Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Daria;)

KLUBIK KUREK DOMOWYCH

Polecane posty

mikoto, co to są Bakugany? ;) Wiecie realia są inne, a jestem przekonana, że jakbym miała 10 lat i wtedy by był internet, to tez bym siedziała w nim ciągle, jeśli bym mogła ;), to samo z bajkami...po prostu tego nie było. Osobiście uważam, że nic z umiarem nie szkodzi dziecku i net i bajki nawet te niekoniecznie wskazane, no ale jak dziecko siedzi godzinami przed tv, to inna sprawa...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To stwory z bajki (walczące, świecące, o skomlikowanych nazwach). Gdy pracowałam w przedszkolu zdążyłam nasłuchać się o nu=im miliona opowieści.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I wcale nie jestem zwolenniczką zabraniania przedszkolakami zupełnie tv, jest dużo edukacyjnych programów, bajek, poza tym dziecko nie czuje się wyobcowane, że inni oglądają, a ono nie...poza tym tv jak każde narzędzie można dobrze i źle wykorzystywać, sama idę tv nie szkodzi, tylko jej użytkowanie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
potelka dokładnie, tak jak piszesz. Gorzej jak rodzice treaktuję tv, czy komputera jako swoje zastępstwo - nie ma czasu dla dziecka, to włącza bajkę :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mnie przeraża ten wszechobecny konsumpcjonizm i materializm, nie chcę żeby moje dziecko wyrosło na takiego samolubnego snobka, ale z drugiej strony obawiam się że jak go wychowamy na uczciwego, szczerego, ceniącego ludzi a nie pieniądze to może sobie nie radzić w tym brutalnym świecie, którym rządzą jakby nie bylo pieniądze i układy. Chyba trzeba znaleźć jakiś złoty środek...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mi, no to przykre, że tv zastępuje rodziców i to wcale nie są rzadkie przypadki... daria, o tym samym myślę...cenię sobie bardzo etykę, moralność, brzydzę się układami, m.in. dlatego zrezygnowałam z pracy gdzie ciągle trzeba było kombinować...ale właśnie każdy widzi, jak to wygląda, trzeba się rozpychać łokciami...moim zdaniem trzeba w dziecku zbudować silne poczucie własnej wartości, żeby twardo bronił swojego zdania, żeby wiedział, że ciężka nauka, praca się opłaca...tylko jak to zrobić...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Daria nie ty jeda sie tego obawiasz. Doszło do tego, że dzisiaj trzeba mieć szerokie plecy i mocne łokcie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja to ciągle zauważam, że ludzie po prostu lubią być oszukiwani, np. że są tacy super,oczarowywani, tacy ludzie, którzy taką czarują często mają świetną pracę, a merytorycznie z nimi różnie bywa...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak to zrobić? no właśnie - zasadnicze pytanie. Żeby potem nie było, że przyjdzie za 20 lat i powie, że to czego się uczył i wartości, które mu były wpajane, nijak maja się do tego życia, bo i tak ma status bezrobotnego bez prawa do zasiłku :( Nie życzę tego żadnej z Was. Mam nadzieję, że w końcu Polska wyjdzie na prostą i bezrobocie będzie tylko wspomnieniem, bo jak narazie dla wielu jest codziennością :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mi, tzn. ja muszę uczciwie przyznać, że to że teraz nie pracuje, to w dużej mierze mój wybór, chciałam pójść w innym kierunku, na piętrzyło się trochę spraw, części nie przewidziałam i jest jak jest...ale też muszę powiedzieć, że nie czuję że się kiszę w domu, ze tracę czas, no ale ja jeszcze kończę te studia, zawsze to jakaś odskocznia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale powiedzcie, umiałyście się cieszyć, żyć spokojnie, wiedząc, że wasz dom, samochody, mega luksusy są z łapówek, nielegalnej działalności, albo nawet legalnej, ale np. pracą głodowe pensje pracownikom? Albo że jesteście wysoko, ale musicie płaszczyć się przed prezesem długie lata, to jest takie fajne, co po tej kasie, jak człowiek traci do siebie szacunek?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie potrafiłabym żyć z myślą, że wszytsko co mam zawdzięczam cudzym pieniądzom. Ukochane świętokrzyskie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Poza tym mnie gubi moja ambicja zawodowa ;), zwykła praca biurowa nie dla mnie, owszem coś dodatkowo zrobić, to ok, ale tylko papierki przekładać długie lata, masakra...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja tam lubię stolicę, różne rzeczy mówią, ale mi to miasto sporo otworzyło horyzonty...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja tam lubię stolicę, różne rzeczy mówią, ale mi to miasto sporo otworzyło horyzonty...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no własnie to ciężkie zadanie wychować w dzisiejszym świecie dziecko na człowieka dla którego będą się liczyły dobro, prawda, szacunek, wiara itd. Ja przeżyłam szok jak zaczełam pracę w podstawówce, nawet nie zdawałam sobie sprawy, że takie małe dzieci już są takie obłudne, wyrafinowane i takie chamskie. Chamstwo i głupota to coś czego nie jestem w stanie tolerować, no po prostu nie mogę i już. Teraz trochę z innej beczki. Drażni mnie to jak ktoś nie ma argumentów a plecie bzdury, ale najwazniejsze żeby była jego racja, zdobyta krzykiem, głupim uporem i wymyslaniem coraz to durniejszych przekonań zamiast rzetelne zdobycie informacji. Ja umiem przyznać się do błędu i przeprosić jak trzeba, ale znam mnóstowo osób typu "ja jestem najmądrzejsza, najładniejsza i w ogóle naj, naj, zawsze mam racje nawet jak jej nie mam, to i tak jestem zbyt głupia żeby to zauważyć". Mam jedną taką koleżankę (sąsiadkę), która męczy mnie swoją głupotą doslownie, nie chcę być niemiła, ale jej gadanie i takie plecienie bzdur doprowadza mnie do obłędu. Własnie u mnie była pożyczyć oleju (trafia mnie to jej pożyczanie na wieczne oddanie) i snuła swoje głupie opowieści o piciu. Zwróciłam jej uwagę, że u nich jest codziennie impreza i że okno naszej sypialni wychodzi akurat na jej podwórko i przez ich wieczorne grille w altance ja muszę usypiać dziecko w drugim pokoju, na to ona że przesadzam, że wcale głośno nie jest itd. Potem stweirdziła, że jak facet nie pije to jest dziwny, że to ciota itd. A że mój mąż własciwie poza okazjonalnym piwem nie pije to powiedziała, że mi współczuje takiego sztywniaka, haha, ale miałam ubaw po pachy:) Ja jej wspołczuję alkoholika, który ją wyzywa i bije ją i dzieci, współczuję jej ojca pijaka i w ogóle calej tej patologii w jakiej siedzi. Ale ona tego nie widzi. Współczuję jej i w ogóle to strasznie mi szkoda jej i jej dzieci, ale drażni mnie to, że zamiast siedzieć cicho to wywyższa się jakbym ja była kimś gorszym a ona nie. Z zazdrości mnie obgaduje i w ogóle jej wizyty to licytacja co ona ma, gdzie była, co kupiła itd. Coraz bardziej mnie wkurwia, bo ja nie mam czasu na jej ploty (80% tego co mowi to oczernianie innych), a rozmowa z nią to jak gadka z pięciolatkiem, a jej komentarze doprowadzają mnie do białej gorączki np "o boże Twoje dziecko ssie palce - chyba coś z nim nie tak", albo "zauważyłam że Twój synek skończył rok i jeszcze sam nie chodził - idź do lekarza bo może być uposledzony", albo "wiem, że Ty te studia mialaś załatwiane - w sensie- egzaminy - bo nie miałaś przecież kiedy się uczyć". HAha ale wczoraj przebiła samą siebie, była u mnie koleżanka, a ta sąsiadka przyszla się zapytać czy popilnuję jej dzieci (dwójka), powiedziałam, że nie mam czasu, ona coś tam zaczeła gadac, aż w końcu mówi tak "mój stary wczoraj mnie wkurwił bo nie dał mi obejrzeć serialku (jakiejś tam telewoweli), włączył wiadomości i udawał że rozumie o czym te wszystkie wykształcone osoby mówią, wiadomo, że nic nie czaił tak jak ja, ale chcial mi zrobić na złość" - Bożę, dziewczyny mówię Wam jaki wstyd! Moja koleżanka nie powstrzymała smiechu, ja też nie dałam rady i zaczełam się śmiać, a ta są siadka nawet nie załapala o co chodzi tylko ze smiechem stwierdziła, że też jej się czasami włancza taka głupawka. Do tej pory się śmieję jak o tym pomyślę, a moja koleżanka dzisiaj jak do mnie zadzwoniła to ze smiechem się pytała czy oglądałam wiadomości:):) Nawet nie chce mi się komentować jej wypowiedzi, każda próba uświadomienia jej błędnyego myślenia kończy się obrażeniem i późniejszym obgadywaniem mnie. Mam jej dosyć, a myślałam że będę miała tutaj spokój, a ona jest jak za przeproszeniem wrzut na dupie. Musiałam się wygadać, a teraz idę gotować obiad.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
daria, a nie możesz po prostu nie wpuszczać jej do domu? ;) jeszcze jak ktoś niekoniecznie z własnej winy ma wąskie horyzonty, to rozumiem że może używać głównie krzyku żeby kogoś przekonać, bo logiczne myślenie jest mu obce...ale ja znam wiele osób "wykształconych", które wszystkie logiczne powiedzmy prawa stosują jak im wygodnie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i to jest dopiero straszne...że widzą np. że czyjeś dziecko jest rozwydrzone, a ich to po prostu taki charakter ma i nic się nie da z tym zrobić ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mój mały własnie wsunął obiadek, ja usmażyłam kiełbasę do fasolki i czekam aż mi się jeszcze trochę ta fasolka podgotuje. Na szczęście w sierpniu ta moja sąsiadka wyjeżdża za granicę całą rodziną to będę ją miała z głowy. Ja jej wcale nie zapraszam, do niej nie chodzę wcale, bo nie mam czasu i ochoty, a ona ma takie naloty. Czasami nie przychodzi w ogóle (co mnie cieszy) a czasami potrafi przychodzić codziennie i "siedzieć mi na głowie", ale to nie jest tak że ja z nią siedzę i dyskutuję (haha nie mam o czym ale to inny temat), tylko zazwyczaj to jest tak, że ja sprzatam, gotuję, piorę, prasuję itd, a ona łazi za mną po całym domu i nawija bez przerwy. Ale jakby nie było głupio mi jest tak jej powiedzieć że mnie denerwuje, jak wchodzi to mówię, że nie mam czasu bo np. gotuję a ona na to że nie ma sprawy, mogę gotować a ona się z dziećmi pobawi (w sensie ze swoją coreczką i z moim synkiem) bo zazwyczaj przychodzi z tą młodszą. Czasami to mi to nawet na rękę bo mi dziecka popilnuje, ale denerwuje mnie to jej gadanie i to że jej dziecko się u mnie żywi, no bo wiadomo, że jak daję swojemu to jej przy okazji też, no nie będę już taka chytra. Ale żeby tak chociaż czasami przyniosła chociaż kawę czy jakieś ciastka to nie. Ja nie zbiednieję od tego że dam jej malej obiadek, ale drażni mnie tylko to jej bezsensowne gadanie, naprawdę nie mam z nią o czym rozmawiać, dziala mi na nerwy. A jej chore teorie są tak łupie, że aż mi się nie chce o tym pisać, tylko dla przykładu Wam przybliże co to za typ kobiety jest. Ona uważa np. że "jak dziewczyna nie chodzi do solarium to ją facet zdradzi", "kobieta jest od rodzenia i wychowywania dzieci", w ogóle jej ograniczone myslenie jest straszne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja czytam, teraz mam małą przerwę ;), ale jeszcze tyle tego mam... daria, no wyobrażam sobie że jej nie zapraszasz, ale możesz jej po prostu nie otwierać drzwi? ;), czy oknem wchodzi? :D No ludzie mają ciekawe "koncepcje" :). Mnie powinien mąż już dawno 100 razy zdradzić, bo nigdy na solarce na byłam :D...pamiętam że przed ślubem, zastanawiałam się czy nie pójść i się lekko nie przybrązowić ;), a mój wtedy narzeczony mówi, a po co, tak jest super, naturalnie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moim zdaniem, kobieta tak jak facet jest do wszystkiego :D. Ja po prostu nie lubię przesady w żadnym aspekcie życia...nie wyobrażam sobie, że tylko siedzę z dzieckiem i domowe sprawy, no chyba że maluszek do roku, ale też nie to że 24 h, tylko rodzina, dom...ale też nie wyobrażam sobie ciągłe zabiegania zawodowego, gonienia nie wiadomo za czym i np. odkładania decyzji o dziecku...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×