Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Faithfull Observer

Związek po rozwodzie ..Serce czy rozsądek ??

Polecane posty

Witam... Mam na imię Adam i na waszym forum postanowiłem wysmarować pewien wątek... Trafiłem tu przez przypadek ale w związku z tym że to forum raczej kobiece a właśnie kobiecej porady potrzebuje postanowiłem na chwilę się u Was zatrzymać.. Jestem bardzo ciekaw waszego zdania na temat który od jakiegoś czasu nie daje mi spokoju. Jak w tytule jestem już jakiś czas po rozwodzie z czym doskonale sobie poradziłem i nie ma tu czego roztrząsać. To akurat pisze tylko w roli wyjaśnienia jakby ktoś miał wątpliwości.. Z byłą żoną rozstaliśmy się w kulturalny sposób na własne życzenie i nikt z nas nie doszukuje się w tym czyjejś winy.Na tym temat rozwodu zakończę. Problem jest zupełnie inny i na jego temat chciałbym poczytać Wasze opinie... Mianowicie...Jakiś czas po naszym rozstaniu, odpowiednio długim żeby wszystko sobie poukładać, zastanowić się nad tym czego oczekuje od życia a w końcu co tak naprawdę mogę komuś zaoferować przyszedł czas na kolejny związek. Poznałem miła dziewczynę w podobnym wieku ,także po rozwodzie. Było miło ,dość szybko znaleźliśmy wspólny język i wydawałoby się wszystko szlo ku dobremu..Oczywiście nie mam tu na myśli kolejnego ślubu , bynajmniej nie tak szybko. Związek trwał sobie w najlepsze aż do momentu kiedy zaczęło dręczyć mnie pytanie czy kobietę po rozwodzie stać jeszcze na wykrzesanie z siebie głębszych uczuć. Tu warto byłoby dodać że dziewczyna miała już córkę którą oczywiście miłością darzyła zakładam że bezwarunkową. Wydawało mi się że rok spotykania się ze sobą a praktycznie mieszkania jest już czasem po którym warto by porozmawiać o uczuciach. Wtedy dopiero zdałem sobie sprawę że chyba wszystkie najlepsze uczucia i to co miała w sobie najlepszego przelała już dawno na swojego męża z którym zresztą się rozwiodła..Mimo moich usilnych prób konwersacji na temat uczuć ,tego co czuje i co myśli wszystko spełzło na niczym. Zdałem sobie sprawę do czego naprawdę jestem potrzebny. Do remontu mieszkania naprawy szafek ,przyjazdu na telefon i spraw oczywistych których akurat nie będę przytaczał. Oczywiście związek ten nie przetrwał i wydaje mi się że nie ma po co się rozpisywać dlaczego...Dostałem nauczkę Do dziś od tamtego czasu upłynęło już sporo wody w rzece a sytuacja jakby chciała się powtórzyć..Poznałem miłą i niezwykle sympatyczną oraz ciepła kobietę. Także po rozwodzie i także z dzieckiem. W jej nieudanym małżeństwie nie obca jej była przemoc i alkohol a mimo wszytko starała się ten związek ratować(wiem to nie tyle od niej co od jej bliskich których poznałem) Dziś jest już kilka lat po rozwodzie i temat można by zostawić jako niebyły gdyby nie to że planowaliśmy razem zamieszkać... Tyle tylko że mimo jej słownych zapewnień że to ja ,że jest absolutnie pewna iż to ze mną chciałaby przejść przez życie nie czuje z jej strony żadnego uczucia . Nie opuszcza mnie myśl że robi to tylko ze zdrowego rozsądku czy też wyrachowania. Znowu jak w poprzednim przypadku próbowałem rozmawiać, szczerze i otwarcie.Wręcz podsuwałem pod sam nos na złotym talerzu o co mi chodzi. Że brakuje mi pewności a w zamian słyszałem tylko o wewnętrznej blokadzie, o tym że nie wie jak ma mi to pokazać. Czy w końcu to że wszystko się zmieni jak ze sobą zamieszkamy..Tak bardzo przypomina mi to poprzedni związek że jej każde słowne zapewnienie osiąga dokładnie odwrotny skutek. Może nie powinienem się tym posiłkować ale skoro tak długo i bezskutecznie walczyła o męża nie potrafi lub nie chce walczyć o ten związek.. Sam już nie wiem co myśleć i stad ten post... Może Wy drogie Panie i Panowie bo wiem że też tu są podsuniecie jakąś myśl. Myślę że wasze opinie na ten temat pomogą mi to zrozumieć ,rozjaśnią umysł czy może wskażą błędy.. Może to ja źle myślę ??? Proszę o wypowiedzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jutrzenka-ja
Nie wiem czym kierowały się Twoje partnerki. Ja podjęłam świadomą decyzję o rozwodzie. Nie wyobrażam sobie rozmyślać o byłym lub mieć do niego sentyment. Chcę cieszyć się życiem i korzystać z niego oczywiście w granicach zdrowego rozsądku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no i świetnie
a może to nie brak uczuć,przywiązania i sympatii do Ciebie tylko złe doświadczenia z przeszłości; już kiedyś bliscy mężczyźni zranili je i teraz wolą zachować dystans - poz tym ja bym się tak bardzo nie spiesyła z wspólnym mieszkaniem. Spotkania randki pomieszkiwanie super wieczna randka i zachowanie swojego terytorium (tez dostałam w skórę w związku) wspólne mieszkanie to problem zmywania naczyń, prania walka o pilota .... można kierować się sercem ,ale mieszkanie warto poczekać aco do Ciebie to czy twoje postępowanie jest takie otawrte i bez lęku; masz problem z tym,że oczekuje twojej pomocy czy ty chcesz coś wnieść do tego nowego związku?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość piecia piecia
porzuciłeś temat skarbęńku :D przypomnę: kocham panów WYMAGAJĄCYCH uczuć zerknij w siebie koleś.. nic tam pewnie nie ma oprócz pragnienia poczucia bezpieczeństwa ciekawe kto w twoim przyszłym związku ma tym razem nosic spodnie? jak dla mnie brak ci podstawowego elementu budującego zdrowy związek twoje posty bliskie są: PŁACĘ I WYMAGAM aczkolwiek to płacę nie jest płatne gotówką tylko w naturze ..nie wiem nawet czy jesteś facetem czy Kobietą ale z całą pewnością prymitywem wzrusza mnie twoja umiejetność przyjmowania krytyki .liczyłem na wypowiedzi rozsądnych osób a nie zgnębionych samotnością i odrzuceniem desperatów... to sie koles nazywa PROJEKCJA własnych mankamentów na adwersarza :D, :D, :D, :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×