Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość NokiaN9TerazTaniej

Co mam zrobić? Jak go zmienić?

Polecane posty

Gość NokiaN9TerazTaniej

Moja historia zaczęła się parę lat temu. Zakochałam się w facecie, który wyróżniał się z tłumu (dżentelmen, kulturalny, zawsze miał czas dla mnie itp.). Związaliśmy się, zamieszkaliśmy razem. Było cudownie - gdyby nie jego picie i słaba głowa po której troooochę mu odbijało. Na szczęście były to małe awantury, ale... nie wytrzymałam po kilku latach i wywalilam go z mieszkania (miał czas na wyprowadzkę i przemyślenie swego postępowania). Po jakimś miesiącu od tego zdarzenia - nie mógł znaleźć stancji, a rodzinna sytuacja nie pozwalała na zamieszkanie go w domu rodzinnym - poprosiłam by jednak nie wyprowadzał się. O dziwo nagle uświadomił mi, że ma stancje i już opłaconą z góry do końca roku. Trudno. Rozstaliśmy się, lecz dalej go kochałam i nadal kocham. Przychodziłam do niego, spotykaliśmy się i w ogóle. Pewnego dnia, wyczułam jednak, że mnie zdradził (inaczej całował), stwierdziłam, że to nieistotne, może akurat tak mu ten pocałunek wyszedł. W sierpniu mi się oświadczył, wprowadził do mnie po tym czasie... ale zmienił się, zaczął późno wracać z pracy (jest pracoholikiem, ale nie aż takim), śmierdzieć alkoholem lub wracać pijany. Po rozmowie z nim - mówił, że musi się odstresować, odreagować. Stwierdziłam - dobra, wierzę. W końcu tyle pracuje... co okazało się nieprawdą. Mi mówił, że jedzie do pracy, a po wyjściu z domu dzwonił do dziewczyny z którą się pi...dolił jak mieszkał na stancji (po powrocie do mnie nie było nic). Dowiedziałam się o tym przypadkiem, zrobiłam jazdę na całego. Kazałam zerwać kontakt. Powiedział, że to zrobił... ale nie - znalazłam w portfelu jej numer zapisany na kartce, a dodatkowo po "kolejnym spotkaniu z nią" gdy wrócil do domu otrzymal od niej smsa. Był tak wściekły, że chciałam go przeczytać razem z nim - że zniszczył telefon. Udało mi się wygrać jednak tą walkę... zadzwonił do niej, kazał się odczepić bo już ma dość tego, że płaczę i robię awantury *chyba zrozumiał,że to wszystko przez jego zachowanie i kontakt z tą drugą*. Teraz jesteśmy niby szczęśliwi - ja gdybym mogła to bym sprawdzała go cały czas - nigdy tego wczesniej nie robiłam, a teraz mu kompletnie nie wierzę. Próbowałam z nim porozmawiać na ten temat - czemu ukrywał mimo to że się z nią spotyka? co nim kierowało? Zamiast odpowiedzi dostałam wiązankę słow, że znowu rozgrzebuje skoro przeprosił itp. Stwierdziłam, że fakt, ma rację - skoro wybaczyłam, to nie powinnam rozgrzebywać, ale... dalej mnie okłamuje. Gorzej... swoją rodzinę też. CO mam zrobić w takim wypadku? Porozmawiać z nim by znowu się wydarł na mnie, że go śledzę i prześladuje? (w sprawie jego kłamstw mam pecha po prostu, nie dociekam - prawda wychodzi na jaw sama, np. niby z tamtą było tylko raz, a w portfelu jego 4 różne gumki znalazłam i w ubraniach które szły do prania), niby kontaktu nie utrzymuje a jednak utrzymywał (ktoś dzwonił gdy spał napity - nie odebrałam, później smsa wysłano - myślałam, że to powiadomienie, ze ktoś próbował dzwonić, a tu zonk - pełna skrzynka smsów od niej!), kupił niby samochód, ale prawka nie ma - stracil (okazuje się, że to brat-szwagier kupił ten samochód sobie, o czym dowiedziałam się na zakupach będąc z nimi), kupił działkę i już się buduje (ale mam zakaz mówienia o tym dla rodziców, bo oni nic nie wiedzą - a w tej rodzinie jego niestety to o czym nie wiadomo, nie istnieje). Powiedzieć mu o tym, iż wiem, że kłamie i mnie oszukuje? A może z jego mamą porozmawiać niech pomoże? Bardzo mocno go kocham, cały czas o nim myślę i tęsknie. Wiem, że ten związek to paranoja z pesrspektywy osób postronnych, ale chciałabym nadać mu pierwotny kształt, taki z początków. Kobietki, mężczyźni poratujcie. Brakuje mi sił - ale chcę spróbować stworzyć z nim rodzinę (nie jesteśmy małżeństwem jeszcze), chcę by się zakochał we mnie powtórnie (mówi, że mnie kocha, często tuli, mówi zdrobniale do mnie, martwi się o mnie itp., gdy zaczynam płakać, bo boje się - że znów mnie zdradza, pozwala na czytanie smsów, połączeń ze strony czy telefonu bym się uspokoiła ale w ogóle nie wychodzimy, nie spotykamy się razem ze znajomymi jegi, nie mamy czasu przez jego pracę na życie towarzyskie.). Widzę, że kocha - ale brakuje mi zufania, szczerości, czasu - co mam więc zrobić? Zostawić - nie chcę... Doradźcie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Idź na terapie bo tutaj raczej nie ma sie nad czym zastanawiać. Nie stworzysz z nim szczęśliwej rodziny, nawet mowy nie ma. To toksyczny związek więc ratuj sie jak nie potrafisz sama idź do specjalisty on ci sie pomoże z tym uporać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dlaczego wybaczylas mu zdrade i dalej wybaczasz? To co piszesz jest tak niespojne i zalosne wrecz ze rece opadaja. Rzuc dziada, masz mieszkanie, jestes niezalezna. Dlaczego z nim jeszcze jestes?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Boże dziewczyno nic nie rozumiesz? On ma jakąś szmatę na boku a Ty się zadręczasz. Ja uważam, że powinnaś się z nim rozstać. Nic Ci ten związek nie da.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość barddottka
Tak na prawdę, to związku już dawno nie ma. Bez zaufania nic się nie buduje, już tylko wszystko będzie się walić, aż będzie tragicznie. Na razie to jest jakaś zupełnie toksyczna relacja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NokiaN9TerazTaniej
Tak, wiem że jest to chora relacja jak nie gorzej... Czemu mu wybaczyłam? Bo uczucie którym go darzę jest bardzo silne i trzyma mnie przy nim, karze wybaczać i w ogóle. Niestety zawiódł mnie - co strasznie boli, przez to teraz są kłótnie - ale próbuję mimo to na NOWO (nie muszę niczego ratować - małżenstwo nie zawarte, dzieci też nie ma, majątek oddzielny). A może wróci DAWNY ON? Nie piszcie proszę o 'RZUCANIU FRAJERA ITP." bo nie o to mi tu chodzi - chce po prostu dowiedzieć się, co w tej sprawie mogę zrobić, by jednak wróciło, to co było. Jak go przekonać by mnie nie okłamywał itp.? Jakie argumenty podać za, jakie przeciw? Chcę spróbować po prostu spełnić swoje marzenia i plany. Chcę po prostu jeszcze raz spróbować stworzyć z nim związek (a nóż widelec może to ja jakieś błędy popełniam?, np. nie umiem mu wytłumaczyć czego chcę?)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NokiaN9TerazTaniej
Tak, wiem że jest to chora relacja jak nie gorzej... Czemu mu wybaczyłam? Bo uczucie którym go darzę jest bardzo silne i trzyma mnie przy nim, karze wybaczać i w ogóle. Niestety zawiódł mnie - co strasznie boli, przez to teraz są kłótnie - ale próbuję mimo to na NOWO (nie muszę niczego ratować - małżenstwo nie zawarte, dzieci też nie ma, majątek oddzielny). A może wróci DAWNY ON? Nie piszcie proszę o 'RZUCANIU FRAJERA ITP." bo nie o to mi tu chodzi - chce po prostu dowiedzieć się, co w tej sprawie mogę zrobić, by jednak wróciło, to co było. Jak go przekonać by mnie nie okłamywał itp.? Jakie argumenty podać za, jakie przeciw? Chcę spróbować po prostu spełnić swoje marzenia i plany. Chcę po prostu jeszcze raz spróbować stworzyć z nim związek (a nóż widelec może to ja jakieś błędy popełniam?, np. nie umiem mu wytłumaczyć czego chcę?)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość responsable
Nie wydaje mi sie,zeby sie zmienil..za bardzo skupiasz sie na Nim,moze warto bardziej na Sobie?Moze warto sie zastanowic,czy poradzisz Sobie z tymi ciaglymi obawami,podejrzeniami...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NokiaN9TerazTaniej
Wiem, że powinnam się bardziej na sobie skupić, responsable. I faktycznie masz rację - strasznie to boli (całe te myślenie, że jednak "skacze gdzieś na boki itp"), ale skoro zmienił się w przeciwną stronę, to może uda mi się go zmotywować w obrót znów o 180 stopni? Chcę spróbować, dlatego potrzebuje rad - jak do niego przemówić, jak się zachowywać, wspominać tą "okrutną przeszłość" czy też nie? Przydała by się tu rada faceta - bo w końcu to "męska" połówka dała plamę, ale myślę, że znajdę tu też kobiety z podobną sytuacją z wcześniej. Jeśli nie będę dała rady - cóż będę musiała się z nim rozstać, ale na razie chcę walczyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przykro mi, ale jezeli on sam nie bedzie chcial sie zmienic ty nic na to nie poradzisz chocbys skakala kolo niego, prosila, blagala

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie za bardzo rozumiem czemu to Ty masz się starać i robić coś, żeby to ratować, skoro to on "narozrabiał". Nie uważasz, że po tym jak Cię zdradził, to on powinien na rzęsach stawać, żebyś mu wybaczyła i żeby znowu było dobrze?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Swoją drogą to koleś ma niezły tupet. "Próbowałam z nim porozmawiać na ten temat - czemu ukrywał mimo to że się z nią spotyka? co nim kierowało? Zamiast odpowiedzi dostałam wiązankę słow, że znowu rozgrzebuje skoro przeprosił itp" Przecież przeprosił, więc nie musi się z niczego tłumaczyć, ani tym bardziej ponosić konsekwencji swojego puszczalstwa ;] Normalnie biedny mały miś, jak Ty masz czelność w ogóle go tak podle atakować!? ;]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NokiaN9TerazTaniej
Niestety, ma liczne wady, które wyszły "po incydencie" i sama nie wiem co mam już z tym zrobić. Czy ma tupet i zachowuje się jak biały miś? Owszem - co się tyczy jego to fakt - zawsze mu nie pasuje że musi odpowiadać itp. Ale nie dziwie się bo ta "moja historia" ciągnie się już rok - 8 miesięcy kłamstw na temat drugiej, później te dalsze zachowanie opisane aż do dnia dzisiejszego. W sumie niektóre rzeczy powinnam wspomnieć po tych 8 miesiącach od razu - ale myślałam, że nie będzie mnie to męczyć a poza tym było "za świeże"... "Próbowałam z nim porozmawiać na ten temat - czemu ukrywał mimo to że się z nią spotyka? co nim kierowało?" - to się wydarzyło w sumie kilka dni temu... więc trochę za długo - bo prawie 3 -4 miesiące od "zakończenia sprawy". Dla mnie to było nic dziwnego - w końcu bez emocji można było o tym porozmawiać, spróbować jego tok rozumowania... Ale on dalej podchodzi do tego jak pies do ognia. Eh dziewczyny, wiem że najlepiej by było zostawić to wszystko w pizdu... że to ON powinien się starać i skakać na rzęsach - niby to robi (pracuje całymi dniami) ale nie takiej formy oczekuje i mimo iż mu o tym wspominam - nic się nie zmienia. Łatwiej by było mi zapomnieć to wszystko i faktycznie poczuć się kochaną gdyby wróciło tyleeee seksu ile było wcześniej, by nie zapominał o datach i ważnych wydarzeniach, byśmy w końcu zaczęli żyć razem a nie tylko "na pokaz". Chciałabym móc się pochwalić całemu światu wspaniałym prezentem od niego (nawet głupią papierową różyczką którą potrafi zrobić z papierka od papierosów) ale nawet nie stać go na to by zjeść ze mną śniadanie czy napisać mi kilka słów w smsie... Przewalone uczucie - kochać kogoś, słyszeć że ta druga osoba też cię kocha a z drugiej strony czuć się samotnym, pozostawionym samemu sobie, spędzać całe dnie czekając na niego nie wiedząc kiedy wróci tylko po to by móc się przytulić i usnąć w jego ramionach... (o pocałunkach nie wspomnę, bo często nawet o buziaku w policzek mogę pomarzyć przed wyjściem do pracy czy po powrocie). Ale mam jeszcze trochę nadziei, że może jednak wróci dawny ON. Jeśli nie - cóż...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×