Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zloty krążek mi wcisną na rękę

Małżeństwo z (nie) rozsądku. Czy ktoś w takim trwa? Poradźcie.

Polecane posty

Gość zloty krążek mi wcisną na rękę

Miałam naście lat kiedy się zakochałam. Nie wiedziałam tylko ze to nie kolejna głupia miłostka a coś większego. Za szybko odpuściła nic nie wyszło. Byłam wściekła. Postanowiłam zrobić na złość całemu światu. Spotkałam chłopaka, w szybkim czasie zaszłam w ciążę, potem ślub. Wszystko na wariackich papierach bo dziecko w drodze. Lata minęły. Mam chyba w życiu więcej szczęścia niż rozsądku bo mąż okazał się wspaniałym człowiekiem i cudownym ojcem. Mamy kolejne pociechy, już nie takie całkiem małe. Problem polega tylko na tym że ja go nie kocham i nigdy nie kochałam. Czuje ogromne przywiązanie, wdzięczność, troskę, ale to nie miłość. Brakuje mi motylków w brzuchu kiedy na niego patrzę.Brakuje mi wszystkiego co czuje kiedy oglądam fotki tego drugiego. Ze ślicznego chłopaka zmienił się w cudownego meżczyznę. Nadal czuje to co wtedy. Gdy patrzę na męża tych uczuć brak. Jak mam się zakochać w swoim mężu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szparka sekretarka łał
Masz motylki w brzuchu jak patrzysz na nieswoejgo faceta? To dreszczyk emocji, bo ten facet to zakazany owoc. A miłośc do własnego męża, jak ją odkurzyć? Może zaprosić męża na randkę? Aha, i miłość to nie zawsze motylki w brzuchu, a na pewno nie po iluś latach razem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stokrota,
Ciesz sie z tego co masz,taki mąż to skarb a milosc ma rozne oblicza,czesto za "motylki w brzuchu " placi sie wysoka cene i potem bardzo sie zaluje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zloty krążek mi wcisną na rękę
Nie jak patrzę na nieswojego tylko na tego jednego konkretnego. Reszta mężczyzn u mnie większych emocji nie wywołuje. Problem w tym ze mój maż nigdy nie wywoływał żadnych emocji. Nawet mi się nie podoba. Jest zupełnie nie w moim typie. To miała być zemsta. Potrzebowałam byle kogo, pierwszego lepszego żeby tylko dopiec tamtemu żeby zobaczył że jestem fajna i dużo chłopaków chciałoby ze mną być. Myślenie godne pożałowania. Wiem o tym, ale musiałam dojrzeć żeby zrozumieć. Mój mąż mnie trochę odpycha. Jak dla mnie nie jest ładny, pociągający nic w tym rodzaju. Nawet jego zapach mnie drażni. Nie to ze się nie myje tylko taki naturalny zapach skóry. Pamiętam jak pachniał tamten, zapach męża mnie obrzydza. Tak jest ze wszystkim. Patrzę na niego i widzę kogoś kogo nie potrafię pokochać, kogo się brzydzę, a z drugiej strony jest dobry, tyle nas łączy powinnam go kochać bo na to zasłużył. Chciałabym się w nim zakochać, ale przez kilkanaście lat próbuje i nie potrafię. Jego reakcje są dla mnie dziwne. Nie zgrywamy się. Kiedy potrzebuje się przytulić on tego nie rozumie, kiedy mam dobry humor on ma zazwyczaj zły. Pasujemy do siebie jak pięść do nosa.Nie wiem co robić. To nie kryzys wieku średniego bo do tego mi jeszcze daleko, nie kryzys w małżeństwie tylko ciągnące się lata mojego cierpienia. Chce to skończyć a nie wiem jak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość skołowana młoda mężatka
Prześpij się z tamtym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zloty krążek mi wcisną na rękę
Myślałam nad tym, ale w żaden sposób nie rozwiąże to moim problemów. Będę tylko bardziej tęsknić. Nie widziałam go już od kilku lat mimo ze proponował spotkanie. Wcześniej często się widywaliśmy ale po takim spotkaniu nie mogłam wrócić do domu. Nie chciałam wracać i było mi tylko gorzej. Z bólem serca odrzucałam kolejne propozycje, nie odpisywałam na kolejne maile. W końce nasze rozmowy stały się bardzo sporadyczne raz, dwa razy do roku krotki mail z życzeniami na święta i wymiana uprzejmości pt co słychać. On też jest w związku.Nigdy nic między nami bliższego nie było tzn bliskości fizycznej bo napięcie jakie panowało miedzy nami było wręcz piorunujące. Starałam się za wszelką cenę cieszyć tym co mam i przestać myśleć o tamtym bo to nie ma żadnej przyszłości, ale nie potrafię. Ciągle czuje że zniszczyłam swoje życie i nie tylko swoje. Kiedy patrze na męża to mi go zwyczajnie żal. Tak bardzo chciałabym się w nim zakochać. Choć jeden raz poczuć to wszystko właśnie do niego. Jak to zrobić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pannannikt
Co mamy Ci radzić? Trafiłaś na wspaniałego faceta i dobrze Ci się żyje - to najwyzej zazdrościć można. Nie masz żadneh gwarancji, że tamten związek nie skonczylby sie zle, a milosc nie zniknęła po krótkim czasie. To tak jest, że te niespełnione milosci moga trwac calymi latami, bo nic ich nie rozmywa. Nie widzisz na co dzien wad tamtego faceta, zyjesz wspomnieniami, karmisz sie zludzeniami. Z tego co piszesz masz calkiem udany zwiazek, udane zycie - nie psuj tego. Nie warto. Tym bardziej ze - skoro nadal pamietasz o tamtym facecie, a on wtedy o Ciebie nie walczył, skoro bylas wsciekla (to najpewniej olał)... - to przemawia za tym, ze to wszystko w Twojej głowie. W małżeństwach z największej nawet miłości po kilku latach nie ma już nawet cienia motylków w brzuchu. Jedno na sto nadal trwa w stanie pięknego zakochania, reszta niestety rozbija się o codzienność. Ja wyszłam za mąż z wielkiej miłości. I było to raptem 3 lata temu, nie mamy dzieci. I nie ma już motylków w brzuchu. Kocham go, nie wyobrażam sobie życia bez niego, ale jest ciężko. Dzieli nas spora różnica wieku, do tego dochodzi kulturowa i społeczna. To też było małżenstwo z nierozsądku - wszyscy stukali się w głowę a ja ich nie słuchałam. Nie wspominam swoich poprzednich miłości, chociaż kiedy spotkałam faceta, ktoremu bardzo na mnie (kiedys) zalezalo serce mi waliło, oczy zaszly mi mgla, ledwo utrzymalam sie na nogach. I wtedy - 6 lat temu było tak samo. Reagowałam na tego faceta tak intensywnie, ze balam sie chocby zostac z nim sam na sam - zeby nie zrobic z siebie kompletnej idiotki. A on się starał, przychodził - póki nie zrozumial ze "nie jestem zainteresowana". Przypominam sobie wszystkie te chwile, kiedy (mąż) był przy mnie, kiedy było nam dobrze. I jest ich tak dużo, że nawet po kłótni ni potrafię milczeć zbyt długo. Nie wiem co mogłabym Ci poradzić... Ja - kiedy patrzę na to, jak porozpadały się cudze związki, albo jak wielkie miłości zmieniły się w koszmary to wiem, ze zrobie wszystko by utrzymac to malzenstwo. Może jestem zbyt tchórzem - nie wiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zloty krążek mi wcisną na rękę
Masz racje. Nie chcę psuć tego co mam nawet nie tyle dla siebie samej co dla reszty rodziny. Ale czuje się parszywie kiedy w nocy mąż się do mnie przytula i mówi ze mnie kocha a ja udaje że śpię bo co mam mu powiedzieć? Że ja go nie kocham? A przynajmniej nie tak jak powinnam. A tak bardzo chce go pokochać. Wczoraj długo nad tym rozmyślałam i postanowiłam zrobić wszystko żeby zobaczyć w mężu tego jedynego, ale nie mam pojęcia jak to zrobić bo ilekroć na niego patrzę widzę to samo- faceta którego bym umieściła na szarym końcu mojej listy jeśli miałabym ułożyć spis mężczyzn którzy w jakiś sposób na mnie działają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość skołowana młoda mężatka
Jak miłość nie było do tej pory to nadal nie będzie. Może musiałabyś go stracić żeby docenić, zrozumieć że jednak kochasz...?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zloty krążek mi wcisną na rękę
Myślałam wiele razy nad tym co bym czuła gdyby odszedł. Gdyby odszedł i wiedziałabym że będzie szczęśliwy z inną no i gdyby nie było dzieci to czułabym raczej ulgę. W naszej sytuacji to nie takie proste bo dzieci są z nim mocno zżyte. To nie tatuś weekendowy tylko ktoś kto po pracy bawi się z dziećmi, zabiera na wycieczki, gotuje dla nich obiad, pomaga w kąpieli, czyta bajki. Poświęca cały swoj czas. Skoczyłyby za tatą w ogień i on za nimi też. Ja też uwielbiam nasze dzieci więc ostatnią rzeczą jaką bym sobie życzyła to rozbicie naszej rodziny i oglądanie ich smutnych buzi. Ale zdaje sobie sprawę że wszystko co się dzieje dzieje się tylko i wyłącznie dla nich. Gdyby nie one to na pewno nie byłabym z mężem.Może on znalazłby kogoś lepszego, na kogo na pewno zasługuje, a ja nie wiem co by się ze mną działo. Pewnie próbowałabym jednak walczyć o tamten związek i za pewne by się udało. Więc może byłabym teraz szczęśliwa i spełniona nie tylko jako matka ale również jako żona.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pannannikt
A może za bardzo się starasz myśleć? Może powiedz mu wtedy coś, co nie jest nieprawdą, a może mieć podobne znaczenie - tak, żeby być w zgodzie z sobą i dać mu do zrozumienia, że jest dla Ciebie bardzo ważny? Takie "muszę go pokochać" to jak "muszę rano wstać z łóżka" albo "nie mogę zjeść kolejnego batonika". Ja pół roku temu byłam gotowa odejść. Kłóciliśmy się coraz częściej, on jakby nie zwracał na mnie uwagi, zawsze miał tysiąc ważniejszych spraw, a do tego wiecznie gadał o swoich koleżankach. Co do zdrady - jestem pewna, że by tego nie zrobił. Ale sam fakt, że na rozmowy z nimi (o ich problemach) miał czas, że znalazł go nawet na to by się o nich zastanawiać doprowadzał mnie do szaleństwa. I wtedy wyjechał za granicę. Znów się pokłóciliśmy - i to do tego stopnia, że nie byłam pewna, czy w ogóle wróci. A nawet jeśli wróci, to czy wróci do mnie. Nie było go dwa tygodnie... Już po kilku godzinach, po tym jak zatrzasnął za sobą drzwi zaczęłam płakać i wariować. I dostrzegać, że nie do końca było tak, jak to wszystko widziałam. Po kolejnych paru tygodniach znów było prawie jak przedtem, ale z tą różnicą, że już wiedziałam, że bez niego sobie nie poradzę (nie chodzi o względy finansowe). Ale doradzanie rozłąki... Na niektóre pary działa to jak powiew świeżości, dla innych jest jak gwóźdź do trumny, więc nie ryzykowałabym stwierdzenia, że wam może to pomóc. Może spróbujcie czegoś nowego w łóżku? Albo wyjdźcie gdzieś razem. Przecież to nie mógł być tak do końca przypadkowy facet - wtedy, kiedy go spotkałaś lata temu. Coś odróżniało go od innych i dlatego zdecydowałaś się na to, by zrobić światu na złość właśnie z nim. Może nie zdajesz sobie z tego sprawy a "to" ciągle gdzieś tam jest? Może to jakaś pozornie drobna rzecz bez znaczenia. Swojego męża też umieściłabym na szarym końcu mojej listy. Lubię wysokich mężczyzn - on jest niższy ode mnie. Lubię umięśnionych - a właściwie to sama mam większe bicepsy. Jeśli chodzi o charakter, to też skrajnie się różni od wszystkich, do których coś czułam. Ale jednak to z nim spędzam życie, bo takie drobne rzeczy sprawiają, że nie mam ochoty robić z kimkolwiek innym czegoś poza patrzeniem. Wiem, że pewnie nie pomogłam Ci tymi wynurzeniami - przepraszam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jesteś z mężem kilkanaście lat i jeśli przez ten czas go nie pokochałaś (jak twierdzisz) to na miłość nie ma szans. Oprócz miłości są inne uczucia świadczące o bliskości (przywiązanie, przyjaźń, szacunek etc.) Dzieci zostały poczęte ot tak sobie, z obowiązku(!) czy jakaś więź intymna istnieje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rammiii
autorko, napisz w jakich okolicznosciach rozstaliscie sie z bylym? byliscie w zwiazku?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Może on znalazłby kogoś lepszego, na kogo na pewno zasługuje, a ja nie wiem co by się ze mną działo. " Bzdura, mąż cie kocha i wiele razy ci to mówił, więc nie pisz, że znalazłby kogos lepszego "Pewnie próbowałabym jednak walczyć o tamten związek i za pewne by się udało. " Wątpię, jeśli do tej pory tego nie zrobiłaś, a tkwisz w związku z obecnym mężem i masz z nim dzieci. Przestań wracać do przeszłości, skup się na dniu dzisiejszym i zastanów sie, czego tak naprawdę chcesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zloty krążek mi wcisną na rękę
To był totalny przypadek ze to właśnie on. Po rozczarowaniu jakie przeżyłam kiedy dowiedziałam się ze tamten wyjeżdża na studia i nie będziemy się widywali wklepałam w internet ze spotkam się z kimś na spacer. Przyszedł mąż. Kiedy go wtedy zobaczyłam aż mnie zmroziło. Zarośnięty, ubrany jakby lustra w domu nie miał i zwyczajnie brzydki. Chciałam uciekać, ale byłam w takiej desperacji że stwierdziłam ze co mi tam jeden spacer. Nie mieliśmy o czym rozmawiać. On opowiadał o swoim hobby a ja udawałam ze słucham pisząc smsy do tamtego. To było nasze pierwsze spotkanie, na 2 zaszłam w ciążę. Dla mojego męża byłam pierwszą dziewczyną (o zgrozo). Pierwsza dziewczyna, pierwszy raz i dziecko. I oczywiście dowiedziałam się ze kocha mnie i dziecko i będzie pięknie. Resztę załatwili rodzice. W 4 miesiacu ciąży wzięłam ślub. Miałam nadzieję ze królewicz z moich snów się zjawi krzyknie nie i porwie mnie z przed ołtarza. Nie zjawił się. Potem urodziło się dziecko. Chyba pierwszy raz w życiu poczułam ze cokolwiek łączy mnie z mężem właśnie wtedy kiedy przytuliłam moje maleństwo (moje a tak do niego podobne). Szybko zdecydowaliśmy się na 2 dziecko żeby to pierwsze nie było samo i żeby odchować dzieci razem jak to się mówi. Los bywa zaskakujący bo zamiast jednego dostaliśmy dwa. Dzieci pojawiły się z takiego samego rozsądku lub nierozsądku z jakiego wzięliśmy ślub. Nie były owocem miłości a zaplanowania ze tak będzie dla nich lepiej. Lata mijają dzieci rosną. Niby jest wszystko jak powinno a ja wiem ze nie jest. We mnie jest jakiś opór i nie potrafię go pokonać. Mamy z sobą wiele dobrych chwil narodziny dzieci, ich urodziny, pierwsze słowa,, pierwsze kroczki. Nie mamy żadnych chwil tylko we dwoje które moglibyśmy wspominać. Sex sporadycznie raczej dla samej potrzeby sexu niż dla bliskości właśnie z tą osobą. Nie powiem ze jest źle bo bym skłamała, ale myślę, ze dużo zawdzięczam mojej wyobraźni podczas tych zbliżeń. Łączą nas dzieci, rachunki i wspólny adres, kilka kredytów, zupa jarzynowa i zdjęcia z wakacji na wsi. I chyba nic więcej. Przynajmniej z mojej strony bo jeśli o niego chodzi to mam wrażenie ze na prawdę mnie kocha.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rammiii
czy "ten wielka milosc" cos do Ciebie czuje? Powiedzial ci o tym?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zloty krążek mi wcisną na rękę
Nie powiedział. Nie wiem czy coś czuje. Powodem dla którego nic miedzy nami nie wyszło było to ze według niego byłam za dziecinna na związek. Wtedy tupałam nóżką, ale miał racje. Byłam okropnie dziecinna co widać po moim postępowaniu. On jest odemnie kilka lat starszy. Ja dopiero zaczynałam studia a on wybierał się na podyplomowe. Myślę, ze szukał kogoś na poważnie a nie dziecka. Bo mimo tego ze byłam pełnoletnia to jednak byłam dzieckiem. Kiedy spotykaliśmy się później, jako znajomi, to usłyszałam tylko ze gdybym wtedy kilka lat wcześniej była taka jak teraz to wszystko na pewno potoczyłoby się inaczej. Macierzyństwo na prawdę uczy życia. W 9 miesięcy z dziewczynki stałam się kobietą i boleśnie odczulam swoją wcześniejszą głupotę i lekkomyślność, nieodpowiedzialność. W zasadzie caly czas za swoje błędy płacę w pewnym sensie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przerażająco smutne wyznanie. Co cię skłoniło do obecnych przemyśleń - wyrzuty sumienia, że stale okłamujesz męża, kontakt z dawną miłością, coś jeszcze?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 12654218
na drugim spotkaniu zaszlas w ciaze????? przeciez on nawet wcale ci sie nie podobal!!!! rzeczywiscie teraz placisz za glupote :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czego oczekujesz? Rad jak spróbować "pokochać " męża, czy chcesz się tylko wygadać? Może rozważasz rozstanie? Nie sądzisz, że ktoś cię tu pogłaszcze po główce :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 12654218
a z reszta to chybo to prowo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Odnoszę wrażenie, że nadal jesteś niedojrzała, bo trafiłaś na wspaniałego i odpowiedzialnego faceta i zbyt mało dostałaś od życia po tyłku. Miałaś więcej szczęścia niż rozumu - tu się zgodzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zloty krążek mi wcisną na rękę
Myślę o tym od samego początku. Wczoraj była kolejna taka noc kiedy mąż potrzebował mnie, chciał się przytulić, usłyszałam ze mnie kocha. Potem patrzyłam jak śpi i coś we mnie pękło. Długo płakałam i wiem ze na prawdę chce coś w sobie zmienić, chce go pokochać. Nie mam oporów przed przytulaniem się do niego tylko te jego słowa o miłości tak bardzo mnie bolą.Bo sprawiają ze czuję się podle. Druga rzecz to ze ostatnio od kilku moich znajomych usłyszałam mimochodem ze ja to muszę być szczęśliwa bo mam tak przystojnego męża który mnie kocha. Gdyby była to jedna pomyślałabym ze zwariowała, ale to kilka zupełnie nie związanych z sobą kobiet. Już wcześniej kilka razy usłyszałam o tym ze mój mąż jest przystojny. Kiedyś byliśmy na pokazie w którym on startował (takie jego hobby) i jedna z przechodzących dziewczyn zaczęła się nim zachwycać do swojej koleżanki. Nie miały pojęcia ze jestem jego żoną. I na prawdę głęboko zastanawiam się co one w nim widzą i dlaczego ja tego nie widzę?! Skoro podoba się innym kobietom to znaczy ze chyba nie jest taki zły jak ja go odbieram wiec może jest szansa żebym też dostrzegła w nim to co widza inne?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"nie kryzys w małżeństwie tylko ciągnące się lata mojego cierpienia. Chce to skończyć a nie wiem jak." przez kilkanaście lat sypiasz z mężczyzną, który Cie brzydzi i myślisz, że nagle będziesz potrafiła się w nim zakochać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobrze kombinujesz. Po prostu nie doceniasz tego co masz. Przede wszystkim wyrzuć wszystkie zdjęcia swojej niespełnionej miłości, przestań myśleć o przeszłości i rozkminiać, co by było gdyby a uważniej przyjrzyj się człowiekowi, z którym dzielisz życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zloty krążek mi wcisną na rękę
No właśnie tak sobie pomyślałam. Że może ktoś miał podobnie i zna jakiś sposób poradzi co mogę zrobić żeby wszystkie uczucia i odczucia które przychodzą kiedy myślę o tamtym pojawiały się w moich relacjach z mężem. Ale widocznie to nierealne. Szkoda. Rozstania z mężem nie rozważam. Gdybałam o tym owszem ale nie zdecydowałabym się na taki krok.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość truytssq
a jakby nagle maz ja zostawil, to od razu by sie w nim zakochala :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"ale nie zdecydowałabym się na taki krok." tak wybrałaś, tak masz, a jakaś mądrość chińska naucza, ze kiedy masz wybrać między porozumieniem, a pożądaniem, wybierz to drugie, bo na starość ważniejsza rozmowa. jeszcze trochę i będziesz miła do tych konwersacji jesieni życia z górki ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przejęzyczenie - wg mędrca ze wschodu wybrać trzeba to pierwsze, czyli porozumienie i rozmowę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×