Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość anonimowa kobieta z mężem

Czy to już przemoc?

Polecane posty

Kochana anonimowa 🌻 Nie zaczynaj naprawiania związku od strazenia rozwodem. Zwłaszcza, że na pewno nie jesteś ani na to gotowa, ani zdecydowana. A nikt nie lubi być straszony i szantażowany. On i tak nie traktuje tego poważnie, a tylko się nakręca i próbuje Ci dopiec. Jego zachowania są niedojrzałe - dlaczego on Ci dokucza nt.Twojej rodziny? Czy Ty ponosisz jakąkolwiek odpowiedzialność za ich życie/ czyny / osiągnięcia / słowa??? To bardzo nie fair. Zastanów się jaki ma cel, albo jeszcze lepiej - spytaj go - po co to mówi? Co chce osiągnoąć? Czy jedynym celem jest sprawienie Ci przykrości? Wygląda, że on chce bardzo pokazać swoją dominację - kto tu rządzi. Pokrywa jakieś swoje kompleksy? Potwierdza to akt, że zaczyna stosować przemoc fizyczną. Tak szczypanie, podobnie jak popychanie czy przytrzymywanie na siłę, to już przemoc fizyczna. Bardzo perfidna i upokarzająca. Bo co? Poskarżysz się, że Cię szczypie? Brzmi śmiesznie, ale śmieszne nie jest. Stąd Twoje poczucie bezradności. Nie czujesz mocy sprawczej do wprowadzenia zmian. Powinnaś nad sobą popracować. Jeżeli chcesz napiszę Ci kilka ksiązek, które mogłyby Ci pomóc zrozumieć sytuację i nauczyć jak rozmawiać i jak stawiać swoje granice. Bo on już dawno je przekroczył :( Zajrzyj tu: (chociaż na pierwszą stronę) http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=4458964&start=0

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anonimowa kobieta z mężem
Optym 15 nawet nie wiesz jak twoje słowa podniosły mnie na duchu 🌻 :) Masz rację, nie powinnam go straszyć rozwodem, ale gdy on już doprowadza mnie do ostateczności to często mówię słowa których nie chciałabym powiedzieć i później tego żałuję (tak jak wygarnęłam mu kilka rzeczy na temat jego rodziny, czego nie chciałam i pewnie nigdy bym mu nie powiedziała). I staję się przez to nie lepsza od niego. Temat z linku poczytuję od wczoraj, kiedy mam troszkę czasu. Bardzo proszę Cię, napisz mi tytuły tych książek o których wspomniałaś. Bardzo bym chciała się nauczyć hamować sytuację na pewnym bezpiecznym etapie. Naprawdę bardzo bardzo dziękuję za odpowiedź Optym15 i wam wszystkim. Jakos tak mi lżej na duszy. I napiszę jeszcze jedną, być może kontrowersyjną rzecz- kiedy zdecydowałam się założyć temat miałam po części nadzieję, że wszyscy odpowiedzą mi, że takie sytuacje zdarzają się każdemu i są normalne. Dlatego dziękuję, że otworzyłyście mi oczy. Po początkowych wpisach trochę się przeraziłam, ale mam dużo nadziei że wszystko sie ułoży i że dam sobie radę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
życzę powodzenia:) trzymaj się i walcz o siebie bo jeszcze całe życie przed tobą:) ktoś kiedyś powiedział DAWAJ DRUGĄ SZANSĘ, NIGDY TRZECIEJ:) coś w tym jest i pamiętaj o tym:) a optym ma rację:) nie strasz rozwodem jeśli nie masz zamiaru tego zrobić bo to nic nie da.... ale i tak myślę że powinnaś w najbliższym czasie zrobić sobie wolne i iść do rodziców i na spokojnie pomyśleć poczytać ustalić jakiś plan działania i poprawy sytuacji:) zdystansować się do tego:) i myślę że już jesteś na dobrej drodze bo wiesz że to nie jest normalne:) myślałam że jesteś dużo starsza... a przez to że masz tylko 26 a ja 28 zrobiłaś mi się jakaś taka bliska:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anonimowa kobieta z mężem
Dziękuję Tobie również 2+3 za miłe słowa :) Dobrze wiedzieć, że można znaleźć w kimś wsparcie choćby wirtualne, ale bardzo mi to pomaga :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pierwsze co mi przychodzi na myśl, to: "Nie pozwól sobą manipulować w miłości" Isabelle Nazare Aga "Szantaż emocjonalny" Susan Forward nie pamiętam autora, ale coś "Toksyczni ludzie" Tam jest opisanych dużo mechanizmów - zrozumiesz, że to co on mówi, robi to jest SCHEMAT. Ale co ważniejsz, jest też opisane, jak sobie z tym radzić. Przede wszystkim, żeby się nie dać wciągnąć w tę chorą grę i jak do niego dotrzeć. Jest szansa, że zrozumie i się zmieni, ale nie ma pewności :( Pozdrawiam Was serdecznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam, Moja historia po krótce opisana na topiku http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=4458964&start=6060 A widzę wypisz wymaluj dziewczyny tu obecne mają bardzo podobne problemy i dylematy. Moim chyba w tym momencie największym jest to, że nie wiem czy to co się dzieje to mój wymysł czy faktycznie jest to coś patologicznego... Nie potrafię podjąć decyzji bo boję się, że źle oceniam rzeczywistość... Miotam się z tym od właściwie poczatku związku z m, ostatnio się przełamałam zaczęłam o tym mówić, pisać, pytać, szukać odpowiedzi... I kurcze nie jest łatwo. Najgorsze jest to, że w mojej głowie siedzi taka natrętna myśl, że jakiejkolwiek decyzji bym nie podjęła to i tak nie będzie ona dobra. I boję się strasznie. Robię coś potem się z tego wycofuję i tak w koło...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anonimowa kobieta z mężem
Witaj monoamina :) Tak, u mnie chyba najgorszym problemem jest krytyczna ocena sytuacji. Bo mąż podczas kłótni twierdzi, że to ja ją prowokuję. A nawet dziś, po wczorajszej 'burzy', rano zrobił mi śniadanie i był miły ,i ja zapytałam dlaczego wczoraj była ta kłótnia i co chciał osiągnąć obrażając moją rodzinę- usłyszałam, ze to nie on się ze mną kłócił tylko przecież ja z nim. Że nie umiem znieść krytyki na temat rodziny i jestem przewrażliwiona. I że ze mną się nie da spokojnie porozmawiać. Więc skoro on mi to mówi w spokojnej rozmowie, już po wszystkim to ja zaczynam się zastanawiać czy faktycznie to nie jest moja wina. U mnie na szczęście dziś był spokój (aż boję się to znów pisać zeby nie zapeszyć ;) ). Jak deszcz trochę przestanie padać to przejdę się do biblioteki poszukać tych książek, o których pisała Optym15. Cały czas rozważam jakąś terapię rodzinną, bo na pewno i we mnie siedzi jakiś problem. Tylko nie miałam nigdy z tym do czynienia i nawet nie wiem gdzie szukać pomocy? W przychodni, kościele?? No nic, muszę czegoś poszukać. Mąż podobno też chętny, przynajmniej tak mówi ;) Pozdrawiam Was :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Monoamina ❤️ napisałaś: "Moim chyba w tym momencie największym jest to, że nie wiem czy to co się dzieje to mój wymysł czy faktycznie jest to coś patologicznego..." To jest typowy objaw "wyprania mózgu" przez inąą osobowość psychopatyczną, najczęściej przemocowca. Działa w obie strony, nie zawsze to kobieta jest ofiarą. Może też być wynikiem wpływu dysfunkcyjnego rodzica. Z grubsza chodzi o to, że ktoś Ci wmawia, że "wcale nie jest tak jak TY to widzisz", albo, że wcale nie widzisz tego co widzisz. Zwłaszcza dziecko jest bezbronne wobec tego typu zachowań. Wybraź sobie, że dziecko WIDZI i SŁYSZY jak rodzice się kłócą. Pyta potem np.dlaczego tatuś brzydko mówił, i słyszy w odpowiedzi, że nic takiego nie miało miejsca, ze mu się tylko wydawało. Z różnych powodów rodzice tak mu wmawiają - żeby go "chronić" przed przykrościami, żeby przypadkiem komuś nie powiedziało komuś na zewnątrz. Typowe myślenie: "jeżeli o tym nie rozmawiamy to nie ma problemu" I dziecko głupieje. Bardziej wierzy rodzicom niż sobą, więc traci zdolność oceny rzeczywistości. Widzi coś, ale łatwo mu wmówić, że "przesadza", "wcale tak nie było" Tak jak anoinimowej 🌻. Mąż jej mówił, że on wcale nie obrażał jej rodziny, tylko... świetny manipulator. Mono...🌻, poczytaj, kochana te książki, o których pisałam. Zrozumiesz dlaczego tak czujesz. Czasem to wystarczy, żeby ozdrowieć. A czasem potrzabna jest terapia. Terapie (zarówno dla par jak i indywidulanie) są prowadzone przez MOPSy - znajdźcie jakieś centrum Kryzysowe Rodziny, albo po prostu spytajcie w najbliższym ośrodku o psychologa. 2+1 ❤️ mam nadzieję, że potrafisz zignorować chore komentarze pomaranczki? Ja bardzo współczuję ludziom, któzy mają potrzebę takiego atakowania innych. Najwyraźniej czegoś brakuje w ich życiu. Nie jest satysfakcjonujące i dowartościowują się dokopując innym. ja jestem pod wrażeniem Twojej mądrości i odwagi w życiu. Bo do wprowadzania zmian potrzeba duuużo odwagi :) Ten tylko nie popełnia błędów, kto nic nie robi! Nie jest ważne ile razy w życiu upadniemy, ale ile się podniesiemy! Miłego dnia Wszystkim

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ale to taka dziewczyna
mnie sie wydaje, ze i tak nic nie zrobisz... takie mam dziwne wrazenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość idzcie chociaz na slub
optym15 i 2+3, b madre z Was osoby, az sie cieplo robi na sercu, gdy czyta sie Wasze wypowiedzi, wywazone, przystepnie i kulturalnie wszystko wyjasniajace :) btw, zglosilam ten post z wulgarnymi okresleniami do usuniecia. nie chce powielac tego, co zostalo tu juz napisane przez optym i dodawanko :D, moge tylko przyznac im calkowita racje. od siebie dodam tylko tyle, ze "straszenie rozwodem" czy innymi posunieciami "z grubej rury", gdy nie ma sie faktycznie takiego zamiaru w najblizszej przyszlosci (mam na mysli nadchodzacy tydzien), sa bez sensu. Juz ciul z tym, ze maz poczuje sie szantazowany "i tego nie lubi" (chociaz to prawda, ze nikt tego nie lubi), ale jest to strzelanie sobie w kolano przez zone. Jesli rzucasz pustymi haslami w klotni, z ktorych nic potem nie wynika, jeszcze bardziej pokazujesz swoja slabosc (na mezu taka grozba, uslyszana po raz trzeci z rzedu, z pewnoscia nie zrobi wrazenia, pomysli sobie "postraszy, pokrzyczy, a i tak skuli ogon i gie zrobi"). Anonimowa - w ogole nie zaskakuje mnie zachowanie Twojego meza po klotni - bedzie sie staral grac "dobrego meza", zrobi sniadanko (ew. posprzata), bedzie mily, jak gdyby nigdy nic, a wiesz dlaczego? Bo przez takie zachowanie po 1: daje Ci do zrozumienia, ze wlasnie NIC sie nie stalo (i tak masz myslec, dlatego tez bylo to cale manipulowanie pt. "przeciez to ty sie klocilas, nie potrafisz przyjac krytyki"), a po 2. - jakby caly czas pokazywal "te zla twarz", to nie mialabys watpliwosci, zeby go zostawic w cholere. A tak, to po klotni bedzie odgrywal maly teatrzyk, zeby zrobic Ci jeszcze wiekszy metlik w glowie ("no przeciez on nie jest taki zly, z dzieckiem sie pobawi, przygotuje posilek, a ze czasem sie zdenerwuje - no, faktycznie, to wina tego, ze ja nie umiem nad soba zapanowac).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie jestem ani mądra a już tym bardziej odważna :) raczej głupia i naiwna że tak żyłam... powiem wam że nie raz i nie dwa było mi wstyd za sama siebie że tak żyję że nie potrafie ogarnąć ani siebie ani swojego zycia:( to było dla mnie paskudne uczucie:( a najgorsze jest to że doskonale wiedziałam że lepiej nie będzie... jak sobie pomyślę jak po każdej groźbie że odejdzie płakałam prosiłam płaszczyłam się przed nim to aż mi skóra cierpnie... a najgorsze że jego to wkurzało i śmieszyło... dla niego byłam żałosna z tą swoją miłością... kiedys po tekście że to koniec powiedział mi "tylko proszę bez zbędnych emocji i płaczu..." po czym obrócił sie do ściany zgasił światło i powiedział" pozwolisz że juz pójdę spać?'" była 21... nie ogarniam teraz tego... jestem emocjonalna i wrażliwa przez co bardzo źle znoszę wszelka niesprawiedliwość i olewanie moich uczuć... to przekleństwo... sama nie raz zamyakałam sie w łazience pod prysznicem i ryczałam.... nie zawsze pod prysznicem jednak bo tam ciężko palić:P a w tamtym związku zyłam głównie na papierosach:( nigdy nie przyszedł do mnie.... potrafił za to stanąć nade mną i powiedzieć z taką pogardai satysfakcja " spójrz na siebie jak ty wyglądasz.... i kto tu jest wrakiem człowieka?" doszło nawet do tego że jadłam w ukryciu słodycze.... no przecież paranoja jak sobie teraz pomyslę.... a doszlo do tego że kiedys ze złością zabrał mi kawałek czekolady z ręki i powiedział żebym to w końcu zostawiła.... dodam że przy wzroście 175 ważyłam 56-57 kg więc gruba raczej nie byłam.... tylko że dla mnie to wszystko było kiedyś normalne:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pkiiiiiiajajaj
smieszne, czyżby kogoś prawda w oczy bolała, widać tylko potwierdzają się moje słowa, 2+3 to wyzwolone dziewczę ponad normę:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
śmieszne dla kogoś kto nie żył w toksycznym związku... wolę być wyzwolona ponad normę niż nie mieć nic ciekawego do powiedzenia, łazić po forum i wszędzie wtryniać swoje nic nie warte 3 grosze:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pkiiiiiiajajaj
to osoby tobie towarzyszace powinny powiedziec ze zyja w toksycznym zwiazku. zastanawia mnie po prostu czemu tak jest, ze sama się o to prosiłaś a potem narzekasz, w wieku 19 lat zaszłaś w ciąże, chyba nie powiesz mi, ze zaplanowałaś rodzinę? jesteś nieodpowiedzialna osobą, i wybacz ale dla mnie tak to z boku wygląda, że szybko zaczęłaś zabawy w dorosłych nie uwzględniając konsekwencji. 19 lat to mało, ale nie na tyle mało by wiedzieć, ze nie zabawia się w łóżku z facetem, którego nie jestem pewna a tym bardziej zachodzić z nim w ciążę??? co więc się dziwić, ze potem baba z dzieckiem miała problem by znaleźć normalnego chłopa....taka jest prawda, ze większość facetów woli wolne od zobowiązań kobiety, a tym bardziej nie mają ochoty wychowywac czyjes dzieci, wiec za to jakie miałaś życie podziekuj sobie samej, bo to ty nie umiałaś trzymać swoich popędów na wodzy...choć wiadomo, ze dziecka się nie żałuje i akurat tu nie ma o czym mówić, bo to tylko twoje postępki są godne pożałowania, a nie pisałabym o tym wcale, ale śmieszy mnie jak radzisz innym żyć i protekcjonalnym tonem wpierasz komuś, ze ma męża tyrana i namawiasz do rozwodu. nie mierz wszystkich swoją miarką i miarką swojej matki. trochę pokory moja panno bo pochwalić się nie masz czym, naprawdę:-o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a właśnie że mam:) mam dwójkę wspaniałych dzieciaków i wspaniałego męża:) pomimo moich błędów udało mi sie wyjść na prostą:) i jestem szczęśliwa:) i uważam że każdy na nie zasługuje:) nawet takie głupie baby jak ty:) a od mojej matki sie ODPIERDOL:) najwidoczniej gówno wiesz o życiu jak i o mnie:) mam nadzieję że ty w wieku 19 lat byłaś jeszcze dziewicą :) tylko pogratulować :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i to że ktoś wpadł że miał ojca alkoholika i że nie miał normalnej rodziny nie znaczy że jest nic nie wart i nie ma nic do powiedzenia... może właśnie takie osoby maja coś do powiedzenia bo cos przezyły.... były w róznych sytuacjach bo nie sa ideałami.... zresztą co ja będę.... mój mąż by powiedział TŁUMACZYŁ JAK CHŁOP KROWIE NA MIEDZY... miedza to łąka jakbyś nie wiedziała:) a ta krową jesteś niestety ty:) a pokory brakuje tobie niestety bo ja mam jej w sobie bardzo dużo bo wiem że życie układa się różnie i niestety nie zawsze tak jak chcemy dlatego mam duzo wyrozumiałości dla ludzkich błędów:) i pokora kochana to niestety nie jest trwanie w związku w którym jest się nieszczęśliwym.... nie ejstem za rozwodami ale za walką o związek ale trzeba wiedzieć kiedy się wycofać.... poza tym ktoś cię prosił o komentowanie tego??? raczej nie... więc nie wtryniaj się tam gdzie cię nie chcą:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×