Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość wamyszka

Mam problem z teściową... albo z głową...

Polecane posty

Gość wamyszka

Cześć. Piszę tutaj na forum, bo może znajdzie się ktoś, kto mnie nie wyśmieje, ale pocieszy, pomoże. Mieszkamy w jednym domu z matką i dziadkami męża. Zaczęło się, kiedy zaszłam w ciążę. Mąż poszedł powiedzieć o tym teściowej, na co ona z oburzeniem "to wy nie wiecie skąd się biorą dzieci ?!". (Powiedziała kobieta, która po trzech miesiącach oddała syna pod opiekę dziadkom i poszła do pracy. Poza tym mój mąż nie ma ojca i nie wie kto nim jest). Później po kolei: najpierw "jesteście nieodpowiedzialni", "ciekawe z czego będziecie żyli", itp. Jak brzuszek zaczął być widoczny, to sytuacja odwróciła się o 180 stopni. Wymieniała co musi kupić, jaki kolor ścian będzie w pokoju. Cały czas liczyła ile pieniędzy będzie musiała wydać. ONA, NIE MY. Chciała nawet wybrać imię dla dziecka. Tak jakbym była tylko inkubatorem. Jakby to było dziecko jej i jej syna. Kiedy zwróciłam uwagę, że nie chcę tego, czy tamtego, obraziła się na tydzień. Jednocześnie cały czas obgadywała mnie i moją rodzinę przed rodziną męża. Urodził nam się synek. No to czekam, aż mąż przyjedzie po pracy do szpitala, a tu wchodzi TEŚCIOWA! (Bo mąż parkuje samochód) I oczywiście na ręce itd. Nie potrafię odmówić nikomu, więc pozwoliłam. I wtedy się we mnie zagotowało. Serce zaczęło mi bić szybciej, łzy napłynęły mi do oczy, wpadłam w panikę! Pierwszy raz w życiu się tak czułam. Teraz (mały ma już 5 miesięcy) nie jestem w stanie dać go na ręce teściowej. Ponad to nie mogłam nawet patrzeć jak ona ma małego na rękach. Wyszłam dwa razy, to się obraziła. Teraz mam problem z głowy, bo ustaliłam z mężem, że nikt nie może go brać na ręce oprócz nas. O to też się obraziła... Młody urodził się w listopadzie. Jak miał zaledwie miesiąc, pozwoliłam teściowej wziąć go na spacer. "MAKSYMALNIE GODZINĘ". Wróciła po trzech. Temp. - 5 stopni. "Bo on spał". Byłam wściekła. Więcej na spacer go nie zabrała. (Pomijam fakt, że za każdym razem jak płakał dłużej niż 5 minut, to wysyłała mnie do szpitala). Dodać muszę, że teściowa pali papierosy W DOMU i nie rozumie, że mi to przeszkadza. Nie chcę, żeby moje dziecko cuchnęło jak popielniczka! W tej chwili jest na mnie ciężko obrażona (nie mam pojęcia za co) i nie wchodzi do naszego pokoju (póki co mamy do dyspozycji jeden pokój). Jak mąż weźmie małego i go zaniesie do dziadków, to biegnie żeby tylko jako pierwsza go dotknąć, powiedzieć coś do niego. I się zaczyna gadka w stylu "bo ja cię nie mogę oglądać", "a twój tata jest głupi", "babcia by się z tobą pobawiła, ale nie może", itp. Dodając do tego, że jest tyle ładnych wierszyków dla dzieci, ona mu wbija do głowy "Opowiem ci bajkę jak kot palił fajkę, a kocica papierosa upaliła kawał nosa". I tak w kółko. Tak jakby bez papierosa się nie dało.Strasznie mnie to irytuje. Ciągle mnie obgaduje. Że obiad źle gotuję, że posprzątałam o 11 a nie o 7 rano, że naczynia o 10 są jeszcze nie pozmywane. A przecież nie tylko ja mieszkam w tym domu! Traktuje mnie jak nieposłuszną służącą. I ciągle mówi mojemu mężowi jak powinnam się zająć dzieckiem. Poradźcie coś. Bo już nie wiem co robić..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nawet nie wiesz jak
uciekać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kasss99887
Popieram - wynająć gdzieś pokój, kawalerkę, cokolwiek, wiać. Współczuję ci bardzo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość musgruszkowy
chyba bym sukę zabiła

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ghjmj
wybacz, ale dla mnie to chore, ze nikt oprocz was nie moze wziac dziecka na rece. przeciez nikt wam go nie zje. tesciowa i tak ma duzo cierpliwosci, bo wg mnie jestes egoistka. mieszkacie w jej domu i musisz sie przystosowac do jej zasad. jak nie pasuje to sie wypad.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wamyszka
No tak.. Tylko teraz mąż remontuje piętro domu dla nas.. Boję się co będzie dalej.. On chce zostać w domu (kiedyś to będzie jego), a ja mam ochotę się wyprowadzić chociażby pod most.. On tego nie jest w stanie zrozumieć. A ja w tym domu się czuję niechciana. I coraz częściej odnoszę wrażenie, że jestem tu zbędna...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamammiaamma
Kilka dni temu urodził się mój kuzyn i nikt nie zabraniał brać go na ręce oczywiście z zachowaniem ostrożności i pod opieką matki - wiadomo. Jak będziesz dziecko wychowywać na zasadzie - tylko mamusia i tatuś to będzie się wszystkich bał, wiem bo mam kuzynkę (obecnie 10lat) i jej mama nigdy nie pozwalała nikomu jej brać na ręce, córeczka zawsze przy niej i co? Leczy sie teraz u psychologa- miała problemy żeby zostać gdzieś bez mamy, w szkole potrafiła dostać napadu histerii i mama zwalniała się z pracy i biegła do niej, gdy przyjeżdżała w odwiedziny to zamiast bawić się z dziećmi to siedziała koło mamy itd. długo by pisać. Robisz dziecku krzywdę ograniczając mu drastycznie kontakt z najbliższymi ludźmi. Co do reszty- niestety to jej dom i jej zasady. Najlepiej wynajmijcie coś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wamyszka
do ghjmj: tak się składa, że to jest tak samo mojego męża dom, a to teściowa traktuje mnie jak śmiecia a nie odwrotnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Autorko postu
Ja jestem w nieco podobnej sytuacji, też mieszkam z mężem w domu teściów, co prawda jeszcze nie mamy dziecka, ale sporo już przeszliśmy na rodzinnym gruncie, bo przez półtora roku w tym domu mieszkały trzy rodziny: teściowie, my i szwagierka z mężem i dwójką dzieci. Z mojego doświadczenia wynika, że jeżeli boli Cię obecna sytuacja i chciałabyś coś zmienić, to powinnaś zacząć od siebie. Czasem sama zejść z dzieckiem do teściowej albo poprosić ją o radę w kwestii gotowania. Na pewno zrobi się jej miło i relacje powoli będą się poprawiać. Ja przez pierwszy rok mieszkania tutaj miałam FATALNE stosunki z teściową, ale zrozumiałam, że jeśli ja nie odpuszczę, to ona też nie. A nie chcę pod jednym dachem (i to nie moim dachem, choć oczywiście nie mieszkam tu za darmo) żyć z kimś w niezgodzie. Więc taka rada od młodej żony: wyjść z inicjatywą i nie zrażać się, jeśli to nie od razu przyniesie oczekiwane efekty. Przyzwoite relacje z teściową mogą okazać się zbawienne, gdy będziecie chcieli gdzieś wyjść czy będziesz mogła wrócić do pracy. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wamyszka
Mąż pracuje. Ciąża planowana. Wręcz wymodlona (4 razy poroniłam). A co do trzymania na rękach, to nie chodzi o to, że nikt nie może się z nim bawić itp, tylko w ogóle nie chcę go przyzwyczajać do bycia na rękach. Ja go też biorę na ręce tylko kiedy trzeba, tak leży w łóżeczku, na leżaczku albo na kocu (ew. łóżku - pod nadzorem). A teściowa się obraziła o to. I o to, że nie zostawię młodego gdzieś i nie wyjdę. Najlepiej na pół dnia. A to chyba normalne, że chcę mieć na niego oko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wamyszka
Jeśli chodzi o rady związane z gotowaniem, to nie mamy o czym mówić.. Teściowa gotuje. Ja nie mam dostępu do kuchni. Nawet mężowi nie mogę obiadu ugotować, bo mamusia mu gotuje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość autorko doskonale Cię
rozumiem, naprawdę, jakbym czytała o sobie, jeśli chodzi o relacje dziecko-ja-teściowa. Bardzo dobrze, że mąż jest za Tobą i bardzo dobrze, że tak ustaliliście z tym braniem na ręce, ponieważ mogło się to źle dla Ciebie skończyć (mam na myśli ten atak paniki, to mógł być początek nerwicy) I nie słuchaj głupot w stylu, że dziecko Ci wyląduje u psychologa. Ja miałam podobnie, ponieważ czułam się zagrożona jako matka, ponieważ jeszcze nawet nie było widać brzucha, a już każdy mną i moim dzieckiem dyrygował, włącznie z teściową. Więc nikt nie miał do niego dostępu i nie mógł go wziąć na ręce, aż po prostu nie oswoiłam się dobrze ze swoim dzieckiem i sama nie poczułam, że jestem gotowa, żeby ze spokojną głową dać go komuś do potrzymania. To czy dziecko boi się obcych czy nie wynika z jego natury najbardziej, a nie z tego czy go będziesz rozdawała do wszystkich na ręce. Mój mały jest bardzo towarzyski, chociaż przez wiele miesięcy nie znał innych rąk niż moje i męża. Pomimo tego, uwielbia innych ludzi, lubi się bawić ze wszystkimi, ale jak ma już dość towarzystwa i jest zmęczony to wie, że na rączkach u mamy znajdzie spokój od innych. Ale to zasługa jego usposobienia po prostu, śmieje się do wszystkich i wszystkich od razu lubi,kogo zobaczy. To, że po kolei nie był huśtany przez całą rodzinę tuż po urodzeniu aż do pierwszych kroczków nie ma tutaj znaczenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość znak zapytaniaaaaaaa
a ja i cie rozumiem i nie. po 1- to nie twoj dom, tesciowej. jesli sie cos nie podoba, droga wolna. uwazam,ze przy -5 z dzieckiem spokojnie mozna spacerowac nawet i 4 godziny jak spi. byl w wozku,a nie w spacerowce. bylo mu cieplo i swietnie,ze tesciowa wziela malego na spacer i nawdychal sie swiezego powietrza. -5 to zadna temperatura, chartuj dzieciaka, bo bedzie wiecznie chory. po2- czas najwyzszy sie usamodzielnic. skoro tesciowa to takie wscisbkie babsko, musisz albo to zaakceptowac, albo jak juz pisalam wczesniej-wyniesc sie!!! co do palenia w domu, znowu sie powtorze-to jej dom! skoro ciezko do niej dociera,ze to szkodzi zdrowiu, znowu napsize to: wyprowadz sie do swojej rodziny. skoro maz nie chce sie wynosic,to niech tam zostanie,skoro az tak bardzo nie mozesz zniesc obecnosci tesciowej. mysle,ze wyolbrzmiasz i jestes juz przewrazliwiona. zlotego srodka nie ma. przykro mi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Autorko postu
A nie możecie wspólnie z mężem spróbować rozwiązać ten problem z gotowaniem? Dla mnie to też było strasznie kłopotliwe, bo do niedawna korzystałam grzecznościowo z kuchni mojej teściowej, a ona przez długi czas nie rozumiała, że ja lubię gotować i czasem chciałabym sama coś przygotować. Mąż w końcu zaczął jej tłumaczyć, że już nie musi ciągle nas dokarmiać i chętnie sami będziemy gotować, bo to lubimy. Oczywiście przez wiele miesięcy jeszcze gotowała wielkie porcje obiadów, bo niby zapominała, że my mieliśmy coś zrobić... Nieraz było tak, że ona nasmażyła kilkanaście kotletów, które jedliśmy z dobrego wychowania, a nasze zakupy na obiad czekały do następnego dnia... Ale dzięki interwencjom męża sytuacja się poprawiła! Autorko, ja Cię naprawdę rozumiem, bo przechodziłam przez takie kłótnie z teściową, że nas było słuchać na ulicy...Ale myślę, że w tym przypadku to my powinnyśmy być mądrzejsze ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jsnaj
Nie wiem po co ludzie pakują się w mieszkanie z teściami. Jakieś niby osobne piętra srututu a zawsze to się źle kończy. Nie słyszałam by ktoś, kto mieszka z rodzicami czy teściami nie miał takich problemów. Nieche do Was wszystkich w końcu dotrze: NIE MIESZKA SIĘ Z TEŚCIAMI ANI RODZICAMI. Koniec kropka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość doskonale
wiem co czujesz, tylko że u Nas sytuacja wygląda tak: jeszcze przed ślubem mojego męża mama poprosiła byśmy zamieszkali z jego dziadkami aby im pomóc w drobnym domowych pracach, zrobić zakupy etc.. wówczas wynajmowaliśmy mieszkanie i stwierdziliśmy, że wyjdzie nam to na dobre finansowo, poza tym wprowadzając się do nich miałam bliżej do pracy, mieszkanie bardzo duże, 3 pokoje, ogromna kuchnia, łazienka mała ale to najmniejszy problem, od pierwszego dnia po sprowadzeniu już czułam że to chyba był błąd, babcia męża to jędza, na każdym kroku krytyka, że za późno idziemy spać, że za dużo rozmawiamy, że się śmiejemy za głośno, bla bla bla tysiące takich pierdół... do tego okazało się, że nie możemy swoich mebli wnieść do mieszkania bo babuni regał, bo stół, bo jej pierwszy zakupiony tapczan, bo to bo tamto...znosiłam wszystko cierpliwie bo w sumie mieszkaliśmy u nich i dokładaliśmy grosze ale kosztem tego, że zawaliło nam się życie towarzyskie, od kilku lat nigdzie nie byliśmy by wrócić późno w nocy, do Nas nikt nie przychodzi bo babcia panicznie boi się złodziei i każdy , nawet listonosz to intruz... gotować możemy tylko do 22:00, późne chodzenie do łazienki kończy się poranną awanturą że oni spać nie mogą, a chodzą spać o 19:00... budzą się o 5:00 i walą garami w kuchni... przeszliśmy już dwa kryzysy małżeńskie, 3 moje wyprowadzki, i jestem już u kresu tej drogi..kiedyś w nerwach powiedziałam że dopiero jak pozdychają to wprowadzę się do tego domu...z dziadkami męża nie rozmawiam, nigdy mnie zresztą o nic nie pytali, to są bardzo starzy < około 90tki > i nawet nie schorowani co takie dziady kalwaryjskie nie mający pojęcia o dzisiejszym życiu...jestem wyczerpana psychicznie, odkładamy na własne mieszkanie, nie wiem ile to jeszcze potrwa, a autorce doradzam jedno... uciekać bo Wasze życie legnie w gruzach..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość znak zapytaniaaaaaaa
tez tak mysle. to glupota. zawsze bedzie sie wchodzic sobie w ddroge. a potem narzekanie na forum, ze taka biedna jestem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wamyszka
Problem jest w tym, że to nie ja zwracam jej uwagę, tylko mój mąż-jej syn. Ona nie widzi nic złego w paleniu przy dziecku. Tydzień po porodzie wzięła go z łóżeczka (bez mojej wiedzy) do swojego pokoju (mały spał), usiadła obok niego, zapaliła papierosa i zaczęła oglądać tv. Jak jej zwróciłam uwagę, że nie życzę sobie żeby MOJE dziecko wdychało tyle dymu tytoniowego, to stwierdziła, że MUSI się przyzwyczaić do papierosów (!). A na pytanie po co wzięła go z łóżeczka skoro spał (ja poszłam do toalety), powiedziała, że przecież dziecko nie może spać w łóżeczku jak jest samo w pokoju. I że nie zostawia się dziecka nawet na chwilę samego. Nie ważne czy śpi czy nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bhugkhjiuhhhgh
Z tesciowymi nie ma lekko ;) stare, brzydkie, bywa, ze ograniczone to musi cos psuc ;) Zamieszkajcie z dala od niej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Już Reymnot
w chłopach o tym pisał... Problem stary jak świat, a ludzie się nigdy nie nauczą...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gnomczyk
nie no przesrane nie mieć własnej kuchni. Ale z niektórymi rzeczami przesadzasz - żeby babcia nie mogła wziąć wnuka na ręce? Że się nie podoba piosenka o kotku? Wpadasz w histerię bo matka twojego męża bierze dziecko na ręce? Sama jesteś sobie winna, że nie układają się wam kontakty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość znak zapytaniaaaaaaa
no nie masz lekko,to fakt. jak psialam,nie ma zlotego srodka! wyprowadzka-tylko tyle ci pozostalo. no i ten tekst,ze dziecko musi sie przyzwyczajac do papierosow;) :D oj boze, pakuj sie jeszcze dzis.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Liliawodnaa
Haha jak to czytam to sie slabo robi. Paniusia jedna z druga nie moga wynajmowac mieszkania z partnerem. Trzeba mieszkac ze starodawnymi dziadkami i sie meczyc. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gnomczyk
nie no przesrane nie mieć własnej kuchni. Ale z niektórymi rzeczami przesadzasz - żeby babcia nie mogła wziąć wnuka na ręce? Że się nie podoba piosenka o kotku? Wpadasz w histerię bo matka twojego męża bierze dziecko na ręce? Sama jesteś sobie winna, że nie układają się wam kontakty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość znak zapytaniaaaaaaa
gnomczyk zgadzam sie, ale palenia przy dziecku nie toleruje. to na mnie dziala jak plachta na byka. a co do reszty,tez sadze,ze autorka wyolbrzymia problem-napsialam to juz wczesniej. jest przewrazliwiona. sama chciala mieszkac u nich, niech teraz siedzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przeciez napisała
ze to bedzie meza dom, że pietro jest jego i remontuja i ze mąż tam chce zostać boszzz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość znak zapytaniaaaaaaa
tesciowie ejszcze zyja, wiec zanim bedzie to dom meza dzieciak bedzie juz gimnazjum,albo gdzies tam,gdzie bedzie chcial-liceum,zawodowka;) takze jeszcze troche czasu pomieszkaja na tym pietrze. poza tym maz nie chce sie wynosic-dlaczego? bo? bo kiedys bedzie to jego dom? to sie kiedys wprowadzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wamyszka
" Wpadasz w histerię bo matka twojego męża bierze dziecko na ręce? Sama jesteś sobie winna, że nie układają się wam kontakty. " Jeśli chodzi o to. Rozmawiałam na ten temat z moją matką. Powiedziała mi, że miała takie same odczucia z każdym ze swoich dzieci (mam czwórkę rodzeństwa). I też tylko w stosunku do teściowej. Moja kuzynka urodziła w lutym córeczkę - ma to samo. Żona kuzyna ma 2 dzieci - miała to samo (z tą różnicą, że od niej aż emanowała nienawiść). Ja jestem osobą cichą i spokojną, staram się nie wchodzić nikomu w drogę, nie kłócę się z nikim, a i tak dla teściowej jestem najgorszym szatanem, diabłem, etc. Bo przecież jej ukochany synek znalazł sobie kobietę, żonę, chce sobie z nią życie ułożyć. Jeśli chodzi o wyprowadzkę - odpada. Teściowa powiedziała, że jeśli się wyprowadzimy to jest to równoznaczne z tym, że nie jesteśmy rodziną. A mojemu mężowi powiedziała, że jak ją zostawi (!), to ju7ż nie będzie jej synem. O.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×