Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

chodziarka

A ja CHODZĘ!

Polecane posty

Witam, zakładam wątek dla osób ,które ani nie biegają, ani nie uprawiają nordic walking, tylko powiedzmy trenują szybko chodząc, coś jak marszobieg lub chód sportowy. Czy są tu takie osoby? Napiszę parę słów o sobie: 176cm/ 88kg 114/95/104cm 35l. 2 dzieci, zapalenie tarczycy- choroba Hashimoto czyli w efekcie bardzo wolny metabolizm były sportowiec, zapuszczony ale z kondycją! Od 14kwietnia chodzę na trasach leśnych, duktach z utwardzonym piaskiem i chodnikach z kostką brukową. Częstotliwość średnia 4x w tygodniu, czas min45- maks. 60min w tempie dostosowanym do pulsu, tzn. nie doprowadzam do zadyszki. Do tego dieta rozsądna, znaczy woda 1l/dziennie, brak słodyczy, mniejsze porcje 4-5 razy dziennie, zero smażenia, sosów, ziemniaków, chleb 1 skibka dziennie tzn. 2 skibki co drugi dzień, ostatni lekki posiłek 2-3 godz. przed snem. dobra, nie będę sie rozpisywać dalej, mam nadzieję że odezwie sie ktos z podobnym problemem i sposobem na jego rozwiązanie. pozdrawiam chodziarka P.S. Tylko pliiiiis, nie wstawiajcie tego spamu reklamowego, bo jestem biedna i i tak nic nie kupię ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hejka! widzę ,że przyciągnęłam masę chodziarzy do współpisania ;) nic to, będę na razie sadzić coś w formie bloga. dzis chodziłam czwarty dzień pod rząd i trochę to odczułam, w sensie tego że już po 40 minutach skończyłam. zresztą późno juz było, wolę tak do 20ej zakończyć. Muszę poczytać czy ma jakieś znaczenie dla odchudzania pora treningu. Mój biorytm dzienny jest taki, że przed południem mogę zapomnieć o wysiłku, bo chyba bym zeszła na zawał. Najfajniej mi sie ćwiczy między 12-14 i między 18-20. poza tym mam nowy kłopot, bo kiedy się zapomnę zaczynam truchtać i podbiegać, a boje sie że mi to zaszkodzi. po miesiącu ćwiczeń, mięśnie złapały juzrytm i wydolność płuc też jest lepsza, ciało tak jakby chce biec. mam mnóstwo masy mięsniowej na sobie, wiec nie liczę na spektakularny spadek wagi w szybkim czasie,wazne żeby na zdjęciu zgrabniee wychodzić, a nie jak jakis kolos wśród drobnych ludzików. pozdrawiam chodziarka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wieche
Nie jestem fanka chodzenia ale wesprzeć mogę :). Każda aktywność jest dobra. O wagę się nie martw bo przecież nikt cię nie waży wzrokiem, ja też mam sporo mięśni bo ćwiczę tez siłowo i dzięki temu szybciej spadają centymetry przy innych aktywnościach, mimo że waga to tak nie koniecznie spada.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziś dało mi sie pochodzić piąty raz pod rząd! jeszcze takiej serii długiej nie miałam. I zero bóli stawowych, zero zakwasu, zadyszki, przeciążeń- sama przyjemność nowe spostrzeżenia: -już wiecej truchtam niz idę, a najfajniej jest kiedy wchodzę w taki chód płynacy- jak to nazywam, po prostu płynny ruch i dobre tempo. - trasę muszę sobie wydłużać podwójnymi, potrójnymi kółkami na niektórych odcinkach, bo dotychczasowy dystans zamiast 45-50, zajmuje mi niecałe 30 minut. - po 40 minutach treningu mam ochotę iść w stronę słońca i nigdy nie kończyć... dzieki za wsparcie wierche :) pozdrawiam 'chodziarka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam Ciebie chodziarko :) ja od jutra chcę zacząć biegać (na początku też zacznę od szybkich marszy, bo sportsmenką nie jestem :P) no i zaczynam się uczyć na rolkach ..... ciekawe co z tego wyjdzie :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hejka, to super! 3mam kciuki za Twoje jutro. u mnie rolki by chyba nie przeszły, jak staję na łyżwach zimą to po paru minutach masakra, z powodu nacisku zbyt duzego ciężaru na wąski punkt podparcia. umiem jeżdzić i kiedyś jeżdziłam, uwielbiam ten pęd i pokonywanie trasy z muchami na zębach ;) a powiedz coś wiecej o sobie, wstretny babsztylu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
OK., przeczytałam , co pisałaś w tamtym wątku i powiem, że też za cały sprzęt mam buty adidasa (nawet nie wiem, czy do biegania) to mi pasuje, że chód nic mnie nie kosztuje! rymnęło mi się, sorki :p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A dzisiaj dla odmiany miałam dzień dziecka i nie chodziłam. Po 5 dniach treningu, po prostu czułam, że dzis nie jest dzień na forsowanie się. Nie robie nic na siłę , taką mam zasadę. Robie sobie przerwę, aby zatęsknic za chodzeniem, żeby mi nie obrzydło i żeby sie nie przetrenować. Może śmiesznie to brzmi, ale słucham swojego ciała i zawsze mi to na dobre wychodziło. pozdrawiam chodziarka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja dzisiaj dla odmiany się przespacerowałam szybkim tempem + ćwiczenia. Ogólnie to wolę jeździć rowerem, ale dzisiaj mi się nie chciało go nawet wyciagać na taka pogodę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja biegałam, ale narazie przestałam.Chyba przeciążyłam stawy. Czy chód tez obciąża tak stawy jak bieganie, można bieganie zamienić na chód? Macie jakiś plan opracowany?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hejka! Nie jestem specjalistką ortopedii, po prostu na zdrowy rozum uznałam, że 20 kilo nadwagi to musi być za dużo na podrzucanie całego ciała i opadanie tego cieżaru na stawy. Sądzę, że u mniej nadliczbowo ważacej osoby, ale tkaiej która sie nie ruszała też na początku nastąpi przeciążenie, no ale nie będzie to miało konsekwencji grożnych, kwestia czasu i przyzwyczajenia, natomiast u grubasa to może zakończyć sie operacją kolana, to nie żarty. Chodząc również złapałam chwilowy ból kolan, który po dwudniowej przerwie i rozchodzeniu trzeciego dnia minął i nie powrócił. Zatem musisz poobserwować czy dalsze bieganie nie utwali bólu, bo jeśli on nie minie po kolejnych trzech treningach, to lepiej odpuścić, spróbować po przerwie a jeśli sie powtórzy to zasięgnać opinii lekarskiej lub kogos po AWF-ie. Z mojej perspektywy chodzenie mogę polecić, również dlatego, że jego efekty i brak wyczerpania po nim zachęciły mnie do dalszych planów. Co do planu właśnie, to nie ma rozpisanego, mogłabyś przybliżyć, o co chodzi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kajanowska Z tymi kolanami wszystko też zależy od tego czy masz silne nogi. Tacy zawodowi biegacze też mają masę do dźwigania tylko że mięśniową, a jakoś biegają. Ja nie biegam bo nie lubię biegać, ale powiedzmy że robię ćwiczenia które też obciążają kolana i rower też mi je obciąża ale raczej nie tak jak bieganie. Pracuj też nad mięśniami które uczestniczą w bieganiu żeby je wzmocnić. Najlepiej jak dbasz o kolana czy boli czy nie boli. Ćwicz najlepiej w ściągaczu na kolana albo jak nie masz to w ostateczności może być bandaż elastyczny ale na dłuższa metę to lepiej zakupić ściągacz. Ja na przykład ćwiczę w ściągaczu na jednym kolanie tym co mi bardziej doskwiera i staram się owijać je na noc czymś ciepłym i śpię tak. Sa też różne maści rozgrzewające na stawy. Warto też przez parę dni odpuścić ćwiczenie które obciążają to kolano, żeby odpoczęło i poćwiczyć coś innego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hejka, Wczoraj trenowałam po dwóch dniach przerwy, środa czwartek było masakrycznie zimno i czułam ,że jak pobiegnę to wrócę zaziębiona, ale już wczoraj cąłkiem miło bez takiego ostrego powietrza. 50 minut, pól truchtem pół marszobiegiem. Moja trasa jest urozmaicona, bo mam etap w lesie, dookoła stawku, po utwardzonym piaski, wzdłuż cichej uliczki i koncowe kółeczko po skwerku. Jak zaczynałam, to przeszłam cała okolicę, zwiedziłam wszelkie nieznane dotąd kąty, po to żeby zobaczyć , gdzie będzie najfajniej. Ale teraz już lubie tylko tą stałą trasę. Jest ciekawa, nie nudzi mnie, a poza tym mogę robi porównania i lepiej kontrolować trening. Wczoraj myslałam o tym, jak dobrze by bylo robić małe poranne przetarcie, a pod wieczór duży trening, ale to ze spokojem. I jeszcze taki śmieszny epizod z moją znajomą. Coś sie zgadałyśmy o tym że czasem wygląda sie na inną wagę niż się ma, więc ją zapytałam na ile ja wyglądam. To taka znajoma, co tylko prawdę między oczy wali, a ona powiedziała, że wyglądam na 78kg. Jak zaczęłam sie śmiać, to zwątpiła i pyta: a co, ważysz mniej? przesadziłam? Hihihi, przesadziła ale w odwrotna stronę, ważę 88kg. Tym niemniej ucieszyłam sie, że nie wyglądam na aż takiego słonika. pozdrawiam chodziarka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
chodziarka Wiesz że odkąd tu pisze to mnie zaciekawiło to chodzenie. Nie lubię za bardzo chodzić no ale chodzić czasem trzeba i lepiej to robić efektywnie. Mierzyłam sobie tętno po takim spacerze i mam na dosyć wysokim poziomie, bardziej mnie męczy niż rower czasami. Też wczoraj trochę pochodziłam. Wybrałam się rowerem nad takie stawy niedaleko mnie i połaziłam tam trochę i wróciłam z powrotem rowerem. Ile kilometrów robisz tak dziennie? Ja powiem że wczoraj na rowerze i podczas spaceru skupiałam się na spinaniu mięśni brzucha i na równych oddechach, zawsze staram się tak ćwiczyć i powiem że dzisiaj mam pod żebrami lekkie zakwasy. Ja miałam odkąd pamiętam dosyć zbita budowę i zawsze wyglądałam na sześćdziesiąt parę góra 70. Każdy się dziwi jak powiem ile faktycznie mam. Fajnie jest mieć taką figurę gdzie nie widać za dużo nadprogramowego balastu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hejka! wiecha, Ty zdaje się ćwiczysz gimnastykę, chętnie bym poćwiczyła trochę od czasu do czasu. Ja z kolei nie przepadam za gimnastykę, ale ostatnio odczuwam potrzebę porozciągania się trochę przed czy po chodzeniu. Dzisiaj chodziłam chyba najdłużej w swojej "karierze" chodziarskiej. Najpierw poszłam nad jezioro (ok.5-6 km), bo tam siedziała moja rodzinka. Wróciłam z nimi autem i po jakimś kwadransie znowu wyszłam na swoją stałą trasę. Razem chodzenie trwało 1h10minut. I jest tego efekt uboczny, dosyć spory apetyt. W sumie wchodzę też w okres przed miesiączką, a wtedy nie wiem jak wy, ale ja jem więcej, tak około 5 dni przed mi się zaczyna. Natomiast nie był to apetyt na nic słodkiego, ani mącznego, p oprostu większe porcje i częściej. kiedy ćwiczę najbardziej mam ochotę na białko, jesli mam przerwę to bierze mnie smak na słodycze i węglowodany. Na szczęście ostanio rzadko kiedy nie ćwiczę ;) W domu fajnie mnie wspierają, z pełnym zrozumieniem, że tego nie zjem, że kupuję więcej warzyw i wody mineralnej. Picie wody jest świetnym sposobem na ograniczenie apetytu, a nawodniony organizm, nie pobiera chyba aż tyle z pożywienia, bo nie szuka w tym wody i jest szybszy metabolizm (moje dziecinne tłumaczenie). Moim jedynym pomiarem jest czas, zamówiłam już u męża krokomierz z pulsometrem, ale to tak dla zabawy i jako bonus za moją systematyczność, bo radzę sobie bez tego. wieche, z tym napinaniem mięśni brzucha: nie zakłóca Ci to oddechu? Najwięcej obwodu zrzuciłam z bioder, z brzucha 5 cm i skrzydełka z pleców (wiecie o co mi chodzi ;) z biustu nic nie spadło i to mnie dziwi, może to kwestia braku ćwiczeń na górę, może podrzucisz mi link do jakiś zestawów lub porad? pozdrawiam chodziarka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie. gimnastyki nie ćwiczę, tylko bardziej siłowe ćwiczenia ogólnorozwojowe, ale od pewnego czasu staram się rozciągać po tym mocno. Pomyślałam sobie że może bym kiedyś szpagat zrobiła więc sie wprawiam. Ja najbardziej lubię ćwiczyć z hantlami, można nimi ćwiczyć każda partię ciała, ręce, klatkę piersiową, plecy, nawet nogi i brzuch jak użyje się ich jako dodatkowe obciążenie. A im lepsze mięśnie tym lepsze spalanie tłuszczu, dlatego też moja dieta nie jest tak bardzo redukcyjna. Ja przed miesiączką i w trakcie nie zauważyłam żebym jadła jakoś specjalnie więcej, ale miewam czasami takie napady że muszę zjeść danego dnia trochę więcej niż wynosi moja dzienna norma i jem wtedy więcej. Ale nie jest to zależne od miesiączki tylko bardziej od roweru, zazwyczaj sie zdarza w dni mocno rowerowe albo po nich, bo jak wsiadam na rower to robię te 20, 30 km, zależy jeszcze po jakim terenie. Ja też jak ćwiczę to mam ochotę na białko ale nie raz mi się zdarzało zwłaszcza też po takich rowerowych dniach że miałam ochotę na węglowodany, ale żadne czekolady czy ciastka po prostu cukier. Pije wtedy parę łyków takiego w miarę słodkiego soku z porzeczki albo z wiśni, domowej roboty. To jest takie inne odczucie głodu niż taki zwykły głód, bo czuję wtedy brak siły i energii i taki jakiś dyskomfort w głowie i w żołądku. Na słodycze to mam rzadko kiedy ochotę chociaż ich nie wyrzucam z diety. Uzupełniam magnez i chyba to od tego bo jak kiedys tego nie robiłam to mnie ciągnęło do jedzenia słodkiego. Ja wode piję ale nie z posiłkami tylko oddzielnie, lepiej sie pokarm trawi jak się soków trawiennych nie rozcieńcza wodą i innymi popijaczami. Napinanie mięśni można robić przy wciągnięciu brzucha a co za tym idzie przy wydechu. Ja przy tych moich siłowych ćwiczeniach się nauczyłam równomiernie oddychać i staram się spinać przy tym brzuch i ściągać pośladki i wprowadzam to oddychanie i spinanie do wielu zajęć. Na to trzeba trochę skupienia ale potem już naturalnie wchodzi w krew. U mnie najpierw chudną nogi i ręce, ale z brzucha i z bioder też już zleciało. Nie wiem dokładnie ile schudłam w tych nogach bo tak się składa że zmierzyłam najgrubsze miejsce w udzie na początku a z tego najgrubszego miejsca dopiero niedawno zaczęło spadać i zeszło ze 2 cm ale w tej chudszej części uda widzę spora różnicę która się po ciuchach daje odczuć. Co do chudnięcia biustu to mi akurat zeszło z tego miejsca też jakieś 2 cm ale nie z piersi tylko z obwodu. Spalanie tłuszczu nie jest miejscowe i nie ma to znaczenia czy wykonujesz ćwiczenia na górę żeby ci się coś spaliło. Jesli chodzi o linki to ja od jakiegoś tygodnia korzystam z zestawów Tamilee Webb http://chomikuj.pl/Remonty/FITNESS++i++KULTURYSTYKA/Tamilee+Webb Krótkie zestawy ale moim zdaniem dają popalić. Wcześniej starałam się sama układać jakieś ćwiczenia, czasami korzystałam z atlasu ćwiczeń sfd http://www.kulturystyka.pl/atlas/ tam są raczej ćwiczenia które sie wykonuje na siłowni ale do większości da się wykorzystać to co jest w domu, teraz poszukam może innych zestawów. Co do porad to uważam że warto się zaznajomić z tym artykułem http://www.sfd.pl/Odchudzanie_%C5%81opatologicznie,_czyli_odpowiedzi_na_najcz%C4%99%C5%9Bciej__zadawane_przez_kobiety-t585708.html rozwiewa wiele powszechnie panujących mitów związanych z odchudzaniem i z treningami. u mnie dzisiaj dzień odpoczynku, bo nogi mnie bolą, chociaż jeszcze nie wiem może wieczorem zrobię coś na ręce jakieś parę ćwiczeń.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hejka! Dziękuję wieche, mnóstwo wiedzy mi zalinkowałaś, super! Sadzę, że od trzeciego miesiąca chodzenia, czyli z początkiem lipca włączę sobie ćwiczenia z hantlami na ramiona. Szczególnie, że nie zawsze mam warunki, aby wyjść na godzinkę- dzieci i wyjazdy meża to trudne połączenie. Dzisiaj chodząc, znów powtarzałam sobie na początku mantrę, o której jeszcze tu nie pisałam. "Boże (tu wstawić można Los, Krisznę, Wielkiego Manitou, itp.), dziękuję, że mam dwie ręce, dwie nogi, a mój mózg pracuje prawidłowo i mogę chodzić, skakac, biegać, pływać, wszystko czego tylko zapragnę, jestem sprawnym człowiekiem, dziękuję i korzystam." Na tym dziś zakończę, wczoraj moja teściowa miała wylew.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przykro mi z powodu teściowej. Jeśli chodzi o ćwiczenia to powiem ci że warto mieć jakieś zestawy i jakąś odskocznię na wypadek jak nie masz czasu albo ochoty czegoś robić. Jak się robi ciągle jedno i to samo to człowiek może się znudzić i często szuka sobie wymówek, albo nie ma czasu. Ja w ten sposób zrezygnowałam z siłowni bo czasami mi się nie chciało iśc i potem przerwałam ćwiczenia bo już mi się nie chciało trzymać ciągłości. Teraz staram się jak mi się nie chce ćwiczyć to zrobić spacer albo jakiś mały zestaw, albo chociaż 2, 3 ćwiczenia na jakąs partię zrobić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziękuję wieche... Teraz mam taką fazę, że po pól dnia najchętniej bym spędzała w jakimś ruchu, ale zaczyna doskwierać mi brak wszechstronności. W zeszłym roku wiosłowałam raz na kajaku- to by było to, bo i ciekawe widoki i zmienność i wspaniałe ćwiczenia ramion. Tylko, ze sama sie boję wypłynąć, a w dwójkę z mężem nie mamy szans, ale coś sie pomyśli. Na razie będę ćwiczyła na ogródku, najchętniej jakieś silowe wymachy, gimnastyki po prostu nie znoszę, oprócz rozciągania, wolałabym te hantle. Dzisiaj rano się zmierzyłam, zważyłam 176 cm/87kg 114/94/108cm nie wiem skąd wtedy wzięłam te 104 cm w biodrach? Cieszę sie ,że mam wreszcie natchnienie na ruch, gdybym wiedziała że to da takie efekty i będzie tak przyjemne, to już dawno bym się za siebie wzięła. 3 lata mijają odkąd urodziłam dziecko. W pierwszym ważeniu w 2 mies.ciązy miałam 79kg, pod koniec ciązy 106kg, po porodzie i po roku karmienia piersią na żadanie zeszło do tragicznych 90 kg, po zimie 92-93kg, bylam zalamana i wpadłam w przygnębienie, w końcu sama się zdiagnozowałam szukając w Necie, że może to tarczyca. Okazało sie ze zapalenie tarczycy, czyli autoagresja mojego systemu odpornościowego na własną tarczyce- w efekcie niszczenie jej i w dalszym czasie zanik. Wzięłam wreszcie sztuczny, hormon tarczycowy i powoli, powoli zaczęłam stawać na nogi. Wtedy próbowałam diet, ale na ruch jeszcze nie miałam energii. A okazuje się ze dopiero połączenie ruchu z dietą daje efekt. Bardzo mi ulżyło, że mogę schudnąć, bo już nie widziałam dla siebie szansy, powrotu do przedwielorybich kształtów. pozdrawiam chodziarka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja parę lat temu też ważyłam blisko 90, niestety efekt nieregularnego jedzenia przez całe studia. Do puki był wf to jakoś ie trzymałam a później masakra. Postawiłam już na sobie kropkę bo ciągle jak się zabierałam za odchudzanie to na diecie wytrzymywałam góra tydzień a ćwiczenia? Wybierałam takie które przez wszystkich były polecane za najbardziej efektywne, czyli bieganie, cardio i oczywiście szybko się zniechęcałam, bo nie lubiłam tego. Potem przeszłam na dietę niełączenia na której mogłam jeść co chciałam tylko nie łączyć. Potem kumpel mnie namówił na siłownie, schudłam do 73kg i długo nie przytyłam po tym wiec jednak można. Ubieranie większości starych ciuchów nie sprawiało mi problemów. Teraz ostatnio niestety poszło mi w biodra. Ja preferuję głównie siłowe ćwiczenia i rozciąganie. Nie lubię jakichś pilatesów, biegania, pływam jak titanic, nie lubię jakichś aerobików po których dostaję zadyszki. Najlepiej lubię rower. Można powoli schudnąć tylko właśnie najlepiej małymi kroczkami żeby nie popaść w jojo i nie przytyc dwa razy szybciej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wczoraj siedziałam w pracy do wieczora, potem wpadłam jeszcze do teściowej do szpitala, w domu byłam dopiero około 21ej. Było tak duszno i byłam tak zmęczona, ze już nie poszłam. Zawału bym tylko dostała. Dzisiaj wieczorem sie wybiorę, mam nadzieję!, bo nic tak nie relaksuje, w takiej sytuacji jak wysiłek fizyczny. idę sobie, pachną kwitnące akacje, jedne na biało, drugie na różowo, upajający aromat z ukwieconych drzew... aż sie rozmarzyłam... :) Z artykułu, który mi zalinkowałaś uważam, że bardzo rozsądnie brzmią też te fragmenty o diecie. Zresztą Ty sama chyba stosujesz zbilansowaną dietę, bez głodzenia sie. Czy masz teraz prawidlową wagę? Muszę powiedzieć, ze wraz z ruchem mój organizm dopomina się kalorii ale zdrowych kalorii. Np dzis , jesteśmy tak zalatani, nie udało mi sie przygotować sałatki do pracy, chwyciłam czekoladę, zeby cokolwiek mieć,ale wcale mnie nie kusi I nie ciągnie do niej. Bardzo to fajne uczucie, bo jak wielu grubasów, miałam wczesniej duże ciśnienie na słodkie, też szczególnie przed okresem. Mam jogurt pitny , który wlewam do porcji otrębów owsianych i platków jęczmiennych, plus woda i jakoś dokulam sie do domu, potruchtam a potem zjem cos białkowego na wieczór. I tak jakoś załatam jedzeniowo ten nieprzygotowany dzień. Natomiast w normalnym trybie to zawsze szykuję sobie do pracy kubeł sałatki, właściwie surówki z serem fetą albo z wędliną i to niesamowicie mi smakuje na lunch. Żadnego głodu, żadnych smaków na słodycze. Rano węglowodany, w ciagu dnia miks węglowodanów i białek blizej wieczoru białka i woda, woda, woda. Ponieważ nie przepadam za smakiem wody w takiej ilości, to dorzucam do niej musujący magnes, multiwitaminę i wapń w kapsułkach (dostępne tanio w Biedronce), nie są słodzone cukrem, 0 kalorii a poprawiają smak wody i dostarczają mikroelementy. pozdrawiam chodziarka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ważę 75 kg i mam 173 cm wzrostu czyli mam tylko troszeczkę wyższe bmi niż to idealne, ale te 75 jest dopiero, w zasadzie dzisiaj się zważyłam wcześniej było troszkę więcej. Mam teraz tez dosyć proporcjonalne wymiary, ale walczę z tłuszczykiem nadal, bo mimo że proporcjonalne to nie znaczy że małe. Zaczynałam na początku marca to miałam w barkach 111 teraz jest jakieś 107, w talii miałam 88 teraz mam 83, brzuch w największym miejscu 109 a teraz 103 no i biodra było 110 teraz jest 107. w udach też mi zeszło ale mierzyłam tylko w najgrubszym miejscu tym czasem z całego uda mi zeszło co czuć po spodniach. Oczywiście dzięki ćwiczeniom mi się całe ciało ujędrniło i nawet jak gdzie niegdzie było tyle samo obwodów to się to lepiej komponowało. Tak. Staram się stosować dietę zbilansowaną, ale patrze przy tym tylko żeby dostarczyć odpowiednią ilośc białka, u mnie to jest teraz 112 g dziennie. Zazwyczaj i wychodzi mniej. Kalorii nie ograniczam ale właśnie staram się do na wieczór nie jeść węglowodanów, zazwyczaj nie jem pustych kalorii, ale czasami zrobię sobie odstępstwo od diety. No i jak wspomniałam dużo ćwiczę. Wodę można jeszcze doprawiać cytryną, też ma niezły smak, w sumie jak kto woli. Tez kiedyś piłam te magnezy ale mi to obrzydły trochę cytryna zresztą już też bo ile można pić to samo. Ja na przykład z moją mamą robimy soki owocowe i taki sok domowej roboty ma tyle cukru ile do niego wsypiesz. Czasem pije soki ale też w niedużych ilościach. Taki kupny to może miec dużo więcej nić czuć po smaku. Kiedyś przeliczałam wodę smakową i wyszło mi że na szklanke wody przypada 3 łyżeczki cukru, masakra jakaś a nawet tego nie czuć w tej szklance.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czesc dziewczyny! Wlasnie was odkrylam i bardzo sie ucieszylam, ze nie tylko ja tak bardzo lubie chodzic. Moje chodzenie zaczelo sie rok temu, w wakacje nie mialam takiej mozliwosci, jesienia znow zaczelam, ale musialam zaprzestac bo bardzo bolala mnie jedna stopa. Chcialam zaczac znow wiosna, ale skonczylo sie na wizycie u ortopedy i specjalnej wkladce do butow. Okazalo sie, ze robia mi sie haluksy i plaskostopie poprzeczne, a teraz jeszcze zapalenie rozcięgna podeszwowego. Mam 43 lata i nie mialam takich problemow az do momentu, kiedy zaczelam duzo chodzic. To znaczy zamiast spokojnych spacerkow z psem-dlugie (10-12 km) i bardzo szybkie marsze, a ze tereny u mnie gorzyste to rowniez bardzo meczece. Ale ja to uwielbiam, sam na sam z psem i przyroda, isc przez las, wzdluz rzeki, przez pola, a wszystkie zmartwienia zostaja gdzies tam....Teraz zrobilam sobie tydzien przestoju, tylko rower i troche pilates i hula hoop. Mam sporo do zrzucenia. Kocham moje wedrowanie. To wciaga i uzaleznia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hejka! wieche :) Millena :) Z Ciebie Millenia, to niezły łazik, dużo kilometrów deptasz, psiak to ma z Tobą królewskie życie. Wieche, dążę do takiej wagi jak Ty masz, ale nie spinam sie, bo z moją zniszczoną tarczycą to może być róznie, więc postanowiłam nastawiać się na wygląd, żeby ciało było sprężyste i kształtne. Okropny mam ten tydzień, jeśli chodzi o fitness, to też. Chodzę w kratkę, czego bardzo nie lubię. najlepiej czuję się, kiedy chodzę 3-4 dni pod rząd i potem 1 dzień przerwy z jakąś inną aktywnością (co w praktyce oznacza odkurzacz i mopa, lub bieganie za młodszym po placu zabaw). A tak jeden dzień chodzić, drugi nie móc sie wyrwać to mnie dołuje. I tak jestem zdołowana, bo zdaje się, że mama męża nie odzyska sprawności ruchowej jeszcze jakiś czas (jest nadzieja, że kiedyś ubytki po udarze się cofną, ale nikt nie wie ile to potrwa i czy w ogóle) zatem będziemy sie nią zajmować my, tzn. że trochę mi sie w życiu poprzestawia i będzie to totalna rewolucja. Wczoraj wciągnęłam z tego tytułu pół pudełka lodów bakaliowych WIECZOREM! Nie miałam na nie ochoty, ale mąż wyjechał, siedziałam sama i kombinowałam , co dalej zrobimy i z tego przygnębienia zżarłam zupełnie machinalnie te lody. Nie mam wyrzutów sumienia, bo to jedyne słodycze, jakie jadłam od tygodnia, tydzień temu jadłam małą porcję lodów, ale raczej tego nie powtórzę. :) Dziś wieczorem idę, a w weekend obiecałam sobie przswoić kilka ćwiczeń z hantlami. pozdrawiam chodziarka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wczoraj nawet nie zaglądałam bo jakieś choróbsko mnie dopadło, na szczęście u mnie to góra dwa dni i jest już po chorobie. Jutro mam nadzieję będę śmigać rowerem bo się umówiłam już półtora tygodnia temu z siostrą i nie odpuszczę sobie tego. Najwyżej się ubiorę na cebulę jak będzie bardzo wiało. MILLENAX Moi bracia cioteczni kiedyś tak łazili z psem babci że już pies uciekał jak ktokolwiek przychodził ze smyczą do niego :D. Chyba chodzili z tym psem, bo to był taki ładny duży wilczur co się do wszystkich przymilał i przyciągał koleżanki :D. Chodziarka ja kiedyś ważyłam tyle co ty, potem mi jakoś zeszło do 84 kg i wtedy zaczęłam sie odchudzać. Po diecie i ćwiczeniach było parę dni że miałam już szóstkę z przodu. Tyle że ja nie stosowałam diety i ćwiczeń równocześnie. Najpierw schudłam na diecie niełączenia, potem przez ćwiczenia, ale jak już ćwiczyłam to dieta poszła w odstawkę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ważyłam około 65 kg 10 lat temu, po rozstaniu z big love, kompletnie nie jadłam, a dodatkowo 4 razy w tygodniu pieszo drałowałam do autobusu i z autobusu jakieś 8km. Stąd też mój pomysł, że te szybkie marsze stymulują odchudzanie. :) Źle wtedy wyglądałam, nie miałam miesiączki, cera padnięta, dziwny wieszak taki był ze mnie z wielką głową. Poza tym od tamtego czasu mój metabolizm sfiksował i głodówki nie robią na nim żadnego wrażenia, zaś na normalnej podaży kalorii tyje. Ale wiem to od niedawna, dlaczego pomimo nieobjadania się tak dużo ważę. pozdrawiam chodziarka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chodziarka normalka. Przez niezdrowe diety w tym głodówki to najłatwiej się doprowadzić do takiego stanu. Ja też nadprogramu nie zrobiłam przez obżarstwo. Można powiedzieć że teraz to sie obżeram będąc na diecie. Tak się dzieje bo jak się nie dostarcza posiłku to najpierw są spalane mięśnie, a organizm zaczyna magazynować tłuszcz ze wszystkiego co dostanie. Mój mąz je mniej niz ja ale nie regularnie a waży 110 Kg i wszyscy mówią że go dobrze karmię, to się już śmieję na takie komentarze, bo wiem że jest wręcz odwrotnie. Metabolizm najlepiej jest podciągnąć zwiększając co tydzień spożycie kalorii o 100 Kcal i ćwicząc przy tym. Tylko że tutaj trzeba się uzbroić w cierpliwość, bo to się wiąże chyba z ćwiczeniem na masę i może nawet ze wzrostem wagi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wieche, wszystko się zgadza u mnie, co piszesz. Po okresie załamania i depresji, gdzie zeszłam tak z wagą, nie rzuciłam sie na jedzenie, ale na pewno podaż kalorii wzrosła, stopniowo. Waga poszła niewiele i nie w brzuch, tyłek, tylko do normalnych kształtów czyli pewnie mięśnie. Potem poznałam swojego męża i nie ukrywam, że zaczął mnie dobrze karmić, żadnych niezdrowych rzeczy ale porcje większe i treściwsze. Tak jak pisałam, w drugim miesiącu ciąży ważylam 79 kg, to też wiązało sie z tym, że rok przed ciążą zmieniłam tryb życia, od życia w biegu na pracę biurową. Czy zapalenie tarczycy zaczęło mi sie w ciąży, to nie wiem, ale prawdopodobnie tak, w pracy kazali mi iść na L-kę i ciązę zakończyłam z 30kg-mową nadwagą. Uważam że to są poważne obciążenia dla organizmu, takie huśtawki i tłuszcz. Dałam sobie czas na wyrównanie hormonów, nie stosowalam już glodówek, a teraz nastawiam sie na zdrowe jedzenie i ruch. Moim cichym marzeniem jest sesja zdjęciowa na plaży naturystów, oczywiście sesja tylko prywatna, dla jednej pary oczu. pozdrawiam chodziarka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jednak cały zeszły tydzień miałam w kratkę, chodziłam tylko 4 razy, za to po godzince. W piątek i niedzielę przetruchtałam cały dystans, natomiast jest to tak wolny trucht, ze chyba jeszcze mogę nickiem chodziarka sie posługiwać ;) Spotkały mnie też dwie nieprzyjemne sytuacje. Jedna dołująco-motywująca, druga raczej śmieszna. W tej pierwszej zostałam wytypowana z całej karuzeli do tego by sie przesiąść i wyrównać obciażenie po każdej stronie karuzeli. Wkurzyłam sie tym strasznie, bo wchodząc na karuzelę z synkiem, od razu specjalnie wybrałm samolocik po przeciwnej stronie do tych, w których już siedzieli ludzie, żeby właśnie obciążyć karuzelę równo. Potem podosiadali sie ludzie z przodu i z tyłu, dociążyli tą stronę na której ja siedziałam, a obsługa podeszła do mnie, ze mam sie przesiąść. Było to gorzkie doświadczenie, stwierdziłam ,że pierwsza usiadłam, niech sie kto inny przesiądzie, ale gość z obsługi się uparł. Oddałabym bilet w innej sytuacji, ale nie mogłam tego zrobic synkowi i nie miałam manewru jak tylko na oczach wszystkich czekających robic przesiadkę. Upokarzające . Drugi incydent był podczas niedzielnego truchtania. Mijając jakąś grupę ludzi, usłyszałam komentarz rzucony do mnie: A tak szybciej, to nie łaska? Spojrzałam, a towarzystwo rozwalone na trawie, kobitki w średnim wieku i część sporo przy kości, szczególnie w partiach pupy, więc rzuciłam w odpowiedzi: A tak w ogóle sie ruszyć, to nie łaska? Takie fajne rzeczy spotykają ostatnio grubasa ciężko pracującego nad zrzuceniem tłuszczu. Ale co tam, nie przejmuję sie, robię swoje. pozdrawiam chodziarka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×