Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zroz56oaczona

Jestem zalamana, nie wiem co robić kryzys w związku po pojawieniu się dziecka.

Polecane posty

Gość zroz56oaczona

jestem tak zalamana ze zupelnie nie wiem co robic:( dziecko ma zaledwie 5 miesiacy a w moim zwiazku jest tragicznie. ciagly brak kasy na wszystko, dziecko wywrociło wszystko do góry nogami, zero seksu, mój facet stał się dla mnie opryskliwy chamski;/ juz dłużej nie potrafie tego zniesc;/ rozwazam wyprowadzke do mamy na jakis czas ale czy to cokolwiek moze dac??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jcpenny
istnieje fałszywy pogląd ze dziecko cementuje związek. Kolejny przykład ze tak nie jest. U mnie też tak było. Byliśmy po prostu zmęczeni i okruszek na podłodze przyrastał do rangi problemu, obwiniania się za nieporządek... Musicie to przetrwać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zroz56oaczona
u nas to samo, o byle co zaraz awantura o to ze zjem jogurt a juz nie wyrzuce opakowania itd. ;/ o to ze trzeba zyc od 1 do 1 bo mnie wywyalili z pracy;/ i zarabia tylko on. ale ja powoli mam juz tego dosc chwytam sie juz wszystkiego bo nie wiem co robic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ucieczka nic Wam nie da. Nie ma wyjścia jak szczera rozmowa z facetem. Dużym problemem jest brak pieniedzy bo wiadomo - dziecko kosztuje. Może zacisnijcie pasa. Jesteś na macierzyńskim?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jcpenny
Dziecko ma już 5 mięsięcy. Dzieci są różne, ale będzie coraz bardziej samodzielne, będzie umiało czym dłużej skupić swoją uwagę. Nie wiem jak śpi w nocy, ale podejrzewam ze jest ciężko. Wszytko wynika z przemęczenia waszego. Co do pieniędzy: wiesz mnie ostatnio przypiliło i miałam 10 kwietnia 800 zł do końca miesiąca (a jest nasz 4; 1 dziecko 2 lata, drugie: 9 miesięcy) i dałam radę. Spokojnie obiady były dwudaniowe. Stwierdziłam teraz ze wcześniej strasznie trwoniłam kase. Usiądźcie, pogadajcie na czym zaoszczędzić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zroz56oaczona
rozmawiamy caly czas, tzn ja z nim rozmawiam, a on tylko zebym juz mu dala spokój ze on nie chce tego sluchać, ze nie ma ochoty na seks, na calowanie na nic, ze nie ma kasy i ze nie jest szczescliwy. dziecko spi cale noce. idzie spac ok 19-20 i wstaje o 6 wiec chyba jest czas na nas. nei wiem juz sama... co mam robic?????? boje sie ze to wszystko sie rozleci, chcialabym to ratowac, ale powoli trace nadzieje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mammamała
No niestety tak to jest, że pojawienie się dziecka to duża rewolucja i mimo, że jest to radość i element spajający związek, to nie raz pod presją nowych obowiązków i nowej sytuacji ludzie zaczynają się gubić i mimo, że się kochają nadal, oddalają się od siebie. Ja też to przeżyłam i przeżywam nadal. Czasem człowiek nawet w tym wszystkim jest w stanie powiedzieć, że po co mu była ta cała ciąża, że dziecko wszystko popsuło, że teraz to już tylko wyrzeczenia i problemy, a jednak z drugiej strony puka się w głowę i mówi, że jak to, kocham tego malca i jest dla mnie wszystkim. Ja uważam,że wychowanie dziecka od urodzenia do 2-3 lat to nie lada wyzwanie i wysiłek, nie raz wystawiający nerwy dorosłych ludzi, rodziców na próbę.Chyba to wszystko zaczyna wyglądać spokojniej, jak dziecko wyrasta i ma jakieś 4-6 lat, kiedy nie wymaga już tyle pracy i wysiłku co niemowlę i malutkie dziecko.Mam dwulatka i też czasem jestem bardzo zmęczona tymi dwoma latami w ciągłym niedospaniu, w ciągłym ustawianiu wszystkiego pod dziecko i w takim uwięzieniu siebie w opiece nad dzieckiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mammamała
Seks u nas też się bardzo popsuł, ba, nie mam na to ochoty.Też są nie raz kłótnie o przysłowiowy okruszek, ale jednak suma sumarum ten malec biegający po domu jakoś nas łączy i sprawia, że mamy o czym mówić, cieszymy się jego osiągnięciami,nowymi umiejętnościami, dużo o nim mówimy i jest to nasza mała radość - jednak radość wymagająca wielu wyrzeczeń i wystawiająca związek na wiele prób.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taaak mialam
No nie wiem, czyzby Wasi partnerowie/mezowie nie dorosli do rodzicielstwa? Ja i maz tez nie mielismy kokosow, jesli o kase chodzi, zawsze jakos na styk, ale dziecko nas nie rozdzielilo. bylo zmeczenie przez pierwsze 3 m-ce, ale przechodzilismy przez to razem, maz w nocy wstawal razem ze mna-albo bral dziecko albo robil mleko. Bardzo mnie szanowal, seks byl od razu po skonczeniu sie pologu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lips90
separacja-na spokojnie przemyslisz co i jak,sprawdzisz czy on wogle teskni za Toba i dzieckiem ,ale decyzje podejmij nie pozniej niz po ok2-3 tyg,bo potem dojdzie do odzwyczajenia i nie podejmiesz wlasciwej decyzji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asdfghjkasdfghjkasdf
ja bym to dziecko albo utopila w wannie albo do adopcji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jakbym o sobie czytała - brak kasy, z pracy mnie wylali, zachowanie męża... No tylko, że nie mam rodziców, więc w razie czego nie mam dokąd pójść... Dziecko ma już 1,5 roku i wciąż jest podobnie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zroz56oaczona
ech.. separacja......... ja mam wrażenie ze chce podjąć taki krookbo mam nadzieje ze cos tym uratuje, a moze to w ogule mylne jest. nie wiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zroz56oaczona
ja po prostu nie poznaje człowieka z którym jestem już 6 lat, zmienił się, jak zaszłam w ciąże, urządziliśmy swoje mieszkanie, na tip top, kupiliśmy samochod, zaczeło się wszystko krecić, prace stracilam jak dowiedzieli się ze jestem w ciąży a konkretnie jak zaczelo już być widać. macierzynskiego nie mam bo pracowalam na zlecenie;/ ech...dobija mnie ta sytuacja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja też miałam na zlecenie, więc wylali mnie jak brzuch zaczął rosnąć. Nie wiem co Ci poradzić, ja już dłużej tkwię w takiej sytuacji. Spróbuj z nim porozmawiać czemu tak to wygląda. Dziecko ma 1,5 roku, myślę o tym aby wysłać go do prywatnego żłobka od września i pójść do pracy - nie będzie już podziału, że on pracuje a ja nie i że nie ma kasy... Już dawno bym poszła do pracy gdyby miał kto zostać z dzieckiem, ale teściowie niestety pracują...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie masz wyjścia pogadaj z nim
może tym razem powiedz że jesteś zmęczona tą całą sytuacją i jakie on widzi wyjście, czy chce się rozwieść, czy zamiast mieć rodzinę woli płacić alimenty i dziecko widywać w weekendy pokombinuj co możesz zrobić by znaleźć jakąś dorywczą pracę, może poszukaj mam w okolicy które np wracają do pracy, może mogłabyś zaopiekować się dzieckiem u siebie w domu mąż nie czułby się jako ten jedyny odpowiedzialny za utrzymanie rodziny i stres przez to by był mniejszy mniej stresu mniej konfliktów, kłótni o pierdoły

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zroz56oaczona
ależ ja codzien staram sie z nim rozmawiac bez większego skutku nie wiem ... ech.... wczoraj mi kazał już sieodpierdolić i iść spac....;/ chamstwo sięga zenitu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A mówią, że pieniądze szczęścia nie dają. Ale co oznacza dla człowieka brak pieniędzy? Eh... A nie możesz iść do pracy? Chociaż na 1/2 etatu? Może mama, albo teściowa zostanie przy dziecku? Albo pracuj na zmiany z mężem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie masz wyjścia pogadaj z nim
może problemem nie jest kasa ale to że on po prostu nie dorósł do bycia mężem i ojcem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dsdsd
Nie rozumiem Waszych mężów, serio.. Jak można w takiej sytuacji jeszcze stwarzać problemy, przecież ich zachowanie sprawia, że nic nie jest lepiej, wręcz odwrotnie!! Ja zaszłam w ciążę, kiedy przechodziłam do lepszej pracy. Niestety, z powodu komplikacji nie mogłam jej podjąć i musiałam zrezygnować. Także utrzymanie spadło tylko na mojego męża. W dodatku szliśmy na swoje, więc wszystko działo się w tym samym czasie- dziecko, wyprowadzka.. Może tylko u nas była taka różnica, że mi lekarze nie dawali szans na zajście w ciążę, więc mimo wszystko cieszyliśmy się jak dzieci. Przyszedł na świat nasz synek, było ciężko. Mimo pomocy teściowej czy rodziców, ograniczenia finansowe czy zmęczenie dawały o sobie znać. Ale byliśmy w tym razem, więc i razem się wspieraliśmy. Dla nas najważniejsze było to, iż synek i my jesteśmy cali i zdrowi. Mieszkanie to było nasze gniazdko, które zdobyliśmy ciężką pracą sami, nigdy nic nie mieliśmy podane na tacy. Syn, mieszkanie, samochód- śmiesznie może to zabrzmi, ale byliśmy i nadal jesteśmy z tego po prostu dumni. Twój mąż chyba nie zdaje sobie sprawy, że może być na prawdę znacznie gorzej. W zeszłym tygodniu byłam na pogrzebie koleżanki córeczki, miała tylko 7 miesięcy. Zmarła z powodu ciężkiej wady serduszka. Koleżanka i jej mąż pochodzą z zamożnych rodzin, sami również nie mają na co narzekać, a jak widzisz, pieniędzmi nie byli w stanie kupić ani zdrowia ani życia swojego jedynego tak długo wyczekiwanego dziecka. I mogę się założyć, że oni z chęcią by się z Wami zamienili.. Trzymaj się Kochana, mam nadzieję, że dotrze do Twojego męża (do Waszych mężów) fakt, iż mają przy sobie największe Skarby tego świata, i to powinno mieć dla nich największe znaczenie. Pozdrawiam cieplutko!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zroz56oaczona
moze i nie dorósł do bycia ojcem nie wiem już sama, wszystko spoczywan na mnie , ja musze martwic sie o lekarzy o wszystko, mam dola bo wiem jak faceci potrafia byc dobeymi ojcami, sama przez cale zycie ojca nie mialam wiec za wszelką cene chcialabym aby nam się udało, ale czy coś za wszelką cene? nie wiem:((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mpoze poproscie o pomoc
specjaliste - moze psychologa. Tylko czy mąz bedzie chetny?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zroz56oaczona
ale czy jak juz do chodzi do pomocy specjalisty to czy taki zwiazek ma jakie kolwiek szanse?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość roses111
Ciężka sprawa... Jestem w 37 tygodniu pierwszej ciąży. Jesteśmy młodzi, ja 22 lata, mąż 23. Wzięliśmy ślub cywilny, mieszkamy u mnie, u moich rodziców. U mnie sytuacja wygląda tak, że mąż nie rozumie tego, iż czasami bez powodu mam zły humor, gorszy dzień... Wraca z pracy, siada przed kompem, coraz częściej popija. 2-3 piwka dziennie, co weekend musi się upić. I nie rozumie, że się o niego martwię, rozmawiam z nim na ten temat, ale on nie widzi problemu, ma do mnie pretensje, że się czepiam. Czasami nie mam w nim żadnego wsparcia... Boję się co będzie jak urodzi się Amelka. Termin mam za dwa tygodnie. Nie dogadujemy się tak, jak kiedyś. Jest mi czasami choilernie ciężko, dużo myślę o rozstaniu. Ale kocham go i wierzę mocno, że narodziny małej będą dla niego jak lekarstwo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aszcza2687
Witam!!! Postanowiłam dołaćzyć się do tego forum, już po prostu nie dam rady, jestem ponad rok po ślubie mam córeczke 10 miesięcy a moje małżęństwo popada w ruine, może zacznę od początku niedawno zaczęłam pracę, córeczką nie miał się kto zająć, moja mama nie żyje już 9 lat, ojciec jak to ojciec sami wiecie, więc została teściowa, która mieszka 50 km stąd...czyli od mojego miejsca zamieszkania więc liczyło się z tym ze ona ma przyjechac tutaj do nas, ale wczesniej jeszcze znalazłam nianię, która miała pilnować małej, Męża matkę ojciec zostawił i sie wyproawdził, a ta zamiast się wziąż zacząć coś robic nawet komus dzieciaka pilnowac, czy posprzatac liczy ze to dzieci beda dawac jej pieniadze, a ma ich 4 cale zycie siedziala w domu maz pil jak pil to bil, jak nie pil super czlowiek do rany przyłóż, wiec moj maz pow z emusimy jej pomoc, czyli opłacac jej mieszkanie, niech siediz u nas i pilnuje dziecka i jeszcze razem z nia zwalic mi na głowe psa amstafa 10 letniego, wiec cały skład rodziny miał wygladac tak: ja, pies, dziecko, mąż, teściowa i kot... wiec ok zgodziałm się, mimo tego iż już miałam nianie, postawiłam dla mego meza warunki, ze skoro tak to idziemy na terapie małżęńską, dajemy matce 300 zł nie wiecej, i na weekendy niech jezdzi do domu,musiałam oczywiscie sama nianie odwołać Tesciowa moja jest falszywyym cżłowiekiem specyficznym nie lubie jej, miałam z nia spiecia nie raz, na jezyk nie choruje, tak jak moj mąż, dopiero teraz zobaczyłam jacy sa do siebie podobni, normlanie on jest identyko ona, to samo robią, to samo mówią, ruchy, gesty, itd. W mopim małżenstwie jest od dawna źle, mój mąż jest osoba nerwową, ja zresztą też, w kłotniach mnie wyzywa, potrafi popchnąć, ja oczywiscie nie pozostaje mu dłużna, przez niego zaczęłam stosować te same środki co on, nigdy w moim żadnym związku nie było wyziwsk, szturchniec, popchnięć.... i o co się kłócimy o głupoty?? tylko o głupoty nie mamy żadnych poważnych problemów...tylko brak kasy no ale do czego zmierzam przyjechała tesciowa juz oczywiscie, swoje zdanie wszedzie miec musi, mąz do niej "mamo może to", "mamo może tamto", siedzi gada ja juz cche sie polozyc a ta dalej siedzi i z synkiem rozmawiają wszystkie plotteczki.. ok dwa dni już miałam dość , przestałam się odzywac do meża, myslalam ze przyjedzie zapyta co sie stalo, że powiem jak mi przykro jak traktuje matke lepiej ode mnie, zgrywa cudownego tatusia, nawet zaczał wstawac z mamusia do niej masakra i tak cisza trwała 3 dni az w koncu wybuchl do mnie przy matce powiedział zamknij mordę zaczela sie jatka, ale jakos sie pogodzilismy poxniej juz nie apnował nad swoimi wybuchami przy matce do mnie, az w koncu pdsłuchałam pod drzwaimi jak na mnie gadał dla niej jak weszłam do domu zrobiłam awanturę, to naskoczyła na mnie tesciowa i on zacząl mnie wyzywac od parszywców, ona swoje, działo się tutaj... az pojechała do domu obrazona, nawet na mnie nie patrząc, suka nienawidze jej, a on zawiozl mamusie i pieska na to pieniadze ma ale na mleko i pieluchy to gówno a dla mamy na pewno dał pieniązki przeciez musi miec za co kupic papieroski... i tak o to wyszłam na naJGORSZA, ze ja go bije, ze jestem agresywna, ale jak opowiedzialm jej co on robił mi jak w ciaży w 9 miesiacu mna po ziemi przeciaganal to to nic jestem z tym wszystkim sama wczoraj spakowałam jego walizki i wystawialm za drzwi poc zym wzielam jej dod omu rozpakowałam bo nie chciałam miec policji dziecko juz dawno spało a dzis by cała rodzina pod drzwiami jego stała, ja nie mam nikogo ojciec mi nie pomoze, a jemu wszysyc i mnie zgnoja, w pon mam do pracy nie mam z kim zostawic amelj tzn mam z niania,ale boje sie jak ona tu przyjdzie on narobi mi wstydu zacznie sie moze rzucac do niej i kobieta ucieknie stad, ma mnie w dupie wczoraj wrocil o 23 dzis znow na imprezke zalozyl swoje konto w banku, a ja boje sie cokolwiek zorbic, nawet jak wczoraj zadzownialm do ojca pow mu ze spakowalm jego walizki to pow ze za dalkeo sie posuwam i ze mam tego njie robi,c zeby chociaz on pow dobrze corko, a jego wspieraja wszysycy, zeby moja mama zyla wtedy zobaczyłby jalk to jest:(I

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×