Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość kkkkkakkkkka

Wyjechać i go zostawić?...

Polecane posty

Gość kkkkkakkkkka

Z facetem jesteśmy razem 2 lata. Wszystko bylo dobrze do nowego roku kiedy uznał, że w życiu nie osiągnął nic o czym marzył wcześniej. Nic nie pomogło moje tłumaczenie, że ma inne rzecvzy, że nie można mieć wszystkiego i, że na wszystko ma czas jeszcze. Zaczął mnie odpychać. Od 2 miesięcy praktycznie się nie widujemy, stworzył dookoła siebie mur, któego nie umiem przebić... Jestem przy nim, ale bardzo mnie rani. Od 2 miesięcy nie umiem się pozbierać, non stop płaczę, nie umiem się z tym pogodzić, że on jest, ale jakby go nie było. Koleżanka mówi- przyjedź do mnie, zostań, znajdź tutaj pracę. Coraz częściej myślę, żeby wyjechać do innego miasta, zostawić to, bo od 2 miesięcy jestem olewana, traktowana źle, a sama wypruwam sobie flaki... Kocham go bardzo, ale on tego nie docenia, może nawet nie odwzajemnia, żyje tylko swoimi niepowodzeniami. Ale czy ja powinnam marnować swoje życie, wypłakując się na śmierć? czy powinnam pojechać i zacząć żyć? Kocham go, nie chcę zostawiać, ale już chyba nie mam nawet nadziei na to, że cokolwiek się zmieni, naprawi, ale żyć bez niego nie umiem.... Nie w rodzinnym mieście...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Skoro nie umiesz w tym samym mieście to wyjedz, nie ma na o czekać. Widać z jego strony oś się wypaliło.Nie warto wyłakiwać sobie oczu bo pewnie i tak na nim to nie robi wrażenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jrrj
Wyjedź. Niech to będzie sprawdzian waszych uczuć. Co ma wisieć, nie utonie. Być moze po jakimś czasie on się otrząśnie, a być może nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jrrj
Nie pakuj się na siłę w niepewny związek. Lepiej teraz niż po slubie mieć takie odczucia, jakie opisałaś. Masz czas na zastanowienie, przemyslenie i ewentualną cofkę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kkkkkakkkkka
Mieliśmy plany na przyszłość, coś mu się pozmieniało, może coś wypaliło w stosunku do mnie... \Wiem, że jeśli miałby wrócić do mnie to tylko wtedy jeśli bym wyjechała, może by zatęsknił, zrozumiał co stracił... Ale boję się, że to raczzej będzie koniec. A jakoś nie umiem sobie tego wyobrazić... Tutaj wszystko przywołuje wspomnienia,wszystko przyprawia o łzy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rodddkka
Wyjedź... Wiem ze sie boisz że on nie zawalczy o Ciebie... Ale trudno, chyba lepiej żebyś wiedziała... ja też postawilam sprawe na ostrzu noża i niestety.... ale nie byłam aż tak wazna, nie walczył....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rodddkka
i też mieliśmy podobny staż zwiazku, wspólne plany... ale cóż... zdarza sie, że udzie sie rozstają pomimo, że było "idealnie"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kkkkkakkkkka
u nas nie było idealnie, zawsze mielismy jakies problemy, caly czas docieralismy się do siebie, wlaczyliśmy od początku, bo byliśmy silnymi osobami, z ciężkim dzieciństwem i wiele razem wywalczyliśmy, i aż nie mogę uwierzyć, że nagle, ot tak, po prostu się poddał

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rodddkka
moja droga, każdy ma jakieś problemy, i każdy sie dociera... ja do dzis nie moge uwierzyć ze sie poddał.... Po takim wspaniałym czasie..... też mijają 2 miesiące... kontakt mieliśmy ale sporadyczny, aktualnie nic... musisz przez to przejść.... Ty masz jeszcze szanse... zerwij z nim całkowicie kontakt, powiedz ze nie potrafisz kkochac za dwoje i odejdz z godnoscią...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kkkkkakkkkka
swoją godność i dumę zdeptałam w ciągu ostatnich 2 miesięcy, kiedy na tysiąc sposobów próbowałam mu udowodnić, że może być dobrze, że nie ma co się poddawać. Byłam żałosna, to wiem. Prawie go prosiłam, żeby kochał mnie dalej. Dlatego teraz tak ciężko zrobić krok naprzód.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jrrj
To naturalne, że boli, ale nie warto tracić dla faceta własnej godności, poniżać się i prosić. Oni potrafią to wykorzystać,a w efekcie zrobić partnerkę zerem, bo skoro ty sama nie masz własnej dumy, to niby dlaczego on ma ciebie szanować i zabiegać o względy. Wiem, co piszę. Weszlam w związek małżeński z kims takim. Przez długie lata żebralam o miłość, dziś nie potrafię spojrzeć na siebie w lustrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kkkkkakkkkka
najgorsze, ze fajny i wartosciowy facet z niego był, aż coś mu się nie zmieniło. no i to był pierwszy mój, poważny związek. dlatego teraz wszystko jest takie ciężkie. Boję się wyjechać,ale tutaj nie daję rady...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rodddkka
niestety musisz coś zrobić dla siebie... nie bedzie to łatwe, ale da ci siłe żeby dalej funkcjonować... jezeli bedziesz miała go na widoku, będziesz sama sie katowała... jak masz mozliwosć to wyjedź... taka moja rada... chyba ze wiesz ze bedziesz tam bez pracy, bez znajomych (którzy teraz są bardzo potrzebni) to bym sie zastanowiła... a co on na to wszystko?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kkkkkakkkkka Dziewczyno miłości nie wyprosisz i naprawdę nie poniżaj się i nie żebraj bo nie będzie cię szanował.To Twój pierwszy poważny związek więc masz tendencję na idealizowanie go to typowe.cyt"Ale czy ja powinnam marnować swoje życie, wypłakując się na śmierć? czy powinnam pojechać i zacząć żyć?"odnośnie pierwszego zdania NIE NIE POWINNAŚ ,drugie zdanie TAK.Ja bym tak zrobił .Uszczęśliwiaj przedewszystkim siebie ,partnera niejako przy okazji .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kkkkkakkkkka
miałabym wyjechać do koleżanki, pracę może jakąś znajdę, mam na razie oszczędności, więc stać mnie chociażby na 2 miesiące świętego spokoju i odsapnięcia. Przyjaciele spisali się na medal, niestety, w niczym nie pomogli, ze mną jest ciągle coraz gorzej mimo, że mijają już 2 miesiące tej całej sytuacji... Facet zignorował to, że chcę wyjechać. Chyba nie wierzy, że to zrobię. W ciągu tych 2 miesięcy miewał przebłyski uczucia, kilkudniowe, kiedy wydawało się, że wszystko zaczyna się odbudowywać, żeby za chwilę znowu runąć... Nie wiem, może jak zniknę zrozumie co stracił i coś się zmieni? choć nie robię sobie nadziei... Wiem, że mnie nie szanuje, że sama sobie na to zapracowałam, bo w ciągu 2 miesięcy zachowywałam się okropnie (za bardzo mi zależało), więc tym bardziej coś muszę zmienić. A w tym miejscu gdzie jestem... Może jak wyjadę, będę musiała poznać nowe miasto, znaleźć pracę, zajać się czymś nowym, poznam znajomych koleżanki, możę to pozwoli mi zapomnieć, bo na razie to ja tylko wegetuję...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×