BRAK CZASU ZE STRONY FACETA??? jak mieliscie?

otoz od niedawna jestem w związku. co prawda weekendy zazwyczaj mamy dla siebie, codziennie niby sie widzimy na studiach (ale w innych grupach jestesmy), czasem w tygodniu wieczorem sie widzimy. ma pracę taką ze raz wieczorem jedzie, raz nie itp, zalezy... jednak zauwazylam ze jak jeszcze nie bylismy razem to bylo tak, ze nawet jak zmeczony byl po pracy to pisal po 22 czy mialabym ochote zeby podjechal na chwilke dac mi buzi na dobranoc itp. jednak odkad jestesmy razem to mowi po prostu 'dzis wieczorem pracuje, to do jutra' a nawet czasem jeszcze na papierosa po pracy sie z kumplami spotka (bo blizej niego mieszkają niz ja). albo wczesniej jak wracalam do domu to od razu do mnie pisal mile rzeczy i w ogole a teraz to zazwyczaj konczymy szkole i nic, zero odzewu...ogolnie tez to jest tak ze przede mną byl tylko z jedną dziewczyną ale bardzo krotko i nie tak na powaznie bo mlody wtedy byl, wiec tez moze nie wie jak sie w pewnych sytuacjach zachowac, ale np jak raz powiedzialam czy idziemy do pubu to zaczal pytac kumpli czy ida z nami itp, nawet nie zapytal czy mam ochote zeby szli z nami, albo tez wlasnie ogolnie, w sobote mamy sie spotkac wieczorkiem to powiedzial ze z kumplem podjedzie. nie chce go odseparowywac od nich tymbardziej ze i tak wczesniej sie częsciej z nimi widywac ale no nie wiem, czy to juz koniec tego 'latania' jego za mną? co mogę zrobic (poza rozmową bo nie chcę nic na siłę) zeby bylo jak wczesniej? dodam ze on nie nalezy do facetow ktorzy by pomysleli ze dostali TO co chcieli i wystarczy, bo jeszcze z nim nawet nie spalam...

i czy pokazywac ze cos jest nie tak wlasnie, byc smutna z tego powodu i moze sam zobaczy ze cos nie gra, czy udawac zadowoloną, usmiechniętą zeby jeszcze bardziej go do siebie przyciągac? kurcze nie wiem...