Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

aspołecznyodludek

singlem przez życie

Polecane posty

Nie mam zamiaru wiązać się z kimkolwiek. Chce przez życie kroczyć sam. Moi znajomi, a nawet rodzeństwo dają mi odczuć, że małżeństwo to nadbagaż, który staje się męczarnią. Nawet mama mówi, że nie warto. Ponadto ktoś kogo kochałem udowodnił mi, że kobiety nie są warte poświęcenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zastanawiam się tylko dlaczego ludzie udają, że wszystko jest ok. Dlaczego sami brną w coś, co tak naprawdę jest tylko ułudą. Dlaczego kłamią wokoło i motywują innych swoimi kłamstwami do działania. :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
@ [aspołecznyodludek &.... all] dołączam do zapytania się jako "wolny słuchacz", który jest ciekawy "padających" w tym temacie odpowiedzi. :) p.s.1. pozdrowienia dla ---> "aspołecznyodludek" :) p.s.2. i oby do weekendu "majowego". Będzie można pobuszować po ulubionych zajęciach... :) 🌼 ________________________

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość by serendipity
ja jestem po rozwodzie i muszę przyklasnąć Twojemu tokowi myślenia. małżeństwo to ułuda, że nie jesteśmy sami. niestety, każde złudzenie kiedyś mija i przebudzenie jest bardzo bolesne. lepiej stąpać twardo po ziemi i liczyć na siebie. a w końcu i tak chorujemy sami i umieramy sami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no bo kobiety nie są warte poświęceń. mężczyźni też nie. co innego ludzie. a wracając do tematu to nei chcesz spróbować chociaż stworzyć swojego idealnego świata? dom, ukochana kobieta, gromadka dzieci? przekazac swoje geny, swoją mądrość, spuściznę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pewnie, możesz spróbować i się sparzyć. bedziesz długo coś budował przeżywając lepsze i gorsze chwile a na końcu to wszystko może się spierdolić. ale czy dzięki temu nie bedziesz czuł, że żyjesz? że robiłeś coś, co było warte robienia i miało sens nawet jeśli finalnei się nie uda? jaką masz alternatywę żeby zapełnić pustkę która bedzię cię powoli pożerać od środka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość znajdź sobie hobby i inne
zajęcia. dzisiaj związek mogą tworzyć ludzie, którzy naprawdę czują podobnie. a spotkać kogoś takiego jest naprawdę trudno. jasne, próbuj, może to ta, może to inna... ale po co? ileż razy można się starać i potem łamać, by znów probować? bo człowiek upada i wstaje? a możesz sobie wstawać codziennie rano i mieć SWOJE własne życie. bez użerania się z inną osobą. poza tym nie jest to egoistyczne. dbasz o swoj umysl i dusze. tylko Ty możesz o to zadbać, bo druga osoba moze Cię albo jak to sie mowi "kochać" przez jakiś czas albo tylko zniszczyc, gdy sie nadarzy okazja. mi tez bywalo ciezko po rozstaniu, ale wiesz co? jakos nikt sie nie odzywa, bo jakos nikt nie potrafi zapytac: "co u ciebie?", sk,oro JA SIE pierwszy nie odzywam. i staranie sie nie musi oznaczac tylko osoby ktora sie kocha. nawet znajomi nie zawsze sa warci zachodu. a Twojego zycia nikt za Ciebei nie przezyje. chcesz, to jedz do Paryza pozwiedzaj, kup sobie motor albo zapisz sie na karate. kup sobie ksiazke, naucz sie plywac jachtem... jest wiele rzeczy, ktore sprawiaja radosc. a druga osoba nie zawsze jest ta radoscia. ja na razie nie chce sie starac. po prostu mi sie nie chce i trudno - mozecie mnie za to tepic. mam dosc kobiet i staran, glupich komorek, internetu, naszych klas i fejsbookow. wole zyc normalnie, a nie jak zepsuty produkt XXI wieku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tracę powoli szacunek do kobiet, kłamstwa mnie otaczają, ludzie egoiści, miłość? nie istnieje! ułuda, to tylko mrzonki... rodzina? po co mi ona? dziecko? jak skazywać niewinną istotę na męczarnię na tej głupiej planecie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość podobna-historia-do-mojej
zgadzam sie z autorem. we mnie ktos zabil miłość.Na ludziach zawiodłam się setki razy. Teraz jestem sama i jest mi lepiej niz kiedykolwiek.sama mieszkam,robie co chce,co lubie,nikt mi nie rozkazuje,ani nie nakazuje. a kiedy mam ochote na sex?Mam przyjaciela i niczego wiecej nie potrzebuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Inne spojrzenie na temat.
No nie wiem - może ilość niepowodzeń po prostu źle świadczy o współczesnym społeczeństwie? W mojej rodzinie wpajane i pielęgnowane są zdrowe zasady (obecnie BARDZO niepopularne) i większość par jest bardzo szczęśliwa, bo mądrze dobiera współmałżonków. Moi rodzice w tym roku będą obchodzić 32 rocznicę ślubu - bardzo się szanują i kochają, są szczęśliwi w swoim towarzystwie, właśnie wyjechali sobie na tydzień urlopu. Podobnie sytuacja ma się w innych małżeństwach z najbliższego otoczenia, oczywiście bywają cięższe chwile, ale ludzie muszą uczyć się kompromisów, całe życie pracować nad związkiem. Sama kiedyś dostałam po nosie, ale na własne życzenie. Związałam się z kimś, kto miał całkiem inne poglądy na życie, posłuchałam "serca", nie zwracałam uwagi na różne sygnały ostrzegawcze. Na szczęście w porę udało mi się zakończyć związek. Dopiero po paru latach poznałam właściwego człowieka, który od dwóch lat jest moim mężem. Kocham go nad życie i z upływem czasu upewniam się, że warto było parę lat poczekać na właściwego mężczyznę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość le wy jestescie poprani
jaki zwiazek sobie stworzycie, kogo do niego wybierzecie, taki bedziecie mieli i to wlasnie sami przekonujecie sie na sile, ze fajne jst byc singlem, a wiecie, ze nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem facetem i z mojej
strony mogę dodać, że ciężko jest zaufać drugiemu człowiekowi, kobiecie. Pomijając fakt, że wszechobecny jest materializm, co kto ma, co może dać, większość kobiet ma jakiś cel w tym, żeby się związać, i nie jest to bynajmniej tzw. miłość, wiążą się bo: czują się samotne, same są nieszczęśliwe, czegoś chcą - dzieci, męża, chcą, chcą. A przecież to wszystko powinno być jakby wypadkową miłości, jej następstwem a nie celem samym w sobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Żonaty78
Tak może powiedzieć albo osoba, która z natury jest samotnikiem i nie czuje potrzeby bliskości, akceptacji, wsparcia i zaufania. Albo krańcowo taka, która po prostu nie nadaje się do związku i pisze tak na zasadzie "nic mnie nie bolało", siąkając nosem :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka taaaaaaaaaam
tez wole byc sama. przynajmniej wiem ze nikt mnie nie zrani. i nie musze oblizywac ran miesiacami. moge spotykac sie z kims ale nie bedzie to nic powaznego... ludzie sa samolubni i na koniec okazuje sie ze i tak zostajesz sam. kiedys w jakims filmie ktos powiedzia:l ''śmiej się a świat będzie śmiał się z toba. Płacz, ale płakać będziesz w samotności....''

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dlatego sie nie udaje i sa same porazki w zwiazku, bo jest blad w zalozeniu. Nie mamy wlasciwych wzorcow i nie wiemy, czego szukac. Brakuje nam czegos, tesknimy za czyms i dazymy do tego - ale jest to bardziej w sferze wyobrazen niz rzeczywistosci. Stad niewlasciwy wybor partnera; niewlasciwy dobor dwojga ludzi ktorym nigdy nie bedzie po drodze i nawet jesli na poczatku jest "chemia" i cos sie dzieje (wtedy wlasnie wydaje nam sie ze to ta jedyna osoba, ze zawsze juz tak bedzie itp itd - i zwykle wtedy podejmujemy decyzje...) to nie ma zadnych przeslanek na przyszlosc. Piekny sen - czy ktos chcialby sie z niego obudzic? I tutaj po czesci sami sobie jestesmy "winni" (pisze to nie krytycznie ani osadzajaco ale jako fakt) broniac sie rekami i nogami przed pozbawieniem zludzen. Niestety, nie zgadzam sie z przyslowiem: co cie nie zabije, to cie wzmocni. Co cie nie zabije, to ci zafunduje traume. I takie nieudane zwiazki ciagna sie za nami w psychice w postaci narastajacej nieufnosci i uogolnien typu: facet to swinia, baby to oszustki itp. Mam to wszystko za soba: nieudane zwiazki z ktorych wychodzilam wolna fizycznie, lecz pokaleczona psychicznie, marzenia o czyms czego nigdy nie zaznalam (jak wiec moglam wiedziec co to jest i jak wyglada?) - duzo by na ten temat mowic... Zamiast wiec nadawac na plec przeciwna i partnerow, ktorzy okazali sie toksyczni - spojrzmy na siebie i zacznijmy od siebie. Jak nad soba popracujemy to moze damy sobie szanse na zwiazek z wlasciwa osoba a nie kolejna pomylke, ktora bedzie nas coraz wiecej kosztowac. Moze zostaniemy sami - ale czy to taka tragedia? Moze spojrzmy na bycie nieparzystym z innego aspektu, nie jako towarzyskiej czy spolecznej porazki (bo, niestety, takie przekonanie funkcjonuje: nikt jej/jego nie chcial. Nic bardziej blednego, wartosci czlowieka nie mierzy sie tym czy jest w zwiazku czy sam - i tego sie na dzisiejszej lekcji nauczymy na pamiec i przyjmiemy do wiadomosci emocjonalnie, OK? :D) - ale jako mozliwosc samorozwoju, szansy, aby odkryc i wykorzystac caly swoj potencjal. Nic nas nie ogranicza - mam na mysli obowiazki rodzinne (ktore tez powinny byc na zasadzie swiadomego wyboru odpowiedzialnosci a nie kwestia przypadku czy syndromu: bo tak wypada). Poza tym - moze my akurat w rodzinie sie nie spelnimy bo mamy taka wlasnie osobowosc? Ludzi zadowolonych ze swoich zyciowych wyborow, tzn tych ktorzy sa na swoim wlasciwym miejscu poznac po tym, ze sa zadowoleni z zycia. Matka kilkorga dzieci zawsze w glebi duszy marzyla o rodzinie i to jest spelnieniem jej wlasciwych, glebokich oczekiwan. Realizuje sie jako matka i jest szczesliwa. Z kolei ktos inny nie widzi sie w rodzinie i zostaje misjonarzem na przyklad bo w tym sie spelnia jako czlowiek. Albo artysta. Takich przykladow moznaby mnozyc - i to jest jednoczesnie dowodem na to, ze powinnismy znac dobrze siebie samych, nasze prawdziwe przeznaczenie, powolanie zyciowe, pasje, pragnienia - zanim podejmiemy jakakolwiek decyzje. Bo najczesciej okazuje sie, ze wybierajac zycie w zwiazku postawilismy woz przed koniem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ...Zrezygnowana...
"moge spotykac sie z kims ale nie bedzie to nic powaznego..." Ale odpowiedzialne! A nie bierzesz pod uwagę, że z drugiej strony może być to coś poważniejszego? Właśnie przez takie egoistyczne podejście tyle związków się rozpada. Zamiast pracować nad sobą, myśleć o drugiej osobie, wolisz się bawić cudzym kosztem - świetnie :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka taaaaaaaaaam
phi. za duzo razy ktos bawil sie moim kosztem. i nie mowie ze nigdy sie nie zwiaze. ale na razie nie. i jezeli z kims sie spotykam od razu mowie ze prosto, jasno i wyraznie ze nie chce sie wiazac. i mysle ze wlasnie dzieki temu nie ranie ludzi. a nie zwodze ich miesiacami.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wy za to wszyscy jestescie
szczesliwi, JASNE:D mozecie sobie nam wciskac swoje urojenia:) ja potrafie kochac, ale nikt mi jakos nie potrafil do tej pory tego oddac. czy to tak wiele? kazdy zyje jak cche i wcale nie znaczy, ze bedzie wciaz sam, czy sama.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no i wreszcie jakas madra
osoba, bez wciskania glupot. "Niestety, nie zgadzam sie z przyslowiem: co cie nie zabije, to cie wzmocni. Co cie nie zabije, to ci zafunduje traume." swiete slowa!!! co cie nie zabije, to cie wypali.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja tam akurat wierzę w miłość, ale tez całe życie jej szukałam, a mój związek no cóż...Ale dlatego wierzę, bo moi rodzice są w idealnym związku od lat, widzę to na codzień, nigdy się nie kłócili, nie mogą żyć bez siebie itd...ale to rzadkość, reszta społeczeństwa wiadomo. Każdy próbuje coś stworzyć na miarę idealnego związku, ale do tego im daleko. Ja też nie mam szczęścia w miłości, bo spotykam facetów, którzy właściwie nie nadają się do związku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość thagaylygay
przyjmiecie mnie do grona singli (od zawsze, jeszcze młody jestem :D )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oneill Poznać samego siebie.. owszem, to dobra rada... kłopot w tym, że człowiek nieustannie ewoluuje i zmienia się... dlatego nie jesteśmy w stanie poznać siebie tak do końca, a co dopiero potencjalnego partnera czy też partnerkę. O ile odpowiadamy za siebie i swój rozwój światopoglądu, psychiki o tyle nigdy nie możemy być pewni tej drugiej osoby. Podjąć właściwą decyzję powiadasz... mnie to się kojarzy nie z uczuciem i emocjami, które scalają dwoje ludzi... to rodzaj transakcji... wybierasz produkt kierując się z góry ustalonymi priorytetami i finalizujesz umowę... może i to lepsze podejście od tak zwanego zakochania się i podążania za własnym sercem... ale jestem pewien, że takie osoby w głębi duszy będą wspominać te sercowe poloty, które za młodu nimi targały i z sentymentem myśleć o tych czasach. Piszesz zatem, jak wielu z was o takim trochę zimnym i wyrachowanym doborze partnera. Ja czegoś takiego nie uznaje, bo jak można wówczas tak jednoznacznie, szczerze i bez wyrzutów sumienia powiedzieć kocham cię? Zamiast tego proponuje mówić - jesteś dobrą opcja na przyszłość mój partnerze życiowy. To jednak nie brzmi najlepiej, prawda? Więc lepiej wybrać sobie "markowy produkt" z półki i udawać, że się go kocha. No bo kocha się nowy nabytek, tak jak zakup nowych butów... jednak ta para jest na całe życie. Ja tak bym nie potrafił bez miłości. Facet i wydaje mi się, że kobieta także aby związek był udany musi kochać. Wówczas nie myśli się egoistycznie o sobie i zaspokojeniu własnych potrzeb tylko o tej drugiej osobie. Właśnie udowodniłaś mi i pokazałaś jakie kobiety są interesowne. Moim zdaniem nie potraficie kochać. ...Zrezygnowana... Popieram w 100% to co napisałaś. Właśnie 90% ludzi tylko myśli o tym jak zaspokoić własne potrzeby. Jak ustawić siebie na przyszłość. Wychodzą za nie za faceta tylko za jego perspektywy na przyszłość. żabka86 Nikt Tobie nie zabrania się łudzić i marzyć, ale pewnego dnia człowiek ma dość tego syfu, który go otacza. Rozejrzyj się wokoło i zacznij wyciągać wnioski z tego co widzisz. Swoją drogą kiedyś ludzie byli inni i mieli lepsze wartości. !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! To powinno stać się mottem przewodnim tego tematu!! :D "Niestety, nie zgadzam sie z przyslowiem: co cie nie zabije, to cie wzmocni. Co cie nie zabije, to ci zafunduje traume."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bo_taka_jestem Jak czytam tego typu nicki jak Twój to tracę szacunek do ludzi. Większość młodych ludzi mówi o sobie w ten sposób - jestem jaki/a jestem. To takie głupie określenie osób które nie potrafią siebie jednoznacznie określić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Swoją drogą to zastanawiam się na czym polega u kobiet stwierdzenie kocham go? Kocham go bo co? Bo spełnia moje oczekiwania? Bo dobrze zarabia? Bo kupił mieszkanie lub dom? Bo urozmaica mi życie? Interesowność przemawia przez kobiety i to mnie irytuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Singiel vs Singiel
Gdyby każdy miał takie podejście, ludzkość by wyginęła :) Na szczęście jest mnóstwo szczęśliwych związków, w których ludzi skupiają się na rozwiązywaniu problemów, a nie ich stwarzaniu. Singiel z wyboru to egoista i tchórz, który najczęściej na stare lata dopiero żałuje zmarnowanego życia. Singiel z przymusu to człowiek godny współczucia, świadomy swego losu, jednak najczęściej robiący dobrą minę do złej gry.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Każda kobieta lubi jak jest adorowana, jak się jej nadskakuje i jak ma faceta na każde skinienie. Taka jest prawda! To wiele wyjaśnia i pokazuje jakie jesteście.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kloc5555
No ja z wyglądem jak neandertalczyk to singiel z wyboru, z przymusu chyba też.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×