Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość taki problem mam

Koleżanka córki wprasza się na obiady

Polecane posty

Gość gonia-z-wrocka
a czemu nikt nie przypije do komentarzy tego Michallllla ?? chyba jedyny facet co sie udzielil w tym temacie w dodatku dobrze pisze ... POLAC MU

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie ale za 5000 euro tak
@ja mam podobnie ty nie masz podobnie , twoja sytuacja jest zupelnie inna niz autorki. a po jakiego ty obcego dzieciaka bawisz dzien w dzien od rana do wieczora???? i to za darmo?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czytam i czytam...............
Nawet nie wiecie jak bezczelne potrafią być niektóre dzieci. Koleżanka w wakacje gosci swoje wnuki,jest bardzo miłą osobą,początkowo cieszyła sie,ze wnuczki mają koleżankę,później doszło do tego,ze ta dziewczynka przychodziła o 7 rano i wychodziła wieczorem po kolacji.To jeszcze jej nie drazniło,ale zauważyła,ze to dziecko zaczyna znęcać się psychicznie nad jej wnuczkami,mówiła im ,ze są głupie/a nie są,wiem/,kaze czołgac się po podłodze,one młodsze uważały,ze jest w porządku.Okazało sie,ze ona jest po prostu zazdrosna ,bo w domu nie ma takiej opieki,ale jednak goscinnosć sie skończyła mimo to,bo ta mała nie potrafiła zmienić swoich "prostackich"zachowań.Wiem,ze to nie wina dziecka,ale dlaczego ktoś ma znosic takie zachowania,jeżeli sam stra sie wychowywać zgodnie z jakimiś pozytywnymi zasadami. Pozwolisz niewychowanemu dziecku na trochę ,nawet nie zauważysz kiedy zacznie to wykorzystywac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 28-letnia matka i zonka
Ja Cie,autorko, doskonale rozumiem. mi znajoma tez dziecko podrzucala w porze obiadowej (ona szla do pracy a jej facet mial dziecko odbierac)-ja nie zaluje jedzenia-ale u mnie byla sytuacja, ze ta dziewczynka strasznie wybrzydzala, byla glodna, ale jak jej nalozylam obiadu, to jadla jak by za kare. Czesto ojciec dziewczynki pozniej po nia przychodzil i mialam problem, wiec w koncu powiedzialam-ze ma corke odbierac zaraz po pracy. ale on to rozumial, jak i to, ze dziecko strasznie wybredne, nawet sam powiedzial, ze nie mam dawac jej obiadow. W sumie nie mowie, raz na jakis czas moge dokarmic czyjes dziecko, ale sytuacji, gdy dany dzieciaczek przesiaduje u mnie non stop i codziennie je obiady, jest nie do przyjecia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ikfnrkj
a ja mam taki przyklad ze przychodzily do mojej corki na ogród kolezanki (gdzie ich w rodzinie jest tyle dzieci ze nie mozna policzyc), razem bawiły się na ogrodzie itd... a raz przyjezdzam z pracy, parkuje pod domem a te dzieciaki mi się gonią dookoła mojego auta kiedy ja probuje zaparkować, gdy troche przegazowałam to otworzyly sobie furtkę i zaczęły biegac po ogrodzie - dodam ze mojej córki w tym czasie z nimi nie było. Raz pozwolisz na cos to sie tak rozpanoszą ze masakra

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja mam podobnie
A bo to moich wina też. Bo mi mówią ze się nudzą to im pozwolilam raz i drugi tą dziewczynkę sprowadzić. A potem to już się tak utarlo ze jak tylko wstanie to swoi kolo plotu i moją najstarszą wola, a jak jedza śniadanie i ich nie puszczam to matka do mnie dzwoni na telefon czy mogę swoje dzieci do nich poslać. Ja nie mogę bo gdzie? Jedno ma 5 lat a dwoje po 3 kto to się tam mi nimi zajmie a oni jeszcze oczko wodne mają w ogrodzie to by było dopiero nieszczęścia to mówie zeby tamta przyszla do nas bo moje lobuzy małe to ich samych nie wyślę. No i tak co dzień. Juz w neidziele nie dalam rady i kazalam męzowi się pakowac pojechaliśmy na wycieczkę bo każdego dnia tamta siedzi u nas. A sąsiadka tak jak pisałam niby kupuje dla wszystkich co też mi nie na rękę bo ona ma jedno to ja jeden jogurt dam a tamta musi dla moich az trzy kupić a wiem ile co kosztuje przecież. No ale z drugiej strony to czasem mi mówi ze jak mala u mnie ejst i nie przeszakdza to ona sobie pojedzie do miasta pozalatwiać rzeczy. No to mówie ze dobrze bo co mam powiedzieć i tak mi siedzi do wieczora. Wczoraj to o wpól do dziesiątej poszlą dopiero jak mąż wrócil i powiedział ze nasze dzieci mają w tej chwili do wanny iść i do spania bo nie ma latania po nocach. To tamta poszla. A się jeszcze pyta czy moze na noc zostać ze mamusia jej pozwoli. Powiedzialam ze nie mamy dla niej łóżeczka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z mojego życia
Wprowadziliśmy się na osiedle domków,duzy ogród i dziecko jedynak. Bardzo szybko poznał dzieci z sąsiedztwa,było sympatycznie często sie razem bawiły.Nawet nie zauważyłam kiedy zaczęły korzystać bez pytania z naszego ogrodu,bez naszej wiedzy od rana było pod domem kilkanaście małych osób.Doszło do tego,że mój leżał chory w łóżku,a pod oknami wrzaski i piski .Skończyło sie gdy sąsiadka przyszła z pretensjami,ze nasz pies uszczypnął jej dziecko ,szlag mnie trafił i dobrze,bo zakończyłam te uciążliwe wizyty,założyłam zamek i miałam wreszcie spokój.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jajcarafajansiara
No to trzeba takim rodzicom ustawif granice tak samo jak i dzieciom. Mowi.sie 'ok,zajme sie twoim dzieckiem,do 17 mam czas'. nie ma potrzeby uciekac z wlasnego domu przed goscmi. chcielibysmy pobyc w swoim gronie,mamy sprawy do obgadania,i juz. nie dajcie sobie wchodzic ja glowe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spoko loko
I ja sie wypowiem:) Tez byłam kolzeznaką, która czesto przesiadywała u swoich sąsiadek - kolezanek, ale ja zawsze szłam do domu na obiad albo szłam po obiedzie itd. Z drugiej strony u mnie w domu przez bardzo długii czas stołował się syn sąsiadki, kolega mojego brata i po pewnym czasie było to dla mnie normlanie, że on je z nami obiad:D Moja mama nie protestowała za bardzo bo i brat jadał czasem u niego. Zreszta mój dom jest specyficzny i sasiedzi nie raz przychodzili i nadal przychodza posiedziec a przy okazji i obiad zjadają. A wiesz autorko, skąd masz pewnośc, ż eoni nie są biedni skoro nawet nie znasz tej rodziny? Ubiór jeszcze o niczym nie swiadczy. Moze kiedys bys poszła z córką odprowadzic małą i zapoznała się z jej rodziną?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z mojego życia
spoko loko U ciebie sytuacja była nieco inna,wszyscy korzystali.Ja nawet nie znałam imion tych dzieci poza kilkoma ,a rodziców jedynie z widzenia,nigdy się nie zinteresowali do kogo chodzą i co robią,było im tak wygodnie. Propozycja ,zeby poznać rodziców koleżanki/niby przy okazji/ bardzo dobra.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość blue eyes, blue sky
A ja się zgadzam z autorką. Niech się dziewczynki bawią, niech czasem zjedzą razem obiad, ale nie za często. Skoro biedna nie jest i ma rodziców, to niech jej dają jeść. Poza tym co to za rodzice, że nie interesuje ich, że 6-latka cały dzień jest poza domem u obcych ludzi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no coz..........
Pochodzisz z Warszawy, ze piszesz "na dworzU"? Normalnie mowi sie "na dworzE"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość radda
W Trójmieście tez się mówi na dworzu :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lsfjsa;
ja mam podobnie---> nie jestem bezczelna i też nie zawsze potrafię powiedzieć komuś coś prosto w oczy, ale na twoim miejscu pogadałabym z sąsiadką, albo męża bym do niej posłała, masz czwórkę dzieci w domu, nie wierzę, że 5 jest ci do szczęścia potrzebne. Poza tym ile ta mała ma lat, że nie choodzi do żadnego przedszkola, zerówki, szkoły? bo piszesz, że siedzi od rana do wieczora

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×