Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Angaaaa

PORONIŁAM...

Polecane posty

Gość gość
możliwe....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam niedoczynność. Endokrynolog kazal czekać ,dopiero po 4 miesiącach powiedział aby starać się o ciążę .. aby hormony się uspokoily, badać co miesiąc tsh i dopiero później się znów starać aby się nie powtorzylo.. absolutnie zabronił po 1 okresie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie możesz się obwiniać oto co się wydarzyło. Nawet gdybyś wiedziała, że jesteś w ciąży i dbałabyś o siebie to też mogłabyś nie utrzymać ciąży. Różne rzeczy mogłyby się wydarzyć. Wiem, że jest to wielka tragedia, ale musisz się podnieść. Na pewno jeszcze się Wam uda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Annngie dokładnie, może to być genetyczna przyczyna. Było tak u mnie i u mojego partnera. W klinice zrobili nam badanie kariotypu. Dzięki temu określa się prawdopodobieństwo nieprawidłowości genetycznych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Cześć dziewczyny! Polecam Wam te strony: w w w . i n s t y t u t - r o d z i n y . p l w w w . f c c p . p l w w w . n a p r o c e n t r u m . p l w w w . i n e r.pl / m e t o d a - r o t z e r a i życzę abyście zostały mamami :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U mnie poronienie było spowodowane trombofilią wrodzoną. Jednak zanim lekarze zrobili mi badania w jej kierunku to zrobiłam multum innych od imunologicznych po hormonalne (tam wszystko było ok).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie wiem z czego to wynika - domyślam się, że to może być wynik postępu cywilizacyjnego- zanieczyszczeń, przetworzonego jedzenia, może też antykoncepcji hormonalnej itd. - ale strasznie powszechny jest problem bezpłodności i poronień, dlatego nie wolno się obwiniać, głowa do góry i trzeba próbować dalej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja również pierwszą ciąże poroniłam. Była to wczesna ciąża, a była spowodowana wysokim poziomem TSH i niedoczynnością tarczycy. Po kilku miesiącach przyjmowania leków udało mi się ustawić poziom hormonów. Zaszłam drugi raz w ciąże i teraz cieszymy się maleństwem. Cieszę się, że trafiłam na dobrego lekarza, który potrafił nam pomóc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ćześć, chciałam opowiedzieć moją historię. Rok staraliśmy się z mężem o dziecko- niezbyt usilnie, bez kalndarzyka, badania temperatury i oczekiwania na owulację, po prostu na luzie nzostawiliśmy wszystko naturze. Po roku udało mi sie zajść w ciążę. Jednak w szóstym tygodniu ciązy poroniłam. Mieszkam w Irlandii i tu generalnie do 12 tyg ciązy lekarze nie zbyt się przjmują i nie pomagają w podtrzymaniu ciązy jeśli problemy zaczynają się przed dwunastym tygodniem ciązy. Rano zanim wszystko sie zaczęło, obudziałam się i poczułam, że coś jest nie tak. Obudziłam męza z płaczem i powiedziałam, że coś jest nie tak i, że pewnie poronie. On spytał co się dzieje, czy krwawie lub mam bóle- odpowiedziałam, że nie. Patrzył na mnie jakbym zwariowała- powiedział że tylko się denerwuje i że wszystko na pewno jest ok. Kazałam mu się położyc dalej spać i zaczełam sie szykowac do pracy, pomyślałam że po prostu panikuje. Dziwne uczucie ciągle mnie gnębiło- czułam niepokój, taki dziwny strach. Po dotarciu dopracy zaczełam krwawic. Zaczęłam zalewac się łzami- koleżanki zadzwoniły po mojego męza i pojechalismy do szpitala położniczego. Tam czekałam 3h na wizyte- lekarz stwierdzil ze nic nie widać na usg i że poroniłam. Płakałam dwa dni, a potem zaczełam pocieszac męża i rodzine. Wrociłam po 3 dniach do pracy i starałam się normalnie funkcjonować. Na początku było ok ale, jakoś po miesiacu się rozsypałam. wszystki zbegło się ze śmiercią bliskiej mi osoby. Wymiotowałam, płakałam z byle powodu. Poszłam na 3 tyg zwolnienie z pracy. Zapisałam sie do psychologa- który mi uświadomił że jest 5 etapów poronienia a ja jestem dopiero w trzecim. Byłam na paru wizytach, poczułqm sie troche lepiej. Pani psycholog zadaławała mi pytania, a ja na wszystkie odpowiadałam. Nie mogłam tylko odpowiedziec na jedno: co czuje w zwiazku z poronieniem? A ja nie umiałam określic co czuje- czuje się pusta jak o tym pomyślałam. Po dwóch miesiacach zqasszłam w druga ciaze. Nauczona doświadczeniem poszłam do polskiego ginekologa- stwierdzil ze wszystko wygląda dobrze ale skoro juz raz poroniłam to przepisze mi hormon na dwa tyg. Miałam wricć 17 grudnia do niego i uslyszec serduszko. W diu wizyty byłaqm podekscytowana. Poszliśmy razem z mężem. Lekarz szukał bici serduszka 20 minut- widziałam jak bardzo się starał je znaleźć- ale nie mógł. Stwiedzil, że ciąza się nie rozwija i że poronie. Dał mi skierowanie do szpitala, gdzie mieli potwierdzic, że niestety nie ma szans na dalszy rozwój ciązy. Poszłam- czekałam 4h na wizte- lekarz stwierdzil, że nie ma tętna ale musimy jeszcze zaczekac z usunięciem. Spytałam dlaczego? przeciez nie ma szans na dallszy rozwój- a on stwierdzil,że jeszcze trzeba poczekac i ze wyślą mi list z datą i godziną nastepnej wizyty w szpitalu w ciagu tygodnia. Wyszłam załamana z przychodni z myślą, że dalej musze chodzic z obumartym zarodkiem. List ze szpitala dostałam po 3 dniach- kolejna wizyta w szpiatlu 5 styczeń. Załamałam się, bo zrozumiałam, że oni czekają na to aż naturalnie poronie. Nie wybrażqłam sobie, ze nadal mam mieć w sobie tego mzarodka, który się przecież nie rozwinie- wiem, że to tylko zarodek, anie paromiesięczne dziecko, ale nie mogłam tej myśli znieść, że ten koszmar będzie trwał przez następne dwa tygodnie. Swięta mineły a ja nadal nie miałam zadnych krwawień. Minął sylwester i w końcu nadszedł termin wizyty w szpitalu. Miła, tym razem, Pani Doktor powiedziała, że niestety nic z tej ciązy nie bęedzie- uśmiechnęłam się smutno, bo przecież dobrze tym wiedziałam, że tak to się skończy. Była zdziwniona, że nie doszło do naturalnego poronienia i dała mi wybór: wzięcia tabletki lub zqbiegu. Powiedziala, że po tabletce moge czekac do 10 dni na poronienie, a potem moge się źle czuć, więc nie będe mogła wrócic zbyt szybko do pracy( jestem stewardessą i nie mogę wrócic do latania dopóki nie poronie). Wybrałam zabieg- miałnastąpic za dwa dni i dolegliwosci mialy trwac krócej. Wszystko odbyło się bezproblemowo. Wróciłam do latnia i poczułam się lepiej. Mineły dwa miesiąca, a ja zaczynam znowu czuć pustke. Czuję,że utknęłam między etapem rozpaczy a pogodzenia się ze wszystkim. Nie umiem nazwać swoich uczuć. Niby wszystko jest dobrze a ja czuje,że znowu zaczynam powoli zjeżdżać w dół na tej zjeżdżalni emocjonalnej. Próbuje się w siebie wsłuchąc i odpowiedzieć na pytanie- co czuje, powinnam coś czuć a ja czuję tylko pustke. Nie wiem jak mam przejść do następnego etapu??? Jest coś co mogę zrobić,żeby sobie pomóc??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kk19851
Katial....czuję dokładnie to samo, też dwa poronienia.Ostatnie w lutym tego roku, i niby wszystko w porządku, ale czuje, że nie przeżyłam tego wszystkiego, czuję pustkę, obojętnosc, czekam tylko aż mnie uderzy to wszystko znowu, mam huśtawki i za kilka dni wybieram się do psychiatry, na szczęscie mam kochanego męża i tylko dzięki niemu jeszcze się jakoś trzymam. Boje się zajść ponownie w ciąże, ciągle mam myśl, że będzie tak samo, zajdę w ciąże, 5 -6,7,8,9tydzien i koniec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czesc dziewczyny.Jestem na swiezo po wiadomosci od lekarza.To miala byc zwykla wizyta u dr .Bylam w 7tc lekarz stwierdzil ze nie widzi tetna.Jutro mam isc do innego ktory potwierdzi poronienie i czeka mnie szpital i lyzeczkowanie.Nie wiem jak dalej zyc,co robic.Boje sie pobytu w szpitalu.Nie chce patrzec na inne przyszle mamy z brzuszkami. A z drugiej strony chce miec juz to za soba. Staralismy sie dlugo,to byla ciaza wyczekiwana,upragniona.Leczylismy sie u specjalisty,wydalismy mase kasy.I nagle nadzieja zgasla...umarla czastka nas..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kk19851
Nie bój się, w szpitalu lekarz zrobi ci jeszcze USG aby sie upewnić, że to ciaża obumarła, nie martw się, nie będziesz wraz z kobietami z brzuszkami ( w wielu szpitalach to się zmieniło), wejdz na stronę poroniłam.pl, mi bardzo pomogła. Poczytaj o swoich prawach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
reservedd, niestety taka jest smutna prawda :( problemy z poronieniami czy niepłodnością ma bardzo wiele z nas, a nawet naszych mężów, dlatego nie można się załamywać, a szukać odpowiedniej pomocy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość reserveddd
KatiaL, nic dziwnego, że tak się czujesz po tym co przeszłaś:( nie chcę sobie nawet wyobrażać co czujesz, swoją drogą niezła jest służba zdrowia w IRL, że trzymiesięczny płód nie jest wart ratowania... nie wiem czy to nie sprawa dla jakiegoś trybunału przypadkiem... a wracając do Twojej sytuacji, kochana, nie ma się co męczyć, poproś o pomoc specjalistę. ja na Twoim miejscu zapisałabym się na jakąś terapię. psychologowie też są dla ludzi :) albo może warto zgłosić się do jakiejś kliniki leczenia niepłodności- tam wparcie terapeuty masz chyba w pakiecie. mam nadzieję, że szybko uda Ci się uporać z emocjami. mocno trzymam kciuki! dawaj znać co i jak :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kiedy ktoś poroni w okolo 8 tygodniu i słyszy, że to nawet nie było jeszcze dziecko to dostaje noz prosto w serce. Ja sama coś takiego usłyszałam. W niedzielę poronilam swoje pierwsze dziecko. Nie chce mi się żyć. Nie umiem sobie z tym poradzić , więc jak ktoś mówi że to nie było nawet dziecko to mam ochotę zabić. I to mówią ludzie którzy uważają się za katolików!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość evlilia
Witam. Jestem po 40 stce i od 1,5 roku starałam się o ciąże. Udało się ale szczęście mnie opuściło. 3 kwietnia miałam małe brązowe plamienie ciągle byłam pod kontrolą ginekologa, jak coś zauważyłam dzwoniłam i biegłam na wizytę. Stosowałam 2x1 duphaston i kwas foliowy. 7 kwietnia miałam pierwsze usg i było serduszko maleństwa. Wieczorem zaczął mnie boleć brzuch jak na okres i miałam plamienie. Połknęłam duphaston i położyłam się. Sobota i niedziela minęła bez złych objawów. W poniedziałek 10 kwietnia znowu miałam w ciągu dnia plamienie byłam u ginekologa nakazał zwiększyć duphaston do 3 tabletek. Wieczorem znowu źle się poczułam i miałam większe krwawienie. Zadzwoniłam po pogotowie zabrali mnie do szpitala. Tam dowiedziałam się że jest pęcherzyk ciążowy ale serduszko już nie bije i mam krwiaka na macicy i że czeka mnie łyżeczkowanie. Zabieg miałam 11 kwietnia ok godz. 14 przez całą noc i do czasu zabiegu nie mogłam nawet napić się łyka wody bo anastezjolog mnie nie znieczuli. Gdy zawołali mnie na zabieg czekałam jeszcze przed salą zabiegową prawie godzinę aż zawołają mnie po nazwisku. Oczekiwałam siedząc na korytarzu zapłakana i załamana. Wezwali mnie na salę i zadawali pytania o jakieś wcześniejsze zabiegi/operacje, choroby, stosowane leki. Dali kartkę do podpisu o zaniechaniu pochówku i kazali napisać o zgodzie na utylizację. Gdy położyłam się na fotelu spięli mi nogi pasami na lewej ręce mierzyli ciśnienie a na prawej wbili wenflon i dali znieczulenie ogólne. Płakałam serce mi pękało i czułam jak tracę świadomość. Wszystko to mam w pamięci jestem załamana nikt z personelu szpitalnego nie wspomniał że mogę pochować swoje maleństwo i że mogę ubiegać się o urlop macierzyński. Wypisali mnie w środę 12 kwietnia dali wypis że ciąża obumarła w 8 tygodniu. W piątek 14 kwietnia włączyłam internet w telefonie i dowiedziałam się o uprawnieniach po poronieniu. Zadzwoniłam do szpitala i kierownik oddziału kazał mi przyjść bo nie wie z kim rozmawia że jest ochrona danych osobowych. Wczoraj byłam i rozmawiałam z profesorem kierownikiem. Nieznajomość prawa nie jest usprawiedliwieniem mogę zrobić badanie płci i powodów poronienia ale podpisałam dokumenty nieważne że nie byłam świadoma wyboru. W rozmowie sugerował kombinacje że ktoś dał pakiet uprawnień ale ciąża 23 tygodniowa a 8 tygodniowa nie jest równa i że urlop macierzyński w gdy płód jest taki i taki (pokazał rękami wymiar ) jest śmieszny. Cała ta sytuacja mnie boli dręczy. Możliwość 8 tygodni urlopu pomogła by mi jakoś dojść do siebie choć nie wiem czy dam radę. Chcę podjąć jeszcze starania o ciążę, zrobię też badanie płci a jak się uda to też przyczyn poronienia. Jutro idę do mojego ginekologa i może zacznę myśleć choć odrobinę pozytywnie. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Już spokojniejsza
Witajcie, niestety tez straciłam dziecko. Przyjaciółka podarowała mi książkę psycholog Agnieszki Pisula Mam dziecko w niebie. Kobieta pisze o swoich zmaganiach z poronieniem. Jest też poradnik jak przez to przejść. Mnie otworzyła ona na terapię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Już spokojniejsza
Witajcie, niestety tez straciłam dziecko. Przyjaciółka podarowała mi książkę psycholog Agnieszki Pisula Mam dziecko w niebie. Kobieta pisze o swoich zmaganiach z poronieniem. Jest też poradnik jak przez to przejść. Mnie otworzyła ona na terapię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Poroniłam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Poroniłam...w ósmym tygodniu miałam zabieg łyżeczkowania w szpitalu po wcześniejszym podaniu mi leków poronnych Było to 20 04 2017r nie dawno To było moje marzenie...serce mi pękło na wiele kawałków...To koniec...nic nie czuję Starałam się o tą ciążę prawie rok Mam synka który w czerwcu skończy 3 latka o niego starałam się 5 lat miałam 4 udokumentowane poronienia na wczesnym etapie i po każdym czekałam 3 a nawet 6 miesięcy i znowu to samo...Mam grupę Rh- a mąż Rh+ po zabiegu podano mi przeciwciała anty D w zastrzyku Zanim zaszłam w tą ciążę zrobiłam wszystkie możliwe badania w tym genetyczne pełne razem z mężem nic nie wykazały jestem zdrowa Jestem już po 30stce nie mam wiele czasu Czytałam różne fora kiedy najlepiej zajść w ciążę i zastanowił mnie jeden fakt zajścia w ciążę jeszcze przed miesiączką po łyżeczkowaniu Rozmawiałam o tym z dwoma lekarzami dowiedziałam się że organizm jest wtedy nastawiony na ciążę i lepiej ją przyswaja ale po zabiegu należy odczekać ponieważ nigdy nie wiadomo czy uszkodzeniu nie uległa macica bądź szyjka a wtedy byłby problem dlatego warto czekać do 1@ i USG a najszybciej w ciążę można zajść właśnie w pierwszych 3 cyklach po...i taka ciąża ma szanse bo wspiera ją sam organizm Poza tym jeśli organizm kobiety po takim zdażeniu jest za słaby to nie dojdzie do zagnieżdżenia Po odczekaniu dłuższego czasu organizm może się zblokować i może być problem a wtedy czeka się dłużej Zdecydowałam że nie mam nic do stracenia i zaczełam się starać już w tym cyklu po łyżeczkowaniu jeszcze przed miesiączką czy uda nam się zaciążyć nie wiem bo nie wiem czy będę miała wogule owulację ale zarezykuję Za wiele razy odczekiwałam a potem tylko rozpacz tym razem nie odczekam nawet 1 cyklu nie będę miała żalu jeśli się nie uda daje sobie czas do 3 miesięcy i jeśli nie zaskoczę to damy sobie spokój i skończymy ze staraniami Mam dość wszystkiego Co lekarz to inna opinia ale jak się ich dociśnie to potrafią coś sensownego powiedzieć Dzisiaj jest mój 12dc licząc od zabiegu zobaczymy Dam znać za jakiś czas co u mnie Pozdrawiam wszystkie mamy naszych kochanych aniołków

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Poroniłam w 11 tygodniu. Chciałam umrzeć. Nie potrafiłam się z tym pogodzić. Czekałam na to dzieciątko 20 lat. Po ponad roku urodziłam zdrowego chłopca. Ma teraz 3,5 roku. Ja dobrze po 40.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziękuję gościu z 22:43 za pocieszające słowa. Dziś mam ciężki dzień, jestem słaba ze smutku, tęsknoty, pustki. Zresztą wszystkie dni od 11 kwietnia są dla mnie trudne i takie beznadziejne....., ale Twoja wiadomość daje mi nadzieję, której tak bardzo potrzebuję od kogoś podobnego, kto jest w zbliżonym wieku. Dziękuję Ci że jesteś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja poronilam w piatek... ;( bylam w 12tc. Na wizycie kontrolnej okazalo sie, ze serduszko nie bije... W czw trafilam na oddzial, dostalam tabletki poronne a w pt poronilam. Wieczorem mialam zabieg lyzeczkowania... Wspolczuje wszystkim kobietom, ktore musialy przez to prsejsc ...:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziewczyny a czy któraś z was próbuje zajść w ciążę w bardzo krótkim czasie?Proszę napiszcie Jestem taka załamana mój rocznik to 1978

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mój ginekolog powiedział, że starania o ciąże mam zacząć spokojnie i za 6 miesięcy. Dla mnie to strasznie długo, jutro mam kolejną wizytę to zapytam czy nie można wcześniej, i co jeżeli uda się np. bez wspomagania (tabletki, monitoring). Tak na prawdę to chciałabym zacząć starania jak najszybciej - nawet od razu, myślę tylko czy macica jest już przygotowana. Dziś mam dopiero 23 dzień po zabiegu, za to wrażenie mam dłuższe. Psychicznie nie wytrzymam czekając aż 6 miesięcy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja rezykuję i zaczełam się starać już w 10dc licząc od zabiegu łyżeczkowania bo wcześniej odczekiwałam a i tak poraniałam więc tym razem zaczełam od razu się starać puki organizm jest nastawiony na ciążę Może tym razem się uda kto wie...Może są jakieś dziewczyny które tak jak ja desperacko próbują i się udało?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Właśnie się zarejestrowałam Moje wypowiedzi są gość z godz. 00.44 16.18 17.17

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×