Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość black_dorty

Zalamanie przed porodem?

Polecane posty

Gość black_dorty

hej dziewczyny, za 1,5 tygodnia urodze moje pierwsze dziecko, planowana cesarka ze wzgledow zdrowotnych (cukrzyca). w kazdym razie zewszad slysze pytania, czy juz sie ciesze, czy juz sie nie moge pewnie doczekac, ja tylko przytakuje ale tak naprawde to jest zalamana... i nie ciesze sie w ogole. nie wiem co mi jest... swojego meza poznalam, pokochalam, wyszlam za maz z milosci, ale dosc szybko zaszlam w ciaze, planowalismy tak rok po slubie, a juz 3 tygodnie po slubie sie okazalo sie jestem w ciazy... no coz, jako ze i tak chcielismy dziecka, moze troche pozniej ale chcielismy, wiec po pierwszym szoku byla radosc... ciaze przechodzilam super, z malymi proeblemikami zwiazanymi z moja choroba, ale pozatym to naprawde spoko. i caly czas sie cieszylam na dziecko, z radoscia urzadzilam pokoj, pokupowalam ciuszki itd. niestety moje malzenstwo troche podupadlo, oddalilismy sie z mezem od siebie. owszem dba o mnie , o nas, mowi caly czas jak sie cieszy na syna itd ale niestety nie jest juz miedzy nami tak jak bylo przed ciaza, np. przez caly ciaze nie spalilismy ze soba bo on sie bal bo "tam jest baby" no i moja figura, zmienilam sie ze szczuplej dziewczyny stalam sie gruba i moze przez to mniej atrakcyjna, nie wiem. w kazdym razie rozmiawialam z nim o tym nie raz, mowi mi ze po porodzie bedzie jak kiedys, ale ja w to nie wierze... mi sie wlasnie wydaje ze po porodzie bedzie jeszcze gorzej, bo bede zmeczona, zajeta dzieckiem, i tu jest wlasnie moj problem. Czuje - tak krotko przez porodem - ze COS SIE SKONCZYLO po prostu. Przeraza mnie to, co mnie czeka, bo tego nie znam. juz teraz tesknie za moim starym zyciem, bo sie boje ze dziecko mnie zameczy. chcialam je, ale teraz jak pomysle ze juz nigdy nie bede sama, nie bede mogla zrobic czegos, na co mam ochote, bo zawsze bede myslec o dziecku itd . przeraza mnie to . odliczam dni do porodu ale wlasnie zamiast sie cieszyc, to tylko placze po katach, czuje sie juz teraz zmeczona, ze brak mi sily, by udzwignac ta zmiane, juz nie tylko siebie ale i proeblemy z dzieckiem, dziecka ... jak to mozliwe dziewczyny? czy to jakies hormony, strach, depresja, nie wiem? tez tak mialyscie? dlaczego tak nagle tak bardzo jestem przerazona, najchetniej zatrzymalabym ta ciaze jeszcze na pare miesiecy, albo nawet w ogole nie zachodzila... nie wiem. tak sie cieszylam na dziecko, teraz go nie chce, i zastanawiam sie czy je w ogole pokocham jak je za 10 dni zonbacze... :( a z drugiej strony mam wyrzuty sumienia, ze moj syn moze czuje ze go nie chce a przeciez nie powinnam tak czuc, skoro go chcialam, skoro inni sie ciesza na dziecko i nie moga sie doczekac a ja nie chce, po prostu nie chce... moze nie dojrzalam do macierzynstwa, nie wiem. jestem w kazdym razie przerazona, tym co mnie czeka, bo niby wiem co mnie czeka i tego nie chce, ale z drugiej strony nic nie wiem, bo i skad - nie wiem przeciez jakie dziecko bede miala, czy spokojne czy nie, jakie problemy... boje sie ze dziecko zajmie mi caly swiat, i czas, ktory mialam teraz dla siebie, i ze nie bede sie czula w zaden sposob spelniona, ale raczej umeczona i rozdrazniona... oprocz meza nie mam nikogo do pomocy, ani jego ani moich rodzicow tutaj nie ma, mieszkaja daleko. a jak probowalam rozmawiac o tym z kolezankami co juz maja dziecko czy dziecki, to jak mowie, nikt mnie nie rozumie, bo wszystkie kochaja swoje zycie z dzieckiem wlasnie, czuja sie spelnione, czekaly na to... nie wiem, moze mi tez to przejdzie ale narazie naprawde czuje sie jakbym za te 10 dni miala umrzec a nie urodzic dziecko... nie wiem co mam zrobic jeszcze dla siebie, teraz, bo potem przeciez na nic juz nie bede miec czasu... dlatego nie wiem za co sie chwycic jak sobie dogodzic. a jak widze te rozanielone matki z wozkami, jakie sa szczesliwe, ja na dzis dzien nie czuje sie w ogole ze tez taka moge byc... dlaczego mam takie dziwne uczucie ze cos sie konczy, ze pewien etap w moim zyciu bedzie nieodwracalnie skonczony i juz cos nigdy nie wroci, strasznie trudno mi sie teraz z tym pogodzic, mimo ze wiedzialam przeciez ze ciaza konczy sie porodem, ze to nie bedzie wiecznie trwac, a teraz jednak czuje sie jak zagubione dziecko we mgle... co jest ze mna nie tak? czy ktos mnie rozumie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej (-: napisze Ci tak,nic sie nie zalamuj i nie panikuj-ja bylam w podobnej sytuacji.O dzidzie sie staralismy ale jakk sie dowiedzialam,ze jestem w ciazy to mowie:to tak szybko,i juz???odstawilam tabletki i zaszlam w pierwszym cyklu(-;tez oddalilismy sie z facetem od siebie w czasie ciazy,klocilismy sie,on tez sie bal,ze tam jest dzidzia ale jakos go namowilam(-;a po porodzie-cud!!!jak zobaczysz swojego dzidziusia to poczujesz cos niesamowitego-ja np.o moim chlopie az troszke zapomnialam-bylam tylko ja i Hulya,taka kruszynka wtulona we mnie,a ja Mama(((-:przez pierwsze dni nie moglam uwierzyc ze jestem Mama!!!a przed samym porodem strasznie panikowalam,a teraz powiem Ci jedno-chcialabym przezyc ten moment jeszcze raz!!!aha- i moj facet byl caly czas przy porodzie(rodzilam prawie 30 godzin a i tak skonczylo sie cesarka i wiesz co???jak juz lezalam tam na stole po tym epiduralu-patrze na niego(on z boku siedzial)a ten placze(-;tez go emocje dorwaly(((-; i dobrze,bo przez okres ciazy to za fantastyczny to on nie byl.Od urodzenia Hulyii lata za nia jak nakrecony,bo facet musi widziec dzidzie,a jak jest w brzuszku to tylko my czujemy.Nic sie nie martw-trzymam kciuki-a gdzie rodzisz???pozdrawiam,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sdcdxsvcdfvdfv
Hulya??? zwariowałas???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość black_dorty
hej julka dzieki. ja mieszkam w Niemczech wiec dlatego nie mamy tu zadnej rodziny, bo wszyscy w Polsce zostali. pocieszam sie tylko ze moze jak teraz czuje taki przeogromny smutek to moze za to nie bede miec go po porodzie...? moj synek wlasnie kopie a ja siedze i rycze bo tak bardzo chcialabym jeszcze zatrzymac ten czas czuje ze on zmieni wszystko i nie wiem czy na dobre :( bedzie mi brakowac mojej samotnosci, boje sie ze jestem jakas wyrodna matka, i mysle tylko o sobie. jest tyle kobiet co nie moga zajsc w ciaze a ja moge, mam to szczescie, ten cud, a sie nie ciesze :( zawsze bylam po prostu dosc indywidualistyczna i moze dlatego czuje ze dziecko kompletnie mnie ograniczy... np. wczesniej moje zwiazki czesto sie konczyly, bo faceci probowali mnie ograniczac . moj maz wlasnie dlatego zostal moim mezem, bo jest inny, jestesmy razem, mamy swoj swiat ale potrafimy spedzac tez czas osobno gdzie kazde z nas jest szczesliwe ze ma chwile dla siebie i nie potrzebuej tego drugiego - szanujemy to jeden u drugiego i nie wchodzimy sobie w droge. natomiast z dzieckiem nie bede mogla juz tak, bo on ciagle bedzie. po prostu bedzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość doloressa
pewnie nie mieszka w pl i stąd to imię :) brzmi przyjemnie :) autorko, doskonale Cię rozumiem, ja tez przez to przechodziłam, i tez czułam się jak jakaś nienormalna, bo wypada sie tylko cieszyc i tego się wrecz wymaga od przyszłej i świeżo upieczonej matki a co zrobic jak sie tego nie czuje?:( ja tez sie starałam o dziecko (tez bardzo szybko poszło)i cieszyłam sie na mysl o dziecku które będę miała az do momentu gdy zobaczyłam 2 kreski, nogi sie pode mną ugięły , panika ,strach, uczucie ze zycie sie za chwile skonczy a własciwie juz skonczyło...ludziom mówiłam tę nowinę z uśmiechem a w srodku płakać mi sie chciało, i myslałam "co ja narobiłam?" nie odliczałam dni do porodu, ale gdy juz miałam wielki brzuch który przeszkadzał mi we wszystkim i strasznie zle sie czułam to juz chciałam urodzić żeby zdjąć z siebie te 10ton ciężaru, wyglądałam i czułam sie coraz gorzej, nie wiem jak mąż mógł na mnie patrzec wtedy :o nie kochaliśmy sie bo zarówno ja jak i on jakoś nie mogliśmy bo "tam jest dziecko"... ja niestety nie moge powiedziec o tym ze cud nastapił po porodzie, urodziłam chyba z tego całego stresu 5tyg przed czasem, i nie było radości, tylko strach czy z dzieckiem bedzie ok, bylismy rozdzieleni więc znów nie mogłam nawiązac z dzieckiem relacji...jakoś tak smutno to wszystko wyszło....mysle ze to tez zawazyło na moim macierzyństwie, ten strach o dziecko jest do dziś, nadal nie wiadomo czy wczesniactwo nie zabrało jej zdrowia. Mnie to chyba jeszcze jakas depresja poporodowa dopadła i nie wiem czy nie trwa ciągle a to juz 2 lata minęło :o ale kocham córkę,kocham bardzo!!!zycie bym za nią oddała :) autorko zycze wszystkiego dobrego, by wszystko super sie ułozyło, lepiej niż u mnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej-czekalam na Twoja odpowiedz(-: ja mieszkam w Anglii i tez jestem tu tylko z facetem i teraz z moja malutka(-; nie martw sie,czasem mi tez trudno,bo jakas babcia by sie przydala(-;ale wyobraz sobie,ze gdybys nie miala dzidzi i dalej bylaby ta swoboda(doskonale Cie rozumiem-ja bylam bardzo aktywna w zyciu zawodowym jak i prywatnym,bylam managerem 3 salonow beauty)i chociaz ta aktywnosc zupelnie polegla(tez czasem tesknie za tym)to nie wyobrazam sobie siebie w wieku np.50 lat , bez dzieci -straszna perspektywa)))-:mam 35 lat,nie czulam jak inne babki-ze chce baaardzo miec dziecko ale przemyslalam i zobaczylam sie kilka lat pozniej)-; smutne)))-:mam teraz kogos kto bedzie ze mna zawsze(-:mialam identyczne odczucia jak Ty,a propos...masz dzidziusia w brzuszku(-:czy to nie cudowne???gdziekolwiek sie nie ruszysz to nie jestes sama,taki krasnoludek jest z Toba(-:Twoj Krasnoludek(-:przesylam Ci ogrom buziakow(-:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość doloressa
a z tą wyrodną matką to tez juz w ciazy sie tak czułam i nawet teraz czasem czuję, bo ciągle mam takie poczucie że nie jestem matką taką jak wszystkie :o nie wiem jak to wytłumaczyć, może to sie bierze z jakichś zaburzonych relacji w dzieciństwie, z rodzicami itp, potem to rzutuje na dalsze nasze życie, na to jakimi jesteśmy rodzicami, żonami itp...nie wiem....sama dla siebie jestem zagadką, sama nie wiem co mi jest

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej Doloressa-no witam w klubie(-: tak to juz jest,my kobitki musimy duuuzo wiecej z siebie dac jesli chodzi o ciaze i macierzynstwo!ja zawsze bylam size 8,a teraz probuje zrzucac te kilogramki ciazowe,zostalo jeszcze z 7)-:z facetami zawsze bylo i jest i bedzie roznie , taki to juz model-a My mamy dzidziusie,przynajmniej sama w domku nie siedze i mam z kim pogadac(((-;a jak urosnie to postaram sie zebysmy byly najlepszymi kumpelkami ,tak jak ja z moja Mama(-:nie napisze nic wiecej ,a tak chcialabym cos dodac ale zaraz mnie zlinczuja(((-: powiem jedno:Baby swiatem rzadza(((-;

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość doloressa
tylko kochana, mam nadzieje ze Cię nie zdołowałam moimi tekstami, trzymam kciuki żeby u Ciebie wszystko sie ułożyło, podobno praktycznie zawsze tak jest, więc i u Ciebie będzie:) i nie miej wyrzutów sumienia, nie stresuj się, uwierz mi jest wiele kobiet które czują tak jak Ty, ja tez sie zastanawiałam w ciazy czy ze mna jest cos nie tak i czytałam w necie i okazało sie ze wieeeele kobiet tak sie czuje, więc głowa do góry :) przesyłam buziaki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość doloressa
julka dziękuje i pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość black_dorty
julka, dzieki zacieple slowa, widze ze ty juz tez nalezysz do tych szczesliwych maumusiek teraz :) czego ja wlasnie teraz zupelnie nie czuje. ja tez wlasnie dlatego chcialam dziecko, bo i juz czas (mam31lat) i na starosc kto chce byc sam. ale nim bede stara czeka mnie wlasnie lata tej udreki. piszesz gdziekolwiek pojde, krasnoludek bedzie ze mna - ale mnie dzis smuci to, ze wlasnie on zawsze bedzie ze mna a ja zawsze juz musze go chciec i brac ze soba... :( nie wiem. zle sie czuje. caly porod, do szpitala, okres pologu, karmienia, przeraza mnie to nie wiemjak sobie z tym poradze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość black_dorty
doloressa, a jakto bylo u ciebie zaraz na poczatku, te pierwsze dni z dzieckiem sam na sam, te placze itd. ? jak to wytrzymalas

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochana ,dasz rade!!!Sila przychodzi nie wiadomo skad!!!!!!!!tez bylam przerazona-chlop w pracy,a ja z tym krasnoludkiem,ktorego trzeba nawet brac do kibelka jak ide siusiu(((-;wszystko sie jakos tak samo klaruje.powiem Ci,ze to najlepsze co moglas zrobic,mam znajoma ma 41 lat stara sie o dzidzie od jakichs 10 lat i nic,co zajdzie w ciaze to 2-3 miesiac ciaza traci przylepnosc i poronienie)-:no kobitka zalamana,tez jej sie z chlopem nie za bardzo uklada(nie to zeby byla jakas masakra ale sensu nie ma)ja teraz musze robic tylko wszystko szybciej,bo troszke przeciagalam to zajscie w ciaze,a chce otworzyc sooj business(zeby dzidzia dobry start miala),no to teraz musze wlaczyc piaty bieg(((-;a bierzesz swojego partnera na porod?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przez pierwszy okres jest ok,bo dzidzia caly czas prawie spi-gorzej pozniej(((-;ale to juz rutynka(-:a myslisz,ze ja to bym sobie nie wyskoczyla gdzies???czasem chlopa zaciagne i siedzi z Hulya i ja wtedy moge wyjsc z dziewczynami(ale i tak dzwonie co chwile do niego,jak tam malutka)a poza tym,Krasnoludka trzeba wszedzie brac(babci tu nie ma)-krasnoludek wazniejszy od kluczy do domu(((-:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość black_dorty
tak biore. ale co on tam wie... ech

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dorothy sluchaj...ja tez nie mialam takiego ach i ech nawet od razu po porodzie-bo to chyba byl jakis szok-przynosza ci dzidziusia i mowia -to Twoje dziecko-mam zdjecie z tej chwili,no mine mam tak zdziwiona jakbym sie tego nie spodziewala...bede z Toba szczere...dopiero po okolo 4 tygodniach(nie lubie wspominac tego okresu sle chce Cie wesprzec to w skrocie napisze)jak wyladowalysmy w szpitalu,bo mala baardzo plakala caly czas,a poniewaz ja mialam zakazenie okoloporodowe i rodzilam w oslonie antybiotykowej,to w szpitalu powiedzieli ze musimy zostac,bo musza Hulyii pobrac plyn mozgowo-rdzeniowy zeby wykluczyc zapalenie opon mozgowych i potrzebuja mojej zgody na to...pani doktor wziela mnie na rozmowe,ja troche panilowalam bo przeciez to plyn z kregoslypa i mozna cos uszkodzic)-;i pamietam tylko te slowa tej doktor:i offered u this because we dont want to lose her!!!!!boze jak ja sie przestraszylam,zaczelam tak ryczec!!!!!jak to??????ona moze umrzec!!!!!!!!!!!i w tym momencie przyszla ta niesamowita milosc(Boze az placze jak to pisze)czekalismy na wyniki 3 dni-plyn mozgowo-rdzeniowy wrocil czysty,bez zadnych bakterii!!!!!!!okazalo sie to tylko zapalenie pecherza ktore wyszlo w moczu tez po 3 dniach bo musieli posiew zrobic.te 3 dni byly najgorszymi dniami w moim zyciu,to czekan ie na wyniki)))-:wiesz...nigdy nie myslalam,ze az tak mozna kogos kochac...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość black_dorty
jestem tak zmeczona a nie umiem spac... widzisz, ciebie mozliwosc tragedii zblizyla do dziecka, a co jak u mnie paradoksalnie bedzie wszystko dobrze a ja go po prostu nie pokocham? myslalam ze kocham, jak mi sie w brzuchu wierci ale teraz to nie wiem... jak patrze na moj brzuch i mi sie wybrzusza czuje taki strach, zamiast radosci... jak widze video takiego niemowlaka w necie, ja nie wiem jak go trzymac, jak sie zajmowac, nic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zobaczysz,wszystko bedzie dobrze,a Twoje samopoczucie przed porodem to normalna rzecz,tez tak mialam...poloz sie spac,odpoczywaj jak najwiecej i czekaj na malenstwo.ja pamietam w ostatnich dniach juz bylam spakowana,zrobilam sobie manicure,bo z pedicure byl problem(brzuszka)(((-; Twoj krasnoludek juz sie przygotowuje na spotkanie z Toba(-;to byla najdluzsza podroz Jego zycia( czekal az 9 miesiecy,zeby poznac Mame)tez badz gotowa na to spotkanie-zazdroszcze Ci(-:bedziesz dla Niego pierwsza osoba na tym swiecie(-:i najwazniejsza(-:nie boj sie,wspomnisz moje slowa-goraca Was calujemy z Anglii-jal chcesz wprzyszlosci mozesz napisac cos na mojego maila,ktory tam sie wyswietla i pamietaj-bedzie dobrze(-:caluje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość doloressa
ja też nie miałam pojęcia jak sie zajmowac noworodkiem, nie miałam kontaktu z małymi dziećmi, i też myslałam ze ja na rece nie wezme bo jak takiego delikatnego niemowlaka wziać i nie zrobić krzywdy, nie zgniesc, nie upuscic, jak wykąpać , jak zmienic pieluche, jak ubrac, jak nakarmic... to wszystko był dla mnie kosmos i strasznie sie tego bałam miałam ogromnego stresa przed pierwszym wzięciem córki na ręce, az sie cała spociłam i rece mi się trzesły, ale sama byłam w szoku jak to wszystko szybko można ogarnąć , matczyna intuicja chyba kieruje tym wszystkim, naprawde szybko nabiera sie wprawy :) pierwsze dni, to strasznie bałam sie jak to bedzie gdy zostane sama z noworodkiem, tym bardziej ze ona była słaba,leżała w inkubatorze, było troche problemów wiec tym bardziej balam sie ze w domu nagle zabraknie pielegniarek, lekarzy i nie bedzie zadnej fachowej pomocy, a dziecku moze sie cos stac a ja nie bede umiała mu pomoc itp itd. Ale to tez mija, co prawda czesto w nocy sprawdzałam czy oddycha ;) i tym podobne schizy miałam, ale to wiekszosc matek tak ma, bo jak człowiek sie nasłucha o śmierciach łozeczkowych itp to łatwo popasc w paranoje;) Pierwsze dni nie sa takie trudne bo dziecko tylko je i spi, ale niestety nocki nieprzespane, karmienie co chwila, wiec bardzo brakuje wypoczynku i snu ale dziecko jest jeszcze mało absorbujące ze tak powiem bo potem z dnia na dzien coraz mniej spi a coraz wiecej trzeba nosic , zabawiac, i rzeczywiscie potem jest tak ze sie nawet do wc chodzi z dzieckiem - do dzis tak mam choc mała ma 2 lata (nie tyle ja ja zabieram co biegnie wszedzie za mną;)) Z dnia na dzien przyzwyczajasz sie do sytuacji, i trzeba pogodzic sie z tym, ze dziecko juz zawsze bedzie, po prostu bedzie, czy to przy Tobie, czy w Twoich myslach, gdy np ktos Ci sie nim zajmie, lub w przyszłosci gdy bedzie juz samo wychodziło z domu...Tak to juz jest, ale skoro wszyscy dookoła maja dzieci, to chyba to jest naturalne i do przezycia ;) Wspaniale jest miec osobe której mozesz dziecko podrzucic, czy która Ci pomoze sie zajac, wtedy mozna złapac troche oddechu, wyjsc gdzies, nie mówie o imprezie nawet ale o zwykłym wyjsciu na zakupy bez dziecka, zeby sie "zresetowac", na chwile oderwac od tego wszystkiego,,,ja niestety nie miałam tak nigdy, maz całymi dniami w pracy, rodzina daleko, wiec przez te 2 lata zycia mojej córki mozna na palcach chyba jednej reki policzyc ile razy sie z nią w ogóle rozstałam. Ja ciągle powtarzam, najwazniejsze jest zeby miec pomoc w pierwszych dniach, wtedy kobieta musi przestawic sie na inny tryb zycia, nagle pojawia sie dziecko, kupa roboty, niewyspanie, ból po porodzie krocza czy to brzucha, zmeczenie, burza hormonów, oj wariuja w pierwsztch dobach po porodzie i nietrudno wtedy o depresje poporodową, zwłaszcza jak sie zostaje samemu z tym wszystkim(ja tak niestety miałam) , dlatego naprawde dobrze radze, ściągnąć mamę czy przyjaciółkę, kogokolwiek, kto moze pomoc przynajmniej w tych pierwszych dniach. całuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość askipa82
Oj zmieni się. Małżeństwo po narodzinach dziecka w 80% zmienia się na gorsze. Ja mam 4 miesięczną córkę. Mała od 3 tygodni ma kolki, wyje ( nie płacze) prawie bez przerwy. Mąż w pracy od 7 do 20, rodzina i znajomi daleko. W domu tylko ja i córka. Momentami mam jej dość. Ona ciągle chce być noszona na rękach i płacze. Nie jestem w stanie ugotować obiadu, zrobić prania bo płacze bardziej kiedy ją odkładam. Kiedy po kilku godzinach noszenia, zabawiania itp ciągle płacze odkładam ją do łóżeczka zamykam się w łazience na pół godziny i słucham mp3 na full. Mój mąż jest budowlańcem więc po pracy jest cieniem człowieka, zje tylko kolację i od razu zasypia. Mąż ma twardy sen wystrzał z armaty nie jest w stanie go obudzić. Ja od tego wiecznego zmęczenia coraz rzadziej słyszę płacz córki w nocy. Zwykle mała budzi się co godzinę wtedy też do niej wstawałam - 7-8 razy w nocy. Teraz budzę się średnio 2-3 razy w nocy a wiem, że jak śpię to ona płacze a ani mąż ani ja tego nie słyszymy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×