Pomogłem samotnej matce i teraz wszyscy traktują mnie jak ojca dziecka

Moja dawna koleżanka z liceum sama wychowuje swojego synka. Nie wiem dlaczego tak jest i nie wnikam. Kilka miesięcy temu dowiedziałem się przez inną koleżankę (straszną plotkarę), że Weronika ma długi i grozi jej eksmisja. Ja i Magda próbowaliśmy zorganizować jakąś pomoc dla niej, spotkanie klasowe i może zrzutkę, ale jakoś każdy był bez grosza. Mnie się całkiem nieźle powodzi, więc pożyczyłem Werce, jak mniemam bezzwrotnie, 9tys. na spłatę zadłużenia. I to był mój błąd. Całkiem niedawno jak byłem na jej osiedlu i chciałem zobaczyć jak sobie radzi to zaczepiła mnie jakaś stara baba i nakrzyczała że jestem popierdolonym chujem który własnym synem się nie interesuje. A jak czekałem na windę przy której rozmawiało dwóch starszych facetów i chciałem się włączyć w ich rozmowę to jeden z nich powiedział mi: "Paniee, Pan to jesteś nic nie wart. Kobietę z dzieckiem pan zostawiłeś. Wstyd" Każdej osobie próbuję tłumaczyć, że to nie ja jestem ojcem, ale po minach widać że mi nie wierzą. Głupio mi strasznie :( Damian