Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Daria;)

KLUBIK KUREK DOMOWYCH

Polecane posty

daria, też się spotykasz z tym, żel udzie się dziwią, że chce ci się studiować, różne kierunki? mi to często mówią po co mi to...masz może podobnie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Może to zabrzmi głupio ale uwielbiam całą tą szpitalną atmosferę, nawet ten zapach, bardzo mnie ciągnie do tego. Jak odwiedzam kogoś to zawsze obserwuję lekarzy, pielęgniarki i bardzo zazdroszczę im tej pracy. NIe mogę stwierdzić czy bym się nadawała do takiej pracy, ale żałuję bardzo że nie spróbowałam. Chociaż podobno jesli ktoś chce iść na medycyne to nie boi się żadnej specjalności, a jeśli chciałby zostać np. pediatrą a położnikiem już nie to nie powinien zawracać sobie i innym głowy i nie powienien zaczynać tych studiów. Ja tak właśnie mam, że bardzo chciałabym pracować na noworodkach, mogłabym na chirurgii, laryngologii, ginekologii, ale za nic w świecie n ie chciałabym pracować na oiomie, czy w hospicjum, dlatego też nie wiem czy zniosłabym tą pracę. Z jednej strony bardzo chciałabym być lekarzem czy pielęgniarką ale z drugiej boję się sytuacji w których ponosiłabym całkowitą odpowiedzialność za ludzkie życie, kiedy musiałabym zabawić się w Boga i zdecydować w krótkim czasie co robić, bo chociaż formalnie eutanazja jest niby zabroniona każdy kto ma podstawową wiedzę z etyki czy chociażby filozofii wie że eutanazji dokon uje się codziennie w każdym szpitalu. Przecież to nie tylko podanie tzw. zastrzyku śmierci, to też decyzja o zaprzestaniu uporczywego leczenia, decyzja o zaprzestaniu nieprzynoszącej skutków reanimacji, decyzja o tym kogo uratować w pierwszej kolejności w trakcie akcji ratunkowej (kosztem innych) itd itp...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bałabym się własnie tej ogromnej odpowiedzialności, tego czy bym umiała szybkop i trafnie decydować, boję się też czy po prostu dałabym radę psychicznie przez wiele lat wykonywać tak silnie stresującą pracę gdzie codziennie stykasz się ze smiercią... Zdarza mi się że ludzie się dziwią, albo wręcz jakby żartują z tego że jestem wieczną studentką, ale ja mam to gdzieś, bo wiem, że się rozwijam i czuję ogromną satysfakcję z nauki. KIedyś moja koleżanka z liceum z którą się przypadkowo spotkałam stwierdziła że studiowanie jest bez sensu i że ona woli jeżdzić na zarobek za granicę do pracy sezonowej niż być bezrobotnym mgr czegokolwiek. Nawet nie chciało mi się z nią dyskutować bo miala tak ograniczone poglądy że na nic zdałyby się moje przekonywania jej. Nawet jak będę pracowała w innym zawodzie to nie uważam że studia to strata czasu, zresztą chyba Ciebie nie muszę przekonywać o plusach wypływających z kształcenia:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja myślę, że na medycynę to jest już u mnie stanowczo za późno, tym bardziej że mam już dziecko, może bę dę miala drugie, a nie chcę robić czegoś na pół gwizdka. Dlatego pomyslałam o tym wizażu też, bo to nie jest aż tak absorbujące a zawsze czegoś nowego bym się nauczyła. Może kosmetyczka to nie lekarz, ale też jakieś zabiegi wykonuje:) Ja szukam ciągle czegoś własnie w zamian co da mi chociaż odrobinę tej satysfakcji co dałaby mi praca w medycynie, chociaż tego nie da się chyba niczym zastapić, a porównanie lekarza i kosmetyczki (nie obrażając kosmetyczek) jest po prostu śmieszne:) Ktoś pisał że takie kursy wizażu są bez sensu i że wystarczy obejrzeć kilka filmików na youtube, no sorry, ale co innego jest obejrzeć jak ktoś kogoś maluje a co innego jest brać czynny udział we wszystkich kursach. NIe da się nauczyć nawet sztuki makijażu oglądając ją na ekranie, samo to że jest inna perspektywa już dyskwalifikuje takie internetowe "kursy". POza tym, ja nie tylko chcę się nauczyć malować sama siebie, ale poważnie myslę o pracy kosmetyczki, przecież w końcu muszę się czymś zająć co przynosi dochody, a żaden kurs internetowy nie da mi dyplomu i prawa do wykonywania zawodu. Potelka ta szkoła wizerunku trwa dwa lata i kosztuje ok. 200zł miesięcznie plus wszystkie kosmetyki i "sprzęt" trzeba mieć swój, na bieżąco dokupuje się to co jest potrzebne. Na początke tylko kitle, zapas gazików i rękawiczek gumowych, a reszta wychodzi w praniu. Ja sporo kosmetyków mam więc myslę że niewiele musiałabym dokupić:) Vic pisałaś o tipsach:) Ja kiedyś namiętnie je robiłam, teraz nie mam na to czasu. A Ty jaką metodą robisz? Byłaś na jakichś kursach? Ja robiłam tylko żelowe, nie byłam na żadnych kursach, wspomagałam się tylko tymi internetowymi pokazówkami i po prostu próbowałam sama, metodą prób i błędów, nawet dobrze mi szło, ale teraz to chyba wyszłam już trochę z wprawy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
daria, ja traktuje studia, jako wartość samą w sobie :)...tylko niestety nadal obniża się poziom, ludzie przychodzą z postawą roszczeniową, że wszystko im się należy, to mnie w obecnym studiowaniu denerwuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No też mam zdanie, że medycynę, to trzeba albo od razu po maturze zaczynać, albo do 2 lat po max...też mam taki schizy że lubię szpitalny klimat ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja chyba już dojrzałam do bycia po drugiej stronie barykady, czyli do doktoratu ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No właśnie, dlatego ciągnie mnie tez jakoś do tej dietetyki, bo to też coś paramedycznego, ale też nie to, że jakieś zastępstwo studiów medycznych, jak pielęgniarstwo, czy farmacja (przez moment też o tym myślałam). Ale to jeśli już ta dietetyka, to za parę ładnych lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to nic nie stoi Ci na przeszkodzie:) Ja na pewno nie jestem gotowa na doktorat, nie czuję się na siłach, może kiedyś... co gotujesz? Ja bede robić sos z piersi kurczaka do makaronu i do tego jakąś surówke. Miałam robić kopytka ale mi się nie chce

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mam sos wieprzowy, fasolkę szparagową ugotuje i tyle, bo to tylko dla mnie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dietetyka też ciekawy kierunek:) i taki prozdrowotny:) Ja od ciąży i narodzin Mateuszka staram się zdrowo jeść a dziecku to już w ogóle staram się dawać tylko zdrowe rzeczy, chociaż wiadomo, że czasami dostaje jakiegoś słodyczka:) ale ten słodyczek to np. kawałek mlecznej czekolady a nie jakieś chemikalia:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
daria, ja uważam że co, jak co, ale doktorat, to już poważna sprawa i nic na siłę, kto wie, może za parę lat i ty do tego dojrzejesz :)...mi się dość długo zeszło :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a nie boisz się że jak zaczniesz zagłębiać się w dietetykę to okaże się że jesz dużo "zakazanego" i że ześwirujesz na punkcie odżywiania i wpadniej w obsesję zdrowego jedzenia? ja miałabym takie obawy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
daria, a to możliwe :), ale wiesz, ta dietetyka, to bardziej odległy plan, bardzo możliwe, że nawet tego nie zacznę studiować :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja ostatnio jadałam za zdrowo za dużo kurczaka, za mało czerwonego mięsa i mi hemoglobina zaczęła spadać ;), także staram się znów więcej czerwonego mięcha jeść.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a mnie ostatnio jakoś odrzuca w ogóle od mięsa, wędlin itp

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no właśnie, ja zawsze byłam mięsożerna, choć też warzywo i owocożerna też ;)...ale w ciąży to z mięs tylko kurczaki, indyki mi idą....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mam manię wąchania, i w te upały jak przynoszę wędlinę to mam wrażenie że jest już popsuta, mój mąż się ze mnie śmieje ale mi ostatnio wszystko "czuć"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nawet nie chcę wiedzieć;) ale nie, na pewno nie jestem w ciąży, biorę tabletki (yaz) a od dwóch tygodni mam zakaz "milości" od lekarki, po wypalaniu nadżerki. Ale wiadomo, wszystko jest mozliwe, tabletki czasami zawodzą, ale wychodzę z założenia że mnie nie zawiodą nigdy:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale mi gorąco, nie mam siły nstać przy kuchni, bo się ze mnie leje dosłownie, ale muszą zrobić ten sos, najpierw sobie to mięso podsmażę, a potem zacznę dusić, dodam chyba cebulke, nigdy tak nie robiłam ale chyba będzie dobry

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Daria- ja tez robie tipsy metodą żelową. Na kursach nie byłam , po prostu sama się nauczyłam.Trenowałam na siostrze:)Swoje paznokcie mam średniej długości,ale zadbane i zawsze ładnie pomalowane. Nie lubie długich szponów, brzydko to wygląda i bardzo nienaturalnie. a dziś na obiad mam pomidorową z ryżem. Jest tak duszno,że się nawet jeść nie chce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no ja właśnie nie mam specjalnych sposobów. Kupuje gotowe odżywki na paznokcie albo robie domowe kąpiele w ciepłej oliwie z oliwek oraz parafinie.Czasami też smaruje olejkiem rycynowym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja używam kremów do rąk i od razu do paznokci (2w1), ale nie wiem czy one coś dają, bo w sumie ja nie miałam nigdy łamiących się paznokci. Mam bardzo miękkie paznokcie i wyginają mi się na różne strony, ale się nie łamią. Za to mam problem z rozdwajaniem się paznokci. W ciąży miałam ładne i jak karmiłam małego też, myslę że to zasługa witamin dla matki karmiącej w tabletkach. Teraz widzę, że zaczynają mi się znowu rozdwajać, ale nie wiem jak temu zaradzić... Używałam kiedyś odżywek do paznokci przeciw łamaniu i rozdwajaniu ale niewiele mi pomagały. Nie próbowałam tego oleju rycynowego, muszę spróbować. Wiem, że parafina też pomaga, ale chyba bardziej na dłonie niż na paznokcie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja mam w domu maść parafinową ,którą też stosowałam u synka na Atopowe Zapalenie Skóry. http://www.farmalek.pl/oillan-masc-parafinowa-100-g.html Robiłam z niej kąpiele do rąk i paznokci w ten sposób,że rozpuszczałam tą parafine w gorącej wodzie dodawałam łyżeczkę oliwy z oliwek i czekałam aż troszkę ostygnie. Później moczyłam w tym ręce jakies 10-15 min.Zarówno skóra jak i paznokcie są po tym bardzo nawilżone

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
vic, ciekawy sposób, chyba wypróbuje :) zaczęłam coś robić w kuchni, nie gotować, tylko sprzątać, ale nie dam rady, za gorąco...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
daria, no właśnie te kremy do paznokci i rąk, to taki bardziej chwyt marketingowy, choć pewnie faktycznie niektóre pomagają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja szczerze mówiąć wogóle nie stosuje kremów do rąk i paznokci.Tylko zwykły krem Nivea i takie właśnie domowe sposoby

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziewczyny a używacie może podkładów do twarzy? jak tak to jakiej firmy i jaką macie cere?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×