Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość trtr

A tak naprawdę... Kochałyście swoje dzieci od początku?

Polecane posty

Gość trtr

Bo ja nie. Czułam się zmęczona i wtloczona w dziwaczną sytuację bez wyjścia. W stosunku do dziecka odczuwałam czułość i poczucie obowiązku, nic więcej. I tak co najmniej przez pierwszy rok z okładem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no pewnie, ze kochałam i nie mogłam znieśc myśli, ze jest chory po urodzeniu, ale nigdy nie myślałam, zeby sie problemu pozbyc pytałam dlaczego moje maleństwo musi to przechodzić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ghjutyuru
ja kochalam zanim sie urodziy,juz od momentu jak sie dowiedziała o ciązy.moze miałas depresje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przyszła mama trojaczków- już!
A ja właśnie pokochałam je odkąd je tylko wzięłam w objęcia,właściwie to odkąd czułam ich pierwsze ruchy,ale jak juz je zobaczyłam to po prostu.. radość nie do opisania..Bałam się tylko o to,aby były zdrowe i tylko to dla mnie się liczyło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja chciałam być wtłoczona w ta "dziwna" sytuacje, ale sytuacja z choroba dziecka nie pozwalała mi na rozpoczęcie zwykłego monotonnego okresu macierzyństwa dopiero później za ok 2 miesiące zaczęłam w miare normalnie funkcjonować, odczuwac zmęczenie i niewyspanie, ale nigdy z tego pwoodu sie nie złosciłam ja chciałam takiego męczącego zwykłego macierzyństwa, chyba po prostu do tego dojrzałam studia skończyłam, pracę znalazłam dobrą, mieszkanie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość na pomaranczowo dzisiaj
nie, to przyszlo z czasem, gdzies kolo drugiego miesiaca. czytalam ze to normalne tylko malo kto sie do tego przyznaje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cykucyku
ja też nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moja córka
nie kochałam córki od urodzenia i strasznie się z tym męczyłam.Dziecko było planowane i wszyscy mówili, że jak zobaczę małą to poczuje miłość a tak nie było...... miłość przyszła z czasem.Teraz mała ma prawie rok i jest ok.:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czytałyście?
Ja bardzo chciałam maluszka i kochałam od samego początku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wyidealizowane macierzyństwo
naopowiadali bajek że dziecko kocha się od ujrzenia dwóch kresek na teście....i potem macie dylematy chyba oczywiste że najpierw trzeba się emocjonalnie zaangażować...a trudno to poczuć gdy masz do czynienia z dzieckiem z którym nie ma żadnego kontaktu, nei raguje na Twój głos, nie wodzi wzrokiem tylko je, śpi, wydala.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja czekam juz
4 lata na upragniona dzidzie i wiem ze jak sie wkoncu uda bede darzyc to dziecko wyjtkowa miloscia i ja i mój maz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hgfjddfghfsdfg
może to straszne, ale pierwszego syna nie wiem czy kochałam... robiłam przy nim wszystko, dbałam, ale chyba miałam jakąś depresje bo zauważałam tylko te, że nic mi teraz nie wolno... ani wyjść ani się zabawić... może byłam za młoda (23lata) miłość przyszła z czasem i kocham go nad życie :D Nigdy jednak nie myślałam o nim w sposób zły... czy, że go nie chcę... Aczkolwiek dbałam na początku o niego wiedząc, że MUSZĘ, a nie, że CHCĘ :( Smutne, ale tak było... Drugi syn był planowany, oczekiwany i ja byłam też starsza (27 lat) od początku byłam w niego wpatrzona jak w obrazek i kochałam z całych sił... Traktuje ich równo, ale na początku miałam stosunek do dzieci zupełnie inny, różniący się! Przykre ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość warabutka
ja kochałam od początku,ale tez od początku czasami się wkurwiałam, głównie kiedy byłam bezsilna, a dziecko płakało i nie wiedziałam jak mu pomóc, nie wkurzałam się oczywiście na nie tylko tak ogólnie... raz wyładowałam swoją złość na maskotce :-( ... a teraz ma 4,5 miesiąca i mogę szczerze powiedzieć, ze nie mogę się doczekać aż wrócę do pracy i oderwę się od tych pieluch, kupek i zupek.. wiem że będę tęsknić, ale ostatnio mam już dość, może dlatego, że jestem najczęściej sama, mąż wychodzi o 7 rano i wraca o 20 i juuz czasami nie wyrabiam. mam spokojne dziecko ale czasami mam dosyć tych głupich zabaw jakie trzeba mu urządać, bo ile można siedzieć na podłodze i zabawiać dziecko gugając, parskając i spiewając...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie kochalam i to dosc dlugo. Nie mialam tez dobrego kontaktu z dzieckiem, bylam za mloda na matke po prostu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olkaaa1234
też z początku nie kochałam swojej córki. Ale zanim ja pokochałam trwało to ok 1,5 roku. Ale pokochałam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość macierzyństwo to obowiązki
a nie jakaś różowa bajeczka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ja może jestem dziwna, ale uwielbiałam robic wszystko przy młodym nawet w nocy wstawać i karmić i patrzec jak śpi przekładać jego główkę na druga stronę, bo miał tendencje do układania głowy w jedną stronę (kilka nocy czuwałam i cierpiliwie wstawałam pare razy i przekładałam jego głowę) spałam z nim w ciągu dnia jak byłam zmęczona a i do pracy wcale wracać nie chciałam, dobrze mi było zajmujac się nim, byłam tez wtedy u rodziców, zwiedzałam z młodym w wózku rodzinne strony, które juz dawno widziałam organizowałam sobie super czas, bo była wiosna i lato naprawdę ten zcas wspominam bardzo miło (poza narodzinami)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fhhjkjl
dzieci, które nie były planowane, a zrodziły się z wpadki często nie są kochane przez matkę na początku swego życia...taka matka nie jest przygotowana na macierzyństwo, czuje się przytłoczona...dzieci wyczekiwane są kochane zanim jeszcze się poczną..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
chyba tak w większości przypoadków my dorośliśmy do tej decyzji i nawet neonatolog powiedziała w szpitalu, ze widac po maluszku, ze byłą ciąża chciana i wyczekiwana, bo był bardzo spokojnym noworodkiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mireczkaa
Tak, pokochałam odkąd się urodziła :) Całą ciazę miałam stosunek obojętny- do końca pracowałam, jeździłam na spotkania- ciaża mi w niczym nie przeszkadzała, może dlatego nie zastnawiałam sie, ze "tam" w środku jest moje dziecko. Jak ją położyli na brzuchu to w szoku byłam, ze ta mała pupa, która mi się wypinała w brzuchu jest na zewnątrz:) Córka była aniołek i pokochaliśmy ją od razu. Taka mała, bezbronna, małe rączki- coś cudownego. Do dzisiaj czasem jak śpi, a ma już ponad 2lata, potrafię na nią patrzeć i czuję takie ciepło w sercu:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Urodziłam córkę w wieku 29 lat, była planowana, trochę wyczekiwana i odkąd ujrzałam 2 kreski zgłupiałam na Jej punkcie:-) jeszcze zanim dowiedziałam się jaka będzie płeć i tak mówiłam do brzucha moja Martusiu:-) kocham Ją nad życie, jest dla mnie wszystkim Ona i mąż...kocham z Nią być, bawić się, wspólnie wykonywać domowe obowiązki, ale mimo tego chciałam wrócić do pracy, chciałam żeby była ze mnie kiedyś dumna, że ma aktywną mamę...po powrocie z pracy gdzieś tak od 15.30 jestem już dla Niej:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
fhhjkjl- nie zawsze tak jest U mnie dziecko było planowane i wyczekiwane przez nas obojga. A dziecka nie pokochałam od razu po urodzeniu a nastąpiło to dzień po dniu jak przebywałam z małą w domu. I to samo miały moje koleżanki które tez dzieci miały planowane.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trtr
A ja właśnie czekałam na takie olśnienie, uczucie wielkiej miłości, czekałam i jakoś nie doczekałam się. Ani USG, ani narodziny, ani karmienie... jakoś mnie nie poruszały zanadto. Miłość przyszła z czasem, ale tak stopniowo że nawet nie wiem kiedy, na pewno w dużej części wraz ze wspólnymi doświadczeniami. Córka ma dwa lata. Kocham ją. Wiem też że za jakiś czas będę kochać ją mocniej, co jednak oznacza że teraz nie kocham jej tak mocno jak bym mogła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość migotka migotka
ja również nie kochałam od samego początku. wpadłam z narzeczonym w wieku 20lat urodziłam mając 21 mój mąż jest starszy o 6lat i cieszył się bardziej ode mnie. ja długo czułam że coś w życiu straciłam, że teraz tylko będę zamknięta w klatce. Mąż był po studiach, "za młodu" wyszalał się i był gotowy na stabilizacje, ja niestety jeszcze chciałam korzystać z niej a nie mogłam. Początkowo przez 3mies od urodzenia mieszkaliśmy u moich rodziców kończąc remont naszego gniazdka i tylko wysłuchiwałam że siedze na komputerze (choć dziecko spało) albo że śpię i nic nie robie. Do roku z dzieckiem nie umiałam się bawić, męczyło mnie jego niańczenie i wymyślanie zabaw odpowiednich dla 6,7,8 miesięczniaka. ulżyło mi jak syn skończył rok, sam zaczął jeść, chodzić a ja nie musiałam robić już tych papek. teraz mam 3latka który jest samodzielny i jest dobrze. kocham go strasznie ale początki łatwe niestety nie były. za szybko zostałam mamą. na marginesie nigdy nie lubiłam dzieci i nigdy nie chciałam ich mieć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A mnie sie wydaje,ze kochalam jeszcze za nim zobaczylam dwie kreski. Tak bardzo czekalam na to,zeby byc w ciazy,wrecz marzylam o tym,ale musialam poczekac az moj M do tego dojrzeje. Ciaza byla przemyslana i zaplanowana. Potem nie moglam doczekac sie pierwszych ruchow,a jak synek juz przyszedl na swiat,to nie przeszkadzalo mi wstawanie w nocy,a zdarzaly sie noce prawie nieprzespane,bo czesto budzil sie z placzem. Uwielbiam go i kocham nad zycie. Teraz jestem w 35tyg drugiej ciazy i tego synka rowniez nie moge sie doczekac.choc wiem,ze latwo nie bedzie,ale jestem tego swiadoma i mysle,ze to wlasnie duzo mi ulatwia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hehe Ja pokochałam dwie kreski na teście:P A jak zobaczyłam syna po porodzie to az się poryczałam ze szczęscia i ogromnego napływu miłości:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
u mnie się zaczęło od wielkiej miłości do jego taty, to było jak grom z jasnego nieba, bo nigdy nie chciałam mieć dzieci, miałam poukładane życie ( w sensie męża) i nagle okazało się że nie mogę żyć bez W i pomyślałam że moja niechęć do dzieci wynikała z faktu że nie miałam odpowiedniej osoby, z którą to dziecko bym chciała wychować, a teraz już jest :) Więc złożyłam papiery o rozwód i zaczęłam nareszcie prawdziwe życie :) A w synku to się zakochaliśmy od dwóch kresek na teście, ale może dlatego że byliśmy już nie najmłodsi, po przejściach, i dokładnie wiedzieliśmy czego chcemy od życia i jak to życie nasze powinno wyglądać. Dzisiaj, 14 miesięcy po urodzeniu Młodego, nadal nie możemy wyjść z podziwu nad tym Cudem, który nam się udał :) Ale mamy tez łatwo bo mamy wyjątkowo grzeczne, radosne dziecko, nigdy żadnych kolek, chorób, problemów a z racji pracy mamy czas wychowywać go wspólnie i dzielić się całą pracą domową po połowie, więc nie ma zmęczenia materiału, wychodzić wychodzimy prawie co tydzień, utrzymujemy bardzo żywe kontakty towarzyskie, nadal jesteśmy bardzo zakochani w sobie (jeszcze nie przyszedł etap przyzwyczajenia, jeszcze są motylki...) lepiej być nie może :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jaheira no no, u nas podobnie, tylko troche czasem więcej nerwów, bo śmy z mym chłopem bardzo wybuchowi, ale dajemy radę nasz młody tez kolek nie miał i było całkiem milutko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trtr
To budujące że takie ciekawe i optymistyczne historie zapisały się tutaj. :) W sumie, też tak kiedyś myślałam i coś w tym widocznie jest, mam nieco mieszane uczucia co do ojca mojego dziecka i naszego związku, i pewien dystans. Może ma to też związek z odczuciami wobec dziecka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie wiem jak bedzie
Dobrze, ze powstal taki topik. Jestem w 12 tygodniu planowanej ciazy. Niby sie ciesze, ze sie udalo, ale nic nie czuje. Mam zdjecie usg i ciesze sie, ze z dzieckiem wszystko dobrze, ale nie wiem dlaczego mam ogromny lek przed tym, ze jak urodze to nie pokocham dziecka :( Czy wy tez tak mialyscie w ciazy? Bo ja po prostu nie mysle o tym, zapominam, ze jestem w ciazy, ze rosnie we mnie dziecko, bije serce. Dlaczego mnie to nie rusza? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×