Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

jednomarzenie

Adopcja zarodka

Polecane posty

Powinnas faktycznie adoptowac zarodek, to chyba jedyne wyjscie, moi znajomi tak zrobili i chyba po dwoch probach sie udalo. Zycze ci powodzenia i szczescia w spelnieniu marzen. Niczym sie nie przejmuj pogadaj z doktorkiem, pomysl super.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ulaulaulaula
Jednomarzenie, mam bardzo podobny problem do Twojego, zachęcam do odwiedzenia bociana. Tam znajdziesz większe wsparcie niż tu i o wiele więcej praktycznych porad. Zawsze mnie to zastanawia dlaczego to niepłodne pary mają adoptować dzieci z domu dziecka? Czy nie możecie katoliczki zrozumieć, że po prostu nie każdy tego chce, jest na to gotowy, do tego dojrzał? Dlaczego same nie adoptujecie dzieci z domu dziecka? Jednomarzenie - powodzenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agus2012
gazelabiała zrozum ze sa osoby ktore niestety nie spełniaja wymogów adopcyjnych, bo np. nie maja wlasnego mieszkania a to jest bardzo wazne a kupic mieszkanie w naszych czasach wymaga niestety zdolnosci kredytowej. I własnie my z mezem z tych o to powodow chcemy adoptowac zarodek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam, piszę do jednomarzenie dopiero teraz znalazłam ten post i chciałam ci opowiedzieć moją histirię z IVF. Wszystko zaczelo się rok temu, podjelismy z mężem decyzje o IVF. W styczni tego roku odbyla się pierwsza próba i mimo że wiedziałam że szanse na zajści w ciąże za pierwszym razem są nikłe porażkę przezyłam strasznie, druga próba odbyła sie w kwietniu z takim samym skutkiem jak pierwsza. Lekarz który nas prowadz zaproponował adopcję zarodka, nawet nie wiedziałam że można adoptować zamrożony zarodek, zaczełam czytać różne artykuły i opinie i w końcu zdecydowaliśm się, bo w końcu damy życie zarodkom które być może nie miały by tej szansy. W lipcu odbył się transfer dwóch naszych zaadoptowanych zarodeczków i znowu oczekiwanie na cud, po dwóch tygodniach zrobiłam bete HCG i stał się cud, udało się jestem w ciąży po raz pierwszy w życiu, radości nie było końca, ale niestety 13 sierpnia zaczełam krwawić, pojechaliśmy z mężem do lekarza na USG zobaczyłam nasze dwie kruszynki, lekarz był bezradny na drugi dzień już ich nie było. Załamała się, wpadłam w depresję, lekarz zalecił żebym odpoczeła pare miesięcy.Jakoś się pozbierałam i walcze dalej w styczniu zaczynamy kolejną próbę , zobaczymy co czas przyniesie. Pozdrawiam,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczynki trzymam mocno kciuki i życzę powodzenia!!!! Ja mam pierwszą 13-letnią córkę z naturalnej ciąży ale syna prawie rocznego z in vitro...na szczęście udało się z naszych zarodków. Dwa są zamrożone, a ja jestem w naturalnej , bardzo niespodziewanej i ponoć niemożliwej ciąży 14 tydzień. Niestety będę miała drugie cc ponieważ zbyt mało czasu minęło od ostatniego cięcia. Nie wiadomo czy będę mogła odebrać jeszcze dwa zamrozone zarodki...:(:(zastanawiam sie właśnie co wtedy....boję sie oddać komuś...głupio to zabrzmi ale całe życie bym chyba myślała co sie dzieje z moimi dziećmi, czy nie dzieje sie im krzywda bo to jakby nie było moje dzieci.....nie wiem sama co zrobię...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja też chciałam oddac zarodek
do adopcji, ale wykorzystalam wszystkie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w końcu mama
jednomarzenie jestem mamą po adopcji zarodka, także trzymam kciuki za Ciebie, podjęłaś słuszną decyzję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam, Staramy się od 7 lat i nie udało się. Za sobą mamy 2 próby ICSI-bez sukcesu :( potem zaprzestaliśmy lekarzy, badań i tego całego szumu. Wyjechaliśmy za granicy z myślą: inny klimat, kraj...niestety bez powodzenia. Niedawno zrobiliśmy badania genetyczne. Wyszło że mój kariotyp jest nieprawidłowy. Wbiło mnie to w ziemie jakbym obłuchem dostała. Nadal nie mogę w to uwierzyć a przede wszystkim w to, że żaden z lekarzy przed czy po in vitro z kliniki gdzie się leczyliśmy nam tego nie zaproponowal tylko zlecil to inny lekarz z kliniki w Wawie. Czekamy na opinie genetyka, ale wygląda to beznadziejnie. Też myślimy o adopcji zarodka ale borykamy się z tym...ja bardziej...jak to jest być mamą? bo jak nie jest to wiem i czuję spojrzenie innych, które chca wiedzieć: "A dlaczego...dlaczego nie macie dzieci?"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość7777
Adoptowany zarodek to tak jak adoptowane dziecko. Tylko dla niego gorzej, bo nie pozna nigdy rodzeństwa i rodziców biologicznych. Rozumiem: in vitro z własnych komórek, rozumiem nawet dawstwo nasienia, ale jeśli dziecko nie będzie dzieckiem biologicznym żadnego z rodziców, to głupota jest płacić za in vitro, męczyć sie w ciąży zeby urodzić CUDZE dziecko!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Sam jesteś gościu niezbyt mądry i na szczęście to tylko Twoje zdanie. Dziecko, które nosisz pod sercem, potem rodzisz i wychowujesz jest Twoim dzieckiem a Ty jesteś jego rodzicem. Jeśli ktoś tego nie rozumie niech się nie wypowiada bo nie dorósł do tematu. Mam nadzieje, że autorce udało się i jest szcześliwą mamą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marysia234423
Gość 7777 żartujesz sobie ??? Ja jestem mamą Kamilki i właśnie adoptowałam zarodek w klinice invimedu. Udało sie za 2 razemi nei wyobrazasz sobie jakie to szczescie dla kobiety.. Ja urodziłam to dziecko, ja je nosiłam pod sercem przez 9 miesięcy, ja je pierwsze zobaczyłam, ja je karmiłam piersią... to jest moja córka. Swoja droga mysle ze dla kobiety dawczyni to tez wielka radość, że moze podzielic sie z inna tym co ma najlepsze :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja bym nie oddała komuś swojej komórki lub zarodka - w końcu ktoś urodziłby moje dziecko. To, że nie rosłoby w moim brzuchu, nie zmuemia faktu, że miałoby moje oczy, nos czy stopy... Cechy osobowości przecież też są dziedziczne, tak samo zdolności... Nie wiem, jak miałabym żyć ze świadomością, że np. dzieje mu się krzywda albo "rodzice" okazali się nieodpowiedni...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×