mamie?
A ja mam duże wątpliwości. Gdyby nie dziecko to pewnie od razu bym pojechała. Ale dwa lata się staraliśmy i gdybym teraz je straciła,to bym sobie nie darowała. Ale z drugiej strony mi jej żal-jest sama, chora. Wiem,że na tą samotność sobie zapracowała, jak była w potrzebie to umiała się skontaktować,a wcześniej nic. Ale to mama. Siostry były młodsze,to nie pamiętają,ale ja pamiętam,że kiedyś było dobrze. Byłam szczęśliwa. Mama mnie nigdy nie uderzyła, nie piła. Nic z tych rzeczy. Po prostu się zakochała i straciła głowę dla tamtego faceta. Ja wiem,że to jej nie usprawiedliwia,ale chodzi mi o to że mam też dobre wspomnienia i dlatego mi tak trudno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zadzwoń anonimowo do MOPSU w jej mieście i poinformuj o sytuacji to chyba najrozsądniejsze co możesz zrobić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kobieto daj sobie spokój. Nie dość, że zrujnowała wasze relacje, to jeszcze możesz stracić dziecko przez próby pomocy. Siedź z tyłkiem w domu i odpoczywaj Twój mąż słyszał o tym pomyśle? Powinien Cię opieprzyć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiktoria marianna
jakby stracila glowe dla innego to moglaby sie z wami kontaktowac, brac na wakacje, pisac, dzwonic... Nawet jesli mialabys jej tylko gotowac to na pewno taka sytuacja bedzie rodzic wiele emocji, stresu, ktory teraz jest Ci niepotrzebny! wiele jest osob samotnych i chorych, są wolontariusze. Ona na swoja samotnosc zapracowala.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość garlicky
kurde, ludzie obcym pomagają... mało chrześcijanskie to, co piszecie. nie byłam i nie będę nigdy w podobnej sytuacji, bo Mamę mam wzorową. ale myślę, że musisz uczynić tak, jak czujesz - żeby potem nie żałować i nie mieć wyrzutów sumienia, gdy matka umrze. ciężko doradzać i wymądrzać się - tyle wiemy o sobie, na ile nas sprawdzono. ale wewnętrznie czuję, że powinnaś w jakiś sposób jej pomóc. choćby dla siebie samej i dla dziecka, które w sobie nosisz. (sic!) czy mogłabys może pojechać tam z mężem na jeden weekend, na wstępne oględziny, żeby mieć w nim wsparcie - zobaczyć jak sytuacja wygląda, porozmawiać z matką? i dopiero wtedy podjąć jakąś decyzję długoterminową?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a co matce jest ,ze potrzbuje pomocy ? bo skoro ze szpitala ja wypuszczają to obłożnie chora nie jest, ani połamana tym bardizej nie jest . Ma 51 lat czyli do starości jej daleko .W czym problem ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość o kurka wodna....
Mówiąc już o wyrzutach sumienia to ciekawe czy matka je ma. Zostawiła męża i 3 małych dzieci :/ Ale chyba ich nie ma skoro odzywa się jak potrzebuje pomocy, gdyby nie miała wypadku pewnie była by cisza jak po śmierci organisty :/ Współczuje sytuacji i matki też.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czy pomóc mamie?
Do ex D.Bill przepraszam,że dopiero teraz,ale nie zauważyłam wcześniej-nie wiem czyje jest to mieszkanie-chyba komunalne,ale nie wiem dokładnie-wiem,że mówiła,że może po wyjściu ze szpitala tam wrócić,potrzebuje tylko kogoś do opieki i pieniędzy na życie. Ja wiem,że po tylu latach to już obcy człowiek-nie wiem czy ją poznam-ostatnio widziałam ją prawie 10lat temu w sądzie... ale jakąś częścią serca nadal ją kocham. W zasadzie to ciąża nie jest zagrożona-w szpitalu byłam z powodu moich problemów zdrowotnych-mam silną astmę oskrzelową,a nie mogę z uwagi na ciążę brać części leków... Dlatego mam nadzieję,że jakbym pojechała to nic się nie stanie dziecku. W domu też gotuję i sprzątam... Mąż mi dał wolną rękę. Może gdyby powiedział,że się nie zgadza,to byłoby mi łatwiej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość garlicky
allium - zdziwilabys sie. niedawno moją sąsiadkę wypisali ze szpitala, sporo starsza od mamy autorki, leżącą (nie może ustać na nogach), z początkowym stadium alzheimera, robiącą pod siebie... i w tylku to mieli. gdyby nie mąż (80-latek!!!), który jeszcze jest na chodzie, i sąsiedzi np w postaci mojej mamy, to marnie by skończyła ta kobieta. na własną rękę jej mąż musiał załatwić dochodzącą pielęgniarkę z caritasu. szpital wypisuje i tyle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie wiem, czy bym tam jechała jej pomóc, czy zostać z nią, raczej starałabym się zorganizować pomoc - pieniądze MOPS, opieka nie wiem, można zastukac do księdza, może by kogoś znalazł do gotowania obiadów czy podołasz fizycznie to jedno, a co z psychiką?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiem jak bezduszne śaszpitale ale wiedza w jakim stanie faktycznym jej mama autorki uławiła by jej decyzję co do sensu podróży . bo przecież wiadomo ,ze jest wypadek i wyadek . Matka mozei wypadek przeżuyła , może i coś tam sobie złamała ,ale moze głównym celem ściągniecia córki " do opieki " jest strach przed samotnośćią . Który sam w sobie nie jest dziwny ,ale autorce akurat takie emocjie i w takim czasie nie są potrzebne .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
na twoim miejscu nie rozpatrywałabym tego w kategoriach czy jechać - ale czy jest rzeczywista porzeba jechać . A w tym celu musisz wypytać co tak naprawdę jej dolega .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czy pomóc mamie?
Ma złamaną nogę, potłuczone żebra, coś z ręką i coś z okiem. Wypuszczają ją bo nie wymaga już hospitalizacji i dalsze leczenie może być w przychodni- ma się zgłosić na zdjęcie gipsu i kontrolę. Problem w tym,że ona wyjdzie w tygodniu. Może jutro zadzwonię do tego szpitala,czy jest możliwość,żeby faktycznie wypuścili ją na weekend i wtedy mąż by ze mną pojechał. Ex.D.Bill,ale po co miałabym dzwonić do opieki? Oni przecież chyba powinni pomagać ludziom,którzy zostali sami z problemami,a ona mimo wszystko jest moją matką i w zasadzie to ma nawet prawo o alimenty wystąpić,bo ma od kogo. Także podejrzewam,że oni jej nie pomogą,bo ma rodzinę-nie jest tak całkiem samotna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiktoria marianna
Nie jedz, na pewno nie sama. Nie znasz jej, nie wiesz czego sie mozesz spodziewać a na pewno spotkanie będzie bardzo emocjonalne. jak sie poczujesz gdy ona bedzie widziala w tobie jedynie sprzątaczke i kucharke a nie córkę? Nie bedzie Ci przykro? Mam wrazenie ze tym wyjazdem chcesz odbudowac relacje, i rozumiem to, ale matka wcale moze nie chcec tych relacji. Pomysl jak sie wtedy poczujesz i czy to w twoim stanie jest wskazane. Nie jest polamana calkowicie, moze poprosic sasiadke o zakupy, jesc proste dania. Jesli nadal mecza cie wyrzuty sumienia to wyslij jej pieniadze, ewentualnei odwiedz (nie sama!) ale nie zostawaj z nia!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×