Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość mariijena

kancerofobia (lęk przed nowotworami)

Polecane posty

Adi 27 lat Mam podobnie moje problemy zaczęły się od momentu gdy straciłem bliska osobę lecz ta osoba nie badała się latami na tego typu choroby mi od roku pojawiły się problemy z żołądkiem praca stres do tego doszły, przed gastroskopia miałem ogromny stres myślałem tylko o raku czytałem i czytam na internecie co jeszcze bardziej mnie stresuje wyszło iż była to bakteria lekko zaczerwieniony brzuszek i nic więcej kuracja antybiotykami 2 tygodnie i spokój lecz teraz mi wróciły bóle brzuszka itp lekarz mnie uspokajał który zna moje problemy z tym iż myślę o złych rzeczami i mówi ze bakteria może wracać dwa niestety mam wrażliwy żołądek i musze trzymać sobie dobrej diety brałem tabletki dwa tygodnie do jelitowe itp ale po 2 tygodniach znowu boli coś mi troszkę nie dobrze było nie wymiotuje itp doszło do takich sytuacji ze oglądam swój kał by sprawdzić czy tam nie ma krwi itp a od dwóch dni boli mnie przełyk bym miał zaciśnięty i pali pod mostkiem w klatce piersiowej i już myślę bo przeczytałem o raku przełyku aż się trzęsę ze strachu bylem dziś o 2 lekarzy każdy mi powiedział ze to refluksy żołądka owe i ze takie skurczę nawet w gardle potrafią być ale ja nadal myślę swoje na 13 października z NFZ mam kolejna gastroskopie bo mój lekarz mnie wysłał bym się uspokoił lecz ja z tego strachu o tym przełyku idę prywatnie już w piątek i boje się strasznie ze coś tam nie doleczyliśmy chociaż od mojej ostatniej gastroskopi nie minął jeszcze rok nie wiem czy iść z tym do psychologa ale potrzebuje pomocy mam taki stan ze ręce mi się trzęsą aż pisać nie mogę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Najgorzej jak ktoś się wciągnie czytanie w internecie potem się pojawiają objawy których nie ma w rzeczywistości a pojawiają się fałszywe których mózg naśladuje i wtedy są coraz to większe lęki jak się boimy guza mózgu i zaczyna boleć głową potem czytamy o tym to tak jest a ból głowy nie musi znaczyć zaraz coś poważnego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja oglądam seriale medyczne między innymi serial szpital był taki odcinek gdzie chłopaka bolała noga a drugą złamał chyba na nartach to po czasie zaczęło mnie boleć silnie kolano przy zginaniu nogi ale jakoś przestało potem pacjent gdzie miał ból w szyi taki sam objaw facet w serialu szkola jak dziewczyna powiedziała coś o nocnych potach przy białaczce owszem tak się przeraziłam że też mam poty i robi mi się gorąco a czuję się tak że mogłabym góry przenosić żadnego osłabienia infekcji ja nawet się nie przeziębiam nie palę nie piję staram się dobrze odżywiać mam siłę nie męczę się ale mam w myślach ciągle raka ostatnio przechodziłam SM teraz sobie wmawiam chłoniaka albo białaczkę stres mam codziennie tylko on mnie dobija

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość 2022
Witam wszystkich, doskonale Was rozumiem, też wmawiałam sobie różne nowotwory, robiłam badania i wychodziło że wszystko jest ok ale poźniej doszło do jeszcze czegoś gorszego, zaczęłam czytać co mogłam zrobić żeby zachorować i tak natknęłam się że zdjęcia rtg zębów mogą doprowadzić do nowotworu mózgu, a że miałam ich trochę przeraziłam się tak strasznie tym że przez to stresowałam się poł roku! Dłuda historia. A potem zaczełam stresować się stresem bo podobno on też może doprowadzić do nowotworu i tak żyje w tym strachu już 2 lata, strasznie schudłam, miałam stany depresyjne a ile łez wylałam...boję się że przez ten stres na pewno zachoruję, kwestię zdjęć już wyjaśniłam i tym się nie martwię ale ten stres...przez te 2 lata cały czas odczuwałam lęk że na pewno bedę chora przez to za kilka, kilkanaście lat i to odbiera mi sens życia, nie mam już sił i dlatego chciałam Was zapytać czy ktoś też tak coś mocno przeżywał, stresował się całymi dniami i nocami przez dłuższy okres czasu, spadła mu odporność tzn częściej chorował na przeziębienia itd i miał inne objawy stresu np bezsenność, utrata na wadze i mimo to nie zachorował po wielu latach na nowotwór tzn że od tego przewlekłego stresu mineło kilka, kilkanaście a może kilkadziesiąt lat i mimo to rak nie zaatakował, proszę Was o odpowiedź bo nawet nie wiem czy mogę mieć nadzieje że może być ok, bo ja mam w głowie to że napewno będę chora

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja teraz to przechodzę. Bardzo się boje. Mam córeczkę 5 letnia i umieram ze strachu o nią. Cały czas myślę o tym jak ich opuszczam...jak ona to przeżywa. To jest straszne. Kiedyś lepiej sobie z tym radziłam. Staram się odpychać te myśli...i proszę Boga by pozwolił mi cieszyć się moja rodzina do późnej starości. Codziennie proszę o zdrowie dla Nas. Ciężko mi z tym wszystkim chciałabym żeby pozytywne nastawienie było zdecydowanie silniejsze od tego czarnowidztwa. Może nadzieja i jest kluczem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witam Was serdecznie czytałam niektóre wpisy i trochę Was rozumiem. U mnie w 2015 roku zdiagnozowano raka piesi piersi pomimo tego że w maju byłam na usg i wszystko było ok A w sierpniu tego samego roku już był guz.Jesetem po chemii operacji naświetlaniach teraz przyjmuję hormony. Od nie dawna ogarnia mnie strach że coś się stanie nie mogę sobie z tym poradzić. Jak brałam chemię tak się nie bałam. Teraz gdzie mnie za boli to jest tylko jedna myśl. Jestem już zmęczona tym strachem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kejkej85
Ja mam to samo- boję się na maxa. robiłam wszystkie możliwe badania, biorę psychotropy- troche mi pomagaja. najgorsze ze po 2 lat brania chcialam je odstawic, ale jak odstawilam to lęki od razu wrócily. psychoterapia nic nie pomaga. u mnie chorowala mama, ale ja nie tylko boje sie "jej" raka (tego najmniej bo jestem pod kontrolą) ale i innych- czerniaka, raka przełyku, piersi, jajników, itd itp. boje sie chyba ze coś przeoczę i bedzie za pozno. przez co jestem obsesyjnie skupiona na objawach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam to samo nie ufam służbie zdrowia boję się że coś się rozwija A ja dowiem się jak będzie już za późno. Jestem na kontrolach ale są to 10 minutowe spotkania z zapytaniem czy dobrze się Pani czuje...jest to nie do zniesienia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witam serdecznie mam 40 lat i na nerwicę lekowa choruj***ardzo długo od 15 lat.Panicznie boje sie raka, diagnozy biopsji,czekania na wyniki,chemii i powolnego umierania.Tak bardzo się boję ze zabiera mi to radość życia.Wszystko nasililo się kiedy 7 lat temu kiedy umarla moja chrzestna w wieku 50 lat dowiedziała się ze ma raka jajnika a po 8 latach przezuty na jelito grube.Była u mnie często płakała, mówiła mi o swoim leku,pozegnaniu, wiedziała ze to koniec.Byłam z nią bardzo blisko ale trochę mam żal ze tak mnie tym obarczyla miala własne dzieci ale ich nie chciała martwić.......Po jej śmierc***isalam Testament dla syna myślałam ze też mam raka przechodzilam przez wszelkie możliwe nowotwory piersi,jelita.,żołądka,tarczycy,płuc,trzustki,żołądka,czerniaka,szyjki macicy,głowy.Przed każdym badaniem katusze,płacz ,Testament,oblicze śmierci,bólu,morfina,czytanie forum onkologiczne.....I ten paniczny lęk z którym zasypiam i się budzę.Scisniety żołądek,spadek wagi i te smutne oczy......Zasanawiam się za jakie grzechy muszę przez to przechodzić.....czasem nie mam już siły i mówię niech się dzieje co chce.Nie będę wstanie walczyć bo moja psychika mnie zabije szybciej.....Nie boję się nagłej śmierci,tylko raka, tej całej otoczki.Marzę o śmierci nagłej ze starości.......Jakiś czas jest spokój ok pół roku i odnowa się zaczyna jazda bez trzymanki.Prywatnie chodzę do lekarzy i to kilku nie ufam im......chcą tylko kasy a nie pomoc człowiekowi.Gdybym mogła cofnąć czas znalazlabym sobie męża lekarza albo pracę jako pielęgniarka żeby mieć łatwy dostęp do służby zdrowia.Wszystko jest dobrze dopóki nic się nie dzieje........Dużo pracuje i spadła mi odporność bardzo kaszlalam okazało się zapalenie oskrzeli długo kaszel nie przechodził chyba z miesiąc oczywiście moja diagnoza rak płuc panika lęku byłam u paru lekarzy wydalam chyba z 500 zł. Rtg klatki ok ale gdzieś wyczytalam ze przeswietlenie nic nie daje i na nim nic nie widać.Znowu lęk zapisałam się na tk płuc ale nikt mi nie chciał dac skierowania.Ciągle pokaslywalam i wymuszalam kaszel i on był miałam całe gardło zdarte od tego kaszlu.Błędne Koło gdzieś na jakimś forum wyczytałam że kaszlac na siłę podrazniam gardło i sluzuwka wytwarza dużo wydzieliny którą muszę odkaslac próbowałam to opanować i kaszel jest mniejszy.Zobaczcie jak nasze ciało się zachowuje.......daje objawy prawdziwych chorób.Chodzę zawsze do paru lekarzy danej specjalizacji i wręcz błagam o przyjęcie mnie do szpitala to jest jazda.......aby mnie zdiagnozowano.Pracuje jako nauczyciel mam rodzinę i lek przed tym gadem......Boję się bo nie wiem czy to psychika płata mi figle czy to są prawdziwe objawy.Lek wraca jak usłyszę ze ktoś umarł na raka albo jak mnie coś boli a jestem coraz starsza i dolegliwości będzie coraz więcej. Jak tu dalej żyć.....I tak jest za każdym razem tylko inny organ.Co bym zrobiła jak bym wygrała w totka zdrowi ludzie by zwiedzali, kupili dom a ja tomograf i lekarza żeby mnie badal.Ktoś powie to czemu nie idziesz na terapię bylam.....I to nie jednej.Ale w końcu i terapia się kończy i trzeba żyć dalej.Dzisiaj jestem na etapie lęku i strachu boje sie wrócić do pracy żebym znowu się rozchorowala.Jeszcze trochę mi tych organów zostało do przeswietlenie.A tak na poważnie żadnemu wrogowi nie życzę takiej jazdy ,myślę ze ten kto przeżywa to co ja wie o czym mówię.Jeżeli masz ochotę porozmawiać i podzelic się swoją historią napisz mi meila aga11145@wp.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moj partner nie jest w stanie tego pojąć jak to działa mówi co mnie to obchodzi ze ktoś umarł ludzie chorują wcale nie myśli ze to może jego dotknąć.Nie rozumie mojego lęku a ja zostaję sama z myślami.Wczoraj był Sylwester byliśmy u znajomych udawałam że się bawię a tak naprawdę cała byłam sztywna ze strachu była rozmowa na temat wakacji a moja myśl co oni mówią ja mogę nie dożyć wakacji.Ciągle gadalam im o chorobach az w końcu wszyscy mieli doła i taki to był Sylwester ........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ze strachu przed rakiem rzuciłam palenie ale jak mnie dopada taki straszny lęk to muszę wtedy zapalić choćby jednego myślę sobie i tak mi już nic nie zostało z tego życia i tak zaraz umrę.Widzę siebie mojego syna moich rodziców W ykupilam ubezpieczenie w pracy na wypadek choroby

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jesteś hipochondryczka po prostu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Człowiek który nie miał styczności z rakiem nie zrozumie tego lęku. Ja wcześniej się nie bałam..słyszałam że ten zachorował że tamten umarł ale nie przejmowalam się tym za bardzo. Teraz moje ciało i umysł reaguje na słowo rak.Wszyscy mówią że jest dobrze bo ładnie wyglądasz A ja biorąc chemię i lecząc się ..Kiedy spotkałam się że znajomymi starałam się wyglądać dobrze. Nie miałam włosów nie miałam brwi i rzęs kolor skóry miałam ziemisty A ja musiałam iść do szkoły na zebranie i prowadzić normalne życie nie chciałam pokazać wokół że walczę ze śmiertelną chorobą...Nie minęło jeszcze 5 lat od zakończenia leczenia tak bardzo chciałabym wierzyć że mi się udało...pozdrawiam wszystkich

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość annpaw
Jedyna metoda jaką znam to leczenie psychiatryczne. Mam bliską osobę która cierpi na tą chorobę (okresowo jak coś wyskoczy bo nie ciągle). Przeleczenie choroby pomaga i to na dłuższy czas. Oczywiście rak to choroba groźna, atakuje bez ostrzeżenia ale zginąć w młodym wieku można także pod kołami samochodu czy w samolocie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
19:17 A co ci da życie w strachu? Nic. Oprócz dodatkowego stresu który jest niewskazany dla wszystkich, nie tylko chorych. Jeśli masz mieć nawrót to i tak będziesz go miala.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
pomyślcie skąd to się bierze choroby dziedziczne palenie papierosów spaliny samochodowe sex i złe odżywianie ma swoje skutki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kochani !!! wszelka choroba pochodzi od złego, zło chce was wyniszczyć, uwolnić od lęku może tylko pan jezus!!!! pan jezus wziął wszelkie choroby na krzyż i to zły duch chce nami manipulować. zapraszam do wysłuchania audycji "dotyk boga"': https://www.youtube.com/watch?v=wkera-rc3sq dostąpicie wiele uzdrowień od lęku i chorób....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
audycja Dotyk Boga 13 Nauczanie 13: DUCH CHOROBY - posłuchajcie z czego to się bierze, jest ponad 100 odcinków, w każdym wiele uzdrowień oraz modlitw uwolnienia:)))pozdrawiam i życzę uwolnienia od natrętnych myśli....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tez to mam, a najgorsze jest to, ze nikt nam nie da gwarancji, ze nie zachorujemy. Wiec ta obawa jest jak najbardziej uzasadniona.I co z tym fantem robić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ona27

Widzę że nie jestem z tym sama. Kilka lat temu panicznie bałam się wszystkiego lęki, strach tak zawładną moim życiem  że pojawiły  się kołatania serca kardiolog zbadal i wypisal mi leki. Zaszłam w ciążę to odmieniło moje życie byłam szczęśliwa odmieniona. A teraz zaczęło się powrót tego czego nie nawidze jeszcze miesiąc temu cieszyłam się ze wszystkiego byłam uśmiechnięta radosna potrafiłam wszystkich uszczęśliwić a teraz ustalo chodzę smutna, sztywna, nie mogę się skupić na niczym powinnam cieszyć się zaraz święta prezenty trzeba robić pff chciałabym a nie mogę. Bolały mnie piersi wręcz tylko sutki były wrazliwe po prostu nie mogłam ich dotknąć nie wiedziałam co jest choć przyznam że nigdy nie patrzyłam na to ani nie badałam piersi nawet ręcznie. Więc weszłam w ten cholerny internet zaczęłam szukać co jest no jak może być inaczej przecież to " rak piersi" no właśnie zaczęłam grzebać macać w piersi czy coś jest i wyczulam coś grubego długiego i krótkiego  a że ja głupia w tych tematach histeria od razu do lekarza z nerwów becze bo jak inaczej pokazuje mu gdzie to jest on bada ręcznie mówi nic tam niema tak musi być i że mam mu zaufać co sie okazalo bol ten byl przed miesiaczkowy ale dobra wracam do domu ale nie przeszło ani trochę wzięło mnie na przeglądanie internetu w tej sprawie i w głowie siedziało i dalej siedzi "tam jest coś on nie wyczuł tego" panika spanie zero, jedzenie aż mdli nie ruszam grzebie w tym cycku kolejny dzień aż bolało mnie przy dotyku wyczulam nad piersia taki jakby guz twardy jakby na rzebrze  nie ruszający się jak się położę jest mniejszy no i tu blada jak ściana z bekiem poszłam do następnego lekarza bada mówi że nic tam niema wszystko dobrze. No nie mówię sobie nie poddam się tam jest guz i poszłam do trzeciego lekarza zbadał mówi że nic tam niema ale jak zobaczył mnie w jakim ja stanie jestem zapytał czy chcem iść na usg żeby już się nie martwić i wiecie co zgodziłam się a teraz od tygodnia siedzę wryta bez życia zaniedbałam się becze po kątach żeby dzieci nie widziały mnie w takim stanie myślę ciągle czuje ta kule dość spora jak może 1 cm wmawiam sobie ze to juz koniec kto zajmie się moimi dziećmi że ich nie zobaczę jak dorastają nikt z rodziny nie chce mnie słuchać a nawet porozmawiać jedyne co usłyszałam że od trzech lekarzy usłyszeć że nic tam niema to znaczy że niema przecież są mądrzejsi ode mnie hmm no tak tylko dlaczego ja to czuję.. przyszedł list na usg za tydzień i wiecie co z tych nerwów stresu przed pieprzonym rakiem zastanawiam się nad tym żeby nie iść na to tak boję się usłyszeć że to co czuje to jest. Chyba wolę żyć w swojej świadomości niż usłyszeć to od kogoś z ust na prawdę. A już nie daje rady nie mam sił przez to fobie zaczęłam wszystko zaniedbywac a jeszcze miesiąc temu tryskalam energia z uśmiechem. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kancero

Ona27 napisz co było dalej w Twojej historii...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anatol_warysz

Ja zacząłem się z tego powodu leczyć psychiatycznie! Jest to fobia jak każda inna a więc da radę sobie z tym poradzić terapią i leczeniem. Jestem z Trójmiasta i chodze do pana Piotra Sowińskiego. Ma szeroka specjalizacje w tym fobie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość E tam...

Ja też byłam u psychiatry

....kilka miesięcy chodziłam i brałam chyba z 6 rodzajów leków. ..I co z tego ....żadna siła mnie nie wyciągnie z kancerofobii...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×