Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość smutna i zamyslona

samotnosc dziecka

Polecane posty

Dzieci w tym wieku są bezwzględne i cnajcześciej wybierają do zabawy kolegów z klasy, z grupy a często o nowych nie chca słyszeć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
na pewno bedzie srał, chyba że bedziecie uczyć jak i gdzie ma to robic i to moglby byc plan dla dziecka, Twojego syna- tresowac psiaka od małego !!! z reszta jak nasra, to sie zbierze i juz ;) Troche wiecej optym,izny, zwierzeta to tylko pozorny klopot a nie wiem czy wiesz ile radosci sprawiaja?? Nikt sie nie cieszy na Twoj widok jak pies :P powodzenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
messol- tak, ja juz pisałam ze nie mam pojecia co lubia 9latki. Strzelam troche, ale w dobrej wierze:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
z reszta kurcze, chlopka chodzi do szkoly a nie ma zajec prowadzonych przez mame w domu, wiec kontakt z dziecmi ma !! tylko te weekendy chyba sa dla Neigo najgorsze, bo sie nudzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna i zamyslona
Desdemonaaa - bardzo powaznie rozwazalam ta opcje. Wcale nie chodzi tutaj o to ze szkola dobra bo prywatna. Ja i maz pracujemy do 17tej, a tutaj zajecia sie koncza o 13tej , i dziecko by musialo siedziec samo w domu. No i kto by go dopilnowal, zeby przy kompie nie siedzial? PIastunka do maluszka? Ale jak maluszek pojdzie do przedszkola to jeszcze zostana mu 2 lata szkoly. Bedzie sie nudzil calymi popoludniami. Tutaj mam gwarancje ze ma zajecie, i ze nie jest sam. Wiem ze w miescie bylo by prosciej, ja juz nawet myslalam czy by nie olac tej wsi, ale moj maz nie pojdzie na to nigdy w zyciu. Temat jest zamkniety. NIe ma co tego rozwazac - jest jak jest i ewentualnie moge sie rozwiesc, on sie nie wyprowadzi za zadne skarby swiata. Bo juz z nim rozmwaialam o tym. Poza tym uwzazm ze jesli by dziecko tu znalazlo kolegow, to mialby jak w raju!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no tak, ale wiesz jak to przykro, kiedy dzeciaki umawiają się po szkole a on nie może? Albo jak ma urodziny pozaprasza kolegów a dzieciaki odpowiedza mu,że nia mają jak dojexchać? (oczywiscie to przykład z urodzinami, bo na urodziny mozna dowóz zorganizować, ale tak często się nie da dowozić i odwozic kumpli)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość assi
Ja mieszkałam prawie za miastem i nie ma nic lepszego dla dziecka młodszego niż swój dom, podwórko, łąka, rzeka, staw i las w pobliżu. Tylko, że to były inne czasy. Nikt nam nie organizował czasu. Może faktycznie teraz, to żadna różnica wieś, czy miasto. Wszyscy i tak w chałupach siedzą. Rodzice są szoferami własnych dzieci. Można i tak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moze przykro nie wiem Wychowalam sie na wsi, nie bylo ani komputerow ani zajec wypaiosnych, nie bylo nic. Fakt, ze mialam kolezanki i wspominam tamte czasu jako wspaniale !! tylko, ze ja pisze ze swojej perspektywy, ktos kto mieszkał w miescie nie wyobraza sobie czasem mieszkac na wsi i odwrotnie.Ja nie chcialabym mieszkac w miescie za żadne pieniądze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
swoje dziecko tez wychowuje na wsi, ale moje ma dopiero 2 latka. I pieknie sie rozwija , swiat jest piekny nawet na wsi a ja sama tego nie widzialam ;) w lecie ogladalismy maki, szukalismy motylki, teraz mrówki odwiedzamy itd. To sa takie pierdoly, ktore wymyslam, zeby sie nie nudzic a dla mojego dziecka to raj na razie. Nie wiem jednak jak to bedzie jak podrosnie, nie wiem moze bedzie nieszczęsliwy :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna i zamyslona
Desdemonaaa- juz pisalam ze szkola jest specyficzna i chodza do niej dzieci w podobnej sytuacji jak moje, wiec w szkoel nie ma wypadow po lekcjach, bo szkola jest w samym centrum duzego miasta i rodzice przyjezdzaja po dzieci. Wszyscy pracuja do 17. Takie kurde czasy! Nic nie poradze, a dodatkowo innego dzieci maja jeszcze 100 tysiecy zajec dodtakowych a to ancgilski, a to tenis a to cos, a ja nie mam teraz czazu na to bo bede chciala wracac do maluszka po pracy przeciez! On tez mnei potrzbuje. A nie tylko zeby ze starszym zajecia dodatkowe. A ten chopiec od razu syna polubil, razem sobie wracali ze szkoly, gadali o wszystkim. Moj syn nie jest zarozumialy, i ogolenie jest bardzo lubiany. Takie glupie czasy nastaly. Wcale nie wiem czy by tak bardzo bylo mi lzej gdybym w miescie mieszkala. Przeciez tez bym do 17 pracowala, i tez nie mial by sie kto nim zajac po szkole, wiec musialby chodzic i tak do szkoly tej do ktorej chodzi (szkola jest obok naszych miesjc pracy - moge podskoczyc na spotkanie, wywiadowke, pokaz tanca czy inne atrakcje), wiec i tak nie mialby kolegow ze swojej okolicy. Miasto to nie jest moim rodzinnym ani meza, nie mamy tutaj babc ani nikogo z rodziny kto moglby mi pomoc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiem,że tak bywa, pza tym z dłuższej perspektywy czasu mieszkanie na wsi jest lepsze niz w miescie.Ale to z dłuższej. A skoro mały jest w szkole do 17ej to tylko w weekend sie nudzi a szkoły ma pewnie dość. Pies to dobre rozwiązanie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A Twojego synka i kolegę nic nie zblizy tak jak budowanie wspólnej bazy albo domku na drzewie:):) wymyslcie im cos.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna i zamyslona
avent - ja z moim synkiem tez tak robilam, bralam go za raczke i szlismy nad Wisle i poznawalismy swiat. Jeszcze wciaz go ciesza wypady z nami, i zeby zobaczyc to i owo. NIe podoba mi sie ten swiat ktory jest, sterylny. Akurat moj maluszek bedzie mial towarzystwo za plotem, bo rosnie tu taki sam brzdac jak on, a starszy jak na zlosc nie ma! I to jest jakis pech bo w miescie tez jak mieszkalismy to nie bylo nikogo w okolicy, zreszta tak jak mowie, w kamienicy to sie tak mieszka wlasnie. Ze nie puscisz dzieciaka samego bo nie ma gdzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna i zamyslona
a poza tym tutaj pelno jest przyjezdnych ale sie potrafia jakos lepiej ogarnac chyba. albo im nie zalezy. Moja kumpleka mieszka kilka wsi stad i ma 3 dzieci, tez nie maja kolegow, ale ona sie tym nie przejmuje, chociaz tweirdzi ze kazde dziecko w innym wieku, Ja tez taka zawsze bylam ze potrafilam bardzo fajne relacje stworzyc z innymi ale musialam miec troche ulatwione, bo sa ludzie ktorzy potrafia znajomych i na pustyni sobie zorganizowac. Do tego moj maz to juz w ogogle jest masakra. On ma podjescie praktryczne do zycia, jak cos jest to ok, jak nie ma to tez ok. Uwaza ze przesadzam, az tu nagle mi wyjezdza z tekstem: Jak by syn chodzil do szkoly tutaj to by mial kolegow. No to mi od razu mozg pracuje na 100%. Ale no nie ma jak! Musi do tego miasta jezdzic i kobiec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna i zamyslona
maly wstal, nakarmie go i lece pod szkole trzymajcie kciuki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Słuchaj, pracowałam trochę z dziećmi w tym wieku i może nie jest takźle jak myslisz. Jezeli on jest w szkole do 17ej, to jest pewnie baaardzo zmęczony i ma dosyć rowieśników i hałasu. A jestsmutny, bo pewnie przeżywa wyprowadzkę. Dajcie mu czas i rozmawiajcie o tym. Sprawa przerąbana z tą świetlicą, ale to moje osobiste zdanie. Powiem Ci co robiła moja kuzynka. Miała córkę i tez się przeprowadzxiła do małego miasteczka. Upiekły ciesteczka i normalnie zaczęły chodzić po sasiadach się zapoznawać. Nie żartuję. I mała ma juz nowego kolegę ulucę od swojego domu. polubili się. Więc to jest sposób.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość georginiaaa
A ja ci autorko zadam takie pytanie: czy ty musisz pracowac? Czy pensja meza nie wystarczy wam? Ile ma twoje mlodsze dziecko i kto z nim siedzi? Niania??? Jesli tak, to ona nie moze prowadzac do tej wiejskiej szkoly tego starszego? Bardzo wspolczuje i waszemu dziecku, i tobie. Takie zycie to nie zycie. Cale dnie w pracy, dzieci w swietlicy, dowozenie... masakra... Gdybys zrezygnowala na kilka lat z pracy, syna przepisala do wiejskiej szkoly, zajela sie malenstwem, od razu byloby wam wszystkim lzej i weselej. Zaraz pewnie zleca sie na mnie sepy i zwolenniczki REALIZOWANIA SIĘ! :-P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna i zamyslona
mam prawie 40 lat i dodtad wciaz poswicalam sie dla dziecka. Pracuje od kilku lat i musze to kontynuowac zeby moc w ogoel kiedys jeszcze pracowac. Nie moge juz wiecej przerw sobie robic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość magdakakak
A ja uważam, że powinnaś syna przepisać do wiejskiej szkoły, opiekunka by go odbierała. Po za tym po szkole zawsze mogłby sie umówić z kolegami, mógłby iść do nich albo oni do niego. Wtedy miałby normalnych znajomych, poznałby wszystkich ze wsi. Mysle ze nie masz sie czego obawiać, że bedzie sam od tej 13 bo na pewno sobie jakos zorganizuje czas. Dlaczego nie chcesz takiego rozwiązania?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Maman Bovy
Nie potrafię pomóc. Ja po prostu nie wróciłabym po macierzyńskim do pracy (tak zrobiłam), ale planowałam dzieci tak, żeby przerwa nie zakłóciła mi życia zawodowego. Stajemy przed różnymi wyborami i albo przestaniesz się przejmować, albo zrezygnuj chwilowo z pracy. Innej opcji nie ma. Pomysł z bliższym poznaniem tego kolegi jest dobry. Od psa bym w ogóle zaczęła. Zwierzęta w domu na wsi to podstawa. A argument, że narobi w ogródku? Śmieszny. W domu rodziny z dwójką dzieci strzyżone trawniki i klomby? Ratunku.. W takim otoczeniu nie byłyby szczęśliwe. A ze zwykłego ogrodu sprzątnąć psią kupę nie problem; prościej niż z dywanu w bloku czy kamienicy. Dla psa ogrodzony wybieg i buda, obowiązkowy spacer z synem po szkole i wszyscy zadowoleni. Jeśli mąż chciał ogrodu w stylu angielskim, mógł zamieszkać w botaniku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna i zamyslona
bylam, nic nie zalatwilam. nie bylo go bede jeszcze probowac nie moge zrezygnowac z pracy, bo co bedzie jak maz straci prace albo cos gorszego jeszcze wiec szkola tutaj odpada poza tym syn wcale nie ma ochoty zmieniac szkoly, bo tamta uwielbia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie ma takiej m
Po prostu zacznijcie czesciej chodzic po tej wsi! Na wsi tez sa dzieci, moze ktos gdzies tez szuka towarzystwa, a siedzi w domu! Moja corka poznala swoje sasiadki w jej wieku 2 lata po przeprowadzce, dziewczynki mieszkaja kilkanascie metrow dalej tylko rzadko wychodzily pobawic sie na podworku, bo czesto wyjezdzaly z rodzicami albo bawily sie u siebie za brama, ale jak juz wyszly raz, drugi, to zakolegowaly sie i teraz same przychodza do nas pobawic sie z corka. Nie chcesz psa to kup jakis inny ciekawy wabik na dzieciaki;) Kup piekny kolorowy latawiec, ktory syn moglby puszczac. Jakis zdalnie sterowany samochod, smiglowiec...Dzieciaki to zobacza i beda chcialy sie z nim bawic! Takie sa dzieci! Na rowerach jezdzijcie, na rolkach - niech was widac na tej wsi, zwlaszcza twojego syna! Znasz w ogole jakichs sasiadow -niekoniecznie z dziecmi? Zapros ich do domu. Oni napewno znaja tych dalszych, tamci jeszcze dalszych... Pewnie w koncu ktos z dziecmi sie znajdzie! Tylko ty tez musisz wykazac inicjatywe i wyjsc do ludzi! Znajdz ten czas, zabierz synka, mlodsze dziecko, i zapukaj do domu obok, zapytaj o cos, zapros na kawe, ciasto... Moze gdzies obok ktos wlasnie na to czeka! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna i zamyslona
dzieki za rade , sprobujemy troche sie poszwedac po wsi.... moze cos sie wydarzy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×