Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Zaloguj się, aby obserwować  
Gość Angaaaa

PORONIŁAM...

Polecane posty

Gość gość
Jestem nie była bym Babcia ale nie będę bo moja corka poronila nie umiem sobie poradzić bardzo przeżywam to poronienie mojego nienarodzonego wnoka/czki. Może ktoś mi podpowie jak sobie poradzić jako nie doszła Babcia . Płacze codziennie i bardzo boli nikt nie wie o moim bulu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moze poronilas. Co czwarta jest.poroniona. tyle nieudanych.in vitro. Moze nawet nie bylas w ciazy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jakbys pojechała to tez bys poroniła, jak poleciało to poleciało nawet na pogotowiu z powrotem ci nie przykleją. Poronilas w nocy czyli spałaś ? Nie bieglas maratonu żeby zrobic to celowo. Nie masz sie o co obwiniać, tak miało byc. Organizm odrzuca wadliwe komórki, widocznie cos było nie tak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
13kwietnia2018rano założyli mi2tabletki na poronienie14tydzien ciazy lekarz kazał wrócić na salę i leżeć 2godziny.Maż mój przyjechał natychmiast bo wiedziałam że sama tego nie przezyje na sali byłam tyłka ja i on bo poprzedniego dnia Panie wyszły do domu.Balam się strasznie koło 12zaczelam plamić i zaczął boleć brzuch dostałam przeciw bolowe potem po4godzinach miałam skurcze jak przy porodzie(rodziłam już dwa razy raz w2001roku drugi raz2013)i teraz to trzecia ciąża była.Po 17poczulam jak ból odszedł i że chce do łazienki na kupkę poszłam z mężem zdzielam majtki z tymi ligninami co miałam założone i zobaczyłam dzidziusia że wychodzi ze mnie nie chciałam nie mogłam patrzeć mąż zabrał ta ligninę z podemnie wisiała jeszcze pępowina na którą czekał żeby wyszła a ja umierałam.Zapytalam męża czy to dzidziuś popatrzył w ta ligninę i powiedział tak kochanie ma rączki nóżki i rozpłakał się kazałam mu zawinąć i wyszliśmy z tej łazienki wróciliśmy na salę siadłam na łóżku płakałam nic mnie nie bolało mąż zawołał pielęgniarki przyszły mąż widział jeszcze raz i ostatni dzidziusia zabrały go do plastikowego wiaderka.A ja położyłam się na łóżko i tak strasznie zaczęła płynąć że mnie krew że nie nadazalam zmieniać podkładów pielęgniarki latały jak mogły lekarza przybiegł i mówi że zaraz będziemy czyścić ja chciałam natychmiast dziewczyny nie bójcie się tego łyżeczkowania mnie to po raz 4uratowalo 3krwotoki miałam wcześniej po porodach bo lekarze nie chcieli albo nie chciało im się mnie wyczyścić i tylko naturalne czyszczenie jest dobre a g****o prawda za przeproszeniem wypuszczali mnie do domu a tam mało nie powykrwawialam się i jechałam ostro z powrotem na szpital a lekarze swojej winny nie widzieli oczywiście róbcie ten zabieg bo nie wiecie kiedy i o jakiej godzinie dostaniecie krwotoku a wtedy nie jest ciekawie.Wiec wzięli mnie na czyszczenie 30minut u mnie to trwało po tym poronieniu lekarz porządnie mi wykonał ten zabieg i wysoki tydzień ciąży też już był więc wszystko dobrze wyczyścił i łożysko było duże też musieli wyciągnąć.Po 2godzinach kazali mi wstać i pójść się wysikać balam się strasznie ale było wszystko o.k leciutkie plamienie.Potem mąż przebrał mi piżamę byłam okropnie zmęczona pożegnaliśmy się i poszłam natychmiast spac.Nastepnego dnia wizyta i wypis przyszedł też mój lekarz super człowiek powiedział że szybko zrobi wypis i że to była córeczka nazwaliśmy ja Nela i pochowaliśmy na cmentarzu teraz będziemy stawiać nagrobek.W szpitalu spedzilam3tygodnie zanim nastal13kwiecien2018wstalam w nocy się wysiusiać i zobaczyłam krew jechaliśmy od razu do szpitala tam dawali mi na podtrzymanie ciąży leki potem jednak na USG wyszło że wszystko jest źle że to bliźniaki miały być tylko ten jeden od razu się nie rozwinął a to drugie dziecko się normalnie rozwijało lecz zaczęły odchodzic mi wody cały tydzień USG codziennie coraz mniej tych wód w następnym tygodniu wód nie było już w ogóle lecz dzidziuś żył umarł w niedzielę we mnie.W poniedziałek 3tygodnia doktorzy to potwierdzili że nie bije już serduszko i że założą tabletki na poronienie lecz wyszła infekcja i musiałam czekać aż do piatku13kwietnia.Teraz mija 3miesiace od tego a ja codziennie myślę dlaczego stan psychiczny mój jest tragiczny boje się wszystkiego sama jechać do sklepu odcięłam się od ludzi zamknęłam w sobie jest ciężko nie wiem jak wrócę do pracy itd.komplikacje mam teraz po tym wszystkim a i że poroniłam przez to że nie mam szyjki macicy(w2016mialam amputacje szyjki macicy) i ciążą by mi się nie utrzymała i następne po niej też już nie utrzymają się zresztą absolutnie nie chce być już w ciąży bo 2poronienia bym nie przeżyła a jestem na nie skazana w99%i nie przeżyła bym najbardziej tego faktu że mam zdrowe dziecko które we mnie umiera w boleściach bo bolało Nele to bardzo zanim jej serduszko zgasło.Stosuje metody antykoncepcyjne wszystkie i unikam seksu choć czasem muszę bo kocham męża i wiem że jemu jest to potrzebne on też mnie uczy zeby było o k.Mam38lat kochanego syna 17lati córeczkę cudowności 4;5roku dziękuję za nich a Nela jest szczęśliwa w niebie kocham ją.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Taka ja4
Poroniłam synka w 19 tc. Mam wrażenie że razem z synkiem straciłam przyjaciółkę. Obie zaszłyśmy w ciążę w tym samym czasie. Miałyśmy rodzić w listopadzie. To był cudowny zbieg okoliczności. Po mojej stracie liczyłam na jej wsparcie bo kilka lat temu też straciła dziecko. Ale ona przestała się do mnie odzywać. Minęło 3 tygodnie wydawało mi się że jakoś sobie radzę. W dzień muszę się trzymać dla mojej córki ale w nocy jest najgorzej, nie mogę spać, myślę dlaczego tak się stało, dlaczego mojemu synkowi przestało bić serduszko, czym zawiniłam, co przeoczyłem. Dziś ja spotkałam, ma śliczny brzuszek, ciąża jej służy. A mnie jeszcze bardziej boli bo miała bym taki sam. Chciała bym żebyśmy mogły rozmawiać jak dawniej brakuje mi tego. Pomyślałam że może jak lekarz da nam zielone światło to spróbujemy jeszcze raz ale zaraz miałam wyrzuty sumienia że tak szybko o tym myślę. Znów płaczę a myślałam że wylałam już wszystkie łzy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ta cisza
Witam, ja poroniłam 2 dni temu w domu, ciąża ponad 8tyg...wg USG, 11 tydzień od ostatniej miesiączki. Od 4 tyg chodziłam do prywatnie do pewnej lekarki, która z uporem na każdej wizycie twierdziła, że ciąża rozwija się prawidłowo i jest wszystko ok. Tydzień temu w środę dostałam dostałam niewielkiego plamienia. Nie była to normalna krew, ale takie brązowa wydzielina. Wieczorem podjechaliśmy do szpitala tam zrobiono mi USG i lekarz stwierdziła, że ciąza jest obumarła mimo, że z pomiarów wynikało, że wszystko jest ok, nie stwierdził tylko tętna płodu. Chciano mnie zostawić i rano zdecydować co do zabiegu, ja się nie zgodziłam i wróciłam do domu. Następnego dnia w czwartek poszłam do swojego lekarza i ta pani ponownie stwierdziła, że z ciążą wszytko ok. Piątek konsultacja prywatnie u kogoś innego znów ta sam diagnoza co w szpitalu, ze ciąza obumarła brak tętna. Postanowiłam czekać...w tym tygodniu we wtorek ponowna wizyta u mojej lekarki znów stwierdzenie, ze jest wszystko ok mimo, ze powiedziałam, ze byłam na konsultacji. Pani dopisała mi do duphastonu, który brałam jeszcze luteine i wysłała mnie do domu. Po powrocie zdążyłam jeszcze tylko zażyć leki i cała akcja rozegrała się po ok 30 min., potworny ból skurcze przez kilka godzin potem rano do ok południa to samo. Nie pojechałam do szpitala bo chyba już nie ma po co, a zabiegu wolałam uniknąć. Dziś czuję się fizycznie w miarę dobrze, ale psychicznie jest źle, a momentami bardzo. Za jakiś czas pójdę na wizytę kontrolną, ale już do kogoś innego sprawdzić czy wszystko ok...oby tylko to skończyło się dobrze bo ja już nie chce szpitala, zabiegu, lekarzy nie chcę. Jedyne co chcę to mieć święty spokój ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pierwszy raz poroniłam w 6 tyg. po trzech miesiącach znów zaszłam w ciążę. Moja radość trwała tylko 17 tyg. Nie wiem dlaczego ale po pierwszym razie pozbierałam się szybko nikt o ciąży jeszcze nie wiedział nie zdążyliśmy nikomu powiedzieć sami przeszliśmy przez ten ból. Teraz jests strasznie już były plany w końcu zaczynał się już 5 miesiąc pozwoli myśleliśmy o remoncie o tym jak to będzie wszyscy się cieszyli i z dnia na dzień plamienie i info serduszko już nie bije. Skierowanie do szpitala, długie wywoływanie porodu później zabieg i powrót do domu bez maleństwa. Teraz nawet nie mam już perspektyw aby znów próbować bo trzeba długo czekać i w głowie jest bariera kolejnego razu nie damy rady przeżyć. Jak poradzić sobie dalej jak nakłonić znajomych i rodzinę aby nie pocieszali bo bardziej szkodzą, jak wypełnić tą pustkę w głowie i dziurę w sercu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny, też byłam kiedyś w takiej sytuacji jak Wy... Niestety nigdy nie wiesz, co dla ciebie życie przygotowało. Po jakimś czasie uświadomiłam co się stało i zaczęłam działać. Najważniejsze trafić do dobrej kliniki niepłodności.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Poroniłam po leczeniu niepłodności, chcę zmienić klinikę :( Wiem, że Invicta specjaluzuje się na leczeniu trudnych przypadków i skutecznie pomaga pacjentom nawet w beznadziejnych sytuacjach.. Kto może polecić lekarza do leczenia niepłodności w Gdańsku?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mon

Witajcie. Nawet nie wiem czy ktoś tu zaglada i przeczyta ale chciałam sie anonimowo podzielić bólem ponieważ nie daję już rady, a chyba nikt nie zrozumie tego tak co sam kiedyś przeżył. W poniedziałek mam sie zgłosić na czczo, dziś mnie badali w szpitalu. Pierwsza ciąża. Określono puste jajo plodowe, ciąża bezzarodkowa. Po każdym usg fala łez. W domu cokolwiek robię również. A w pracy pełen kamuflaż i sztuczny uśmiech. Nie wyobrażam sobie co będzie dalej, jak być szczęśliwą, jak nie myśleć. Zostałam z tym sama ponieważ mąż na wyjeździe na innym kontynencie. W szpitalu zostałam potraktowana przedmiotowo.  Wiadomo te zle opinie z sufitu się nie biorą. Nawet nie udzielono mi informacji co zabrać. Mam lęki, cierpię na bezsenność, nic nawet nie mogę jeść. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość_msi

Ja Cię doskonale rozumiem. Sama stracilam dwoje Aniołków 😞

Moze przyniesie Ci ulge, jak opiszesz swoja historie kobietom takim jak my? www.poronilam.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Magda

Witajcie, 

mój komentarz kieruję do wszystkich kobiet po stracie ciąży. Jestem studentką V roku psychologii na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu i w ramach mojej pracy magisterskiej podjęłam się badań pomiędzy utratą ciąży, a satysfakcją kobiet ze związku - taki dokładnie jest sam tytuł pracy. Zdaję sobie sprawę, że poronienie z przyczyn naturalnych było niesamowicie trudnym wydarzeniem życiowym dla każdej z Was, ale jednocześnie w naszym społeczeństwie jest ono bardzo często bagatelizowane. Nie ma zbyt wielu prac naukowych czy książek o tej tematyce, dlatego też uważam, że moje badania będą istotne i być może uzmysłowią wielu ludziom, że utrata ciąży nie powinna być tematem tabu i że warto, a nawet trzeba o tym rozmawiać. 

Do udziału w badaniu zapraszam wszystkie kobiety, które utraciły ciążę (bez względu na tydzień straty) i w tamtym momencie były w związku (bez znaczenia czy formalnym, czy też nie). 

Jeśli jesteś zainteresowana udziałem, a jednocześnie wielką pomocą w przeprowadzeniu badań, wyślij proszę zgłoszenie (wystarczy wiadomość „Chcę poznać szczegóły badań”) na adres mailowy: magda.farynska@gmail.com a po wyrażeniu chęci, przedstawię dokładnie w jaki sposób będą one przebiegać. Badanie będzie anonimowe.

 

Z góry dziękuję tym które się zgłoszą, a wszystkim Wam życzę, abyście już nigdy więcej nie musiały przeżywać takiej sytuacji.

 

Pozdrawiam, 

Magda Faryńska

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Poronienie

Dodam tylko jako ojciec. No cóż, żona poroniła. Tak się cieszyliśmy. Wszystkim, którzy chcą pochować swojego maluszka - aniołka, trzeba uważać w trakcie załatwiania się w WC żeby nie wydalić zarodka do toalety, lepiej do miski się załatwiać i później przenieść szczątki do kubeczka i zalać solą fizjologiczną i dać do laboratorium płatnie do badania DNA i będzie znana płeć dziecka. Można normalnie takie dziecko pochować. 
Trzymajcie się. Nasze dzieci są już w niebie u Pana Jezusa. 7 tygodni życia w brzuszku mamy. Takie krótkie życie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Utrata dziecka

Jeśli straciłaś dziecko i przeżywasz w związku z tym trudności, którymi nie masz się z kim podzielić zadzwoń lub skorzystaj z darmowego chatu dla osób po stracie.

Więcej informacji na:http://www.kobietawpigulce.pl/pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ewelina

24.05 dostałam okropnego bólu, silnego i obfitego krwawienia (ubrudzone pół spodni), skurcze częste i mialam wrażenie że,, urodze'' macice. Później same skrzepy wydaliłam. Na toalecie siedziałam z 2 godziny. Okres miałam 1-7.04. Nie zrobiłam testu ciazowego  (po prostu nie pomyślałam że mogę być w ciąży). Ginekolog powiedział że wszystko wskazuje na to że poronilam. Gdy się dowiedziałam to poczułam, że i ja umarłam. Czy któraś z Was tak miała? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Gość Ewelina, trzymaj się. Może warto pójść do psychologa? Znam świetnego specjalistę.. Tylko nie wiem skąd jesteś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość yotube

O poronieniach i o pomocy psychologicznej w filmiku opowiada psychoterapeutka z Warszawy.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Poronienie to wielki stres dla kobiety oraz pary. 😞 Myślę, że powinnaś skorzystać z pomocy specjalistów. Często w klinikach, które leczą bezpłodność są psycholodzy, którzy pomagą przejść ten niełatwy okres. Pamiętam, jak moja koleżanka poroniła… Jej smutkowi dodatkowo towarzyszyło poczucie winy 😞 Doszło niestety do pierwszych symptomów depresji. I tylko specjalista był w stanie Jej pomoc. Teraz jest w ciąży bliźniaczej. Jak wiecie to stosunkowo często zdarza się przy zapłodnienieniu in vitro. Na szczęście przy wsparciu specjalistów, rodziny i nieskromnie przyznam, że również moim, poradziła sobie ze swoim stanem psychicznym i przezwyciężyła trudności. Stety albo niestety, nastawienie psychiczne, perspektywa sukcesu ma ogromne znaczenie przy staraniach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować  

×