Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Daria;)

KLUBIK KUREK DOMOWYCH

Polecane posty

Gość lauritkaaaaaaaaa
Dziewwczyny na youtubie jesf tyle film,hsjnhikow makijazowych ze nie trzeba ba zadne kursy wizazu lazic,polecam siostry pixiwoo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a jak chodzi o pazurki to polecam kurs on line Magdy Jasionowskiej www.magdalenajasionowska.pl :) pełen profesjonalizm :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W sumie się udał, ale strasznie tęskniłam za synkiem. Gorąco bardzo to trochę ciężko było, tymbardziej że nasza szkoła ma bardzo dużo budynków i między egzaminami musieliśmy przechodzić między budynkami w takim upale, wchodziliśmy "ugotowani" i prosto na kolejny egzamin. Wieczorami było mi strasznie dziwnie, siedzieliśmy w ogródku jakiejś knajpki a ja ciągle mialam wrażenie że muszę iść do domu do synka i co chwile patrzyłam odruchowo na zegarek:) Egzaminy na pewno zdałam, z trzech mam już wyniki, bo były ustne i potem od razu mówili co kto dostał, z reszty wyniki będą jutro albo w czwartek, ale wiem że zdałam bo pytania mi podeszły, boję się tylko trochę logiki, ale jak facet nam potem podawał rozwiązania po egzaminie to większość zadań chyba miałam dobrze, albo już mi się pomieszało i myślałam że miałam dobrze. Fajnie tak spotkać się z koleżankami z innych krajów (w mojej grupie jest 36 osób z czego tylko 7 mieszka w Polsce) i porozmawiać o tym innym życiu, porównać. Ale wiecie co, wcale nie wypadamy najgorzej jesli chodzi o standardy życiowe, myśle że jest dużo lepiej niż 10 czy 15 lat temu, nie ma aż takiej skrajności. Przyzwyczaiłam się już do tych prawie codziennych zajęć wieczornych (czaty) do tych wszystkich obowiązków i prawdę mówiąc nie wiem co ja teraz będę wieczorami robiła bo zawsze siedziałam od 9 do 1-2 "w szkole". Ale z drugiej strony ciesze sie z wakacji:) POtelka my chyba mamy podobne zainteresowania, ja wcześniej studiowałam psychologię społeczną (bardzo wiele pokrywa się wiadomości z socjologii) a teraz kończę pedagogikę opiekuńczo-wychowawczą, Ty pisałaś kiedyś że kończyłaś polonistykę, ja też kiedyś zastanawiałam się nad takimi studiami, w końcu złożyłam papiery na kulturoznawstwo, ale tydzień przed rozpoczęciem zajęć (to był jeszcze licencjat) koleżanka mnie przekonała do pedagogiki. Ale wiem, że na pedagogice na pewno nie skończę:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Daria pewnie długiego posta skrobie ;) A ja zakończyłam zdawanie egzaminów, w piątek były ostatnie wyniki, wszystko super :). Teraz muszę porządnie przysiąść do pracy magisterskiej, bo jeszcze dużo roboty mam z nią.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
na mgr jednak studia wyglądają już inaczej, zwłaszcza jak się ma rodzinę, ja jestem jedną z najmłodszych w grupie, ale to nie znaczy ze było nudno:) wiadomo że nie imprezowaliśmy do upadłego bo w końcu to była sesja, ale mało spaliśmy (tak po 4-5godzin), haha ale i tak spałam więcej niż w domku więc dla mnie brak dłuższego snu to nie był żaden problem, a nawet mogę powiedzieć że się wysypiałam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
POtelka nawet nie pisz o tej pracy bo mi się odechciewa, mam takiego ciężkiego promotora że szok, może go kojarzysz : prof. dr hab. Krzysztof Hirszel, który pracuje chyba w 10 miejscach, prawie nigdy go na seminarium nie było, prowadzi w warszawie chyba instytut nauk społecznych (w sumie to nie pamiętam dokładnie jaki ale jakiś instytut ma), pracuje na kilku uczelniach i na dodatek ma chyba z 80 lat. No masakra, do tej pory nie wiem czy mam pisać na ten temat co zaproponowałam czy nie bo mi nie odpisuje, albo odpisuje po dwóch miesiącach i ciągle pisze co innego, nie wiem jak ja tą pracę napisze, ale chyba bedę zdana sama na siebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Potelka nie przewidujesz urlopu dziekańskiego? W sumie Tobie się udało bo dzidzia urodzi się w październiku akurat to przy noworodku można się jeszcze spokojnie uczyć. Ja musiałam skorzystać z dziekanki bo mi termin porodu wypadł centralnie w terminie sesji (w końcu urodziłam wcześniej), byłam twarda i myślałam, że jakoś to będzie, ale jak w grudniu trafiłam do szpitala na podtrzymanie to byłam zmuszona skorzystać z urlopu, najpierw miałam mieć na 1 semestr, w końcu wzięłam na 2 i mam rok przerwy. Wróciłam jak synek miał już 7 miesięcy chyba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
daria, no to fajnie :). ja teraz zakończyłam 12 rok studiowania ;), normalnie już taka zblazowana jestem :D. polonistyka jest mocno rozwijająca, bardzo dużo ciekawych ludzi tam można poznać, ale jednak, to kierunek mocno specjalistyczny, szczególnie jeśli chodzi o niuanse gramatyczne, w pełni dobrze czują się tylko pasjonaci :). Ja co prawda uwielbiałam klimat tego wydziału, ludzi, formę zajęć, ale co do meritum, to różnie, nie miałam większych problemów ze studiowaniem, ale jednak, to nie było do końca to. Ja z kolei nie dostałam się na kulturoznawstwo, o ile nad spodziewanie dobrze wypadł mi pierwszy etap rekrutacji, to nad spodziewanie źle wypadł mi drugi i znalazłam się pod kreską. Socjologia, to jest to :) Ale chyba to dobrze ci zrobiło oderwanie się od codzienności? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
daria, a nie możesz zmienić promotora? myślę że warto pomyśleć... moja promotorka to wspaniała kobieta :) ja już formalnie skończyłam, tylko napisanie magisterki i obrona mi została :), marzę żeby się we wrześniu obronić ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niestety w tym roku, to z fajniejszych wakacji nic, wiadomo mój stan, pisanie pracy mgr, przygotowania do narodzin synka...zresztą jechać aby jechać i siedzieć tylko gdzieś, bo już na konkretne zwiedzanie, to 7 miesiąc, to już nie czas, ani na plażowanie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chyba tak, dobrze jest tak raz na jakiś czas gdzieś wyjechać i oderwać się od domu, ale znacznie lepiej znosiłam takie wyjazdy jak nie było synka, teraz czuję się taka rozdarta, myslę że jak mały będzie większy to wtedy będę z przyjemnością wyjeżdżała nawet na jakieś egzaminy:) Ja na studiach nie miałam prawie nic związanego z polonistyką, jedynie na licencjacie z racji tego ze moją drugą specjalnością była logopedia to mielismy tzw. naukę o języku, pamietam że był to taki trochę trudniejszy przedmiot, zwłaszcza to pismo fonetyczne. Do tej pory wspominamy ze znajomymi te kolokwia jak nam kazali pisać jakieś fragmenty starej polszczyzny fonetycznie, normalnie ciężko nam było napisać bez błędów a co dopiero fonetycznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja bym chciała pojechać nad morze, nawet nad nasze, ale synek jest chyba jeszcze za mały, poza tym on jest taki że nie usiedzi w jednym miejscu nawet na minute, nawet nie wytłumaczyłabym mu tego że ma siedzieć w cieniu, a jak mam jechać i się męczyć z przewijaniem na plaży, upałem itd to wolę poczekać jeszcze rok aż synek będzie większy. Poza tym mąz dopiero zmienił pracę i nie dostałby teraz urlopu... a sama przecież nie pojade bo to bez sensu, njic bym nie odpoczęła przy małym

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
daria, ja przeszłam 3 kursy logiki ;), i teraz ten ostatni, był super, bo to tzw. logika humanistyczna ;). ja uważam że, jak do wszystkiego trzeba mieć smykałkę, a że filologia polska, szczególnie gramatyka często opiera się na dużych abstraktach, to, to trzeba czuć, żeby to miało głębszy sens...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
daria, czy ja wiem, czy za mały, moim zdaniem niekoniecznie, wiesz czasem, to wręcz dobrze dziecku robi, taka zmiana. ale fakt z takim, to tylko nad morze, na góry, zwiedzanie, to jeszcze za mały, a z wózkiem po górkach chodzić, to średnia przyjemność ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja mysle że dużo zależy od dziecka, ale nasz Mateuszek jast taki rozbiegany że nad morzem pewnie bez przerwy musiałabym za nim biegać, albo bym go odciągała od wody, parzyłby go piasek i pewnie trzeba było by go nosić bez przerwy, o spokojnym plażowaniu nie ma mowy, fajnie było by pojechać tak w wiekszym gronie, ale tak we trójkę to lepiej za rok, wtedy może nie będzie już chodził w pampku i może w końcu będzie przesypiał całe noce:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
za rok już też będzie się umiał chociaż odrobinę pobawić z innymi dziećmi bo teraz to traktuje je jak przedmioty, zabiera im zabawki, przewraca, popycha, nie ma jeszcze zabawy z rówieśnikami, tylko obok

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
daria, no tak jeszcze za mały na zabawę z innymi dziećmi, taką prawdziwą zabawę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja bardzo lubię przedmioty w których się dużo myśli, zastanawia itd. Ale fakt, masz rację, że trzeba to "czuć", myslę, że z czasem to wszystko wciąga i staje się coraz łatwiejsze, dużo zagadnień jest powiązanych między różnymi przedmiotami i tak na logikę wszystko tworzy jwedną całość. Myslę, że jakbym teraz miała tą naukę o języku byłaby dla mnie znacznie łatwiejsza i przyjemniejsza niż wtedy, na pierwszym roku studiów. W ogóle to już zastanawiam się co dalej... bo został mi ostatni rok pedagogiki i nie wiem co potem. O doktoracie nie myslę, bo nie czuję się na siłach to po pierwsze, a po drugie nie czuję do końca tego, że to to co chciałabym robić. Zawsze chciałam iść na medycynę i do tej pory żałuję, że nie próbowałam, wystraszyłam się że nie dam sobie rady, albo że się nie dostanę i poczuję gorycz porażki. Bardzo interesuję się psychologią, uwielbiałam studiować psychologię, czasami myślę o klinicznej, ale z drugiej strony takie studiowanie dla samego studiowania to trochę bez sensu, bo wiem że nie nadawałabym się do pracy psychologa. Jestem zbyt wrażliwa i jak kiedyś na licencjacie z pedagogiki mielismy takie testy to wyszlo mi że nie potrafilabym się odciąć od problemów pacjentów i przynosiłabym je do domu, poza tym, za bardzo ambitnie podchodziłabym do tej pracy i każdą porażkę (np przerwaną terapię przez pacjenta) odbierałabym jako osobistą porażkę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
daria, ja tu wcześniej o tym pisałam, że ja też zawsze chciałam studiować medycynę i do dziś tego czasem żałuję...głównie to nie zdecydowałam się, bo byłam kiepska z fizyki, musiałabym ostro przysiąść, a mieszkałam w małej mieścinie i nawet nie było dobrego nauczyciela tego przedmiotu...a czy bym się do tego nadawała, to taki zawód, że wszystko wychodzi w praniu, nie brakuje osób świetnych merytorycznie, ale bez intuicji, czy bez odpowiedniego podejścia, tego nie da się nauczyć, no coś tam trochę, ale to są predyspozycję wrodzone...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
teraz bardzo ąłuję że nie poszłam na medycynę, myślę że odnalazłabym się w roli lekarza, bardzo lubiłam biologię, mam dużą zdolność zapamiętywania, uwielbiam pomagać chorym a widok krwi czy wnętrzności nie robi na mnie żadnego wrażenia. Sama kilkakrotnie reanimowałam ranne osoby, nigdy nie zapomnę tej adrenaliny i tej ogromnej fali ciepła która mnie ogarniała kiedy udało mi się komuś pomóc, bardzo chciałabym pracować w szpitalu, ale wiem że na studia medyczne jest już za późno, musiałabym zaczynać od podstaw. Ale nigdy nie odżałuję tego, że zaprzepaściłam swoje marzenia. Zastanawiam się coraz poważniej nad pielęgniarstwem, chociaż to jest jakby zawód nieco "niższej" rangi też mnie bardzo fascynuje, najbardziej chciałabym pracować na oddziale noworodków i zajmować się najmłodszymi pacjentami:) Ale to na razie tylko moje marzenia:) Przeniosłam je na pedagogike w sumie praca z dziećmi zwłaszcza tymi najmniejszymi to więcej opieki niż nauki:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja się goryczy porażki nie boję (że się nie dostanę na studia), bardziej tego, że byłabym w czymś kiepska ;). Z vic, to pisałam, że myślę jeszcze kiedyś o dietetyce :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czyli prawie pewne że byś się nadawała :) Ja o pielęgniarstwie nie myślałam, nie to nie dla mnie ;), zawsze bym czułam że to jakaś rekompensata, bo nie zostałam lekarzem...sporo osób, które nie dostały się na medycynę skończyło farmację, to też takie coś zastępcze...a jak tak nie lubię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czytałam Wasze wcześniejsze wpisy bo chciałam zobaczyć co straciłam:) POdziwiam Vic za odwagę i chęć zostania weterynarzem:) Ja kocham zwierzęta ale weterynarzem nigdy nie mogłabym być bo jestem zbyt wrażliwa na cierpoienie zwierząt. Jak słyszę skowyt cierpiącego psa to serce mi się kroi, dosłownie nie mogę tego słuchać, zatykam uszy itp. KIlka razy miałam takie sytuacje że np. mój pies wpadł pod samochód, albo inny złamał łapę i musiałam zanieść go do weterynarza w tych strasznych "jękach", było to dla mnie traumatyczne bardzo. A jakbym miała uśpić jakieś zwierzę to chyba nie moglabym tego zrobić, a weterynarz prawie codziennie podaje zastrzyki usypiające i obserwuje jak zwierzęta umierają, ja nie potrafiłabym znaleźć w sobie tyle siły psychicznej na wykonywanie tej pracy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no ja o weterynarii też zupełnie nie myślałam. wiesz czasem teoretycznie dużo się człowiekowi wydaje, a w praktyce wychodzi inaczej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No zobaczymy :). Teoretycznie mam plan pójść na studia doktorancie, ale to jeśli już, to w 2013 roku, choć wiadomo to trzeba z wyprzedzeniem planować, jakoś mocno napalona na to nie jestem, także się okaże :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×