Bóg mnie nie nawidzi

Co rusz jak już tylko wydaje się ze zaczyna się układać to co się wali... wychodzę z jednej rzeczy zaraz dołapuje mnie następna. Przykaza poprzedniej załamce kazałam zabrać krzyż z mojego pokoju... wiem że mamie z tego powodu przykro, ale od dawna miałam kryzys wiary ze tak powiem, a miara się przebrała mam już taki żal że nie byłam w stanie zdzierżyć krzyża nad drzwiami... jest mi smutno bo mój TŻ jest mocno wierzący, wiem że mu smutno że tak jest (o zdjęciu krzyża jeszcze nie wie) :( boję sie zeby to nie okazało sie dla niego zbyt dużą przeszkodą:(

na co liczysz ze bedziesz leżęć do góry brzuchem a Bóg zesle Ci same cuda i łaske :D denne podejscie, to nie wina Boga ze Cie sie w zyciu nie układa a po i twoja

Dlaczego obwiniasz o to Boga :O ? To co Ci się przydarza to wina losu, zwykłego przypadku a nie jakieś nadnaturalnej mocy

jest taki flim 23 min w piekle obejzyj go

A gdzie jest krzyz?!!!

Wszechmogącego :)

Nie mieszaj Boga w swoje niepowodzenia bo Boga nie ma.

Tusk też Cię nienawidzi.

kto nienawidzi krzyża ten w piekle będzie ukrzyżowany

na netbuku nie wszystkie litery mi wchodzą , poza tym mam dysleksje muszę tekst 3 razy przeczytać żeby wyłapać wszystkie błędy a na forum najzwyczajniej mi się nie chce i wierz mi pracowałam nad tym bardzo i ortografię w teorii znam doskonale No ok los - jak się układa to dziękować bogu a jak nie to to wina losu - dla mnie brak logiki i nie jest tak że leżę do góry brzuchem, bardzo ciężko na wszystko pracuje, ale to ze umiera kto bliski i to nie od razu tylko trafia do szpitala leży miesiąc i jak wydaje się że za dwa dni już wyjdzie do domu to nagle trach i miesiąc spiaczki ze co chwila coś ze zdrowiem... już myslałam jak poznałam moją miłość ze będzie ok ze nawet chcę znów uwierzyć ze bóg jest dobry ze może potrafię i trach ból nie do wytrzymania przez miesiąc sie męczyłam nie pomagało nic nawet środki przeciwbólowe - krzyż zdjęłam w momencie jak ból osiągnął apogeum i jeszcze pokłóciłam sie z moim kochaniem... jak udało sie w końcu dojć od czego to być moze jest to trach i złamana noga... chciałabym to zmienic dla niego.... ale mam tak dużo żalu, szczególnie o smierć tej bliskiej osoby.

pewnie by mi było lepiej jakby udało mi się uwierzyć ze boga nie ma ale mam gdzieś przeświadczenie ze jest i jest jak widzę na każdym kroku sadystyczny i okrutny i nie potrafię zmienić sposobu myślenia, już myślałam ze może jesli ktos mi pomoze... ale wtedy byl trach, jak to mowia dwa do przodu trzy do tylu

zawsze mnie "fascynuje" kiedy ludzie odwracają sie od Boga , bo im sie nie wiedzie. Np : zachorują . Dlaczego nie odwrócą się wczesniej ? Ful ludzi choruje i umiera. Jeśli inny cierpi to jest dobrze, bo zasłużył ? Czy jak ?

A kto powiedział, że mamy dziękować za dobre rzeczy a za złe obwiniać Go ? Ja wierzę w Boga ale wykluczam Jego ingerencję w życie ludzkie. Śmierć kogoś bliskiego zawsze jest bardzo ciężkim przeżyciem ale po co mieszać w to Boga ? Światem rządzi przypadek a nie Bóg, o czym świadczy wszystko co się dzieje wokół

matka joanna krzyż jest schowany gdzie głęboko w szafie w drugim pokoju

Bóg mnie nie nawidzi czy nienawidzi ?

jak widzę ze innym sie nie wiedzie, chore dzieci, ludzi umierających na nowotwory... to mnie tylko utwierdza w przeświadczeniu ze jest okrutny nie zaczęło sie od moich niepowodzeń a od śmierci siostry taty (rak) męczyła sie rok cały czas wierząc ze sie uda, chemia za chemią. potem zasłabnięcia babci podczas którego złamała noge i przez co dziadek wylądował w szpitalu i potem umarł. a moje dolegliwości od najmłodszych lat... pol dzieciństwa spędziłam na izbie przyjęć, a mimo to bardzo wierzyłam ze bóg jest dobry i mnie kocha... ale ile można przyjąć na siebie, nie jestem hiobem zeby dziekować za to ze nieszczescie za nieszczesciem spada za nic... i jest mi źle, ludziom którzy wierzą w miłosć boga albo w nic nie wierzą jest łatwiej

skoro bóg stworzył swiat a teraz ma wszystko gdzie, dla mnie to wyklucza że wszechmogący albo sprawiedliy a miłosierny to już wogóle mój TŻ próbowal mi to włanie tym nieingerowaniem tłumaczyć ale skoro bóg pozwala na to wszystko, na te wszystkie nieszczescia...

"jak widzę ze innym sie nie wiedzie, chore dzieci, ludzi umierających na nowotwory... to mnie tylko utwierdza w przeświadczeniu ze jest okrutny" nie jest okrutny bo go po prostu ni ma

łukasz 82 pisałam że netbuk mi sam przesuwa wyrazy albo litery nie wszystkie wchodzą, czasem nacisnę enter za szybko i już nie zdążę poprawić

"tłumaczyć ale skoro bóg pozwala na to wszystko, na te wszystkie nieszczescia... " no ale zakładając że jest wg katolików przecież człowiek ma wolną wolę, więc to nie od Boga tylko od człowieka zależy czy plemię Kopiko z z Republiki Południowego Timbukczu napadnie na plemię Mamba, zabije mężczyzn, dzieci weźmie w niewolę a kobiety z gwałci czy też plemię Kopiko wraz z plemieniem Mamba zrobią wspólny wodopój dla bydła na sawannie

Bóg nie może być wszechmogący o czym już dobitnie się przekonała ludzkość w czasie II wojny światowej - to mnie przekonało o tym, że Bóg nie może ingerować w świat( więc nie jest doskonały, wszechmogący itp.) Nie uwierzę, chyba nigdy nie uwierzę, że doskonała, miłosierna Istota na jaką Boga kreuje kościół pozwalałaby, by działy się rzeczy takie jak W Oświęcimiu, innym obozach i w czasie całej wojny ale nie tylko, i tak po prostu sobie "patrzyła" na ten cały ogrom cierpienia, który spadł na ludzi.

nieboszczyk montparnasse nie poradzę mam wrażenie ze jest, pewnie łatwiej by mi było gdyby udało się sama siebie przekonać że nie istnieje. ale miałam gdzies głęboko potrzebę żeby ktos mnie przekonał do czego innego, zeby przeszedł mi gniew... ale jak zaczeło cos isć ku temu to znów wszystkie plagi egipskie, po prostu się nie da :( teraz chciałabym dla mojego TZ ale... chyba mnie to przerasta, nie wiem jak

Bóg dał nam raj Odrzuciliśmy propozycje, bo chcieliśmy mieć wolną wole

"że Bóg nie może ingerować w świat( więc nie jest doskonały, wszechmogący itp.)" Nie wiem jakiej wy wiary, ale jeśli katolicy z was to kiepscy. Nie pojmujcie że Bóg wg waszej wiary dał ludziom wolną wolę. To od ludzi zależy czy są wojny czy pokój itp. Ludzie podejmują decyzje o mordowaniu innych a nie Bóg. Wszechmogący wg waszej wiary stworzył świat i dał go w posiadanie ludziom. To tak jakbyście kupili komuś mieszkanie, dali mu je w darowiźnie a potem mieli pretensje że ten je zapuścił, daliście mu je, on robi z nim co chce. Tak i ludzie wg waszej wiary robią ze światem i swoim życiem co chcą.

No a dalej co do tego mieszkania no... zachowujecie się jak ten ktoś kto dostał mieszkanie i potem ma pretensje do tego co mu je dał że np rura cieknie. On je wam dał, wy je używacie i macie takie jak se o nie dbacie. A czemu tak układamy świat że są wojny, ludzie z głodu umierają itp? Bo jesteśmy zwierzętami. Walka o terytorium, walka o dominację silniejszych... wszystko jak u zwierząt tylko że na globalną skalę.

Twierdzenie że Bo jest miłosierny, wszechwiedzący i nie jest mu obcy los każdej istoty jest bałamutne. Jak obserwacja życia wskazuje, tak nie jest. O własny los SAMI musimy się troszczyć. Całym tym światem rządzi po prostu przypadek. Coś się zdarza. I raczej przewidzieć się tego nie da. Myślę, że jest coś takiego w świecie jak ogólna harmonia i dlatego każdy zły czyn będzie ukarany za naruszenie równowagi dobra i zła. Ja w to wierzę. Przecież jesteśmy jeszcze bardzo prymitywnymi istotami i nie znamy wszystkich praw rządzących Wszechświatem. A nie, że gdy wpłacę pieniądze jakiemuś oszustowi w szatach i on się pomodli , to miną mnie nieszczęścia.

A Boga nie ma zwyczajnie.

ale ja nie jestem zła o moje decyzje, to w jakim miejscu jestem i to co zrobiłam to jedno. I jestem zadowolona z miejsca w którym się znajduje, choć w liceum inne plany układałam (liczyłam ze szybciej znajdę właściwą osobę, tymczasem spędziłam 4 lata z kimś kto na to nie zasługiwał - ale to wyłącznie moja wina) ja mam zal o ból o smierć o to że lekarze nie potrafili mi pomóc a tylko bardziej zaszkodzili a teraz po latach przy innych dolegliwociach po 2 miesiącach chodzenia po scianach okazuje sie ze 6 lat temu mogłam już nie mieć zawrotów głowy, do których po leczeniu w ciemno i zaszkodzeniu mi jeszcze bardziej postanowiłam się przyzwyczaic i które teraz beda wymagały o wiele wiecej pracy...

No i co chcesz mi pokazać przed zacytowanie tych słów ? Nieboszczyk z Montparnasse - nie jestem katoliczką, tylko deistką

Deistka... dobrze że nie panczenistka... była tu taka jedna dewiantka już. hmmmmm** No żal se możesz mieć, to chyba normalne że go masz, ale no lekarze nie są jakimiś maszynami, ty nie jesteś jakąś maszyną. Wszyscy są tylko ludźmi, zwykłymi zwierzętami, no i trapią nas różne choroby. Jednego boli noga inny umiera na raka. Taka kolei rzeczy w przyrodzie.