Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość licealistka11

Do studentów - jak wytrzymać na wykładach i jak dużo czasu poświęcić na naukę?

Polecane posty

Gość licealistka11

Mam pytania dwa, bo jestem dość przerażona przyszłymi studiami. Patrzę sobie na plany - rozklady zajec- na studiach i przeraża mnie, że bywają dni, gdy wykłady trwają od 9.00 do 20.00 . Czy Wy studenci - byli lub obecni nie czuliscie/czujecie się obciążeni? czy chodzicie na absolutnie wszystkie wykłady? To musi być masakra. No i czy jak już się przemęczycie na wykładach to w domu jest dużo nauki/pracy własnej czy po prostu dużo się wynosi z wykładów a uczycie się głównie przed sesją?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość licealistka11
proszę o odpowiedź:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ketonalk
normalnie ,uczyc sie systematycznie i bd gites

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość studenkta 22
Ja olewam większosć zajeć. Naprawde na wiekszosc nie ma sensu zadnego chodzic. Jestem sobie na uczelni 3 razy w tyg max 3 godziny dziennie. Ucze sie tylko w sesji, zaliczam wszystko w terminie zawsze. Studiuje ekonomie na uczelni ekonomicznej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zalezy jaki kierunek. np. na prawie mozna sie opierdalac przez caly semestr a dopiero przed sesja jest niezły zapierdol i duzo nauki ;) studia to przede wszytskim planowanie wydatków tak by zawsze starczylo na alkohol. eeeh gadam glupoty, bo melanz mnie ostatnio poniósł :p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość studenkta 22
Zgadzam się z Panią Ciapatą :D Tez zawsze tak planuje wydatki w ciągu miesiąca, żeby wystarczyło na alkohol A czasem tak planuje wydatki na alkohol, zeby wystarczylo na jedzenie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość licealistka11
Też tak myślałam czy olewanie niektórych wykładów nie jest sposobem, no ale zależy jakich. A do sesji uczycie się z książek czy jakieś notatki od..no nie wiem kujonów, którzy chodzą zawsze?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja ostatnio olewam wszystkie wyklady...wole sie wyspać niz przyjsc oszołomiona na wykład i nic nie zrozumiec :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość studenkta 22
Z notatek. Oczywiscie nie swoich :D W tym roku nie mam ani jednego zeszytu, ani jednych wlasnych notatek :D Kseruje sobie je od osób, ktore chodzą regularne. Ja nie umiem notować, zbyt szybko sie rozpraszam. W ostatniej zimowej sesji wydałam na ksera ok. 50 zł :D Przez całe studia nigdy nie przeczyatłam ani jednej książki, ani nawet jednego rozdziału zandej ksiazki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aASWEFDX
zalezy od kierunku. jak studiowalam pielegniarstwo to byla masakra, caly czass trzeba bylo sie uczyc i wyklady byly obowiazkowe ;/ wyjezdzalam na uczelnie o 5 rano zeby zdarzyc na 8, a wracalam do domu czesto po 22 ;/ niesttey mialam wypadek imusialam przerwac te studia :( mimo iz dawaly mi w kosc bardzo je lubilam. a teraz co, jestem na finansach i co ? opierdalam sie ile tylko moge ;/ nie musze chodzic na zajecia, wyklady ... no masakra ;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Znam to uczucie. Bywało że musiałem wstać o 4 rano żeby zdążyć na pociąg do Lublina. O 7 byłem w Lublinie. Wykłady od 8:30, bywało że do 20:00. Ale najpóźniej o 19:00 musiałem się urwać, bo o 20:00 miałem powrotny pociąg. Po 18 godzinach powrót do domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość p. anna karenina ;
studentka 22 :D ja też nie byłam pilną studentką :P tzn są przedmioty na które warto chodzić a są takie, na których warto pokazać się tylko na zaliczeniu ;) ale też zależy od prowadzących, bo u nas np na części ćwiczeń jeżeli nie miałaś 'wiedzy' z wykładu to nie poradziłaś sobie na zadaniach. a jak pod tablicą okazywało się, że nie znasz teorii to wylatywało się z zajęć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość snowwwhite
zgadzam sie, ja na wykłady nie chodze, bo skrypty do egzaminów są zawsze w ksero i wystarczy się z nich uczyć ;) z ćwiczeń wykorzystałam juz nieobcności, wiec msuze chodzić, bo mnie wywalą :/ na wykładach nie ma sensu być! a uczysz siejedynie w sesji, chyba ze masz jakieś koło

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tanatos2012
jestem na wszystkich wykładach, ale i tak niewiele z nich wynoszę (nie ten kierunek), często zasypiam, szczególnie jak są wykłady rano, w ogóle dla mnie jakiekolwiek zajęcia np o 8 czy 8:30 to tylko strata czasu, ale chodzę no można powiedzieć, że uczę się głównie przed sesją, a notatki mam z forum studenckiego mojej grupy, sam również je robię na niektórych wykładach, ale i tak potem potrzeba by grafologa, by to rozszyfrować :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość p. anna karenina ;
a jeżeli masz egzamin ustny albo ćwiczenia z prowadzącym wykłady, to lepiej jednak chodzić ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość studenkta 22
To ja tak źle nie mam, a przynajmniej nie trafiłam jeszcze na takiego wrednego prowadzącego :) Raz miałam tylko problem z zaliczeniem angielskiego, bo można było mieć 1 nieuspr nieobecność, a ja miałam 2... żadnej nie mogłam usprawiedliwić, bo nie byłam wtedy chora, po prostu byłam w podróży. Skończyło się na tym, że musiałam pisać wypracowanie o tej podróży :D Wielu wykładowców widywałam dopiero 1szy raz na zaliczeniu :D Generalnie lubię studia, to piękny czas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość licealistka11
Widzę , też czytając inne fora, że to całkowicie zależy od kierunku... Szkoda, że nie znalazłam jeszcze żadnego "swojego" :( Nie wiem czy lepiej iść na coś co daje pracę czy jest łatwe... Bo nie interesuje mnie chyba nic z tego co oferują studia. Szczególnie jak mam wybrać coś w moim miescie (nie jest to poznan ani kraków) i jest dosc malo kierunkow

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no ja tez wielu
wykladowcow widzialam tylko na egzaminie czy zaliczeniu :P raz mialam wpadke :) czekamy pod sala na egzamin, a ja ... no kiedy ta kobita przyjdzie ? w ogole nie szanuje sie tu czasu studentow :P yyyy kobita stala za mna i czekala, jak jakis student przyniesie klucz :P ale wtedy było mi głupio :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość snowwwhite
a sprawdzaja u was obecność zawsze na ćwiczeniach? bo słyszałam, ze na niektórych uczelniach w ogóle nie sprawdzają! uważam, ze tak powinno byc, w końcu studentów nie trzeba pilnować jak uczniów w gimnazjum, jak się nauczą na zaliczenia i egzaminy to zdadzą, a jak nie to wylatują... ale z drugiej strony nikogo by wtedy na ćw nie było :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość p. anna karenina ;
licealistko, a po co masz iść na coś łatwego? żeby za 3 czy 5 lat marudzić że nie możesz znaleźć pracy? ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość p. anna karenina ;
słuchaj, jak pani od polskiego źle zinterpretuje wiersz to się nic nie stanie prawda? a jak inżynier źle zrobi obliczenia to Ci się budynek na łeb zawali.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość studenkta 22
Ja za to kiedyś dostałam 4.5 z cwiczen, a od 5.0 bylo zwolnienie z egzaminu z wykladów. Więc wspanialomyślnie poszłam do babki od wykladow, zeby ja ubłagac żeby zwalaniała od 4.5 z egz :D Nigdy jej wczensiej nie widzialam, bo nie bylam na ani jednym wykładzie przez cały semestr. No i poszłam do niej, wygłosiłam swoją kwestię zeby zwolnila wszystkie 4.5, a ona wtedy do mnie "bardzo mi przykro, ale nie moge bo mam zasade ze zwalniam od 5.0. ja wiem że pani jest ambitna, że chodziła pani na wszystkie wykłady, była aktywna, dużo pani wiedziała ponad program itd" :D A ja nie byłam na ani jedneym wykładzie :D W ogóle widziałam ją pierwszy raz w życiu wtedy. Do tej pory zastanawiam się, z kim mnie pomyliła wtedy :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość licealistka11
Wiem wiem, ale jak tak wszyscy olewają to potem mamy złych architektów :P Na pewno nie jestem humanistką, więc coś "łatwego" nie wchodzi w grę. Jestem w klasie medycznej, ale lekarzem nie zostanę. Szczerze to w liceum obrzydła mi biologia totalnie. W moim mieście z tego typu kierunków jest biotechnologia, biologia i ochrona środowiska. Jeszcze myślałam o inżynierii środowiska, ale wolę nie iść na kierunki techniczne, nie jestem dobra z fizyki i nie zdaję matury z niej. Zdaję rozsz. biolę i chemię. Nie wiem już co robić, jestem w drugiej klasie, a od czasu do czasu mam intensywną refleksję - co dalej z tym życiem :D No i te studia tak za mną chodzą, a ja nadal nie wiem nic nowego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość studenkta 22
a musisz zostać w swoim miescie? Nie chcesz wyjechać, czy nie możesz z przyczyn niezależnych?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tanatos2012
a ja mam w piątek już kolos zaliczeniowy z jednego przedmiotu i to nie zerówka, lecz 1-wszy termin, do notatek jeszcze nie zaglądałem :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość licealistka11
Raczej nie mogę wyjechać, musiałabym być mega zdeterminowana, a nawet nie jestem, bo i tak nie widzę lepszych kierunków w innych miastach, może trochę lepsze niż u mnie, no ale...nie aż tak, żeby się przeprowadzić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no słoneczko
Nie ejsteś czasem z Rzeszowa? Powiem ci tak, studia idzie przetrwać i uwierz mi, że nauka naprawdę ma mniejsze znaczenie niż...szczęście. Naprawdę. Właściwie każda uczelnia i kierunek ma inaczej, trzeba się dostosować:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość licealistka11
Jestem z Zielonej Góry.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Angielka pełnym tyłkiem
Ja mam 23 lata, skończyłam pierwszy kierunek (pierwsze studia przerwałam bo musiałam iść do pracy) i zaczynam magisterskie. Jestem na grafice komputerowej - zajęcia z malarstwa i rysunku a nawet rzeźba, zajęcia przy komputerze, wykłady o historii, matematyka... A nigdy nie wychodziłam później niż o godzinie 14! Najbardziej lubiłam poniedziałki, bo w poniedziałek miałam jeden jedyny dzień przez całe 3 lata, kiedy zajęcia były od 15 do 18 (jeden 3 godzinny wykład) :) Nie wiem skąd tyle zajęć. I fakt, na ćwiczenia musisz chodzić a wykłady to kwestia tego, czy sama nadrobisz materiał czy nie. Ja nie chodziłam na historię malarstwa i miałam za duże kłoptoy z nadrobieniem, ale za to olewałam sobie psychologię (tak, była) i kulturosznastwo. No i im dalej, tym mniej zajęć. Pierwszy rok najgroszy. Ale zwykle masz jakiegoś przedmiotu, np. psychologii jeden semestr tylko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Angielka pełnym tyłkiem
A, Ja miałam dużo zajęć praktycznych, czyli rzeźba, malarstwo, rysunek, projekty na komputerze i makiety i zwykle poświęcałam na to 3 niesprzespane noce przed terminem a tak to balowałam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×