Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość neotia

On ciagle tu jest...

Polecane posty

Gość neotia

Byłam z moim chłopakiem 4 lata... W międzyczasie poszłam na studia do innego miasta oddalonego o 300 km, ale nie przeszkadzało nam to w niczym, widywaliśmy się tak często jak tylko się dało. I to były najszczęśliwsze lata w moim życiu... Dokładnie rok temu zostawił mnie...:( Podawał jakieś głupie powody, ale potem wyszło na jaw, że zostawił mnie dla innej..Zdradzał...:( Nie ma sensu pisać jak bardzo mi się po tym świat zawalił i jak było ciężko. Był całym moim światem, moją przyszłością... Dopiero teraz dochodzę do siebie, ale nie wiem co dalej... A przede mną ostatnie 3 miesiące studiów. Jak jestem tutaj daleko to jeszcze jest w miarę w porządku, nie myślę tak o tym... Ale teraz Święta, wróciłam do domu i...On ciągle tu jest. I nie chodzi tylko o to, że Go widziałam z tą Jego nową dziewczyną;(, ale On jest wszędzie..:( Wszystko na co spojrzę wiąże się z nim, nie mogę tu wytrzymać i znowu tak boli...:( Chyba nie będę w stanie tu wrócić.. Myślicie, że lepiej starać się układać jakoś na nowo życie tam z dala od Niego? Ja już nie potrafię tu wracać... Do mojego własnego domu... To straszne... Ale bardziej boli jak jestem tu niż tam.. Co robić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aspołecznyodludek
daj sobie więcej czasu - zalicz obronę pracy dyplomowej - nie myśl na razie o przyszłości - potem się zastanowisz co dalej, a życie można ułożyć sobie wszędzie - jedno jest pewne - sama przed sobą nie uciekniesz, ale fakt, czasami miejsca przypominają o kimś i wówczas czujemy ból... jednak chyba powinno Tobie być troszkę łatwiej to przetrwać, bo okazał się draniem - nie warto trwonić łez dla kogoś takiego - walcz o własne szczęście - jeśli Tobie przeszkadza, to zmień wystrój pokoju, całkowicie... :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość neotia
Jak mam nie myśleć o przyszłości jak to tylko 3 miesiące.. Zleci jak pstryknięcie palcem...:( Miałam plany...Piękne plany z Nim związane..:( A teraz nie mam nic..:( Boję się...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aspołecznyodludek
oj.. 3 miesiące.. ja to prawie 3 lata i przestać nie mogę... ale przynajmniej po tym okresie mogę w miarę normalnie przetrwać dzień, choć w zasadzie to co robię nie jest normą... podczas 3 miesiąca zmagań samego z sobą to nawet nie wiem jak się zachowywałem, ale pierwszy miesiąc to praktycznie nawet z domu nie wychodziłem... nic nie poradzę i inni także nie - daj sobie czasu dużo czasu... weź ewentualnie coś na uspokojenie co za niefart, że masz obronę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Miałaś plany... Widzisz, jeśli chcesz rozśmieszyć Stwórcę, powiedz mu o swoich planach. Skup się na nauce. Na miłość przyjdzie czas. Chyba każdy miał podobnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość neotia
Od tego jak mnie zostawił minął rok... 3 miesiące do obrony, do podjęcia ważnych kroków na przyszłość. Tylko nie wiem dokąd te moje kroki mają zmierzać... Jak same rwą się do Niego...:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aspołecznyodludek
nie bądź głupia - mało Tobie? czy nie dał Ci wystarczająco wielu powodów do tego abyś pomyślała, że Ciebie nie kocha!?!?! oprzytomniej kobieto - jesteś i tak w komfortowej sytuacji, bo jak już pisałem - postąpił jak prawdziwy typowy egoistyczny dupek, a Ty skoro chcesz nadal cierpieć, to kochaj go dalej - wszak tak wspaniale okazał Tobie to co czuje... kto wie, może jak mu się znudzi ta nowa zabawka, to zechce znów odwiedzić stare kąty... a jak znajdzie lepsza opcje to wyskoczy na kolejne roczne "wagary" - weźmie sobie od Ciebie urlop dziekański :P ile ja bym dał bym miał powód do tego bym mógł w kogoś zwątpić tak jak Ty to możesz uczynić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość neotia
Też wariowałam.. Wariuję... Robiłam wszystko żeby nie myśleć... Drugi kierunek studiów, dwie prace w międzyczasie, a potem padać zmęczona w nocy, żeby tylko nie było ani sekundy wolnego, żeby nie czuć tego rozdzierającego bólu... Na chwilę pomagało, byłam tak wykończona, że naprawdę nie miałam siły myśleć... A teraz to wszystko wraca...:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość neotia
Powtarzam to sobie w kółko... Ale jak to zrobić, proszę powiedz mi jak?! :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aspołecznyodludek
to mam taka propozycje - zrób sobie zdjęcie jego z ta nowa kobitką - jak idą trzymając siebie za ręce, albo jak siebie całują - jak sobie pomyślisz o nim to zerknij na to zdjęcie - ciekawe czy podziała :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wraca, bo albo to rozpamiętujesz, albo przed tym uciekasz. Huśtawki są dobre dla dzieci. Dorosłym zbiera się na wymioty. Pozwól temu wszystkiemu przez siebie przejść. Pozwól sobie na żałobę po tym związku i zacznij żyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość neotia
Nie podziała... Jak Go widzę z nią to wpadam w jakąś histerię..:( Telepię się cała, niedobrze mi, nogi mam jak z waty, w głowie mi się kręci itp. Chyba by mnie tylko to dobiło...:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość neotia
Naprawdę staram się o tym nie myśleć, zamknąć ten etap w moim życiu... I naprawdę jak byłam daleko to wydawało mi się, że już będzie dobrze, dopóki tu nie wróciłam..:( Czy teraz tak będzie zawsze? Że powrót do domu będzie mi się kojarzył z czymś strasznym, że nie będę chciała, będę się bała? Przecież to chore..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aspołecznyodludek
jak ja wiedziałem, że moja ukochana właśnie spędza noc u swojego narzeczonego to spać nie mogłem i czułem jak gdyby szalało we mnie stado wściekłych, dzikich, szerszeni, które chciały uciec... było mi duszno, gorąco, nie mogłem oddychać, jedyne co we mnie tkwiło to myśl, zakończ swoje cierpienie, "wypuść szerszenie"... równoznaczne z odebraniem sobie życia --- i tak przez wiele wieczorów, to były długie noce

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Neotia, ty tylko uciekłaś przed tymi wszystkimi emocjami. Nie pozwoliłaś im przeobrazić się i minąć. Niestety teraz będziesz musiała przez to przejść. Tylko się nie bój - strach wzmaga złe uczucia. Po prostu daj im przez siebie przejść. Im bardziej będziesz z nimi walczyła, tym bardziej będziesz zmęczona. Wierz mi - przechodziłam przez to. Ktoś, komu bezgranicznie ufałam, rozpindolił mi życie. Zmarnowałam CZTERY lata na bycie z kłamcą i oszustem. I doszłam do siebie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość neotia
Ten ból jest straszny...:( A jak sobie z tym poradziłeś? Może nie poradziłeś, bo to dalej w Tobie jest, ale jak sobie z tym radzisz? Dlaczego to wszystko jest takie skomplikowane? Po co to cierpienie? Dlaczego dwoje ludzi, którzy "mają" być na zawsze razem nie mogą się po prostu spotkać i być razem do końca życia... Szczęśliwym...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość neotia
Ale żeby to wszystko minęło, na zawsze, bezpowrotnie...? Jak to zrobić? Zostać tu, patrzeć na nich, umierać i pewnego dnia po prostu to minie...? Czy lepiej z daleka układać sobie życie i kiedyś, po latach, jak tu wrócę to stwierdzę, że już nie czuję żadnego bólu... Okropny jest strach przed tym co nas czeka...:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aspołecznyodludek
rok się męczyłem, straciłem 3 prace.. poszedłem do psychiatry i kolejny rok brałem tabletki - arketis - teraz jest trochę lepiej, ale to już 3 rok - nie mniej jednak skutki uboczne nadal pozostały i nie będę w stanie już raczej stworzyć normalnego związku - nawet sobie tego nie mogę wyobrazić - mam uraz psychiczny - ogromniasty

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aspołecznyodludek
no chyba lepiej z dala od nich

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość neotia
Pojutrze jadę już... Znowu wpadnę w ten cały wir pracy i może znów będzie troszkę spokoju... Mam nadzieję, że przez te 3 miesiące coś się jeszcze wyklaruje, że jakoś to będzie... Chyba nic już nie można zrobić..:( Dzięki za wsparcie:* Życzę szczęścia... Gdzieś ono przecież musi być...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aspołecznyodludek
taaa... ale ja tam nie znajdę go, bo nie jest mi to pisane... :P powodzenia i trzymaj się..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość neotia
Znajdziesz... Życzę Ci tego z całego serca:* Jak coś to będziecie za 3 miesiące...? "Uratujecie"...?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zwykly_gosc
Nie rozpamiętuj tego. Ciesz się chwilami które kiedyś razem spędziliście, ale jako tylko wspomnienia. Patrz w przyszłość, nie myśl o tym co było. Masz całe życie przed sobą i z czasem ułożysz sobie życie z kimś innym. Nie warto żyć przeszłością bo będziesz się tylko zadręczać i katować psychicznie, a to Cię do niczego dobrego nie doprowadzi. Weź się za swoje życie, dokończ studia i żyj dalej. Powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość neotia
Dziekuję...:*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aspołecznyodludek
ja już jutro nie będę pamiętał tego co tu napisałem, a Ty mi o 3 miesiącach... hahahaha :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość neotia
Nie ma to jak słowa otuchy przed snem. W sumie tylko głupcy się łudzą. Lepsza gorzka prawda niż słodkie kłamstwo;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sdkjfksdjflkjkllk
Hej miałam podobnie. Rozwiązaniem było wyeliminowanie wszystkiego co mi go przypominało. Nawet jeśli wydawało się że spoko, dam radę, bez przesady, nie, nie chodzić blisko miejsc z którymi wiążą się jakieś wspomnienia, nie używać kubka którego używałam wtedy, zmienić kompletnie ubrania jakie noszę, nie oglądać drugi raz filmów które widzieliśmy razem, nawet jeśli ktoś mnie przypadkiem zaprosi, nie słuchać muzyki jakiej wtedy słuchałam, unikać wszystkiego co mogłoby się w najmniejszym stopniu skojarzyć. bo każdy taki impuls podświadomie wywoła wspomnienie i tęsknienie. jak jesteś w domu to przemebluj pokój, pozmieniaj co się da, żeby to zaczął już być inny dom w twoim wyobrażeniu. no i jeśli jeżdżenie do domu cię podkopuje to trudno, ale to też musisz eliminować na ile się da. i oczywiście nie tolerować myśli o nim jeśli mimo wszystko się pojawią. i po może roku, pół roku takiego kompletnego odcięcia było naprawdę lepiej. siłą rzeczy, co z oczu to z serca. a czas zrobi swoje, to on potrafi sprawić że to samo miejsce jest już jakieś całkiem inne. tylko daj czasowi czas..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aspołecznyodludek
neotia - marsz spać :P migusiem!! :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość neotia
Nawet teraz mnie moje łóżko "straszy"... Jestem walnięta:/ A On pewnie teraz z nią...:( Ciii... nie myśl... Nie ma nic na spanie..:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość neotia
A jednak świat się wali... Jak tacy będą ludzie to naprawdę niedługo będzie koniec świata. Zjedzą się nawzajem... Ale to odnośnie innego tematu... Idę walczyć z bezsennością..:( Spijcie spokojnie i bezpiecznie:*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×