Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Gość Hovaa

co dalej zrobic? czy robie z siebie idiotkę?

Polecane posty

Gość Masarnika
Witaj Hovaa Fajnie ze sie odezwalas. Zazdroszcze Ci, ze rzadko myslisz o bylym. Ja niestety mam te nawracajace mysli co jakis czas, mecza bardziej lub mniej, ale jednak. Generalnie mysle, ze dobrze sobie poradzilam z tym rozstaniem. Przygotowywalam sie do niego tak naprawde od dawna, bo juz ponad rok temu zaczelo sie miedzy nami mocno psuc, a po tym rozstaniu w lipcu ubieglego roku i powrocie ja chyba podswiadomie wiedzialam, ze i tak nic z tego nie bedzie. Dlatego rozstanie ostatecznie nie bylo zbyt trudne i w koncu przynioslo tylko ulge. Gdy teraz widze bylego, czasem moje serducho jeszcze przez sekunde mocniej zabije, ale chyba nie jestem juz daleko od momentu uwolnienia sie calkowicie od uczuc do tego czlowieka. Co do Swiat i Twojego pytania, Hovaa, mysle ze to doskonaly pomysl by dla kazdej rodziny przygotowac paczki. Unikniesz w ten sposob niemilych niespodzianek co do ilosci przygotowanych prezentow, poza tym w paczce kazdy znajdzie cos dla siebie, bo tak trudno powiedziec, kto co lubi. Ja wiekszosc Swiat spedzam pracowicie, do tego w niedziele zostalam zaproszona na chrzciny jako osoba towarzyszaca a w poniedzialek ide na imprezke urodzinowa do znajomych, wiec zapowiada sie fajnie :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Girl0000
Witam Grupę Wsparcia :) u mnie do przodu. Za kilka dni minie rok...ale to zleciało. Byłego w zasadzie nie widuje. Unikam "wspólnych" miejsc jak ognia. Czas mam zorganizowany co do sekundy. Nie ma takiej chwili, żebym się nudziła. Czas mam wypełniony po brzegi. Zresztą zawsze tak było...bardz realizuje się w pracy. W kwietniu i maju czekają mnie dwa większe wyjazdy:) troszkę prywatnie, troszkę zawodowo. Tak się jakoś poukładało. Generalnie, jak Maasarnika - pracowicie. Dbam o siebie bardzo mocno. Po prawie roku, mogę powiedzieć, że funkcjonuje już zupełnie normalnie. Nie byłabym człowiekiem, gdybym powiedziała, ze nie myślę jeszcze o tym wszystkim. Myślę. Jak mnie najdą jakieś wspomnienia, od razu przypominam sobie to jak mnie potraktował na koniec - i odechciewa mi się automatycznie analizować, czy wracać do sytuacji. Nie warto. Człowiek to jednak bardzo skomplikowana machina:) Hovaa - z prezentami zgadzam się z poprzedniczką. Słodycze w dużych pakach to chyba najbezpieczniejsze rozwiązanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć dziewczyny ;) Masarnika, rzadko myślę o byłym bo go nie spotykam i to jest pewnie klucz mojego sukcesu. Podejrzewam, że jakbym go widywała to by tak łatwo już nie było. Girl0000 dokładnie, ten czas tak szybko leci, kto by pomyślał, że to już tyle czasu za nami.Ja również staram się unikać wspólnych miejsc, no ale nie zawsze jest to możliwe, ale staram się nie być sentymentalna. Czyli dziewczyny widzę że u Was dobrze, dajecie radę :) U mnie też dobrze, czas wypełniony. Ehhh ale zmartwień mi nie brakuje. Wczoraj brata musiałam zawieść do szpitala bo się źle poczuł i stwierdzono tachykardię zatokową. Muszę się za niego ostro zabrać bo to chyba dla niego taka lampka ostrzegawcza, że powinien zmienić swój tryb życia i odżywiania przede wszystkim. A z tymi paczkami to własnie tak zrobię jak piszecie.Tak będzie najlepiej. No nic trzymajcie się ciepło i niech ta wiosna da już o sobie znać :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej dziewczyny,gdzie ta wiosna? Czekam i czekam, a zimsko się jeszcze panoszy. Co do tematu,to rzdko co prawda,ale zdarza mi sie widzieć byłego. Co tu dużo mówić,od czasu do czasu jeszcze wszystko przeżywam,wspominam dobre rzeczy i szkoda mi ich.A On,coż widać,że jest zadowolony i już zapomnial.Cóż,bylo minelo i on żyje dalej i ma się dobrze. Tak sobie ostatnio pomyślałam, że mężczyznom (większości)nie trzeba wogóle wuerzyć w to co mówią. Kiedyś słyszałam, że jestem tą jedyną,kocha mnie,nie może żyć beze mnie,chce założyć rodzinę...a jakiś czas twmu prysło wszystko ,bo on zmienił zdanie i w sumie sam nie wiedział czemu. W każdym razie jakoś leci.Staram się wiecej wychodzić.Na związek nie jestem jeszcze gotowa, ale na poznawanie nowych przyjaciół owszem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hania- Ania myślę że wiosna już coraz bliżej :-D robi się cieplej, mam nadzieję, że już więcej śniegu nie napada :) Kochana, ja chyba 2-3 dni przed rozstaniem słyszałam od byłego, że mnie kocha i takie tam, a tu później jakieś oszczerstwa, więc ja się pytam WTF??? :-D to były tylko słowa, bez pokrycia............ ale cóż trzeba żyć dalej, super że jesteś otwarta, wychodzisz i starasz się normalnie żyć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ala_a
Witajcie, już dawno nie odwiedzałam Waszego wątku, kiedyś na bieżąco go śledziłam i też podzieliłam się swoimi przeżyciami (chłopak, którego kochałam zostawił mnie pewnego dnia bez słowa, bo mu się nagle odwidziało, przestał mnie kochać no i po prostu zapadł się pod ziemię), co było tym dla mnie o tyle okropne, że byliśmy wiele lat przyjaciółmi (tam myślałam), ufałam mu, a w naszym związku układało się bardzo dobrze (naiwność). W każdym razie udało mi się jakoś wrócić do życia (co trochę czasu zajęło) i nawet zakochać, ale ze związku nic nie wyszło, bo kolejny mężczyzna nie zamierzał się najwyraźniej wiązać z nikim na stałe ani angażować uczuciowo. I tu pojawia się moje pytanie do Was? Jak sobie układacie swoje codzienne życie same? Nie doskwiera Wam samotność? Ja mam z tym ostatnio problem, bo nagle po 30-stce wszyscy znajomi są już w stałych związkach, rodzą im się dzieci, wcześniejsze przyjaźnie się rozluźniły, spotkania stają się coraz rzadsze. Dużo pracuję, to mnie ratuje, ale wieczory i weekendy są coraz bardziej przygnębiające. Czy Wam - singielkom udaje się prowadzić fajne życie towarzyskie? Macie stary krąg znajomych (z czasów szkolnych, studiów) czy udaje się poznawać nowych ludzi??? Macie nowe pasje, polubiłyście życie w pojedynkę czy traktujecie to jako stan przejściowy? Nie mam kogo o to zapytać bo wszystkie przyjaciółki są szczęśliwie zakochane;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj Ala-a :) Mi póki co jest na razie dobrze, nie doskwiera mi samotność, cieszę się z tej swobody co mam i staram się jakoś wypełniać swój wolny czas. Ja również mam znajomych którzy założyli już swoje rodziny, mają dzieci i swoje życie przez co widuje się z nimi rzadko. Mam też kilku znajomych co są w związkach, ale jeszcze bez dzieci i ślubu i z nimi najczęściej gdzieś wychodzę na miasto, do klubu (są to głównie znajomości ze studiów ) Mi się zebrało teraz w święta na sentymenty, bo byłam odwiedzić rodzinę na wsi i tam wszystkie kuzynki po ślubie, kilka dzieci na koncie,więc powiem że przez chwilę im tego zazdrościłam, zazdrościłam im rodziny , ale po powrocie zaraz się pozbierałam :-) Ja odkąd jestem sama wróciłam do dawnej pasji jaką jest siatkówka, kiedyś jeździłam na mecze, największy kibic :-D i teraz również jak mam wolna chwilę to śmigam ze znajomymi czasami nawet 300 km na mecz :-D Już się nie mogę doczekać na Ligę Światową :-D Ogólnie mówiąc, to zaczęłam dużo podróżować, tzn. jeździć dużo na koncerty, festiwale, teraz w czerwcu będzie ich sporo w Wawie i Krakowie. Wróciłam do uprawiana sportu, biegam 4 razy w tygodniu, to mnie wprawia w bardzo dobry nastrój. Na pewno życie w pojedynkę do łatwych nie należy, nie każdy sobie radzi. Na razie u mnie jest ok., zobaczymy po dłuższym czasie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Girl0000
Hovaa świetnie :) serdecznie CI gratuluję podejścia. Ja na Święta dostałam sms z życzeniami, wiecie takiego co się przepisuje z neta i wysyła hurtowo do wszystkich, których ma się w kontaktach. Żenada. Kiedyś rozmawialiśmy o tym, że to takie "dla zachowania pozorów", bo wypada. Nieważne. Olałam. Chodzi o sam fakt...większą kulturę by chłopaczek pokazał nie odzywając się w ogóle. Ale cóż. To tylko potwierdza jego zakłamanie, małostkowość i dwulicowość. Tym bardziej, że zostawił mnie zaraz przed Świętami, a ja obecnie odwracam głowę jak go mijam. Widzę, że mądra z Ciebie kobita. Nie pchałaś się od razu w kolejny związek i nie zdecydowałaś się na metodę klina :). Podobno, niektórym to pomaga. Ja - podobnie jak Ty- uważam, ze trzeba się całkowicie oczyścić ze wszystkich emocji, na tym etapie już tylko chyba negatywnych. I tak oczyszczoną, wejść w coś nowego, zbudować coś lepszego, z Kimś lepszym :) Byle do wiosny, bo już hopla idzie dostać... Pozdrawiam Was Dziewczyny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Girl000 Tylko jak się oczyścić z tego co było? Czsem wydaje mi się ze juz jest dobrze, a czasem, że to jeszcze we mnie siedzi. A może czas, aby poszukac kogoś nie na zasadzie;ten albo żaden, tylko tak po prostu pogadac przy kawie, bez zadnych ozcekiwań, tak jak z kolegą. Kurcze, chce mi się wychodzić do ludzi, a nie czekać, aż mi wszystko minie. I tak się kisić w domu. Niekoniecznie chce wpadać zaraz w nowy związek, ale jakiś nowych facetów poznałabym.Ot tak, żeby czasem móc z kimś pogadać. (koleżanki juz mam).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Masarnika
Ja mysle ze czas najlepiej moze "oczyscic" nas z tego, co bylo. Sama tego procesu nie przyspieszysz. Szukanie na sile raczej nie ma sensu. A juz napewno nie myslenie "ten albo zaden". Nigdy do meskich znajomosci nie podchodzilam w ten sposob i nie bardzo rozumiem, jaki ono ma cel. Przeciez nie da sie byc z nikim na sile, ale rowniez nie da sie do konca zaplanowac swojego losu. Trzeba przyjac to, co nam on daje. Ja podobnie jak Wy, uciekam w sport, moze nie w takim natezeniu i ilosci, jak Hovaa, ale uwielbiam plywanie, do tego duzo przyjemnosci sprawia mi zumba. Niestety wiekszosc moich znajomych ma drugie polowki lub mezow, dzieci i rzadko udaje mi sie wyciagnac gdzies ktoras z "mam". Ostatnio myslalam troche nad tym, czy jestem juz tak w pelni "wyleczona". Mysle jednak ze bedzie mi bardzo ciezko komus zaufac. Po jazdach, jakie w ostatnich miesiacach przed rozstaniem zafundowal mi byly, czuje sie bardzo niepewnie, spadla moja samoocena i jestem nieufna czasami nawet w stosunku do przyjaciol. To chore, wiem, ale to jest silniejsze ode mnie. Nie wiem jak sobie z tym radzic :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej,Zgadzam sie ze na sile nie ma co szukac,ale jak tak bede siedziec i nic nie robic,to zaden krolewicz do drzwi nie zapuka ;)Pozatym tez zyje wlasnym zycie, czesto gdzies wychodze ze znajomymi.Wiekszosc jednak ma juz rodziny.Wiec ma inne problemy.Wszyscy mowia,ze jak przyjdzie czas ,to znajdzie sie odpowiednia osoba.Ale ja sadze,ze to nie dziala w stosunku do mnie. Nawet mojego bylego nie spotkalam ot tak,tylko na jednym z forow internetowych,na ktotym sie udzielalismy.Nie wiem,czy wpoadlibysmy na siebie na ulicy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ala_a
No właśnie, też się ostatnio nad tym zastanawiałam... Czy powinnam wierzyć w to, że mogę jeszcze kiedyś ot tak, bez poszukiwań, wysiłku i zaangażowania z mojej strony spotkać tę drugą połówkę? Przypadkowo, tak po prostu... Czas leci, wolnych (i normalnych:)) facetów coraz mniej dookoła. Niestety nie korzystam z portali randkowych i chyba nigdy nie będę, nie wierzę jakoś w tę formę zawierania bliższych znajomości, w tej kwestii jestem na nie. I coraz mniej wierzę, że nowa miłość sama do mnie przyjdzie:) Sama już nie wiem. Czasy studiów, kiedy poznawało się nowych ludzi na każdym kroku już dawno za mną. Dookoła same pary i małżeństwa. No i większość czasu spędzam w pracy:( A jak to u Was dziewczyny wygląda? Czy spotykacie przypadkowo, w codziennym życiu, pracy nowych intrygujących mężczyzn? Czy wolicie wziąć sprawy w swoje ręce i aktywnie szukać? (oczywiście o ile już jesteście gotowe na nowy związek albo przynajmniej nowe znajomości).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Masarnika
Widzisz, mi sie jakos tak szczesliwie w zyciu skladalo, ze w ostatnich latach dosc czesto spotykalam nowych facetow: w nowej pracy, zarowno wsrod pracownikow, jak i klientow, na roznych szkoleniach i wyjazdach, na wakacjach itd. U mnie to wlasnie dziala odwrotnie. W czasie studiow nie trafiali sie zbyt czesto "sensowni" goscie. Generalnie jednak obecnie chyba przewaza internet, jako forma poznawania drugich polowek. Wsrod moich znajomych jest kilka takich par. Ja sama nie szukam na sile, bo wtedy nic mi z takich poszukiwan nie wychodzi. Czas pokaze, jak ulozy sie moje zycie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sprawy sie maja nastepujaco: po zakonczeniu zwiazku,ho ho juz prawie 5 cy temu,mialam juZ rozne okresy.Uczucia wzbieraly i opadaly.Czasem bylo dobrze a czasem wpadalam w dol.Po jakims czasie desperacko szukalam kogos,bez skutku.Teraz koncze etap szukania prze neta.Masakra jakas,to nie na moje nerwy.Ostatnia randka,jaka mialam w zeszla niedziele zniechecila mnie totalnie do poszukiwan, Ale wiecie co?Poczulam,ze wlasciwie na teraz to ja nie chce wchodzic w zaden zwiazek.Jest mi dobrze samej.Zyje sobie pocichutku pomalutku.Sama mysl,ze mam kogos szukac,meczy mnie okrutnie.Tak wiec poki co to odpuszczam. Musi gdzies istniec osoba,dla mnie.Ale jescze widac nie ten czas abysmy sie spotkali. Trudno poczekam. Inna sprawa zaprzata moje mysli; gdzie tu pojechac na wakacje?Moze nad morze?A Wy gdzie spedzacie urlopy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hania -ania musiałaś się sama przekonać że na siłę nie warto szukać :-) daj sobie czas, a na pewno wszystko się jakoś ułoży. Ja w zeszłym roku chciałam jechać nawet sama na 2- 3 dni nad morze, ale tak wyszło że zgadałam się ze znajomą i razem pojechałyśmy na te kilka dni, w tym roku również planujemy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie tak a jak
Hej!Zostawił mnie facet. Przypadkowo znalazlam ten wątek i przeczytałam cały...hova zrobiłaś najwłaściwiej jak mozna, gdyby mężczyzna kochał naprawde i bardzo chciał to zrobiłby wszystko , zebyś była jego. Ja nie rozmaiam z nim dopiero kilka dni, wzial na razie torbę i kilka rzeczy, ale nie wiem czy wróci, ba ja się zastanawiam czy chce, dzięki temu watkowi wiele rzeczy analizuję, też bylam w związku w którym on ciagle chciał miec przewage nade mną, jak mówiłam o swoich potrzebach to mnie obrazał, ale oczywiście nigdy nie przepraszał, zawsze groził, ze to koniec, ze się wyprowadza, mieszkając rok wyprowadził się trzy razy:) za każdym razem właściwie o nic się wielkiego nie pokłócilismy, jest mi żle , ale postanowiłam pospotykać się z kolegą, nie warto tracić tak bez sensu zycia, marnować na płacz, nie chce być taki facet w porządku i pokazuje, ze własciwie nie jestem ta jedyną, to kij mu w oko, nie ten to inny. Facetom się wydaje niewiedomo co, bo pewnie wy też pierwsze wyciągalyście rekę po klotni, zabiegalyście i na wiele sie godzilyscie, ja uslyszalam ostatni, ze jak chce dostać kwiatki, to są w sklepie....ciągle w jego glosie byla tylko ironia i sarkazm, jak mowilam , ze coś mnie zabolalo co zrobil, tacy faceci to idioci i nie zaslugują na kobietę, ja chyba nie bede czekać, zle tez mi, ze nawet nie umie usiasc i porozmawiac, albo poprostu powiedzieć przykro nie wyszlo i tyle, najlepiej poprostu się wyprowadzić i dobrze, bede taka jak Ty Hova:) wole spotkać się z facetem ktory okaze mi zainteresowanie, pojdzie ze mna na spacer, a nie bedzie udawał w domu że mnie nie ma i na prosbę romowy czy przytulenia bede slyszala nie mam takiej potrzeby. Dlatego dzięki, że tu znalazlam ten watek...u mnie pewnie tez się nie odezwie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie tak a jak najgorzej jest zrobić ten pierwszy krok, podjąć tą decyzję o definitywnym rozstaniu i tkwić w niej do końca, bo po drodze pojawia się wiele przeszkód i pokus ażeby spróbować jeszcze raz, wybaczyć. Nie jest łatwo. Powiem Ci, że jeśli się jest z facetem , który się wyprowadza w ciągu roku 3 razy, to trzeba się zastanowić czy z taką osobą będziemy mieli zapewnione poczucie bezpieczeństwa. Wyprowadzka jest najłatwiejszą i chyba najgorszą formą ucieczki od problemów, od ich rozwiązania. Autorko, życzę Ci samych mądrych i trafnych decyzji, zrób tak żebyś Ty czuła się dobrze, pomyśl o sobie i o swoich potrzebach. Cieszę się, że komuś to forum pomorze w jakiś sposób, może osoby które to czytają i żyją / żyły w podobnych związkach widzą teraz nadzieję, że wcale tak nie musi być, że to od nich wiele zależy i widzą że da się żyć normalnie po tym wszystkim :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie tak a jak
Wiem, nie czuje się bezpieczna, chore to wprowadzać si e i wyprowadzać, kocham go , ale chyba nie mam siły czekać i czekać a on piotruś pan do 100 lat nie bedzie wiedzial czego chce, w moim mężczyznie o wszystko była taka niezrozumiała agresja tzn. cokolwiek powiedziałam , zrobiła , to była moja wina , a jak mowiłam, ze mnie zaniedbuje, to twierdził , ze wymyslam, porazka, nie chce tak życ, mam totalny metlik w glowei, bo z drugiej strony wierze, ze się moze on zmieni , ze dostrzeze ze cos robi zle, ale na szczescie jest to forum, bede je czytać wciąz i może sie wylecze z tego idioty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie tak a jak z tego co piszesz to on nie potrafi się przyznać do błędu,chyba nie potrafi wydobyć z siebie magicznego słowa "przepraszam nawaliłem" , widzę że za wszystko co złe, to Ciebie obwinia, teraz się nie odzywa bo pewnie czeka aż Ty to zrobisz i pewnie czeka aż zaczniesz błagać żeby wrócił z powrotem, proszę nie rób tego. Myślę, ze jak on zobaczy, że z Twojej strony jest cisza to sam się odezwie. Zobaczysz. Tak chyba jest w 99 % przypadkach. U mnie wtedy też tak było. Ja bardzo długo usprawiedliwiałam swojego byłego, ciągle wierzyłam że się zmieni, bo przecież mnie kocha. No i co z tego wyszło? nie zmienił się, poprawa zawsze trwała tylko chwilę, potem było już tylko gorzej. U mnie minie zaraz rok od rozstania i powiem Ci że do tej pory było ok, ale od jakiegoś tygodnia częściej o nim pomyślę i zaczyna robić mi się smutno, zastanawiam się jak żyje. Myślę że jest to spowodowane tym, że zbliża się data rozstania. Kto by pomyślał, ze to tak szybko minie. Rok temu chciałam przerwać studia i nie dokończyć pisania pracy magisterskiej, bo myślałam że nie dam rady, świat mi się zawalił, a teraz.... pracę złożyłam w zeszłym tygodniu w dziekanacie i obrona pewnie będzie w maju. Jestem z tego dumna że się nie poddałam i nie załamałam. Jak widać czasami potrzeba więcej czasu by dojść do czegoś. Życzę Ci samych trafnych decyzji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Girl0000
nie tak a jak przeczytałam Twoje wpisy. Jeżeli miałabym coś doradzić: powtórzę za Hovą - nie odzywaj się do niego. Niech on sobie sytuację przetrawi. Wyprowadził się po raz kolejny, będzie chciał naprawić - da znać. Ale też powinnaś ustalić sobie jakiś czas na to - tzn. moment do kiedy będziesz w stanie mu wybaczyć (i czy w ogóle?). To już musisz sobie odp. sama. A później, nie skorzysta - nie ma zmiłuj. Czytając Twój wpis rzuciły mi się w oczy te kwiatki. Widzisz moja droga, jak facet mówi "idź sobie do sklepu po kwiatki" to nie wróży nic dobrego. Przykład z mojego "podwórka": kwiatki dostawałam i to na walentynki może przez pierwsze dwa, trzy lata znajomości, a no i na imieniny, czy urodziny. I to nawet nie bukiet, tylko pojedyncze badylki. Potem to już dostawałam....takie doniczkowe ze dwa lata, a w kolejnych latach w ogóle. Mało tego, nawet oświadczył się bez kwiatów, w domu, w dresach....; a wiesz co usłyszałam w ostatnich miesiącach znajomości, jak poprosiłam o zrobienie herbaty? Wiesz, gdzie jest czajnik. A byłam u niego gościem i jak on był moim - nigdy w życiu mu tak nie powiedziałam. To takie nawiązanie do Twojego wpisu - może przydługie, ale pokazuje pewną zależność. Trzymaj się i bądź twarda. Niestety na początku jest ciężko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej hej co u Was ciekawego?Bo ja ostatnio jestem zajęta planowaniem urlopu.W tym roku biorę około polowy czerwca.Ruszam na północ zwiedzać okolice Gangu Olsena:-) Dni coraz dłuższe,cieplejsze,co naprawa optymizmem.A co słychać u założycielki tematu?To juz chyba rok minie niedługo?Hovaa,jak go oceniasz z perspektywy czasu?A może w ogóle juz nie czujesz potrzeby wspominania?No i co u Masarniki i Girl000?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Masarnika
Hej Dziewczyny. Zagladacie tu jeszcze?? Co u Was? U mnie bedzie zaraz 7 miesiecy od rozstania i powiem Wam, ze czuje sie juz praktycznie "wyleczona" z milosci do bylego. Ostatnio mocno wciagnela mnie praca, zaczynam szkolenia do nastepnego awansu, pogoda ogolnie dopisuje wiec czesciej spotykam sie ze znajomymi, robimy wycieczki, grille, chodzimy na spacery i zycie dalej sie toczy. O bylym mysle juz bardzo rzadko, a jesli nawet mi sie zdarzy, to jest to takie myslenie obojetne, bez emocji. Choc bardzo go kochalam i przez wiekszosc czasu bylo mi z nim dobrze, on nie potrafil uszanowac moich pragnien i potrzeb i tak naprawde tylko on na tym stracil. Z tego co wiem, ma swiadomosc, jak wiele stracil. Jednoczesnie jednak jego milosc do mnie nie byla na tyle duza, zeby zatrzymac mnie przy sobie, albo zeby chociaz zawalczyc o nas. I wlasnie dlatego nie warto za nim plakac. Wiem ze ja bede jeszcze kiedys szczesliwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej hej !!! widzę że zaszły małe zmiany w kafeterii :D w sumie to dawno tu nie zaglądałam. Dziewczyny super że się Wam tak wszystko poukładało i że idziecie naprzód i żyjecie w pełni :) Jak widać można żyć bez faceta, teraz jak na to patrzę, to stwierdzam że byłam mocno od byłego uzależniona, był to toksyczny związek. I w sumie cieszę się że stało się tak jak się stało. Teraz na nowo dostrzegam życie i korzystam z niego jak ja chcę. Hania -Ania, zwiedzaj i poznawaj nowych ludzi, dobrze że nie zamykasz się w 4 ścianach tylko jesteś aktywna :D Ja też korzystam z wolności. W miniony weekend była Warszawa, teraz znowu mnie czeka wyjazd w weekend do Krakowa i Łodzi :D ogólnie u mnie dużo się dzieje tak jak u Ciebie Masarnika. Praca, spotkania ze znajomymi, wypady na koncerty, a za chwile zacznie się Liga Światowa i kolejne wyjazdy :D A poza tym w końcu się obroniłam :D O byłym czasami pomyślę, czasami mi się jeszcze śni, ale to dla mnie nie ma już najmniejszego znaczenia. Nie interesuje mnie już jego osoba i mam nadzieję że już nigdy nie będzie nam dane się spotkać, gdziekolwiek choćby na ulicy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
i tak go chcesz , sny o tym mówią

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Część dziewczyny. Ja jestem jeszcze taka pol na pol.Czasem miewam'cofki',jeśli wiecie co mam na myśli.Poza tym nie nudze się,ciągle cos robię i to nie na sile,ale faktycznie się dzieje. Życiu uczuciowemu muszę dac odpocząć.Poznała:m ostatnio paru facetów,ale albo totalne niewypaly,albo nawet fajni,ale chyba jeszcze dla mnie za wcześnie,bo nie umialabym się teraz jeszcze zaangażować.Ale tak trochę odpuscilam od jakiegoś czasu.Do desperacji mi daleko. U mnie mija juz pol roku.Czy inaczej patrzę na pewne sprawy?Pewnie,ze tak.Jak to mowia,mądry Polak po szkodzie. Teraz się dziwie,jak mogłam być tak pozbawiona asertywności i dawać się tak traktować.Widzę tez,jakie ja sama popelnialam błędy będąc w tym związku.Bo każdy je popełnia. I doszlam do jeszcze jednego wniosku,mianowicie,ze ten związek był po to,ze musiałam się czegoś nauczyć,żeby na przyszłość mieć pewna bazę.Musiałam go spotkać,aby wyciągnąć naukę .Jak to mówią,nic nie dzieje się bez przyczyny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Gość" daruj sobie :-D no ale skoro wiesz lepiej niż ja:-D Hania- Ania U Ciebie minęło mniej czasu niż np u mnie, więc te cofki są normalne, a z czasem będą pojawiać się coraz rzadziej aż w końcu znikną. Tak samo tyczy się to związków, widocznie jeszcze dla Ciebie nie nadszedł ten czas by ponownie się z kimś związać, zapewne dla Ciebie za mało czasu upłynęło i po prostu nie jesteś gotowa. Ale tak jak pisałam, daj sobie więcej czasu, na wszystko przyjdzie pora. Zgadzam się z Tobą, że nic się nie dzieje bez przyczyny. Również uważam, że rzeczy czy pojawiający się w naszym życiu ludzie są po to by odegrać jakąś w nim rolę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Girl0000
Cześć Dziewczyny nawiązując do Waszych przemyśleń: w moim chłopak, któremu poświeciłam odegrał przede wszystkim taką rolę, że mi zmarnował sporo lat życia, a zostawił w momencie, gdy przyszło zakładać rodzinę...., także, ja przede wszystkim czuję, że ten czas, który mu poświęcałam zdał się na nic. Faktycznie, inaczej teraz oceniam ludzi (mówię tutaj o facetach). Wiem kogo potrzebuję, a kogo nie chcę. To jest plus, że jak się przez takie coś przejdzie (a ktoś, kto tego w życiu nie doświadczył tego niestety nie zrozumie), człowiek robi się twardszy i ostrożniejszy. I musze Wam powiedzieć, że jak słucham koleżanek, które mówią "mój narzeczony to to, tamto i sramto", widać, że polegają na nich bardziej, niż na sobie...to mnie podnosi. Przypomina mi się moja postawa wobec narzeczonego sprzed rozejścia: też ufałam, też byłam pewna, ufałam, bo chciał żeby ufać....Ale takie doświadczenie, jak porzucenie ad-hoc, bez wyraźnych powodów bardzo uczy samoświadomości i tego, że w życiu to my tworzymy sobie fundamenty, nie ktoś. I warto czasami przeanalizować zachowania i postawę faceta: ja niestety za późno zobaczyłam, że trafiłam na jedynaka egoistę u wygodnisia. I muszę Wam się przyznać do wniosku generalnego: na dłuższą metę nie byłabym z nim szczęśliwa, a to dlatego, że kobieta potrzebuje przede wszystkim bezpieczeństwa, stabilizacji , komfortu psychicznego i poczucia oparcia (bynajmniej nie finansowego, przynajmniej nie ja). Wnioski są. Kontakt zerwany. Trzeba iść dalej :).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Masarnika
Hovaa gratulacje z powodu obrony :-) a jednak sie udalo!!!! Super! Ja tez nie mam juz wlasciwie zadnych cofek ani zadnych uczuc w stosunku do bylego. Rowniez, tak jak Ty, nie chcialabym go nigdy wiecej spotkac. Moje zycie osobiste, towarzyskie daje mi w tej chwili naprawde sporo rozrywki, radosci i satysfakcji ;-) a poza tym u mnie to "leczenie sie" z uczuc do bylego zaczelo sie juz tak naprawde po pierwszym rozstaniu pod koniec lipca 2012, przebiegalo jakby "dwufazowo" i chyba dlatego teraz tak szybko sobie poradzilam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kładkazakładka
Zaglądasz tu jeszcze czasem hoova? Co u Ciebie słychac? Pytam, bo wciągnęłam się w Twoją historię:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×