Gość dajaaaaa Napisano Marzec 4, 2012 bylam z chlopakiem rok, wiekszosc to byla jedna wielka klotnia. wiedzalam,ze to nie milosc mojego zycia, wiedzialam, ze on kocha mnie bardzo. zrywalam nieraz, jednak mialam za miekkie serce i ulegalam jego blaganiom. w grudniu moja cierpliwosc i nadzieja na szczescie sie skonczyla, zerwalam, wyjechalam do rodzinnego domu zeby odpoczac. on wpadl w szal, depresje, wszystko co najgorsze. teraz mamy marzec, a on od miesiaca codziennie podejmuje proby samobojcze, nieraz ladowal w szpitalu, ma duzo szczescia. najbardziej cierpi jego matka, kobieta lezy w szpitalu, nowotwor pod wplywem stresu o syna rozwija sie. w tym miejscu nastepuje moj dylemat: serce mowi by do niego nie wracac, nie kocham go, ranil mnie, nie bede z nim szczesliwa, nie zepsuje swoje zycia! jednak rozsadnie byloby wrocic kolejny raz, by skonczyl zabawe w zabijanie, jeszcze niestety mu wyjdzie i co wtedy :/ ulec namowom jego matki i dac mu szanse, bo jeszcze ta kobieta umrze pierwsza :/ nie chce zyc z dwoma smierciami na sumieniu... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach