Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość anonimowa kobieta z mężem

Czy to już przemoc?

Polecane posty

Gość anonimowa kobieta z mężem

Witam, Z moim mężem mamy lepsze i gorsze dni. A właściwie powinnam napisać- lepsze i gorsze chwile, ponieważ dzień bez kłótni zdarza się dość rzadko. W 90 % kłótnie inicjuje mąż, a przynajmniej tak to wygląda z mojej perspektywy. Po prostu wraca z pracy i już wiem że ma jakieś 'ale' (nie uśmiechnie się, nie powie nawet cześć, zamiast tego zwróci mi uwagę czemu np obiad jeszcze nie gotowy i kłótnia powoli się nakręca). Dodam, że nie jestem typem słabej, podległej mężowi kobiety. Jeśli mężowi coś nie pasuje- np obiad, to dla mnie może go nie jeść. Jednak dotyka mnie niesprawiedliwość- robię coś żeby było dobrze, a i tak jest źle (pewnie dlatego że w pracy coś nie pykło). Kłótnie czasami wymykają się spod kontroli. Dziś np. mąż złapał mnie za ręce, tak że zostały na nich ślady. Często doprowadza mnie do płaczu (bo bywa strasznie niesprawiedliwy w słowach). Np pamiętam kiedy byłam w ciąży z pierwszym dzieckiem i dosłownie miałam mdłości od rana do wieczora- niekiedy mogłam tylko leżeć plackiem przy przyciemnionych oknach. A on wpadał z pracy i stawał w drzwiach i pastwił się nade mną- , czemu nie zrobiłam obiadu, czemu jest nieposprzątane,że jak tak będę leżeć to będzie jeszcze gorzej. A ja naprawdę nie mogłam się ruszyć. Często też wmawia mi że jestem chora psychicznie, zwłaszcza gdy nerwy mi puszczają i płaczę. Chyba sama sobie odpowiedziałam na pytanie z tematu, ale czy wy też uważacie że to jest przemoc?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Cbojh
Tak to przemoc szczerze współczuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dobraduszka
rozwiedziesz się , ale wyjdzie Tobie to na dobre

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu
autorko, zgadzam się z przedmówczyniami, powinnaś coś z tym zrobić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anonimowa kobieta z męzem
Echh widzę, oczywiście. Tylko że do tej pory zapominałam o złych chwilach (takie ekstremalne sytuacje zdarzają się rzadko, mąż potrafi być kochany, posprzątać dla mnie, zająć się dzieckiem żebym mogła odpocząć). Jednak po dzisiejszej awanturze pomyślałam sobie, ze jednak pora coś z tym zrobic. Tylko co? Jakaś terapia małżeńska?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak dalej nie może być! musisz coś działać bo może być jeszcze gorzej.. zadzwoń na telefon zaufania.., wyżal się przyjaciółce może doradzi jakoś... musisz coś zmienić w życiu bo jak wcześniej napisałam będzie coraz gorzej..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anonimowa kobieta z męzem
dzięki nevtelen. Przepraszam,ze zapytam, ale czy ty tez miałaś taki problem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
powinnaś ze względu na dziecko... pogadaj i postaw sprawę jasno że tak dalej być nie może a jak mu nie pyka to niech idzie pobiegać po pracy a nie wyładowuje złość na tobie... bo mi to tak wygląda... a ty nie jesteś worek do wyżywania się... gdyby mąż zastosował wobec mnie np taki chwyt za nadgarstki w złości to bym sie go bała i ciężko byłoby mi sie do niego np później przytulić... boję sie panicznie takich odruchów i dla mnie to nie do przyjęcia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sunnnyday
ja mam takiego samego męża, jest kochany, nawet cudowny, ale w kłótni staje sie innym człowiekiem, mówi przykre rzeczy a ostatnio popchnął mnie w złości jak mu zaszłam droge i nie chciiałam przepuścić, zeby mnie wysłuchał, spadłam na nadgarstek i o mały włos nie zlamałam go. skończyło się jednak pogotowiem, bo nie mogłam ruszac reką...więc ta agresja bedzie eskalowac, tez nie jestem uległa, moze to jest rowniez powód dla którego dochodzi do takich sytuacji gdy mnie za coś złapie, ściśnie, mam dwójkę dzieci, rozwodzić się nie zamierzam, ale myślę sobie, ze co musi sie stac by przestał się robiić taki narwany? wiem autorko jak serce się rozdziera i krwawi, jak chcesz tylko by zrozumiał, jak mówisz i krzyczysz z rozpaczy a on wbija ci słowem nóż w serce i przekręca w ranie... mój mąż na pewno na terapie nie pójdzie, bo uważa takie rzeczy za głupotę, zresztą myśli,że sam sobie z tym poradzi, po częsci wierze w to, bo po wypadku z reką widze jak się powstrzymuje, tak samo w końcu nauczył sie nie przeklinać przy dzieciach gdy syn powiedział do siostry "stul pysk kurwa mać!" od tamtej pory nie słyszałam by powiedział tak do mnie, więc może i to mu się uda, a jak nie to myśle, że następnym razem gdy mnie tknie to pożałuje, ze się urodził...przykro mi to pisać ale załatwie go, ze do końca życia tego dnia nie zapomni, zresztą powiedziałam mu to nawet.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sunnnyday
w zyciu sie nie wyżalaj zadnej przyjaciółce, to głupota jakaś, ani mamie i nikomu z rodziny, jestem zdania, ze jeśli komuś mówić o waszych prywatnych sprawach to tylko komus obcemu jak psycholog, terapeuta itp...jesli twój mąż jest podobny do mojego jak mysle, ze jest to wierze, ze sie dogadacie, bo wciaz pali sie miłość i na pewno on sam też przezywa swoje postepowanie, ja przynajmniej widze po swoim, ze on to traktuje jako porazkę i coś niemeskiego,zeby krzywdzic słabsza osobe. jesteśmy 10 lat po slubie i na pewno nie zamirzam robić z męża potwora przed obcymi ludźmi jak koleżaneczki, przyjaciółeczki...uważam, ze mimo wszystko nasi męzowie nie zasługują na to. trzeba pracowac samemu a nie narażać się na upokorzenia, ja osobiście czułabym się żenująco gdybym miała się komuś zwierzać z moich problemów, po prostu byłoby mi wstyd, wiec porada naprawdę głupia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anonimowa kobieta z męzem
Sunnyday przykro mi, że masz podobną sytuację :( Dodam, że mąż nigdy mnie nie uderzył, ale często mnie np szczypie, albo klepie w tyłek (głupio to brzmi ale tak jest) a to tez potrafi zaboleć. No i dodam, że nie należymy do żadnej patologii, jesteśmy rodziną jakich wiele, nic nie wskazywało na to, że tak będzie wyglądało nasze życie po ślubie. PS. Cała moja rodzina bardzo lubi męża.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
podziwiam was bo gdyby mnie mąż choć palcem dotknął i powiedział np stul pysk to by sam dostał w pysk i tyle by mnie widział...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anonimowa kobieta z męzem
Masz rację sunnyday. Nie powiem nikomu, choć nie raz mnie korciło i czasem myślałam, że może i rozwód byłby dobrym pomysłem. Mąż jest bardzo silny psychicznie i nie potrafi przytulić mnie jak płacżę, wręcz go to drażni- tak jakbym mu na złość robiła. Czasem myślę, że jego po prostu też trochę przerasta sytuacja- nieprzespane noce, niepewna praca i inne problemy. Tylko nie rozumiem czemu wyżywa się na mnie (ja nigdy bym nie wyzyła się na mojej rodzinie).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miki00000002
2+3 tak się tylko mowi dopoki nie znajdzie sie w takiej sytuacji.... nie jest takie proste odejsc od osoby którą się kocha z którą tworzy sie bądź co bądź rodzinę... Przykro mi dziewczyny ja za chwilę wychodze za mąż, w sobotę, i też strasznie się boję że coś może się po czasie popsuć że cos będzie nie tak jak sobie wymarzyłam, masakra na samą myśl chce mi sie wyć ;((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mój też czasem mnie złapie uszczypnie klepnie i boli ale to jak się wygłupiamy i ja go też:) ale na serio nie... i nigdy się nie wyzywamy... zresztą nawet się nie kłócimy... a nie przeszkadza wam że właśnie dzieci w tym siedzą??? ja bym nie chciała żeby moje widziały czy słyszały takie rzeczy... sama byłam kilka razy świadkiem takich scen... sama uczestniczyłam w takich bo 2 facet mojej mamy trochę mnie tępił... boje sie krzyków nerwowych ruchów przejawów agresji... nawet sporadycznych... nie chciałabym aby moje dzieci miały podobnie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sunnnyday
haha może twój mąż to mój mąż, my też jestesmy, normalna rodzina, mąż jest lubiany w rodzinie i uwazany za dobrego człowieka, bo i jest taki, troszczy sie o nas, stara sie mnie odciazyc z dziecmi, ale te momenty gdy jest klotnia powoduja, ze zmienia sie w cos nie do poznania, mnie tez maz nigdy nie uderzyl, bo wtedy chyba zabilabym go, to zawsze sa jakies szarpniecia, scisk reki ze zlosci, piesci mi na przyklad pokazuje zacisniete, od lat tak samo, ale slowa sa chyba gorsze, ja widze, ze on cierpi za to co mi mowil, zawsze przeprasza, ale czasem juz nie wytrzymuje, moze gdybysmy sie tak strasznie nie kochali, to bolaloby mniej...dlatego za nic nie opowiadaj o waszych problemach nikomu znajomemu czy bliskiemu, bo co jesli sie jakos poukłada? przecież on już zawsze będzie postrzegany jako jakieś zło, a i wasze dzieci to odczuja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiem że łatwo się mówi... uwierz ja też nie miałam lekko choć w końcu mi sie udało i sporo przeszłam i wiem jak trudno odejść... ja nie udaję przed mamą i nie udawałam... mówiłam jak jest... i było mi wstyd..pewnie... za to że jestem z takim fiutem.... mój tatuś jak sie napił to też robił sie agresywny ale na sczęście sie rozeszli szybko... ale pomimo że mogłam mieć wtedy2-3 lata to pamietam awantury.... dzieci nie zasługuja na takie wspomnienia....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bez urazy ale jak dla mnie to obie ich usprawiedliwiacie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anonimowa kobieta z męzem
Właśnie tata jest z niego idealny, potrafi się zająć, przewinąć, utulić. Z tego względu mam do niego ogromny szacunek. Spróbuję z nim porozmawiać i może namówię na jakąs wizytę u specjalisty. A propos dzieci- chyba za malutkie zeby pamiętac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale szybko będą większe... a dzieci może nie rozumieją ale bezbłędnie wyczuwają... syn miał 3 lata i do tej pory a ma 8 powtarza mi że pamięta jak się kłóciłam z moim facetem....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anonimowa kobieta z męzem
A po drugie takie sytuacje nie mają miejsca przy nich. A kłótnie nie są głośne- nie krzyczymy na siebie i nie wyzywamy. Nie chce go usprawiedliwiac, wiem ze potrafi byc okrutny wobec mnie, ale tak jak pisalam- potrafi tez byc kochany. Ja tez idealem nie jestem. Nie chce od razu skreslac malzenstwa, chce najpierw sprobowac rozwiazac problem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sunnnyday
2+3 ja nie neguje twojej sytuacji, ale dla mnie to w ogóle jakaś abstrakcja, nie tylko my sie tak kłocimy, jestesmy 10 lat po slubie i nie dostalam jakos po pysku, jak sie klocimy jest nerwowo z obu stron, nie wyobrazam sobie, zeby rozwod byl dla mnie czyms dobrym, zwlaszcza dla rodziny, dzieci sa szczesliwe i kochaja ojca, a on szaleje za nimi, jako maz i glowa rodziny rowniez dba o nas i o mnie, nie szlaja sie z kumplami po knajpach, kazdy wolny czas lubi spedzac w domu, choc nie raz go namawiam by gdzies odpoczal, pracuje na stanowisku i na pewno duzo stresu go to kosztuje, zwlaszcza, ze zrezygnowalam z pracy by ktos zajal sie dziecmi, dzieki niemu stac nas na to i na zycie na naprawde wysokim poziomie, moi rodzice to przykladne malzenstwo tak jak i rodzice meza jak i i moje ciotki, kuzynostwo, wujostwo, zadnych rozwodow i patologii, wiec naprawde do glowy mi to nigdy nie przyszlo, by za chamskie slowo rozchodzic sie, bo to sa emocje, zle emocje, to prawda, ale przysiega malzenska która sie sklada to nie sa slowa na wiatr i poki sie kocha to trzeba walczyc a nie niszczyc rodzine.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sunnnyday
moje dzieci tez sa malutkie, jedno ma 2,5 a drugie 1 rok, przy dzieciach nie ma kłótni, przynajmniej nie tych z wrzaskami, jedynie on cos syczy do mnie jak z tym "stul pysk" ... ja zauważyłam, ze zawsze dostaje bialej goraczki jak zaczynam podnosic glos, badz mowic cos co go meczy, czego nie chce sluchac i ja tez sie przy tym nakrecam, bo chce skonczyc swoje i tak to sie wszystko rozkreca, od slowa do slowa, a ze ktos musi odpuscic, to zawsze ja to jestem. na pewno dochodza moje frustracje, ze jestem w domu, choc jak pracowalam to tez sie klocilismy, ale mam wrazenie, ze mniej tego bylo gdy nie bylo dzieci, jest ciezko z takimi maluchami a on szybko peka w sytuacjach gdy trzeba robic iles rzeczy na raz, lubi sobie polezec, poczytac, a tu nie ma tego, po 7 latach od slubu pojawilo sie pierwsze dziecko i ciezko jest sie przestawic po tylu latach na ten styl zycia w biegu. moj maz jest flegmatyczny a ja wulkan, to kolejna rzecz, ktora dolewa oliwy do ognia, ja wciaz sprzatam, on balagani, nie robi po sobie niczego, zawsze mu dobrze, chocby mial miec stos naczyn pod nosem. duzo by pisac, nikt nie mowil, ze bedzie lekko, jestesmy dwoma roznymi osobami, jestesmy meżczyzna i kobieta i tak naprawde nigdy do konca sie nie zrozumiemy ale spróbujmy porozumieć:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale w kłótni staje sie innym człowiekiem, mówi przykre rzeczy a ostatnio popchnął mnie w złości jak mu zaszłam droge i nie chciiałam przepuścić, zeby mnie wysłuchał, spadłam na nadgarstek i o mały włos nie zlamałam go. skończyło się jednak pogotowiem, bo nie mogłam ruszac reką...więc ta agresja bedzie eskalowac, tez nie jestem uległa, moze to jest rowniez powód dla którego dochodzi do takich sytuacji gdy mnie za coś złapie, ściśnie, to twoje słowa sunny...więc ta agresja bedzie eskalowac, tez nie jestem uległa, moze to jest rowniez powód dla którego dochodzi do takich sytuacji gdy mnie za coś złapie, ściśnie,... przeczytaj jeszcze raz... chciałabyś takiego męża dla SWOJEJ CÓRKI??? ALE SZCZERZE....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sunnnyday
tak, chcialabym, to jest bardzo szczere

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja bym w życiu nie chciała męża dla córki który by do niej mówił stul pysk czy by ja popychał... a wiesz dlaczego??? bo wiem że mogłaby mieć męża który będzie super ojcem i dobrym mężem bez chamstwa i aktów przemocy.... mój mąż też jest dobrym ojcem pomaga mi w domu i też miewa gorsze dni ale dla niego to nie powód tak sie zachowywać... więc trwajcie w tym wszystkim... życzę w takim razie dużo siły i szczęścia żeby kiedyś to NIC nie skończyło sie tragicznie:( bo równie dobrze może cie popchnąć i możesz uderzyć się w głowę i więcej nie wstać... ale to będzie twoja wina bo niepotrzebnie podniosłaś głos...:( a dobrym ojcem można być też po rozwodzie jesli się chce...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i jeszcze jedno... piszesz że twoje dzieci sa malutkie... syn już nie jest taki malutki skoro potrafił powiedzieć po ojcu STUL PYSK KURWA MAĆ... głupio to ci będzie jak kiedys tak powie i zapytany skąd zna takie słowa powie że tak tata mówi do mamy.... to jest upokarzajace a nie powiedzenie np mamie że mąż ma niestety problem z panowaniem nad swoimi emocjami.... zresztą nie moja bajka.... tylko żal mi kobiet które uważają że to normalne bo inni też tak się kłócą:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×