Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość królowa śniegu 25

Do ludzi znających się nieco na psychologii i psychice

Polecane posty

Gość królowa śniegu 25

To dość dziwne, wiem, że to nie gabinet psychologa, tylko forum, chciałam się wygadać. Mam trochę problemów natury psych. - niska samoocena, stany depresyjne i nerwicowe, chodziłam na terapię prawie dwa lata, ale stwierdziłam, że w pewnych obszarach odrzucam pomoc, "jednym uchem słucham, drugim wypuszczam" i że tylko sama mogę sobie pomóc. Moja matka jest znerwicowana, miewa tzw.napady, kiedy potrafi zmieszać człowieka z błotem, mówi, że niedługo umrze (co mnie przeraża, nawet jeśli to są takie "żarty"), mam 25, a wciąż się jej boję, z drugiej strony potrzebuję, tzn. czasem się łudzę, że się zmieni i będzie dla mnie uczuciowa. Kiedy byłam dzieckiem też miała te napady, potrafiła mnie szarpać za włosy, wulgarnie wyzywać, szczypać, poniżać, non stop krytyka, porównywanie do innych, wszystko źle... Mój problem polega na tym, że nie mogę sobie "wbić do głowy", że to nie była moja wina, że tak się działo. Przypominam sobie jak robiłam jej na złość, np. ona chciała, żebym dała jej spokój a ja nadal ją "męczyłam" i wtedy np.mną szarpała, poniżona i przerażona uciekałam do swojego pokoju i nienawidziłam jej całym sercem, albo kiedy ojciec uderzył mnie pasem i powiedział, że jeśli nie przestanę płakać, uderzy mnie drugi raz, a ja specjalnie jeszcze głośniej płakałam, choć wiedziałam, że się narażam na ból. Próbuję zrozumieć dlaczego się "podkładałam", czasem chciałam, żeby mi zrobili naprawdę krzywdę, żeby się zastanowili co robią. Wciąż ich wybielam, a siebie obwiniam, że byłam takim złym dzieckiem, że zasłużyłam, analizuję przeszłość, bo wydaje mi się, że gdybym zrozumiała, że nie robiłam tego złośliwie, tylko np.żeby zwrócić na siebie uwagę, to poczułabym się lepiej. Nie wiem czy nie za bardzo zakręciłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Babcia Terenia 72 lata
nic nie zakręciłaś... jestes już bardzo daleko w tej pracy nad sobą. naprawdę, fantastyczną odwaliłaś juz pracę :) może tak - role rolą dziecka jest byc dzieckiem. ma PRAWO do tego aby zostały zaspokojone jego dziecięce potrzeby. Twoje - nie zostały. Bywa i tak. Witamy w swiecie dzieci, które nigdy nie miały mozliwosci byc dzieckiem (a takich ludzi jest sporo) Dopóki nie zbudujesz w sobie mechanizmu który zmieni mechanizm reakcji wina-odpowiedzialność za winę dopóty bedziesz pakowac sie w sytuacje które bedą ten schemat powielać. I to twoja praca do wykonania dasz radę...świat sprzyja tym, którzy wiedzą czego chcą. a ty chcesz uwolnić sie od przeszłosci 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość królowa śniegu 25
Dziękuję Babciu Tereniu, nie mogę zrozumieć dlaczego tak usilnie robiłam im na złość, dlaczego się podkładałam, robiłam na przekór, kiedyś wzięłam bez pytania mandarynkę ze straganu, bo matka chciała iść dalej i szarpała mnie za rękę, jak zobaczyła co zrobiłam, była awantura i krzyk, ale nie sądzę, żebym chciała ukraść ten owoc tylko dla kaprysu, to ma drugie dno, które trudno mi zrozumiec wiec mam rozne mysli....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kiedhs czytalem reacje dziewczyny, ktora miala identyczny problem. Jej matka zachowywaa sie identycznie do Twojej, dziewczyna tez raz matki nienawidzila, a raz pod grozbami matki o samobujstwie i gadaniu jaka to ona jest zla corka miala wyrzuty sumienia i starala sie byc dobra corka. Bardziej nie bede opisywal tej sytuacji, bo napisalbym to samo co Ty powyzej. Powiem Ci tylko jak ona sobie poradzila z ta sytuacja. Poznala chlopaka, do ktorego sie wyprowadzila, potem wyszla za niego. Matka wielokrotnie do niej dzwonila z oskarzeniami, wyzwiskami, grozbami o samobujstwie, a ona tez czesto ja odwiedzala, bo nie potrafila sobie poradzic z psychicznym uzaleznieniem i poczuiem winy napedzanym przez matke. Kluczowa rzecza w tej historii byla wyprowadzka i wsparcie meza, ktory byl wyczulony na telefony od matki, gdyz wiedzial jak one wplywaja na jego zone. Jesli chcesz sie wyswobodzic z tej toksycznej sytuacji, to musisz zacisnac zeby i sie wyprowadzic. Najlepiej zamieszkaj z kims kto bedzie Cie wspieral (chlopak/przyjaciele). Sama nie powinnas mieszkac, bo raczej nie dasz rady i wrocisz z powrotem do tego chorego domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Babcia Terenia 72 lata
Pepi_ ty zakładasz, że chłopak/przyjaciel to panaceum na całe zło :D pamietaj że i on ma jakieś swoje problemy... rzadko sie zdarza, aby równanie problem+problem = rozwiązanie wszystkich problemów ktos w tym wypadku sie podłoży pod rozwiązanie cudzego problemu skąd wiesz które z nich?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
@Babcia Masz prawo miec swoje zdanie, ale ja wierze ze bliska osoba zawsze pomoze w potrzebie. Jak ktorys z moich najblizszych przyjaciol ma powazne problemy, to moje problemy schodza na dalszy plan i staram sie pomoc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Babcia Terenia 72 lata
ale ja wierze ze bliska osoba zawsze pomoze w potrzebie. cześć i chwała twojej wierze :D ciekawe co zrobisz jak sie okaże, że niekoniecznie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bliska osoba nie załatwi problemu za nią. Wręcz przeciwnie, szukanie kogoś teraz może mieć tragiczne skutki - to prosta droga do toksycznego związku. Niska samoocena, chęć akceptacji i przyzwyczajenie (tak, przyzwyczajenie!) do bólu i poniżenia...to dobrze nie wróży. Autorko - masz rację, chciałaś zwrócić na siebie uwagę. Musiałaś być niesamowicie zdesperowanym dzieckiem, jeżeli kosztem własnego bólu chciałaś rodziców nawrócić. Nie, tak się nie da. Byli beznadziejnymi rodzicami, zrobili ci krzywdę. Bardzo chciałaś tej miłości, nadal jej chcesz, nadal jej nie masz, a wspomnienia nadal Cię ranią. Musisz w końcu spojrzeć na swoje dzieciństwo "z boku" (wiem, to trudne) i zastanowić się czy dziewczynka zaczepiająca mamę i chcąca uwagi jest dobrym celem na wyładowanie frustracji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marecki ginekolog
to nie ynie zla kutwa ta Twoja mama

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pozdro600bezpytongow
Marecki nie smiesz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Babcia Terenia 72 lata
marecki ginekolog to nie ynie zla kutwa ta Twoja mama a może lepsza z niej matka niż z ciebie ginekolog? Pomyslałes o tym?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość królowa śniegu 25
Zgadzam się z Babcią Terenią i Moorland, długo czekałam na takiego przyjaciela/księcia z bajki, ale w końcu zaczynam rozumieć, że każdy jest tylko człowiekiem, a nie dobrą wróżką, która wejdzie do mojej głowy i poukłada jak trzeba. Co do desperacji, to prawda, od wielu lat się okaleczam, kiedy byłam młodsza narysowałam czerwone kreski na nadgarstkach (ale rodzice ich nie zauważyli), wykradłam leki nasenne, wtedy faktycznie się mną zainteresowali, ale na krótko. Tak długo słyszałam, że jestem złą, głupią, niewdzięczną córką i wnuczką, że poczucie winy i ból faktycznie stały się moim uzależnieniem, dlatego mam problem, żeby spojrzeć na swoje życie "z boku i obiektywnie. Przypomina mi się, że kiedy coś np.mi zabrali i położyli na szafę, ja nie szanowałam tej decyzji i wchodziłam na meble, może to wynikało z rozpieszczenia materialnego i braku jasnych zasad w domu, chciałabym to zrozumieć, bo inaczej wybielam rodziców i rozgrzeszam, racjonalizuję ich postępowanie, boję się, że to się nigdy nie zmieni, nie potrafię być z tym szczęśliwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Twoi rodzice po prostu nie potrafili wprowadzić zasad w życie. Szacunku dziecko musi się nauczyć. Jak małe dziecko ma szanować rodziców i rozumieć kary skoro jest non stop karane i to za nic? Co to za kara zabrać dziecku coś i schować (tym bardziej, że dzieci zawsze się w pewnym wieku stawiają i bez rozmowy taka kara jest nic nie warta), skoro jeżeli nie robi nic złego i tak jest szarpane, bite i szczypane? Rodzice się na tobie wyżywali, więcej - twoja matka nadal traktuje cię jak obiekt do wylewania frustracji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość królowa śniegu 25
Moorland, szarpanie, szczypanie itp., nie było nigdy za NIC, ale np. za nieporządek, nieposłuszeństwo, przekorę, robienie na złość nie pamiętam dokładnie, dlatego nie jestem w stanie obiektywnie tego ocenić i czasem chore myśli podpowiadają, że zasłużyłam, bo byłam nieznośna, a kiedy pytałam o to moją matkę, to twierdzi, że byłam normalna i że ona rzadko stosowała przemoc,a jak pytałam za co, to mówi, że nie pamięta, może wtedy, kiedy nie chciałam jeść ;/ Gdybym sobie uświadomiła, że to moje robienie na przekór, na złość nie wynikało faktycznie ze złych cech mojego charakteru, tylko było np.próbą zwrócenia na siebie uwagi, ukrytymi potrzebami ciepła, miłości, byłoby mi łatwiej się "oczyścić", długo idealizowałam rodziców.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marta8723456
Jak chcesz pogadać , zostawiam maila : mysweetnoiselife@wp.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość królowa śniegu 25
Napisałam na maila

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja-kobieta
Wiesz co mam trochę podobną sytuację jak ty tzn. już nie ponieważ wyprowadziłam się z domu w wieku 15 lat dałam sobie radę znalazłam sobie faceta i powiedziałam sobie że nikt już nigdy nie będzie mnie krzywdził...ja też miewałam stany depresyjne jak mieszkałam w domu..moim lekarstwem było uwolnienie się od toksycznej rodziny...utrzymuję kontakt z nimi ale nie ingerują w moje życie chociaż ostatnio moja matka jak wypije to próbuje popełnić samobójstwo mimo wszystko boli mnie to i myślę o tym ale nie przeżywam tego tak bardzo jak kiedyś wiem że próbuje zwrócić na siebie uwagę w ten sposób myślę że i ty powinnaś oddzielić się od ludzi którzy sprawiają Ci ból...a najlepszym lekarstwem jest miłość:) mam nadzieję że chociaż trochę poprawiłam Ci humor że nie jesteś sama...Pamiętaj zawsze może być gorzej:) to mi poprawia humor:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Babcia Terenia 72 lata
posłuchaj kochanie to rodzic jest osobą która kształtuje dziecko. To do niego należy nauczenie dziecka podstaw zachowania ale i miłości. Byłas zbyt trudnym dzieckiem jak na swoich rodziców, A oni patrzyli oczami a nie sercem. Albo nie posiadali umiejętności panowania nad emocjami. Albo mieli cie w dupie. Albo mieli takie wzorce w domach rodzinnych. Albo tysiąc innych powodów...To w tej chwili nie ma znaczenia. Ważna jesteś ty i zmiana tego co o sobie myslisz i jak reagujesz w sytuacjach które cie spotykają...To się da zrobić 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
królowa śniegu 25 - to jest właśnie nic. Dzieci dopiero się rozwijają, a Twoi rodzice zawalili w kwestii ukierunkowania Twojego rozwoju. Zamiast pomagać Ci zrozumieć dlaczego są granice i pomóc wprowadzić w życie zwyczaje takie jak sprzątanie - oni robili ci krzywdę. Już dawno udowodniono, że krzywdzenie dzieci nie jest metodą wychowawczą. Buduje frustrację, dziecko staje się nie znośne, ale to nie jego wina, a bicie, szarpanie czy szczypanie staje się codziennością, więc nie pomaga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
królowa śniegu 25 - kolejna sprawa, dziecko ma ograniczoną kontrolę nad emocjami. Czyli ty z jednej strony pewnie starałaś się dostawać uwagę, a z drugiej mściłaś się na nich bo robili ci krzywdę. Wiesz, że jednym z powodów dla którego starsze rodzeństwo znęca się nad młodszym jest brak zainteresowania ze strony rodziców? Bo lepsza jest uwaga będąca biciem pasem niż żadna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Hjjbhbjg
Wyprowadz sie z domu, miej ograniczone kontakty z nimi lub w ogole i przestan sie winic czemu bylo tak a nie inaczej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tjtejtejyje
TO CO ROBIŁAŚ TO BYŁ TYPOWY MECHANIZM ma go każde dziecko - bo największą dla dziecka nagrodą jest uwaga, a karą jej brak. Sama sobie odpowiedziałaś - chciałaś zwrócić na siebie uwagę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość królowa śniegu 25
Dziękuję Wam, w tej chwili nie jestem w stanie tak szybko zmienić przekonania, które trwały latami. Chyba muszę "na siłę" założyć, że to nie była moja wina, że moja matka nie pali tak dużo i nie wykańcza się przeze mnie i inne rzeczy, czuję się jak po porządnym praniu mózgu. Myślę sobie, że gdybym faktycznie była złym dzieckiem, to teraz byłabym złą osobą, żyłabym "twardo", normalnie, nie przejmując się innymi, bo taki miałabym charakter, ale ja miałam zaburzenia odżywiania (prawie wpadłam w bulimię, bo moja rodzina ciągle krytykowała moją figurę po okresie dojrzewania, a nie miałam nadwagi), okaleczanie od lat, duża nieśmiałość, nerwowość i zamknięcie w sobie od dziecka, później lęki, strach przed ludźmi (początki fobii społecznej), depresja, nerwica. Człowiek z takimi problemami chyba musiał być przez kogoś skrzywdzony, bo sam z siebie by w to wszystko nie wpadł w tak krótkim okresie życia, mam rację? Przepraszam, nie mam z kim o tym porozmawiać w realu, nikt o tym nie wie, dlatego się tu rozpisuję, widzę, że mnie rozumiecie 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
@Babcia Tersa "cześć i chwała twojej wierze ciekawe co zrobisz jak sie okaże, że niekoniecznie?" W takim razie to nie jest przyjaciel... Nie bez powodu uzylem swlowa przyjaciel, a nie kolezanka/kolega. @Moorland Zle mnie zrozumiales, nie kaze jej szukac zwiazku. Mialem na mysli zeby sie zwrocila do osob jej najblizszych. Zazwyczaj takimi osobami sa przyjaciele lub chlopak dlatego to przytoczylem. @Krolowa sniegu Jak nie masz chlopaka ani zadnych przyjaciol, to bedzie Ci ciezko odejsc od matki, co nie znaczy ze to jest niemozliwe. Bron Boze nie kaze Ci szukac chlopaka/przyjaciol na sile! Tak czy inaczej musisz sie z domu wyprowadzic i ograniczyc jak najbardziej kontakt z rodzina. Samej nie bedzilatwo, ale to jedyna opcja na normalne zycie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość królowa śniegu 25
Pepi, wiadomo, że kiedy człowiek może liczyć na przyjaciół jest łatwiej, chodzi tylko o to, że priorytetem i najważniejszą sprawą jest to, że on sam musi nad sobą pracować, uzdrowić swoją psychikę, stanąć na nogach, bo nikt nawet o najlepszych intencjach nie "wejdzie do jego głowy" i nie zrobi tam porządku, nie uleczy tych głębokich ran. O moich problemach wiedzą tylko internetowi znajomi, w realu mam kumpelę, ale jeszcze nie jestem gotowa, żeby jej o tym opowiedzieć, jestem mistrzem gry i zakładania masek po tytułem "wszystko OK", więc pewnie nikt nie podejrzewa, że coś jest nie tak. Generalnie bardzo Wam dziękuję za wypowiedzi, może ktoś jeszcze się wypowie 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Calkowicie sie zgadzam z tym co napisalas. Chce Ci tylko zwrocic uwage na to ze nic sie nie zmieni w Twojej sytuacji poki bedziesz mieszkac w tym chorym domu. Dopiero jak sie zbierzesz w sobie i sie wyprowadzisz, to bedziesz mogla zadbac o swoja samoocene i zdrowie psychiczne. Dopoki tam mieszkasz, to nawet najmadrzejsze rady nie przyniosa zadnego skutku, przy permanentnym szantazu emocjnalnym ze strony Twojej matki... Mimo wszystko 3mam za Ciebie kciuki i wierze, ze wszystko sie ulozy ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość królowa śniegu 25
Dziękuję Pepi, najpierw muszę wtłuc sobie do głowy, że moja matka (ojciec też) już nie da mi miłości, ciepła, akceptacji, nie weźmie mnie na kolana, nie przytuli i nie powie "Moja mądra, śliczna, kochana córeczka, bardzo Cię kocham, jesteś wyjątkowa, jestem z Ciebie dumna", tak szalenie o tym marzyłam tyle lat, mam 25 lat, a nadal się łudzę, echh, wiem, że to bez sensu, walczyłam, wierzyłam, zwracałam na siebie uwagę na różne sposoby, nawet robiłam sobie krzywdę, ale nigdy tego marzenia nie osiągnęłam. Czasem czuję się jak mała dziewczynka w dorosłym ciele.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mam nadzieje, ze to ze sie otworzylas i napisalas o swoich problemach na forum, to dopiero pierwszy krok na drodze ku wyzwoleniu sie spod zgubnego wplywu rodzicow i ze uda Ci sie zrobic kolejne. Moge tylko dodac, ze na forum mozesz liczyc na wsparcie i dobre slowo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sonea
Jeśli mogę spytać to, gdzie chodziłaś na terapię? I nad czym pracowałaś na niej, jeśli można tu wyróżnić jakieś konkretniejsze etapy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość babciu tereniu
kocham cię za to jak fajnie się wypowiadasz w takim trudnym temacie. Fanka :) 🌼 dla babci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×