Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość morenikka

Czy przemoc w związku można usprawiedliwić?

Polecane posty

Kolejna przykładowa cecha kobiet DDA. Wolą być ze złym facetem niż same.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takie tam duperele nic więcej
nie zwalaj winy na siebie, facet już cię nie kocha więc i nie szanuje :( odejdź bo będzie jeszcze gorzej....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość morenikka
Ale on nie jest zły. My po prostu jesteśmy źli dla siebie nawzajem. Ja go wyprowadziłam z równowagi. Przegięłam z tym, co mu powiedziałam, obraziłam go moją opinią na jego temat, choć miałam też swoje powody bo się nie w porządku zachował wobec mnie. Ale fakt, coraz mniej mnie szanuje, i obawiam się, ze zniechęciłam go do siebie moim zachowaniem, problemami. Czasem miewa przejawy, że wydaje mi mi się, że mu na mnie zależy, potrafi jeszcze być czasem dla mnie czuły, dobry. Ale chyba ja sama to w nim zabijam. I może rzeczywiście on już mnie nie kocha. Za dużo było dla niego tego wszystkiego. A sam też nie zrobił wiele, bym ja poczuła się przy nim lepiej i przestała mieć te schizy, że jestem dla niego nieważna. Chyba nie zniosę dłużej tej szarpaniny, sprawy zaszły za daleko. Ale ja mam zasze w sobie trochę nadzieji że będzie inaczej, żę się oboje zmienimy i będziemy bardziej starać, tylko ile razy mozna probowac? :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość morenikka
Kurcze, nie wiem, nie mogę pojąc Waszego punktu widzenia. Nie mam go za takiego znowu tyrana, który bije, nie szanuje i jest toksyczny. To ja jestem pokręcona. Ale fakt, może on jest na to za słaby po prostu... Nie dał rady. Byłam pewna, że da. Że mu zależy i mi pomoże. Nie wiem. Pokręcona sytuacja...:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość morenikka
Przykro mi tylko, że nie dość że zostałam strasznie skrzywdzona już jako małe dziecko, to jeszcze teraz ta trauma sprawia, że nie mogę sobie ułożyć życia. To jest właśnie wielka tragedia DDA. Dostali mega w kość, a potem zamiast jakiejś rekompensaty od losu niszczą swoje dorosłe życie :/ Mam nadzieję, że terapia będzie dla mnie zbawienna w skutkach i przestanę tak cierpieć. A z tym związkiem to dalej nie wiem, choć jestem raczej na nie. On też już mam mnie dość, chyba nie zniosę dłużej jego zachowań tego typu.Za mocno mnie boli odrzucenie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agatka z krakowa
Może i nie ma prawa podnieść ręki, ale też nie chce z tego rezygnowac, bo twierdzi( twierdził) że mu zależy na mnie, że nikogo nie obdarzył takim uczuciem jak mnie, że łudzi się, ze teraz mielismy tak wiele stresów w życiu i stąd to sie tak posypało, że teraz już będzie tego na pewno mniej. I że jeśli ja będę sie lepiej zachowywać, to on też będzie sie bardziej starał. :D, :D, :D, :D a to uczucie to nienawiść czy pogarda? bo milość to nie jest na pewno :classic_cool: Z: "Wiem o czym myslisz" Lillian Glass "Jeśli twój głos wewnetrzny mówi że coś nie wygląda lub nie brzmi dobrze, to zapewne ma rację. Zatem go posłuchaj. twoje cialo już wie. Wyraźnie czujesz to w żołądku. Ciało reaguje instynktownie i powinieneś wziac to pod uwagę, gdyż ono wyczuwa prawdę. Wśród osób, które spotykasz są defraudanci, fałszerze i uwodziciele. Są toksyczni ludzie, którzy cie okłamią, aby dostać to czego pragną. Mogą miło wyglądać, byc dobrze ubrani i ładnie mówić, ale na pewno jakieś oznaki ich zdradzą...... ....... Uważaj nie tylko na to, co ludzie mówią, lecz również jak wyglądają i jak brzmi ich głos kiedy to mówią. Nie ograniczaj się do usłyszenia i zobaczenia tego, co chciałbyś zobaczyć i usłyszeć. Słuchaj i OBSERWUJ, co NAPRAWDĘ mówi twój rozmówca. W ostatecznym rozrachunku zaoszczędzi ci to wiele czasu i kłopotów"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość morenikka
Może i pogarda, nienawiść. Ale nawet jeśli, to przeze mnie tak się stało, naprawdę okropnie się zachowywałam. Prosiłam go, by czytał o DDA, by był świadomy, co za tym idzie, jak może być trudno, by się upewnił, że da radę, że nie zdezerteruje w trakcie. Mało się tym interesował, ale coś tam przeczytał parę razy. Twierdził, że chce ze mną przez to przejść, uwierzyłam mu. A teraz mam poczucie, że mimo tego uświadomienia on po prostu się zniechęcił i dał sobie spokój. Może myślał, że miłość może pokonać wszystko. Że nagle się stanę normalna, bo on obdarzy mnie uczuciem? Nie wiem, co on o tym myślał, ale często widziałam w jego postanowieniach wiele idealizmu i naiwności. Trochę szkoda, że dawałam mu się za każdym razem namówić na jego naiwne pomysły,zamiast po prostu się rozejść już miesiące temu. Wiele zła by się nie wydarzyło. A ja nie żyłabym teraz z poczuciem upokorzenia, odrzucenia. Sama nie wiem, co jest prawdą a co nie. Będę musiała się wynieść i zrobić coś ze swoim życiem. Nie chcę być sama ale ja w tym związku i tak od dawna czuję się osamotniona :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość morenikka
Ale jestem zdziwiona, że tak go ostro oceniłyście. Ja na co dzień słyszę od niego, jaka jestem agresywna, że mam w sobie złość, złe emocje, jestem naburmuszona, przesadzam, mendzę itp itd. Może dlatego trudno mi uwierzyć, że on nie miał prawa do tego by mnie tak traktować...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agatka z krakowa
dziecko... może i jestes agresywna, mendzisz i masz sto tysięcy innych wad. może po prostu do siebie nie pasujecie. ALE pozwolenie sobie wmówic, że twoja rolą w tym związku jest "chłopiec do bicia" bo do niczego innego się nie nadajesz jest przegieciem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość morenikka
To nie jest tak ze on mnie ciągle bije i gnębi. On mi nie wmawia, że mnie uderzył, bo zasłużyłam, tylko, że złość z mojej strony wywołuje w nim takie zachowania. Problem jest taki, że ja źle znoszę takie ocenianie i krytykę. Ciężko mi z tą moją powaloną psychiką, chce ją naprawić, pójść na terapię, zresztą od dawna nad sobą pracuję, ale przygnębia mnie jego krytyka i zniechęca do czegokolwiek, bo się czuję jak śmieć. A najbardziej mi ciężko znieść, że teraz gdy ja wątpię w ten związek, to on przyznaje mi rację. Wcześniej walczył, wierzył we mnie i w nas, dodawał mi nadziei i dopingował. Teraz sam w to zwątpił. I może z tej frustracji tak sobie szkodziliśmy ostatnio. Ja uważam, że zachował się jak palant, ale też myślę, że przy innej dziewczynie by do tego mogło nie dojść z jego strony. Choć dziś napisał mi, że obawiał się tego wcześniej, że może tak zrobić, i udowodnił sobie, że nie panuje nad nerwami i też mu z tym ciężko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agatka z krakowa
masz ewidentny problem ze sobą i on domaga się terapii to co robi twój partner w chwili obecnej jest niczym innym jak pogłębieniem twojego problemu zostawiając kwestię winnych/niewinnych obecnego stanu rzeczy - chyba powinnas nad sobą popracować, bo takie reakcje zaburzą każdy twój związek... a więc ruszamy dupę i szukamy terapeuty :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
@morenikka - terapia, terapia, terapia. Praca nad soba. Uzdrowienie tego, co w Tobie bolesne i chore. Tylko to pomoze, zadne zwiazki czy czyjes "milosci" Cie nie ulecza. Mozesz to zrobic tylko Ty sama z pomoca profesjonalisty. Wejdz tu na stronke, moze cos dla siebie znajdziesz? Prowadzi ja specjalista od DDA. http://pilumnus.dl.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=254

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość morenikka
"to co robi twój partner w chwili obecnej jest niczym innym jak pogłębieniem twojego problemu" Właśnie, niestety tak jest. Myślałam, że on mi pomoże przejść przez tą drogę do uzdrowienia. Nie doszukuję się w związku recepty na moje problemy, nie traktuję tego jako lek. Ale skoro już mam kłopoty i chcę z nimi walczyć, to chciałabym chociaż ze strony partnera otrzymać coś dobrego, wsparcie, troskę, oddanie. To by mi bardzo pomogło, łatwiej jest być silną i pewną siebie gdy ma się w drugim człowieku oparcie i widzi się w jego oczach siebie jako kogoś cennego i wartościowego. Ja tymczasem widzę okrutny osąd, że jestem po prostu beznadziejna. To mnie chyba tak naprawdę dobiło. Jego zawód. Zna mnie jak nikt i skoro nie akceptuje mnie, nie stać go na zrozumienie moich potrzeb, to siłą rzeczy czuję siew jego oczach bezwartościowa. Ale poza tym związkiem uważam, że jestem wartościowa, tylko przejmuję się, gdy inni myślą o mnie inaczej. Terapia jest pewna, jak już mówiłam. Bardzo jej chcę i potrzebuję. Mój dylemat związany jest z tym związkiem. Nie wiem, czy to kontynuować. Mam tylko kilka dni by podjąć decyzję. Ja mną dobre chęci i chcę wiele zmienić, ale trudno mi uwierzyć, że on zmieni swoje zachowanie. Może i by mnie już nie szarpał czy coś, ale z pewnością krzyku, agresji i pretensji się tak łatwo nie pozbędziemy :/ Może powinniśmy po prostu od siebie odpocząć i w odosobnieniu nabrać do tego dystansu? Może przypomnielibyśmy sobie o tym, co w tej drugiej osobie jest dobre, gdybyśmy odżyli osobno po tych kłótniach i stresie? Co sądzicie? Czy takie przerwy mają w ogóle jakiś sens czy tylko oddalają od siebie ludzi? Nie wiem, czy jest sens to ratować...:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość morenikka
Dziękuję za link, na pewno skorzystam. Czytuję od lat sporo na temat DDA, rozwoju osobistego, byłam już na dobrej drodze do nabrania takiego zdrowego, harmonijnego spojrzenia na świat, byłam spokojna i cieszyłam się wszystkim wokół, ale potem pojawił się mój chłopak i wróciły do mnie wszystkie ciężkie wspomnienia, uczucia, stany...Całą pracę nad sobą szlag trafił, bo zwyczajnie wpadłam w deprechę, zaczęłam mieć problemy z alkoholem, bulimią, bezsennością, brakiem koncentracji, płaczem, byłam bardzo często przygnębiona. Dramat. Teraz jest lepiej, ale przykro mi, że ta relacja zaszła do tak obrzydliwego poziomu. Wstyd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość teraz ciebie a ponziej dziecko
teraz na ciebie pdnosi reke i uspraiwdliwiasz ten fakt ze to ty zawinilas i go sporowkowalas, a za iles tam czasu przyjdzie wam dziekco na swiat, a wiaodomo dzieic bywaja dokuczliwe i wyprowadzająz rownowago, zaczie lac wasze dziecko i rowniez bedziesz zwalac wine na dziecko ze ono go doprowadzilo do nerwow??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agatka z krakowa
Mój dylemat związany jest z tym związkiem. Nie wiem, czy to kontynuować. W TAKIEJ FORMIE _ NA PEWNO NIE Mam tylko kilka dni by podjąć decyzję. Ja mną dobre chęci i chcę wiele zmienić, ale trudno mi uwierzyć, że on zmieni swoje zachowanie. Może i by mnie już nie szarpał czy coś, ale z pewnością krzyku, agresji i pretensji się tak łatwo nie pozbędziemy :/ MOIM ZDANIEM KOLEŚ NADAJE SIĘ NA TERAPIĘ RÓWNIE MOCNO JAK TY Może powinniśmy po prostu od siebie odpocząć i w odosobnieniu nabrać do tego dystansu? Może przypomnielibyśmy sobie o tym, co w tej drugiej osobie jest dobre, gdybyśmy odżyli osobno po tych kłótniach i stresie? Co sądzicie? MOŻE>>> BEZ PRACY NAD SOBĄ WAS OBOJGA BĘDZIE TO JEDNAK TYLKO PUDROWANIE SYFA Czy takie przerwy mają w ogóle jakiś sens czy tylko oddalają od siebie ludzi? Nie wiem, czy jest sens to ratować...:/ TEGO NIKT CI NIE POWIE i jeszcze jedno Ja tymczasem widzę okrutny osąd, że jestem po prostu beznadziejna. To mnie chyba tak naprawdę dobiło. Jego zawód. NAZWIJMY RZECZ PO IMIENIU TO CO ON ROBI TO CZYSTE SKURWYSYŃSTWO NIE POMOŻE W ROZWIAZANIU WASZEGO PROBLEMU ALE STARA SIĘ ZRZUCIC NA CIEBIE ODPOWIEDZIALNOŚĆ ZA JEGO ISTNIENIE ZAMIAST ODEJŚĆ JAK MU NIE ODPOWIADA ROBI CI Z ŻYCIA JESIEŃ ŚREDNIOWIECZA Z WYJAŚNIENIEM "TO TWOJA WINA" :O BYĆ MOŻE ROBICIE TO SOBIE WZAJEMNIE....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość morenikka
Nie wiem sama, oboje mieliśmy dużo stresów ostatnio, sami też mieliśmy sprzeczki i ciche dni. Obraziłam jego męską dumę swoimi słowami, myślę, że w bardzo ostry sposób. Wprawdzie uważam, że zachował bardzo niemęsko w sytuacji, o którą się pokłóciliśmy, ale też go nieźle sprowokowałam. Chyba nigdy nikogo tak nie potraktowałam, ostro go podjudzałam, ale naprawdę byłam wściekłą, że nie okazał mi w tamtej sytuacji szacunku, zachował się jakby nie miał kompletnie charakteru, po prostu facet bez jaj, no i wygarnęłam mu to. No i pokazał mi swój "charakter" a raczej jego totalny brak... Ale naprawdę dałam mu w kość, więc nadal uważam, że jestem temu w dużej mierze winna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość teraz ciebie a ponziej dziecko
pytam sie ponownie, czy lanie dziecko rowniez bedziesz usprawidliwac ze to wszystko prze sproowokowanie go i stersy nerwy?bo to ono zawinilo i zmusilo go do bicia??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość morenikka
Te wszystkie zachowania aż w takiej formie wyszły dopiero teraz, niedawno. Wcześniej kłóciliśmy się "kulturalnie". Ale on ostatnio chyba też już ma mnie dość, może to ja wprowadziłam w tą relację taką formę rozmawiania, pretensji, przeklinania. On dużo od siebie dał w tym związku wcześniej, może go krew zalewa, że to nic nie dało, że tego nie doceniam, choć doceniam tylko też staram się dawać do zrozumienia, że pewne sytuacje mi się nie podobają. Myślę, ze sobie odpoczniemy, jeśli on się na to zgodzi, a jak nie, to po prostu rozstanie. Problem jest taki, że nie chcę odchodzić w takim czasie, chciałabym, żeby też poznał mnie od dobrej strony, nie miał po mnie tak ohydnych wspomnień. Może to by nam obojgu pomogło nabrać wiary, że nam sie jeszcze uda, poszlibyśmy na terapię i może do siebie wrócili, a jak nie to chociaż nie mielibyśmy po sobie takiej zadry w sercu. To jest już gdybanie, bo nigdy nic nie wiadomo. Ja tak naprawdę potrzebuję wiedzieć, co mam zrobić z tymi sytuacjami przemocy. On twierdzi, że ma takie samo zdanie jak ja- że jak ktoś bije kobietę to jest nikim. Ciężko mu z faktem, że do tego doszło. I mówi, że musi coś z tym zrobić, by to się już nie powtórzyło. Nie wiem sama. Rozmawiałam o tym dziś z paroma osobami i twierdzą, że wszystko zależy od sytuacji, że jeśli ktoś kogoś doprowadza do ostateczności to sam jest sobie winien. Choć to by oznaczało, że nie jest mega trudno wyprowadzić go z równowagi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość liiioonka
Ale naprawdę dałam mu w kość, więc nadal uważam, że jestem temu w dużej mierze winna. Przypisywanie sobie winy - to już przemawia za tym, zebyś poddała sie terapii. Wszytskie Twoje wypowiedzi za tym przemawiają. Ja po terapii jestem zupełnie innym człowiekiem. Czuję, że żyję. Wiem co jest dobra, a co złe - chociaż długo musiałam się tego uczyć. Wierzę w siebie i nikt mi juz nie wmówi, że nie jestem nic warta. Zawalcz o siebie - idź na terapię. Chcesz całe zycie poświęcić na winienie siebie i usprawiedliwianie partnera? I na tą całą szarpaninę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość morenikka
Ja na chwilę obecną nie mam tak dalekosiężnych planów jak dziecko itp. To nie ten etap życia. Ale odpowiadając na pytanie: nie, tego bym nie usprawiedliwiła, uważam, że dzieci nie wolno bić, nigdy. Trudno mi ocenić sytuację, nie znałam go od tej strony, to wszystko się dzieje od jakiś 2-3 tygodni. Byłam pewna, że to bardzo ciepły, czuły i troskliwy facet, był opiekuńczy, wyrozumiały. Mam obawy, że to ja go zmieniłam. Po prostu trudno być taki dobrym w warunkach, w jakich oboje ostatnio się znajdujemy. Ja też nie mam tak podłej natury, jaką ostatnio prezentuję. Obrażona, czepialska, niezadowolona. Ale to wszystko się bierze z niezaspokojonych potrzeb emocjonalnych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miewiórka
Autorko, a co to znaczy że byłaś agresywna? Bo wiesz, wszyscy piszą jakim to on jest tyranem a Ty taka bidulka, ale przecież napisąłaś że byłaś agresywna. Biłaś go, szarpałaś? Co robiłaś?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agatka z krakowa
Ale to wszystko się bierze z niezaspokojonych potrzeb emocjonalnych. bzdura to wszystko bierze sie z obwiniania kogoś o własne niezaspokojone potrzeby emocjonalne to spora róznica

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość werwrwe
To, że on jest chamem, damskim bokserem itd - nie ulega wątpliwości ale.. Ty nie jesteś lepsza. Z huśtawką uczuć, ciągle płaczesz, masz pretensje, kłócisz się i przede wszystkim - jesteś tak samo agresywna jak on. Rozstańcie się i najpierw napraw siebie, dopiero potem się z kimś wiąż.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja ci napisze prawde
odpowiadam na toje pytanie: tak,mozna usprawiedliwic (jak wiele innych zlych rzeczy) ale nie wolno tolerowac. Kolejna sprawa: czy jest przemoc i kto ja stosuje w tym zwiazku? Tylko on, czy rowniez ty? jestes agresywna, upierdliwa, stroisz fochy na kazdym kroku, domagasz sie skupienia calej jego uwagi na sobie, stosujesz emocjonalny szantaz. To tez jest przemoc. Inna sprawa: ktos kto bije partera zasluguje na druga szanse, ale u innej osoby. Z tego zwiazku nic nie bedzie-jedynie wieksze gowno. Przekroczyliscie pewna bariere i tego nie da sie cofnac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zostaw go
Zgadzam się z przedmówcą - będzie tylko gorzej. Przeżyłam to samo. Zawsze była moja wina, zrzucanie wszytskiego na mnie. Ciągle słyszałam, że wprowadzam patologię bo to wyniosłam z domu itp. Najpierw dostalam w twarz. Właściwie bez powodu ale wg niego powód był - po którymś piwie zabroniłam mu pić dalej. On oczywiście następnego dnia stwierdził, że nic nie pamięta (gówno prawda) i zaczał mnie przepraszac. Ja nie mogłam mu tego wybaczyć choć bardzo kochałam. Minęły chyba ze 2 miesiące, on ciągle mnie błagał, chodził za mną, wydzwaniał, obiecywał itd. Ja naiwna uwierzyłam. I dość szybko byla powtórka z rozrywki. Zawsze ja go sprowokowałam, ja się go czepiałam, ja narzekałam. Więc on "nie wytrzymywał" i po prostu musiał się na mnie wyładować. Autorko - nie wierz w żadne obietnice. On Ci będzie wciskał, że to przez Ciebie ale to nie prawda. Ja pod koniec już całkowiecie zatraciłam siebie, robiłam wszytsko dla niego. Myślałam, że jak będe dobra i kochana to on będzie dobry. A okazało się, że im ja byłam lepsza tym on był gorszy. Po tym, jak zmądrzałam i go zostawiłam dowiedzialam się, że nie tylko mnie bił. A tak się zarzekał(podobnie jak facet autorki) że byłam jedyną dziewczyną na ktorą podniósł rękę. Zostaw go! jak się przekroczy pewną granicę, obietnice i postanowienia poprawy nie mają racji bytu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość morenikka
"to wszystko bierze sie z obwiniania kogoś o własne niezaspokojone potrzeby emocjonalne"- nie do końca sie zgadzam. jestem świadoma tego, że mam duże potrzeby emocjonalne, zaległe jeszcze z dzieciństwa, ale nie oczekuję od niego, że mi je nadrobi. Wiem, że to nierealne. Ale oczekuję, że będzie mi okazywał uczucia, że da mi buzi na przywitanie, że nie będzie się na mnie wydzierał o bzdurę tuż przed moim egzaminem na studiach, że gdy jego koledzy będą mnie lekceważyć to się jakoś za mną wstawi, że czasem sprawi mi jakąś małą niespodziankę, choćby podaruje mi czasem głupiego kwiatka, choćby mlecza z pola. Po prostu potrzebuję odczuć, że on mnie akceptuje, że jestem dla niego ważna. A on ostatnio coraz mniej okazuje uczucia, wcześniej to częściej robił, więc chyba mam prawo do niepokoju prawda? Co do mojej agresji, to uważam, że on jest przeczulony na tym punkcie, jest nieco przewrażliwiony i dla niego moją agresją jest sytuacja, gdy on coś zrobi źle i mi jest przykro, jestem potocznie mówiąc "obrażona", i chcę sie wyciszyć, nabrać dystansu do problemów, bo nie chcę sie kłócić. On mnie w tym moim stanie zagaduje, zmusza do omawiania na świeżo problemów i ja w tym zranieniu powiem mu, co mi sie nie podoba, mówię oschłym tonem, jego to wkurza i nawzajem sie nakrecamy na odczuwanie złości. Parę razy, gdy oboje zaczęliśmy mówić coraz głośniejszym tonem i się oskarżać, to zdarzyło mi się go obrazić słownie, mówić głośniej, odezwac sie niemilo czy nawet chamsko. Nie uwazam sie za bidulke, sadze ze on mial ze mna ciężko, choć on też jest impulsywny i srednio sobie radzi z nerwami ostatnimi czasy. Ale nigdy go nie tknęłam, nie szarpnęłam. Wiele razy radziłam sobie z problemami w samotności, by nie wszczynać kłótni. Nie cierpię się kłócić, boję sie krzyku i myślę, że i tak nie jest ze mna tak źle w kwestii agresji itp. Ale mam chore porównanie z domu, może to dlatego. Ale jestem na pewno trudna, bo ostatnio miałam mega doła, było mi smutno, nie radziłam sobie z problemami i zdaję sobie sprawę, że byłam męcząca. Ale w takiej sytuacji oczekiwałabym raczej wsparcia, a nie dodatkowego rozstrajania nerwowego, coraz wiekszego olewania, braku wyrozumialosci i nieokazywania uczuc tak jak wczesniej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agatka z krakowa
"to wszystko bierze sie z obwiniania kogoś o własne niezaspokojone potrzeby emocjonalne"- nie do końca sie zgadzam. przeczytaj swój ostatni post i odnies to zdanie nie do siebie ale do NIEGO

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
morenikka ja też jestem DDA, chociaż nigdy nie byłam ofiarą przemocy. ale jestem nieźle popierdolona, czasem zachowuję się nienormalnie, ale mój facet z tego powodu nigdy na mnie nie krzyknął, nie mówiąc już o przemocy fizycznej. odejdź natychmiast od tego frajera 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość morenikka
agatka z krakowa- nie wiem za bardzo o co Ci chodzi z tym odniesieniem słów do niego. Możesz mi wyjaśnić ? Sama nie wiem, skoro bywałam czasem wytrącona z równowagi i chamska, to może i chłopak miał prawo wyjść z siebie i doszło do czego doszło. Sama sie prosiłam, choć przyznam, że nie spodziewałam się, że sie do tego posunie. Doszło do mocnej jak na nas kłótni i tak wyszło. Na co dzień on jest dość spokojny. Może jest za wrażliwy jak na taka mnie? Często wręcz czuję sie od niego silniejsza i twardsza, mimo, że mam w sobie dużo wrażliwosci. Bo czymże jest przemoc faceta wobec kobiety jak nie przejawem swego rodzaju słabości ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×