Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Gość Hovaa

co dalej zrobic? czy robie z siebie idiotkę?

Polecane posty

Gość Girl0000
hania-ania ...a zobaczysz, jak CI kolejne polecą. Ja już nawet nie liczę. Po 7 jakoś przestałam. Tak sobie myślę, że gdybym od razu nie przestawiła się na jakiś cel - nowy cel (wyzwanie), to nie byłoby tak łatwo. Nie mówię tutaj o nowym facecie - nie o to chodzi. Po prostu, po takiej traumie - moim zdaniem - trzeba sobie wytyczyć nowe wyzwania. Inaczej idzie oszaleć. A tak - człowiek do czegoś dąży. Takie przeorientowanie priorytetów pozwala najzwyczajniej na normalne funkcjonowanie w sferze psychiki. Tak mi się wydaje. Zaobserwowałam to na swoim przykładzie. Na początku było ciężko przestawić się w myślenie z "nas" na "mnie" ('ja" - sama - bez niego). Ale udało się :). Dodam, że u mnie minęło 9 miesięcy. To nie jest wszystko łatwe. Ale jak jedna strona choć na chwilę zwątpi to to jest koniec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Masarnika
Girl0000 Masz racje z tym, co piszesz. Bardzo wazne jest wytyczenie sobie jakiegos celu, bo to odrywa nas od ciaglego rozmyslania, rozpaczania i rozpamietywania. Tak sobie wlasnie mysle ze moze te moje nagle tesknoty za bylym sa wlasnie rezultatem tego,, ze mam chwilowe 'rozluznienie' w zyciu zawodowym?? Pisalam chyba o tym naglym i niespodziewanym awansie, natloku szkolen itd. Wiec mysle, ze generalnie przez te pierwsze 2 miesiace po ostatecznym rozstaniu, ja bylam tak zajeta, przezywalam, skupialam sie na nauce i na tym, by pracowac jak najlepiej, ze wlasciwie przeszlam bardzo obojetnie i szybko nad tym rozstaniem, a teraz dopiero wlaczylo sie w mojej glowie przezywanie rozstania, bo w pracy panowalo okolloswiaateczne rozluznienie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hania-ania
hej, coś pusto się w topiku zrobiło... A ja sobie jakoś zyję dalej i w sumie to cały czas jest różnie. Na teraz, nie tęsknie za związkami ani za facetami.Może kiedyś. Z perspektywy czasu inaczej zaczynam patrzeć na pewne sprawy. Kiedyś myślalam (rzn łudziłam się), że się pobierzemy i założymy rodzinę. A teraz widzę, ze takich sygnałów, że tylko ja tego chce a on nie było dużo, ale ich nie dostrzegałam. Ech, dlaczego tylko ciągnął to tak długo? W każdym razie będę szczęśliwa. Nie z nim , to z innym. Albo i sama, bo takl też może być. Kto to wie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Girl0000
hania-ania Dlaczego ciągnął tak długo? Dla własnych korzyści. U mnie ciągnął przez ponad 7 lat, żeby któregoś pięknego dnia mi powiedzieć, że in już tego nie czuje. Od tak. Nawet kłótni nie było - po prostu się odwrócił ode mnie....eh nie chce mi się nawet do tego już myślami wracać. Najlepsze jest to, że będąc ze mną, wiedział co zrobi (zachowywał się jednak cały czas normalnie), a za plecami budował sobie drugi grunt. Trafiłyśmy na nieodpowiednich facetów, dla których ważnym jest aby mieć kobietę do momentu, gdy będzie im wygodnie. Przecież to niebo na ziemi, prawda? Mieli seks, możliwość spotykania się, wychodzenia....ale w związek małżeński wchodzić to już nie tak prędko, jak do łóżka. Przecież żona i dalej dziecko, wspólne życie to obowiązek. A jak kobieta jest ambitna, realizuje się zawodowa i chce to pogodzić z rodziną, ro już problem. Bo przecież, będzie musiał się dostosować. Pójść troszkę na rękę. A to już problem. Ja tego swojego mijam czasem na ulicy - nawet nie patrzę w jego stronę....za kilka miesięcy nasze prawdopodobieństwo spotkania będzie już żadne. I dobrze. Ch....nienawidzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Girl0000
hania-ania i jeszcze jedno: nigdy nie opierać swojego życia na facecie. Nawet, jak obiecuje cuda...zawsze mieć wyjście. Być niezależną. Dbać o to , żeby nie zostać na lodzie. Ja teraz, jak już pisałam, stawiam na siebie. Na to, żeby mi było dobrze. W najbliższym czasie nie mam zamiaru nikomu się "podstawiać", włazić w tyłek, usługiwać...bo gówno z tego jest. Człowiek się stara, chce jak najlepiej....ufa...i dostaje kopa w dupe za to, że był dobry. Dlatego dziewczyny zawsze weźcie poprawkę, czy to po związku 6 miesięcznym, czy 7 i więcej letnim, że facet zawsze może powiedzieć "pa". Wiele dziewczyn sądzi, ze ich "książę" zawsze będzie z nimi. G...p prawda. Wierzyć i ufać można - jasne, ale na pół gwizdka. Dbajcie o to, żeby po ewentualnym rozstaniu mieć co ze sobą zrobić i nie zostać w czarnej d... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Girl0000 ma 100 % rację, jeśli liczyć to tylko na siebie !!! będąc w związku z facetem nie można mu powierzać własnego życia, bo przyjdzie co do czego to zostanie się z niczym. Facet ma być tylko dodatkiem do naszego życia, nigdy w życiu nie rezygnujmy np. ze swojego hobby, spotkań ze znajomymi , a wiele dziewczyn tak robi..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Girl0000
Hovaa tutaj nawet nie chodzi o znajomych, czy hobby. Chodzi o życie. Zobacz, dziewczyna jest z chłopakiem x lat, ten zaręcza się z nią, obiecuje dom i rodzinę...dziewczyna nie martwi się więc o to, gdzie będzie mieszkała, z kim spędzi życie etc. Bo skoro są wspólne plany, to i wspólne życie. Aż tu nagle, faceto stwierdza "pa" i w nosie ma, ze dziewczyna mu poświęciła kupę lat, że mu ufała, wierzyła, zaręczyła się z nim. No soryy, kilka lat mu zeszło, żeby stwierdzić, ze to nie to? Takie rzeczy się wie. Dla mnie to czyste sku...ństwo i zero odpowiedzialności za drugiego człowieka. Dlatego tak ważnym jest, aby być niezależną. Jak się okazuje, w dzisiejszym świecie nie można nikomu ufać i polegać wyłącznie na sobie. Nie ja pierwsza, nie ostatnia. Wiem o tym. Poradziłam sobie doskonale, bo miałam taką możliwość. Ale co z dziewczynami wystawionymi, które oddały się w całości, ufały, kochały, dostały kopa w dupsko...i zostały całkowicie na lodzie? Bez rodziny, bez jakiejkolwiek pomocy...dramat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Girl0000
heh :) Teraz już wiem, dlaczego współczesne kobiety dążą tak do niezależności (jakiejkolwiek)..., bo większość z nich trafiła na takich facetów jak ja. Nic dziwnego, że kobietom "z tego grona" zmieniają się priorytety i parametry w myśleniu - dążą do realizacji, sukcesu zawodowego, towarzyskiego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hania-ania
Hej kobiety Dawno mnie tu nie było. Kurcze, nadal jest huśtawka. Niby coraz lepiej, ale dzisiaj były mi się przyśnił i wróciły wspomnienia.Muszę odganiać te myśli, bo mnie dołują. NIe wiem jak dalej będzie, ale w sumie nic nie planuję, a póki co nie mam za bardzo ochoty na nowy związek. Aby związek się udał trzeba chyba trochę szczęścia (by trafić na właściwą osobę) i chęci z dwóch stron. Jak stara sie tylko jedna z nich to nic z tego nie wyjdzie, choćby nie wiem jak się człowiek starał. A może miałam za duże oczekiwania?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hania-Ania u mnie minęło już dobre pół roku od rozstania i jeszcze czasami mi się były śni, echhh głównie to jakieś koszmary. Jak widać potrzeba na to wszystko czasu, dla jednej rok, a dla drugiej np pól roku wystarczy by huśtawki minęły. Więc podejdź do tego indywidualnie i nie sugeruj się innymi dziewczynami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ahseyfuaiysgfuizdfygkjuhyfcjzu
"Dziewczyny, jestem świeżo po rozstaniu, pokłóciliśmy się, facet z którym mieszkałam już 1 rok, a byliśmy razem 7 lat, spakował się i wrócil do domu .Poszło o piedołę, ale mysle ze tak naprawde sie nazbierało wszystkiego i tak wyszło. Ja go bardzo kocham, co zrobić by wrocić do siebie? pisałam już kilkadziesiąt smsów, dzwoniłam nie odbiera, pisałam ze nic nie jem staję siue wrakiem i zero odzewu, co robic? pojechałam do niego przed pracą, tylko po mnie pojechał dzisiaj rano zadzwoniłam nie odbierał, jak napisałam smsa ze to wazne to dopiero odebrał: wkońcu. I co? był chamski, niemiły, nie uprzejmy, zły, wkurzony, przeklinał i mi jechał co robić? dac soebie spokój, czekać na jego ruch teraz?" Hovaa pamiętasz??? A teraz taka fajna pewna siebie babka z Ciebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ahseyfuaiysgfuizdfygkjuhyfcjzu pamiętam, teraz czytając te słowa to myślę sobie, jaka ja byłam głupia, jak myślałam nieracjonalnie, jaka byłam zaślepiona no i nie ma co ukrywać uzależniona od Niego. Czy pewna siebie? hmmm, nie wiem, ale wiem że już nigdy nie dam się tak skrzywdzić i upokarzać żadnemu mężczyźnie. A pomijając ten temat, to chyba jego mamusia na mnie jakieś woodoo robi :), chyba mnie tam przeklinają, to coś z autem, to coś chorowałam ostatnio, hehe a wczoraj w nocy lustro, które On kiedyś przykleił na drzwiach od szafy, odkleiło się i spadło, nie potłukło się,masakra jakaś, huk ja nie wiem. Ja pamiętam jak ona kiedyś tam kogoś z rodziny przeklinała i ta osoba parę dni później znalazła się w szpitalu :D Normalnie strach się bać,hehe to tak z przymrużeniem oka piszę;D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hania-ania
Hovaa - to musisz chyba jakiś urok zdjąć ;) U mnie zima, miasto całe zasypane. I już 2 miesiące 'po". Nie wiem jak to dalej będzie. Nie mogę sobie wyobrazić że mogłabym sie zakochać w kimś innym. Ale jest pewien postep. Bo zaraz po rozstaniu inni mężczyźni kompletnie dla mnie nie istnieli. A teraz zauważam, że jest ich trochę dookoła. Ale na związek nie jestem jeszcze gotowa. Muszę sobie teraz sama "pożyć'.A potem się zobaczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Girl0000
hania-ania dasz radę:) Musisz dać - nie masz wyjścia :). To dobry pomysł, z tym "pożycie" sobie sama. Będziesz miała czas dla siebie, na zastanowienie, refleksję. Sprawa jest stosunkowo świeża...zapewne masz wrażenie, jakby moment rozstania był wczoraj. Chyba kurczaki każda z nas musi przez takie coś przejść :). Życie to nie bajka, nie trafiłyśmy na rycerzy na białym koniu, z którym mogłybyśmy żyć długo i szczęśliwie :). Trzeba najzwyczajniej lepiej dobierać do siebie mężczyzn, obserwować, analizować. Starać się wyczuć, o co mężczyźnie chodzi: o zabawę w dom, czy może faktycznie o rodzinę i dom:) Trzymaj się. Będzie dobrze - trzeba czasu. I jeżeli to definitywne, urwać całkowicie kontakt, wtedy rana będzie się zabliźniała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hania- Ania chyba odprawię jakiś taniec plemienny :-D hahaha. U mnie po śniegu nie ma śladu, wszystko stopniało jak przyszła odwilż. No ale teraz znów zimno się zrobiło. Echhh ja chce już wiosnę :-) Jak dalej będzie? Myślę że coraz lepiej,skoro już przetrwałaś 2 miesiące to i przetrwasz kolejne 2, a nim się spostrzeżesz minie pół roku, rok no i wspomnienia będą coraz "bledsze". Z miesiąca na miesiąc zaczniesz lepiej funkcjonować, a to że nie wyobrażasz sobie teraz, że możesz się w kimś zakochać to normalne, bo za wcześnie, za świeże rany. Teraz jest czas na to by pobyć trochę singlem. Na nowo musisz postawić sobie cele, odbudować własne Ja, a z zakończonego związku wyciągnąć odpowiednie wnioski. Ja Ci powiem, że odkąd jestem sama nie narzekam, bo mam czas dla siebie, dużo czytam, spotykam się z przyjaciółmi, wyjeżdżam na mecze,ćwiczę,jak mam ochotę to cały dzień chodzę w piżamie i nikt mi nie bręczy , czyli robię wszystko tylko i wyłącznie dla siebie i nie muszę z nikim liczyć.Może to i trochę egoistyczne myślenie, ale co tam, brakowało mi tego egoizmu, bo kurcze będąc z nim za dużo poświeciłam siebie. Powiem Ci, że brakowało mi tego, teraz widzę w jakiej klatce byłam, ile robiłam pod niego, dla niego, a dla siebie bardzo bardzo mało. Na chwilę obecną nie czuję nawet potrzeby wchodzenia w jakikolwiek związek, a minęło już ponad pół roku po rozstaniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Masarnika
Walentynki Dziewczyny...i pomyslec ze dokladnie rok temu zaczelo sie mocno psuc miedzy nami. Miedzy mna i moim bylym. Tzn.pierwsza powazna klotnia byla w styczniu 2012, potem byl miesiac spokoju i nastepnie ogromne BUM!! w nocy z 13 na 14 lutego i 14-go przez wiekszosc dnia. Masakra. Poszlo wtedy o moje wyjscie ze znajomymi z pracy do pubu, a raczej o powrot, ktory uzgodnilismy i do ktorgo ja sie zastosowalam a moj pan i tak szalal, tylko on raczy wiedziec dlaczego?! Potem bylo w miare spokojnie do konca kwietnia, kiedy to zaczal ukrywac spotkania z ta cala Dani. Reszte historii znacie. Nie wiem czemu to pisze. Zebralo mi sie na jakies dziwne wspominki. Najgorsze jest to, ze ja o nim wciaz jeszcze mysle. Dosc czesto mysle i nienawidze sie za to. Chcialabym sie uwolnic od tego natrectwa. Chcialabym umiec na nowo kochac. Narazie jednak nie potrafie... Wciaz kocham jego. Juz nie tak samo, nie tak mocno ale jednak. I brakuje mi jego. Wspolnie spedzanego czasu, wspolnych rozmow, podrozy, wycieczek, wyjsc do restauracji, ogladania filmow czy jego (wtedy myslalam, ze nudnych) opowiesci o pasji- lotnictwie. Kocham go i nienawidze jednoczesnie. Czy kiedys bedzie lepiej??? Czy bedzie mi latwiej??? Czy bede potrafila pokochac kogos nowego??? Mimo iz wiem, ze odpowiedz to 3 x TAK, wciaz ciezko mi w to uwierzyc... :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hania-ania
Masarnika.........przynajmniej klociliscie sie i pewnego dnia wszystko sie skumulowalo i nastapil koniec.A u mnie nawet klotni nie bylo.Po prostu ktoregos dnia stwierdzil,zenie chce teraz sie wiazac,zaklkadac rodziny.I wogole chyba jest niedojrzaly,bo sam nie wie czego teraz chce i czego bedzie chcial za rok. To byl dla mnie szok.Ale po dwoch miesiacach dochodze do wniosku,ze on mnie tak naprawde nie kochal.Na pewno lubil,milo mu sie spedzalo czas,ale miloscto nier byla.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Masarnika Dzisiaj walentynki i dlatego Ci się tak zebrało na sentymenty, wspomnienia, słabszą chwilę. Uważam, że jest to normalne, ja takiego małego doła złapałam na początku grudnia, okres przed świąteczny, nasza rocznica. A dzisiaj jest ok, byłam na zakupach, a w centrum pełno par trzymających się za rękę, kobiety z kwiatami, mężczyźni stojący w kwiaciarniach... powiem Ci, że jakoś mnie to nie ruszyło, może dlatego że w ostatnie walentynki byliśmy pokłóceni, więc możesz sobie wyobrazić jak ten dzień wyglądał. Jutro już będzie 15- ty, kolejny zwykły dzień, minie cały ten szał walentynkowy , więc głowa do góry. A to, że Ci go brakuje, tęsknisz za nim, myślisz o nim to również normalne, świadczy to o tym, że mocno go kochałaś i Cię bardzo zranił. Twoje serce jeszcze się nie pozbierało po tym. Niektórzy potrzebują więcej czasu inni mniej. Rozumiem Cię doskonale, bo ja czasami również pomyślę o byłym, zastanawiam się nad wieloma kwestiami, ale zaczyna to być coraz rzadsze. Też tęsknię za chwilami gdzie było jeszcze wszystko dobrze i jakimś stopniu go kocham, no ale cóż nasze drogi już się rozeszły i zapewne nigdy się już nie zejdą. Także trzymaj się tam dzielnie Masarnika, głowa do góry :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Masarnika
Hovaa to dokladnie tak samo, jak u mnie. My tez bylismy pokloceni przez wiekszosc Walentynek. Ja nawet wredy juz rozwazalam rozstanie i wybieglam po klotni z jego domu. On sie odgrazal ze jesli wyjde to bedzie to oznaczalo koniec miedzy nami. A ja wtedy wyszlam bo po prostu przez noc i pol dnia klocilismy sie, wrzeszczelismy i nie potrafilismy dojsc do porozumienia. Musialam to przerwac. Kazalam mu wtedy ochlonac i przyjechac gdy sie uspokoi. On na to nadal ze nie, ze koniec gdy wyjde itd. Ja wyszlam, a on przyjechal po 3 godzinach. Z zapuchnietymi oczami, ubrana w bluze i stare jeansy, pojechalam z nim wtedy na taka obiadokolacje 'na zgode' do restauracji. Dziwne, bo mimo ze ta walentynkowa klotnia niewiele miala wspolnego z tym, co zdarzylo sie pozniej i z samym rozstaniem, to ja i tak mysle, ze wszystko zaczelo sie psuc wlasnie od niej. Na mnie widok par, kwiatow i innych walentynkowych pierdol tez nie robi wrazenia, ale chyba po prostu wrocily wspomnienia. Poplakalam sobie ostatniej nocy i w dzien bylo juz ok. Zastanawiam sie tylko, co on mysli i czuje. Czy czasem za mna reskni, czy tez jestem mu zupelnie obojetna. Ta jedna rzecz chcialabym wiedziec. A co do tego, ze ja go mocno kochalam to prawda. Znajomi i wszyscy dookola mowia mi ze dobrze ze juz z nim nie jestem, ze to nie byl facet dla mnie, ze duzo starszy itd. Tylko ze serce nie sluga. Ja wlasnie jego pokochalam, przy nim czulam sie szczesliwa i on mi odpowiadal. Roznica wieku naprawde nie jest istotna. Gdyby zdecydowal sie zamieszkac razem i dotrzymal obietnicy o dziecku, o zalozeniu rodziny to ja wiem ze bylabym przy nim szczesliwa. No ale niewazne. Musze naprawde skupic sie za zapominaniu, nie na rozpamietywaniu. Hania-Ania uwierz mi, to ze sie klocilismy naprawde jest tu niewielkim pocieszeniem. Praktycznie zadnym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zabulekmalyyyyyyyyyyyyyy
Masarnika---- czy my kiedys pisalysmy tutaj na forum? Podalas mi nr etc... Odezwij sie Kochana do mnie! Na @ albo na mobile.Mma nadz,ze wkoncu sie spotkamy i pogadamy :). PozdrowionkaX

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hania-ania
Boze, jak to dobrze że od niego odeszłam. Tzn , nadal coś czuję, bo było dużo dobrych chwil, ale tak sobie myśle, że za bardzo go idealizowałam, tłumaczyłam. Kiedy nie chciał ze mną mieszkać, nawet zostawić u mnie swoich rzeczy, to tłumaczyłam sobie: a może jeszcze nie gotowy, może jestem zbyt nachalna, może się przełamie za tydzień , miesiąc, rok (?). A tu dupa blada, że tak powiem. Teraz coraz jaśniej widzę, ze jakby chciał, to nadal bylibyśmy razem , nie dałby mi przecież odejść. Jakbym była dla niego tą jedyną, to już by się milion razy wprowadził, a może i zaręczył? Ech stara a głupia, juz po 30stce, a taka ślepa. Dobrze że się otrząsnęłam z porę. Wiecie co? Po rozejściu się poczułam, jak bardzo byłam zmęczona, przytłoczona.W ostatnich tygodniach sama dxwigałam nasz zwiazek (a już raczej parodie związku). Powiem jedno: niezdecydowanym i niedojrzałym facetom mówimy stanowczo NIE.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Masarnika
Hania-Ania zgadzam sie w 100% niedojrzalym i niezdecydowanym mowimy NIE!!! Gdy napisalas o tej parodii zwiazku to tak, jakbym czytala o swoim zwiazku z bylym. Dokladnie, to byla parodia i dokladnie, tylko ja dzwigalam 'ciezar' tego zwiazku na swoich barkach. Gdybym ja nie walczyla, rozstalibysmy sie pewnie juz dawno temu. A ja tak jak Ty, wierzylam ze moze za jakis czas wreszcie on dotrzyma slowa o wspolnej przyszlosci, zamieszkaniu razem, dziecku. Masakra. Masz racje, ze gdyby im naprawde zalezalo, bylybysmy ze swoimi exami. Wyglada na to, ze obydwu nam brakuje szczescia. Ile masz lat tak dokladnie? Chyba jestesmy w podobnym wieku i w podobnej sytuacji zyciowej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hania-ania
Starsza pani sie robie,35. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Girl0000
Maasarnika podpinam się się :) Mnie też. Tyle się teraz pisze o niedojrzałości facetów. Masa kobitek ma z tym problem. O zgrozo, piszą właśnie o facetach od 25 do 35 r. ż. i powyżej. To jakaś epidemia :). Ja jestem troszkę młodsza od Was, ale to chyba nie ma dużego znaczenia. Po prostu teraz wiemy, że facet który robi różnego rodzaju unika, zwleka, przeciąga różne rzeczy (tj. właśnie zaręczyny, wspólne mieszkanie, podejmowanie decyzji....) nie chce tak naprawdę stałości. A kobitka - zaślepiona tym jaki to on wspaniały i dobry, mówi sobie: dobra jeszcze może nie ten czas. Trzeba stanowczo. Ja generalnie teraz uciekam od facetów, którzy mi pod jakimś względem nie pasują. Nie ma, że się zmieni, drugiej szansy. Zresztą, jakoś na siłę niczego nie szukam. I podtrzymuje to co pisałam wcześniej: to mężczyzna ma pasować do mnie, do mojego stylu życia, a nie ja do mężczyzny. Jak nie pasuje - wypad :). Tyle. Trzeba się cenić. Za samodzielne jesteśmy, żeby ktoś nas tak traktował.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hania-ania
Girl000 .....nobez przesady.Tu nie chodzi o to,zeby teraz szukac faceta pasujacego do naszego stylu zycia,ale po prostu obie strony musza do siebie pasowac.I sie szanowac. Ale mialam napisac o czyms innym.Przegladajac rozne strony i fora natknelam sie na pojecie"syndromu Piotrusia pana".Przezylam szok. Dowiedzialam sie czym charakteryzuje sie takaosoba oraz jak wyglada zwiazek z nia. Toz to bylo o mnie i moim bylym!Toczkaw toczke sie wszystko zgadzalo! Az musze to na spokojnie przetrawic. Tymczasem milego wekendu.;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Girl0000
hania-ania podziwiam Cię. Ja taka wyrozumiała już nie jestem. I nie będę. Uwierz mi, że nie warto być wiecznie elastyczna i się dopasowywać do faceta. Szacunek to zupełnie osobna kwestia. Ja szacunek miałam - bardzo duży, a zostałam potraktowana jak kawał ściery. Nie mówię, że każdy facet taki jest. Ale jak się doświadczy odrzucenie za nic tak naprawdę, bo ktoś się Tobą znudził to człowiek zaczyna inaczej myśleć. Włącza się instynkt samozachowawczy. Skoro dawałam z siebie 100%, zawsze starałam się żeby było dobrze, byłam w porządku i zostałam tak potraktowana....to najwidoczniej byłam za dobra. Ja nie mam zamiaru się już w życiu do nikogo dostosowywać, a tym bardziej do kogoś, kto by tylko brał, a nic nie daje os siebie. Związek to kompromis i rozmowa. Ale, nie może być tak, że to kobieta wiecznie jest elastyczna i usiłuje się jakoś dogadać, a facet tylko narzuca swoje decyzje już podjęte (bez żadnej rozmowy). To to za relacja. Bez sensu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Masarnika
U mnie ogolnie ok. Dosc czesto widuje ostatnio mojego bylego w przypadkowych sytuacjach. Np.w pracy, a raczej na zewnatrz na parkingu, bo pracuje kilka budynkow dalej i czy chce, czy nie, musze codziennie przejechac obok jego firmy. Ostatnio widzialam go tez z synkiem, na szczescie on ani razu mnie nie zauwazyl. Te spotkania w sumie nie sa dobre, bo nadal troszke rozdrapuja moja rane i pojawiaja sie mysli, wspomnienia itp. Poza tym gdybym naprawde miala spotkac sie z nim przypadkowo, ale tak w bliskim kontakcie, twarza w twarz, sama nie wiem, jak mialabym zareagowac. Moja naturalna reakcja byloby powiedzenie sobie czesc i tyle. Nie mialabym ochoty na rozmowy. Jego reakcja natomiast jest tak naprawde bardzo trudna do przewidzenia. Mogloby byc totalne olanie, a rownie dobrze wielka wylewnosc i dluga rozmowa. Lepiej zebysmy sie nie spotkali, przynajmniej dla mnie. Nie wiem wlasciwie dlaczego tak bardzo nad tym rozmyslam. Chyba dlatego, ze widuje go nadspodziewanie czesto. Chcialabym zeby on na zawsze zniknal z mojego zycia, zebym nigdy juz nie musiala go ogladac. Po prostu chce zapomniec...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Troche to podobne do mojej sytuacji.Też widziałam byłego ostatni na miescie i wspomnienia wróciły.Chciałabym kogoś poznać,aby zapomnieć,ale jeszcze za wcześnie.Ostatnio nawet zaryzykowałam i spotkałam sie z jednym facetem,ale cały czas czułam,jakbym robiła coś niestosownego,jakbym zdradzała byłego,choć już nie jesteśmy razem.Nie rozumiem do końca tego.W każdym razie randkka i tak nie wyszła,bo on okazał sie totalnym palantem.Ale przekonałam sie chociaż,że na kolejny związek jeszcze nie czas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie dziewczyny :) trochę dawno tu nie zaglądałam, ale po prostu nie miałam czasu. Co tam u Was jak żyjecie i dajecie sobie radę? Girl0000, podpisuję się pod Twoją wypowiedzią. Pewne doświadczenia zmieniają człowieka. Masarnikia, nie zazdroszczę Ci tego, że widujesz swojego byłego, na pewno jest Ci przez to trudniej o nim zapomnieć. Ja byłego widziałam po raz ostatni jakoś w wakacje, już nawet nie chce pamiętać kiedy to było dokładnie. I chyba dzięki temu jest mi łatwiej. Teraz już bardzo rzadko o nim pomyślę. Ostatnio słyszałam w radiu, że według amerykańskich psychologów człowiek potrzebuje 17 miesięcy by normalnie zacząć funkcjonować po rozstaniu. Hania -ania, widocznie za wcześnie jest jeszcze dla Ciebie. A poza tym jestem zdania, żeby nie szukać nikogo na siłę, bo wtedy przeważnie trafia się na niewłaściwych mężczyzn. A odbiegając od tematu, mam do Was dziewczyny pytanie. Otóż na święta wybieram się do rodziny, której nie widziałam dobrych parę lat. Mieszkają ponad 200 km. Zastanawia się co kupić. Myślałam o słodyczach dla dzieciaków np. jakieś czekolady, zajączki itp. Tam bym pojechała chyba w 4 miejsca, wiec myślałam żeby zrobić takie 4 większe paczki napełnione tymi słodyczami, by nie robić każdemu dziecku osobno., bo w sumie to nawet nie wiem ile ich teraz tam jest, uwierzcie bardzo spora rodzina. Co o tym sądzicie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×