Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość voilaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa

czy powinnam udawać, że to jego dziecko?

Polecane posty

Gość kssssssssssssssssttttt
W imię tego, żeby móc spojrzeć na siebie w lustrze ..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość voilaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
ja już podjęłam decyzję. zostaję z mężem. w święta starał się zadbać o pozytywny nastrój, dostałam od niego prezent. zapytał mnie czy wyrzekam się tego co było, co sie wydarzyło- owszem wyrzekłam się. ale wiem, ze nie zawaham sie po raz kolejny postapic tak samo jak przedtem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozsądna86
Violu, co jest warte takie życie w kłamstwie ? Zjeździłaś już cały świat, pomogłaś finansowo swojej rodzinie, skończyłaś studia więc czemu jeszcze jesteś ze swoim mężem ? Nie sądzisz że teraz już poradziłabyś sobie sama ? Myślę, że każdy człowiek ma prawo znać prawdę i w oparciu o nią podejmować najważniejsze decyzje. Nie wiem czy Twój mąż ją zna, czy się jej domyśla czy może jest kompletnie zapatrzonym w Ciebie głupcem, ale jakby nie było powinnaś wyłożyć karty na stół. Być może Twojemu mężowi małżeństwo z Tobą jest potrzebne tylko po to by kreować swój wizerunek człowieka sukcesu, a wtedy żadne słowa go nie zabolą i jest duża szansa wynegocjować otwarty związek. Wtedy będziecie żyli jak współlokatorzy nie przeszkadzając sobie nawzajem w różnych miłostkach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niektórzy ludzie są ...
Tak to już jest, że faceci z dobrym sercem trafiają na dziwki, szmaty i zołzy. Potem kapcieją i stają się frajerami, którzy w imię nie wiadomo czego są z tymi "kobietami" które je niszczą. Znam wiele takich przypadków. I aż się pięść zaciska, jak czytam te brednie, które piszesz zakłamana, obłudna, wyrafinowana, niewydarzona dziewucho.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oo masz ci los
ty łajzo, oszustko i morderczynio i na dodatek puszczalska szmato wstydź się takiego zachowania, jak cię matka wychowała? To są ciężkie grzechy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trudne wybory życiowe
przeczytałam cały wątek. nie potępiam Cię. Jestem w stanie zrozumieć. przy tym swoim jeleniu możesz wygodnie żyć, boisz się biedy, nike chcesz obniżac statusu życiowego. płacisz za to głęboką depresją, obrzydzeniem do siebie, zdeptaną godnościa. tak wybrałas. co do aborcji to jest to sprawa wyłącznie kobiety-zrobiłaś co uważałaś.dla Ciebie kasa jest ważniejsza niż godność- to tez jestem w stanie zrozumieć- ludzie maja różne priorytety, czasami takie które innym nie mieszczą się w głowie. wydaje mi się jednak, ze cena którą płacisz jest zbyt wysoka. jestes słaba a takie życie jest dobre dla bardzo silnych psychicznie. wykończysz się, idz na tę terapię. co Ci szkodzi spróbować? moze to choć trochę pomoże Ci spojrzeć w lustro bez odruchu wymiotnego. a jak nie pomoze to dalej będziesz tkwiła w swoim piekiełku usłanym banknotami. Jesteś wolno, dokonujesz wyborów i ponosisz ich konsekwencje. pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość merkury
wmawiaj Mu że to jego dziecko, a jak się wyda to wmówisz Mu że to Jego, tylko On miał parę godzin wczesniej stosunek z inną która miała stosunek z innym i dlatego dziecko jest rude nie blond jak twój Mąż,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość voilaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
Rozsądna, ktoś poniżej wspomniał, że boję się biedy. żylam w biedzie i ciąglym odmawianiu sobie wszystkiego przez 23 lata. i dla mnie to zycie bylo pieklem. nie jestem na tyle odważna by mu zaproponować układ życia obok siebie. mam wrażenie, że on bardzo potrzebuje takiego poczucia, ze jestesmy szczesliwym malzenstwem. ostatnio mam coraz wiecej takich chwil, kiedy chce ze soba skonczyc. nigdy tak nie miałam. taka mysl pojawia sie nagle, miota mną, doprowadza do łez, mija po dłużesz chwili gdy się otrząsnę. boję się tez terapii, nie wiem czego wówczas dowiem się na swój temat. moje życie nie wygląda tak źle, nie chcę tego psuć. obecnie nie spotykam się z nikim na boku. pomyslałam, ze moglabym dac szanse mężowi by wykazał sie w sprawach łóżkowych. po prostu chciałam spróbować żyć we dwoje, a nie jak do tej pory. nic z tego. problem jest nie tylko w tym, że nie podnieca mnie i nie podoba mi się. podczas stosunku jego członek opada. nie rozumiem tego bo sam inicjuje seks i jest napalony a nagle takie coś. napomniałam, że może to jakaś choroba i powinien udać się do lekarza ale upiera się, że to normalne. wiem, że to nie jest normalne bo mam pewne doświadczenie i porównanie. uwierzył, że jest moim pierwszym mężczyzną i że byłam dziewicą zanim go poznałam i pewnie dlatego mysli, że mi wszystko wmówi. jestem młodą kobietą, mam 26 lat i swoje potrzeby, poza tym lubię seks więc jak ja mam nie szukać gdzie indziej? tym bardziej, że odkąd jestem mężatką jestem na tyle pewna siebie, że zabiegają o mnie mężczyźni, którzy kiedyś by na mnie nie spojrzeli. właśnie dlatego nie nawidzę biedy, przez nią byłam nikim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość voilaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
brakuje mi beztroskiego usmiechu, swobody ducha. brakuje mi upalnego lata i uścisku kogoś bliskiego. zapomniałam jak to jest być szczęsliwą w życiu, tak po prostu. przez moment byłam i to był najpiękniejszy okres w moim życiu. nie miałam wtedy pieniędzy, miałam coś innego. zakupy i to wszystko co dają mi pieniądze sa dla mnie uciechą na chwilę, na kilka dni, bo gdy to powszednieje wracam do swojej rzeczywistości, uwikładnia w czyichś obrzydzających ramionach, w jego oddechu, którego nienawidzę, dobierania się do mnie na zasadzie gaszenia światła i już wiem co będzie, nienawidzę krzesła na którym wiecznie siedzi i mnie obserwuje jak sie poruszam, tego wzroku pełnego dumy (dumy kurwa z czego????), nienawidzę jego dłoni nieporadnych niepotrafiących wbić pieprzonego gwoździa od wszystkiego ma ludzi skoro od gwoździ to od pieprzenia żony też będzie miał ludzi, nienawidzę jego matki uroczej pani, która wszędzie rozwiesza moje zdjęcia, nienawidzę siebie, nic nie znaczącej szmaty. siebie nienawidzę najbardziej. widzę w sobie twarz mojej matki niedorajdy życiowej. widzę siebie, jedno wielkie zero, nic nie potrafię stworzyć, zbudować, potrafię pięknie motać i psuć, potrafię pięknie kłamać i pięknie oszukiwać, nie potrafię być prawdziwa i żyć w prawdzie, po co do cholery do wszystko, jeżeli mam żyć w biedzie i znosić siebie to wolę z tym skończyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość voilaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
brakuje mi beztroskiego usmiechu, swobody ducha. brakuje mi upalnego lata i uścisku kogoś bliskiego. zapomniałam jak to jest być szczęsliwą w życiu, tak po prostu. przez moment byłam i to był najpiękniejszy okres w moim życiu. nie miałam wtedy pieniędzy, miałam coś innego. zakupy i to wszystko co dają mi pieniądze sa dla mnie uciechą na chwilę, na kilka dni, bo gdy to powszednieje wracam do swojej rzeczywistości, uwikładnia w czyichś obrzydzających ramionach, w jego oddechu, którego nienawidzę, dobierania się do mnie na zasadzie gaszenia światła i już wiem co będzie, nienawidzę krzesła na którym wiecznie siedzi i mnie obserwuje jak sie poruszam, tego wzroku pełnego dumy (dumy kurwa z czego????), nienawidzę jego dłoni nieporadnych niepotrafiących wbić pieprzonego gwoździa od wszystkiego ma ludzi skoro od gwoździ to od pieprzenia żony też będzie miał ludzi, nienawidzę jego matki uroczej pani, która wszędzie rozwiesza moje zdjęcia, nienawidzę siebie, nic nie znaczącej szmaty. siebie nienawidzę najbardziej. widzę w sobie twarz mojej matki niedorajdy życiowej. widzę siebie, jedno wielkie zero, nic nie potrafię stworzyć, zbudować, potrafię pięknie motać i psuć, potrafię pięknie kłamać i pięknie oszukiwać, nie potrafię być prawdziwa i żyć w prawdzie, po co do cholery do wszystko, jeżeli mam żyć w biedzie i znosić siebie to wolę z tym skończyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość voilaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
brakuje mi beztroskiego usmiechu, swobody ducha. brakuje mi upalnego lata i uścisku kogoś bliskiego. zapomniałam jak to jest być szczęsliwą w życiu, tak po prostu. przez moment byłam i to był najpiękniejszy okres w moim życiu. nie miałam wtedy pieniędzy, miałam coś innego. zakupy i to wszystko co dają mi pieniądze sa dla mnie uciechą na chwilę, na kilka dni, bo gdy to powszednieje wracam do swojej rzeczywistości, uwikładnia w czyichś obrzydzających ramionach, w jego oddechu, którego nienawidzę, dobierania się do mnie na zasadzie gaszenia światła i już wiem co będzie, nienawidzę krzesła na którym wiecznie siedzi i mnie obserwuje jak sie poruszam, tego wzroku pełnego dumy (dumy kurwa z czego????), nienawidzę jego dłoni nieporadnych niepotrafiących wbić pieprzonego gwoździa od wszystkiego ma ludzi skoro od gwoździ to od pieprzenia żony też będzie miał ludzi, nienawidzę jego matki uroczej pani, która wszędzie rozwiesza moje zdjęcia, nienawidzę siebie, nic nie znaczącej szmaty. siebie nienawidzę najbardziej. widzę w sobie twarz mojej matki niedorajdy życiowej. widzę siebie, jedno wielkie zero, nic nie potrafię stworzyć, zbudować, potrafię pięknie motać i psuć, potrafię pięknie kłamać i pięknie oszukiwać, nie potrafię być prawdziwa i żyć w prawdzie, po co do cholery do wszystko, jeżeli mam żyć w biedzie i znosić siebie to wolę z tym skończyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trudne wybory życiowe
nie jesteś zerem, chce wierzyć, ze nie. jesteś małą, skrzywdzoną dziewczynką, totalnie zagubioną w świecie. zrozum, ze ranisz i niszczysz przede wszystkim siebie. koniec końców to sobie juz do reszty zryjesz psych ei albo wylądujesz w wariatkowie albo na sznurze. jesteś młoda i mozesz jeszcze odmienić swój los. ok, ie chcesz zostawić męża- rozumie, ale zrób dla siebie chociaż tyle ile możesz czyli wybierz się na terapię. to będzie długa i bolesna podróż w głąb siebie, ale wyjdziesz z tego silniejsza. jesteś na takim etapie, ze tylko to moze Ci pomóc, sama się z tego gówna nie wygrzebiesz. po prostu daj sobie szansę, co Ci szkodzi? Przy Twoim stylu życia będzie tylko gorzej, spróbuj to zatrzymać. masz kase, możesz wybrac najlepszego psychologa w mieście, takiego który ma liczne sukcesy. wykorzystaj tę kasę by sobie pomóc, to inwestycja w przyszłe szczeście (wierze, ze możesz być jeszcze szczęśliwa i patrzec na siebie nie z nienawiścią a z miłością)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość voilaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
ja nie wierzę, że może być inaczej. mam teraz spokój bo mąż jest w drugim pokoju zajęty pracą, ale to nie będzie trwało wiecznie. I uwierz, że jestem zerem. totalnym zerem. ratują mnie tylko pieniądze, tylko one dodają mi wartości. mężczyźni, których widywałam kiedyś, na których patrzyłam jako ta biedna, skromna dziewczyna nie wiedzieli, że istnieję. teraz o mnie zabiegają. nie pamiętają, że kiedyś mieli ze mną do czynienia, że mnie mijali. bo byłam nikim. teraz też jestem nikim, ale rzucam się w oczy. i jest mi nie dobrze gdy słyszę od nich, że nigdy nie widzieli tak pięknej kobiety. widziałeś draniu i to nie raz, tylko nie zwróciłeś uwagi na biedną. jestem stworzona do takiego życia. mąż zapoznaje mnie z kimś albo jestem na uroczystości i kogoś poznaje i już wiem, że za parę dni wylądujemy w łóżku. bo niby dlaczego tak do mnie lgną? nienawidzę siebie. publicznie oszukuję samą siebie, że jestem szczęśliwa, że jest tak idealnie, ale kiedy wracam do domu, zmywam makijaż widzę swoją prawdziwą twarz. nie potrafię tego opisać. jestem nikim, zawsze byłam. spotykam różnych ludzi, w tym kobiety niezbyt atrakcyjne, ale tak naturalnie szczęśliwe, widać, że one były chciane i kochane. ja pomimo urody i nieskazitelnego wyglądu, manier, sympatii czuję się nikim. czuję, że nie powinno mnie tam byc ale udaję na tyle, na ile mogę. zawsze byłam zbędna, niepotrzebna, a tam muszę udawać, że czuję się kochana, że jestem szczęśliwa. to dwa różne światy- ten z którego pochodzę i ten, w którym musze udawać kogoś kim nie jestem, nie byłam i nie będę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość voilaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
dlaczego oni mają mnie za taki ideał? jego matka, która mnie uwielbia, traktuje jak córkę, moje zdjęcia są wśród zdjęć jej dzieci. przecież ja na to nie zasługuję, to nie jest dla mnie. nie mam prawa być wśród uczciwych, mądrych mężczyzn z dobrych rodzin. oni przecież wybierają równe sobie. ze mną moga ewentualnie zdradzać żony. nic nie znaczące zero, którego odejścia nikt nie zauważy. jestem mała. jestem nikim. to jest cała prawda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trudne wybory życiowe
skoro inni ludzie są w stanie Cie pokochac tzn. że nie jesteś taka zła za jaka sie uważasz. masz zniekształcony obraz siebie jak anorektyczka, która jest na granicy smierci głodowej a w lustrze widzi zatłuszczonego grubasa. moim zdaniem powinnaś iść na ta terpaię, daj sobie szansę. co masz do stracenia. skoro i tak chce Ci się rzygać na swój widok, gardzisz soba to może być już tylko lepiej. tak jak Ci pisała znajdż najlepszego psychologa w Twoim mieście lub okolicy i pójdź na parę spotkać. a może poczujesz ulgę? a moze zobaczysz swoje zycie i siebie w innym świetle?nie bądź uparta jak wół i idź

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wakacje nad morzem :)
Voila te tabletki się nazywały " Asentra " , zwykły lekarz rodzinny Ci je przepisze , mi bardzo pomogły po dwóch tygodniach byłam innym człowiekiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wakacje nad morzem :)
Moja droga jesteś poprostu zmęczona wiecznym udawaniem , życiem w kłamstwie . Czy nie wyobrażałaś sobie życia inaczej ? Czy twój mąż nie ma bogatych kolegów ? Na pewno w niejednym byś się zakochała z wzajemnością.. Nie warto niszczyć sobie życia , masz dopiero 26 lat! I pędź szybko do lekarz bo to początki depresji są !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wakacje nad morzem :)
Voila mam nadzieje ze jeszcze tutaj kiedys zerkniesz i napiszesz co u Ciebie , mam nadzieje ze lepiej :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bhugkhjiuhhhgh
Usun. Po co ci problemy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość voilaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
Witajcie. Zaglądam tutaj po bardzo długiej przerwie. chcialam byc silniejsza, chcialam byc uparta i na sile zyc z mezczyzna ktorego nie kocham. ktos tutaj wspomnial, ze wszystko sie wraca. pisze tutaj bo jestem samotna, nie mam nikogo, nie mam z kim porozmawiac. zyje pod jednym dachem, dziele lozko z mezczyzna, ktory jest moim mezem, wybaczyl mi usuniecie ciazy, ale i tak czuje, ze jestem samotna, czuje sie jak na pustkowiu. maz nie wspomina o tej ciazy, zyjemy tak jakby to nigdy sie nie wydarzylo. nie wrocilam do pracy wiec zajmuje sie na co dzien sobą. maz wiecej czasu spedza w domu, wyjezdza tylko wtedy, gdy jego obecnosc jest niezbedna w pracy. tak, pilnuje mnie. czuje to. chce mnie miec na oku. a ja mimo to zakochalam sie. bez pamieci zakochalam sie, od pierwszego wejrzenia. zawsze w jakims sensie owijalam mezczyzn wokol palca, zwlaszcza odkad jestem mezatka bo czuje sie pewniejsza siebie i nie potrzebowalam milosci a romansu. lgneli do mnie, a ja stosowalam gierki niedostepnej itp. nie caly miesiac temu zostalam z mezem zaproszona na pewna uroczystosc jego znajomych. psychicznie wciaz w bylam w takiej rozsypce, rozchwianiu i niepewnosci. mimo to staralam sie tego po sobie nie pokazac choc ludzie ktorzy mnie znali zapytali dlaczego jestem taka wyciszona i jakby nie obecna. maz przedstawil mnie swojemu znajomemu. spojrzalam na niego i nie wiem co to bylo, ale zadrżały mi dlonie. chwila rozmowy, patrzylam na niego i widzialam wszystko- to czego pragne, to o czym marze, to co jest wazniejsze od calego swiata. zobaczylam jakby swoje miejsce. dawno, bardzo dawno nikt tak nie przykul mojej uwagi. wzbudza we mnie same dobre uczucia, ale i wstyd przed tym kim naprawde jestem. nie potrafilam przed nim udawac, nie chcialam. tak jak nigdy nie odwiedzalam meza w pracy tak na zajutrz sie tam pojawilam. meza nie bylo, ale byl on. jest ode mnie sporo starszy. kocham go. to uczucie ktore wydawalo mi sie, ze dla mnie umarlo obudzilo sie na nowo. zaczelo sie od kawy, chwili rozmowy, a szukalam z nim kontaktu codziennie. pod byle pretekstem. codzienne wiadomosci od niego, telefony po kryjomu. kocham go. moglabym o tym krzyczec, ale nosze to w sobie. rozmawiamy o wszystkim, o zyciu, o sztuce... godzinami i nigdy nie mam dosc. nabieram przy nim checi do zycia, czuje, ze promienieje. z tej radosci moge robic wszystko, gotuje w domu obiady czego wczesniej nie robilam, dbam o ogrod. maz jest szczesliwy. nie wie tylko, ze to dzieki jego podwladnemu. ten nowy romans szybko sie zaczal, ale nie chce go tracic. potrzebuje go jako czlowieka. gdyby mnie przekonal, gdybym wiedziala, ze pragnie mnie tak samo jak ja jego odeszlabym od meza. wiem, ze bylabym w stanie dla niego to zrobic. ale ona ma zone i dzieci. i nie chce ich zostawic. mowi tylko o tym, ze zaluje, ze nie spotkalismy sie wczesniej ale gdy on szukal zony ja bylam jeszcze dzieckiem. jestem potwornie samotna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćaa
Obys nigdy nie zaznała miłosci . Nie zasługujesz!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×