Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Córka Plotkary

Matka przeczytała moją korespondencję i jest z siebie mega zadowolona...

Polecane posty

Gość Córka Plotkary

Mam 19 lat i mam z matką na pierwszy rzut oka idealne relecje. Jednak jest problem, który tak naprawde niszczy stosunki między nami. W dzieciństwie matka zawiodła moje zaufanie przez swoje plotkarstwo na temat moich spraw intymnych i sercowych. Od tamtej pory nie wyobrażam sobie tego, żebym miała jej powiedzieć o czymkolwiek w tych dziedzin. Potrafiłam się bez tego obejść, a moje rozmowy z matką ograniczały się do tematów rodzinnych, szkolnych i serialu "Pierwsza Miłość". Wczoraj niestety moja czujność została uśpiona. Zostawiłam włączonego laptopa i poszłam się kąpać. Kiedy wróciłam, matka oznajmiła mi, że była chwileczkę na laptopie, żeby sobie sprawdzić pocztę. Trochę mnie to zaniepokoiło, bo miałam włączone GG, ale stwierdziłam, że niepotrzebnie się martwię, bo gdyby coś przeczytała, to już bym o tym od niej wiedziała. No i dowiedziałam się. Dzisiaj rano. Matka napisała mi SMSa, że strasznie się cieszy, bo mam chłopaka, że jej koleżanki z pracy przekazują mi gratulacje... JPRDL... Jak już przeczytała, to po ciula mi o tym gada. Wolałabym żyć w nieświadomości. To dla mnie strasznie żenujące. Tym bardziej, że nie mam chłopaka, dopiero z nim kręcę. Ale odechciało mi się po tym, co ta plotkara mi zrobiła... :/ Nie wiem po co to tu piszę... Chyba potrzebuję to z siebie wyrzucić, bo szlag jasny mnie trafia. Mieliście podobne sytuacje? Macie wscibskie matki? Pozdrawiam Was serdecznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bo ja się stresuję
:D masz stosunki z matką?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość akarara
mój pamiętnik jak zginął jakieś 13 lat temu, to do tej pory się nie odnalazł zostawiłam go pod poduszką i jak wyszłam do szkoły to mama pościeliła moje łóżko i chyba to co było w pamiętniku ją wkurzyło, bo go zutylizowała (choć do dziś się nie przyznaje - ale są dwie opcje: ona albo jamnik ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pamiętliwa bestyjka
ja mam wścibskich sąsiadów masakrycznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Córka Plotkary
@ bo ja sie stresuje Masz ograniczony zasób pojęć wieloznacznych?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pamiętliwa bestyjka
jedyne co możesz zrobić to nie dać matce pożywki do plotek odległość nie mniejsza niż 200 km skutecznie pacyfikuje zapędy chyba, że mamusia ma nadnaturalne zdolności grzebania w twoich osobistych rzeczach/sprawach na odległosc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bardo to niefajne
nigdy nie czytam ani pamiatnikow , anoi listow/maili do córki, nawet ich nie chowa, bo kazdy w domy ma wewnetrzna bariere przed czyms takim, wspólczuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Córka Plotkary
@Pamiętliwa Bestyjka I właśnie to jest dobre rozwiązanie. Już myślałam o studiach w innym mieście. Wyobraź sobie, że matka nie chce mnie puścić. Mam ultimatum: albo zostaję tutaj i oni mi wszystko opłacają, albo wyjeżdżam i radzę sobie sama. Muszę znaleźć jakiś sposób, bo w tym domu nie ma dla mnie miejsca :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Córka Plotkary
@ Bardo to niefajne I tak właśnie to powinno wyglądać. Jeśli zdarzy się, że będę miała dzieci, w moim domu będą panowały takie zasady jak w Twoim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ich hasse meine mutter
A ja jestem córką świni, która robi ze mnie kozła ofiarnego. Nieodpowiedzialne gówno nigdy nie może znaleźć swoich rzeczy, które gdzieś położy/wsadzi i nigdy nie pamięta gdzie. Dziś rano to ścierwo bezkarne nie umiało znaleźć swoich kluczy do samochodu i pierdoliło do męża, że pewnie ja jej gdzieś je schowałam. Śmieć! Mogłaby zginąć w końcu ta suka!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no tak to już bywa.....
Myślałam że to tylko ja jestem taka dziwna i mimo że mama zawiodła moje zaufanie 7 lat temu to nadal jej nie ufam..otóż 7 lat temu byłam w podstawówce i chodziłam do psychologa.Było to związane ze szkołą,z moją nieśmiałością. Jednak w szkole udawałam twardą i nawet jak mi ktoś dokuczał to nie okazywałam że mnie to zabolało. Rzecz jasna nikomu sie nie przyznawałam, w tym wieku dla dzieci psycholog to tak jak psychiatra,że na pewno tam chodzą jacyś totalni psychole.. ale ja nie musiałam sie przyznawać,wystarczyło że mamusia sie podzieliła tą informacją z mamą koleżanki z klasy,która raczej za mną nie przepadała. Jej mama to nawet nie była przyjaciółka mojej mamy..oczywiście powiedziała o mnie swojej córce a ona na pewno poczuła satysfakcję że musze chodzić do psychologa bo sie źle czuje w szkole...wszyscy w klasie sie dowiedzieli,w dodatku w wersji plotkowej,czyli przyprawionej dla poprawienia atrakcyjności tej informacji i dobicia mnie. I musiałam potem chodzić do szkoły ze świadomością że wszyscy o tym wiedzą - i psycholog zamiast mnie zachęcić do tego to przez to wszystko jeszcze bardziej nie chciałam. Od tego momentu zaczęłam się uważnie przysłuchiwać temu co mama mówi do koleżanek przez telefon i jak przychodzą z wizytą - i niestety wiele tych rozmów to obgadywanie mnie,brata i ojca,żalenie sie na całą rodzinę :( W dodatku mama często z siebie robi ofiarę,rozmawia tak by innym było jej żal,by wiedzieli jak jest zapracowana,zmęczona i jak ma podłego męża (nie przeczę bo to prawda) Nieraz czułam sie upokorzona jak przychodzili jacyś znajomi do rodziców bo wstyd mi było że gadają o moich problemach szkolnych,psychicznych albo o tym co przeskrobałam albo o tym jak przytyłam. Efekt jest taki że teraz w wieku 19 lat jak przychodzą znajomi rodziców staram sie unikać konfrontacji z nimi i znikam z domu,mamę okłamuje co do tego gdzie jestem i jak sie czuje,a ona mi to wszystko wypomina i nie rozumie jak ja mogę własnej matce nie ufać i być taką wstrętną kłamczuchą...na pewno inni o tym wiedzą. Najsmieszniejsze w tym wszystkim jest to,że matka często sie skarży na swoją matke a moją babcię,że ona zawsze kłamie,żebym nie słuchała tego co mówi bo jej życie to plotki i w dzieciństwie jej jeszcze wierzyłam ale potem zauważyłam że to mama coś kręci. Po prostu babcia jest jedynym źródłem informacji co do tego jak to naprawde jest w naszej rodzinie,dowiedziałam sie na przykład że mój wujek bił kuzyna i pewne rzeczy o rodzicach,których oni nam by nigdy nie powiedzieli,zapewne to dlatego mama mnie przed babcią ostrzegała. A co do samej babci,może i czasem za dużo plotkuje ale jakoś nikomu nie powiedziała że jej wnuczka ma słabe oceny,że mam jakiś tam problem i wiem to bo jej koleżanki jak mnie spotykają pytają jak tam w szkole i czy mam piątki i chłopaka..nie pytałyby tak gdyby babcia mnie obgadywała. I ja mam podobne ultimatum ale troche gorsze - już jestem straszona że jak nie zdam matury to sie rodzice do mnie nie odezwą i moge sie już pakować..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poobserwowac dluzej i jak
jeśli jesteś dorosła masz w życiu 2 opcje: 1. wyprowadzasz sie i żyjesz na wlasny rachunek jak dorosły, dojrzały człowiek. Za własne zarobione pieniądze opłacasz mieszkanie, rachunki, cokolwiek; robisz co chcesz i nikt Ci nic nie może powiedzieć 2. jesteś pasożytem, opóxnionym w rozwoju rozmemlanym dużym dzieckiem, które karmia rodzice, rodzice dają dach nad głową itp. wtedy musisz akceptować wszystko co robią, bo odkąd nie jestes dzieckiem - jesteś lokatorem w ICH domu i nie masz prawa glosu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no tak to już bywa.....
co do takich rzeczy w dzieciństwie to jeszcze jak mamie powiedziałam w kim sie zakochałam i żeby innym nie mówiła to powiedziała,ale to nie było tak żenujące jak z psychologiem bo to nie wstyd sie w kimś zakochać..ale i tak,to że powiedziała..po prostu nie wierze by dotrzymała jakiejś tajemnicy,która dotyczy jej dziecka..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pamiętliwa bestyjka
Wyobraź sobie, że matka nie chce mnie puścić. Mam ultimatum: albo zostaję tutaj i oni mi wszystko opłacają, albo wyjeżdżam i radzę sobie sama. przykre, ale bywa nie tylko u ciebie... zawsze istnieje instytucja alimentów zasądzonych sądownie albo możesz np. znależź pracę za granicą na wakacje i zarobić sobie na poczatkowy okres

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no tak to już bywa.....
no tak,tylko że mieszkanie najpierw trzeba mieć,a w tych czasach i to zaraz po skończeniu szkoły to jak niby je mieć? chyba tylko spadek albo kupione przez rodziców,albo kredyty,ale pchać sie w kredyty..no albo wynajmowane ale to też nie jest wtedy nasze mieszkanie. porąbane to wszystko.. ja teraz gram w takim konkursie i licze że wygram mieszkanie i sie wyniosę :D a są pewne granice i to że mieszkam z rodzicami nie oznacza że mam ich we wszystkim słuchać i zgadzać sie na wszystko.Na upokarzanie mnie sie nie zgadzam. Zwłaszcza że ja przecież też tu sprzątam,pomagam.. człowiek nie zmienia sie tak diametralnie wraz z ukończeniem 18 roku życia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mnie denerwuje do granic
no ale co w tym dziwnego? chcialas sobie za kase rodzicow udawać doroslą? dobrze matka mówi: wyjeżdżasz i radzisz sobie sama. Czas dorosnąć. Nie cierpie takich roszczeniowych małolat - narzekają, że matka je śledzi, że wystrój mieszkania nie taki, że zupa za slona. A stare konie zamiast ruszyc dupsko, zacząć życ na wlasny rachunek i zobaczyc jaki to miód - to narzekają i wciąż żądania. żeby było jasne: miałam taką matkę i patologicznego ojca, wiem, co to znaczy mieć źle w domu. nie gadalam z nimi, tuż po maturze wyjechalam i sie wiecej nie pokazałam tam, nie licząc kilku razow na 1 dzien. żyje na wlasny rachunek; początkowo było ciezko, nawet na jedzenie brakowało, bo jako osoba ze wsi ciezko mi bylo sie odnaleźć w duzym miescie. Ale jakbys chciala, to bys ruszyla dupe i poszła na swoje. ale lepiej jeść matki chleb i narzekać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Córka Plotkary
@ No tak to już bywa..... Przykro się robi gdy nie można zaufać własnej matce... Kiedy zaufanie zostało zburzone przez wydarzenia z dzieciństwa. Takie sprawy siedzą głęboko i mają wpływ na dalsze życie, niestety... Jedyny plus jest dla nas taki, że otrzymałyśmy lekcję jak się nie zachowywać w stosunku do naszych przyszłych dzieci. Wiemy jak to boli. Wiemy, że zachowanie naszych matek było krzywdzące... I nadal boli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no tak to już bywa.....
mogę się tylko cieszyć z tego,że moja mama nie umie obsługiwać komputera ale za to brat mi sie kiedyś włamał na gg pod moją nieobecność..z troski o mnie,czy aby sie nie umawiam z jakimś facetem z którym pisze w necie :O:O to zapewne był pomysł mamy,dowiedziała sie ze szkoły że wagarowałam i cośtak głupiego im przyszło do głowy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mnie denerwuje do granic
a ty cwaniaro nauczona dobrobytu juz bys chciała miec swoje lokum? ja przez pierwszy rok w warszawie mieszkalam w 4 osoby w małym pokoju z karaluchami, bo nie było mnie stać na więcej. Ale nie siedziałam matce na glowie, mma honor, dziewczynko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mnie denerwuje do granic
widac wcale ci źle nie jest

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no tak to już bywa.....
bez przesady,ja nie mam żadnych żądań,no może tylko chciałabym mieć więcej ciepła i zrozumienia od własnej rodziny..nie oczekuje niewiadomo czego,nie naciągam na nic,tyle żebym zjadła i raz na dwa miesiące na kino nie zamierzam też udawać dorosłej - załóżmy że jestem jeszcze dzieckiem,zresztą jak nim byłam to już było tak jak było i co i to było ok? To dziecko już nie ma żadnych praw? Ma siedzieć cicho i na wszystko sie zgadzać bo rodzice w końcu płacą,czyli to oni rządzą? To jakiś absurd już im mówiłam,niech mnie wyrzucą,trudno,jak nawet pójde pod most..przynajmniej nie będe codziennie słuchać jaka jestem beznadziejna,mam dość tego pseudodomu,brak zaufania do matki to nie jedyny problem.. współczuje Ci że byłaś z patologicznego domu i gratuluje że sobie poradziłaś,gorzej jak ktoś zostanie wychowany na życiową kalekę jak ja a potem mają o to pretensje chociaż w dużym stopniu to ich zasługa. Teraz ucze sie radzić sobie sama Moim zdaniem powinno być zupełnie inaczej - dziecko powinno chcieć sie wynieść tylko dlatego żeby rodzicom nie ciążyć żeby sie usamodzielnić albo dlatego że bierze ślub...nie dlatego byleby tylko uciec i sie uwolnić. Powinno też usłyszeć "pamięaj że tu zawsze był twój dom i że Cie kochamy" a nie "ciesze sie że sie wynosisz,spierdalaj i nie wracaj" no chyba że ja mam jakieś dziwne myslenie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Córka Plotkary
Do wszystkich, dla których jestem teraz pasożytem: Nie jest łatwo osobie po liceum zacząć samodzielne życie. Żyjemy w takim popieprzonym kraju... Przybliżę Wam jeszcze bardziej moją sytuację, bo nie rozumiecie. Jefyne o czym marzę, to znaleźć pracę i zabrać dupę w troki. W czym jest problem? Ano w tym, że ojciec z matką uważają, że jestem taką sierotą, że sobie nie poradzę i wrócę do nich z podkulonym ogonem. Kiedy bym nie wspomniała o moim wyjeździe zaraz jest: "W głowie ci się poprzewracało, masz tu zostać, bo jak nie to zapomnij o nas i naszych pieniądzach. Wyjedziesz i wrócisz z płaczem". I co? Dalej Was wqrwiam tym, że siedzę i kiszę się u nich w domu? W d*pie mam ich pieniądze i żarcie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no tak to już bywa.....
mnie denerwuje do granic - nie pluj jadem i sie nie denerwuj byle postem w necie! nie jestem cwaniarą nauczoną dobrobytu,daruj więc sobie takie teksty. Przez większość czasu chodze w ciuchach po kimś,a na wakacje jeździłam tylko do babci,nie żebym na to miała co narzekać bo to w sumie pierdoły,ważne by było co jeść,ale w dobrobycie to ja na pewno nie żyłam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do córki plotkary
nie słuchaj tej ograniczonej osoby o nicku "mnie denerwuje do granic" ona jest jakaś głupia i nie ma pojęcia o życiu (...)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no tak to już bywa.....
no to ja mam podobnie tylko trochen a odwrót.. boje sie pracy,bo mam fobię społeczną,chociaż chciałabym dać radę i sie stą wynieść.. tylko że ojciec uważa że nie ma czegoś takiego i to "mój wymysł" i że wygodnie mi z nimi i że zapewne chciałabym na nich żerować...a nic podobnego,właśnie mnie przeraża wizja takiego życia,moge nie znaleźć pracy,nie poradzić sobie ale żerować na nich nie chce

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Córka Plotkary
A ultimatum nie postawili mi po to, żeby zmobilizować mnie do szukania pracy i sp*erd*lenia z ich zacnego domku. Tylko po to, żeby mnie przestraszyć i obrzydzić mi wyjazd. Bo darcia są niesamowite kiedy mówię ojcu, że po maturze szukam pracy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pamiętliwa bestyjka
I co? Dalej Was wqrwiam tym, że siedzę i kiszę się u nich w domu? W d*pie mam ich pieniądze i żarcie. w twoim wypadku najrozsądniej byłoby mieć w dupie ich zakazy dotyczące twojej edukacji i alimenty pozwalające ci zrealizować marzenia co do studiów :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Córka Plotkary
@ No tak to już bywa..... Rozumiem, faktycznie kiepska sytuacja, ale musimy być silne. Mój ojciec niestety wiele by oddał za to, żebym także się obawiała wyjazdu. Wmawia mi, że sobie nie poradzę. Niby przeciwstawne sytuacje, a problem mamy niesamowity... :/ Mimo wszystko wierzę, że wybrniemy z tego i będziemy szczęśliwe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mnie denerwuje do granic
dziewczynki ja nie chce dla was zle, chce wam pomóc wiem, że osobie po LO jest trudno, sama byłam w takiej sytuacji. Ja nie miaąłm np. kieszonkowego, było bardzo biednie. Ale wiedziałam, że na nich nie moge liczyć; że jak raz wyjade, to nie ma opcji powrotu z podkulonym ogonem i MUSI sie udać. Uskładałam przez całe LO jakies 400zł. Tuz po maturze wyjechałam do warszawy (300km). Wychowalam sie na wsi, rodzice nieudacznicy, nigdy nigdzie nie byli to i mnie nie zabrali. A tu wielkie miasto, metro, mpk, trmawaje, ja nigdy wczesniej tramwaju nie widziałam. myslicie, ze nie bylo ciezko? całe LO zakuwałam, bo wiedzialam, że oceny i nauka mnie wyrwą. Więc dostałam sie na wymarzone studia. Do października sie jakos ustawiłam, jesli chodzi o pracę (zaczynałam od mycia kibli za 40zł/doba, potem wykąłdanie towaru w markecie za taka sama kase, ale we wrzesniu miałam juz dobrą prace biurową za 2 tysiace), ciagle szukalam lepszej, zmienialam. Jak bylam na studiach niestety musiaalm pojechac do rodziców (potrzebne byly mi rozne papiery od nich zeby móc miec akademik). Jak juz dostalam akademik, to spadly koszty utrzymania (za pokoj w mieszkaniu placilam 400zl no i dojazdy, za akademik 250zł - to był 2005 rok!). Studiowalam dziennie, dorabiałam dając korepetycje, sprzątając ludziom mieskzania, pilnując dzieci. po studiach znalazłam prace bez propblemu (studiowalam budownictwo), na mgr poszłam zaocznie, bo juz mnie bylo stać. teraz mam 28 lat i naprawde nic mi w zyciu nie brakuje :-) z matką rozmawiam przez telefon czasem. Wy też dacie rade, tylko sie ogarnicjcie, zamiast biadolic - weźcie do roboty. Przede wszystkim do nauki - dobrze zdana matura uratuje zycie. Jesli nie macie pomysłu na studia, na utrzymanie sie w miescie - idźcie tam, gdzie sie dostaniecie i bedziecie miały akademik. za rok mozna kierunek zmienic, jak sie nie spodoba, a mieszkając w akademiku mozna sporo zaoszczedzic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×