Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość hexsaaa

jak mam zapomnieć o byłym i kochać męża?

Polecane posty

Gość wiecznie zakochana
nigdy nie zapomnę o moim byłym chłopaku teraz mam męża i syna, ale nie jestem szczęśliwa z mężem nie ciągnie mnie już do niego... czuję że powoli się wypalam i jeżeli nie wrócę do mojego byłego faceta to nie dam rady, tym bardziej że on czuje dokładnie to samo co ja jesteśmy w stałym kontakcie... nie wziełam ślubu kościelnego z mężem ze względu na dawną miłość , Boga nie oszukam i wiem że przed ołtarzem stanę z miją pierwszą miłościa jestem tego pewna... Dziewczyny jeżeli jest jeszcze chociaż cień nadzieji to walczcie o NICH widocznie są nam pisani tylko trochę się pogubiłyśmy po drodze. nie można się poddawać i codziennie żałować że sie czegoś nie zrobiło... ja dla miłości zrobie wszystko. Jeżeli chodzi o mojego syna to wiem że gdy matka jest szczęśliwa to dziecko też bedzie szczęśliwe...dzieci czują że coś jest miedzy rodzicami nie tak. Nie chce żeby moje dziecko widziało jak jego rodzice ciągle sie kłucą, moi rodzice są po rozwodzie bo połączyły ich dzieci nie prawdziwa miłość poprostu wpadli...i tak to wszystko się kończy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój były przypomniał sobie o mnie, napisał, była radość parę miesięcy, a teraz ciemność, on znów zniknął z mojego życia, a ja wbrew sobie nadal czuję...i nie mogę tego zdusic w sobie. A sama napisałam mu, że to nie w porządku, nie fair wobec naszych współmalzonkow. Gram rolę dobrej żony :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestescie glupie i puste i nie odorslyscie do roli matki i zony-i to pisze Wam kobieta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nadulkaa
wiem o czym mówicie. niestety:( moja historia jest podobna. jestem rok po ślubie. Moją jedyną wielką miłść znam dłużej niż męża. Zawsze był między nami kosmos wszyscy mówili że idealnie do siebie pasujemy, mogliśmy śmiać się i gadać całymi nocami, pierwszy seks z nim był nieziemski tak powoli zaczynałam się w nim zakochiwać ale przecież miałam chłopaka przeciwieństwo -tamten wesoły, przebojowy a ten spokojny, oszczędny - według rodziny dealny na męża. Pewnego wieczoru dostałam sms " wiem nie mgę ci mieszać ale kocham cię i powiedz mi to samo" szok czyli on też to czuł. niestety 3 miesiące do ślubu. próbowałam mimo zaproszonych gości zostawić nażeczonego - wszyscy mówili nie możesz tego zrbić, pomyśl o nim, n cię kocha tylko nikt nie myślał o mnie. jeszcze parę dni przed ślubem płakał i prosił żebym nie wychodziłą za mąż, jednak wiedział że moja rodzina nie akceptuje go za jego rozrywkowy styl życia i za to że nie jest typowo grzecznym chłopcem. ślub był błędem . wielkim błędem. mówili zapomnisz, nauczysz się żyć bez niego, miłość małżeńska przyjdzie z czasem i wiecie co? nie wierzcie w to!!! nie przeszło , miłość małżeńska nie przyszła. a ja jestem nieszczęśliwa że nie miałam odwagi walczyć o ukochanego. niedawno go spotkałąm niby ze mną rozmawiała ale buźkę miał taką smutną zamysloną nie mogliśmy się rozstać. przytulał mnie tak jak zawsze. to się czuje że mimo wszystko jest się dla kogoś najważniejszym . teraz patrzę na siebie i nie ma już tej dziewczyny z przed roku: wesołej, roześmianej, żartobliwej. nowa rodzina wymaga powagi, życia na poziomie, statecznośći, bezuśmiechu, zabawy. nie pozwólcie aby wasze życie atk wyglądało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A za mąż wyszłaś bo ...?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nadulkaa
to nie jest proste pytanie. Może trochę presja a resztę mojej w tym winy. Rodzina mówiła czas szybko leci lata mijają i nie przebieraj bo zostaniesz sama. masz spokojnego , pracowitego faceta na co czeksz aż któraś ci go z przed nosa zwinie. Męża znałam długo razem podróżówaliśmy, pracowaliśmy. On mnie bardzo kocha - nie mogłam mu tego zrobić. Szanuję go jako mężczyznę i mężą nasze małżestwo nie jest patologią nie ma wyzwisk, wrzasków, nie zdradzam go ponieważ przysięgałam wierność - a jednak nie jest idealne bo nie ma tej jedynej wielkiej miłości. Może nauczyłam się żyć z nim ale zapomnieć nie mogę. Jedna jedyna miłość zdarza się raz w życiu, taka najprawdziwsza. każda inna jest hmm przyzyczajeniem, lękiem przed samotnością. Możecie mnie oceniać jeśli chcecie. nikomu nie życzę takiej sytuacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jesteś żoną tylko rok i tyle w Tobie rozdarcia...współczuję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość blelele
mkm

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nadal zakochani,,,,,,,ja w Nim On we mnie,,,,Kochamy się bardzo ,,,kontaktujemy się telefonicznie,,,,,,po 38 latach,,,,,pamiętajcie jest jedna,,,,,, MILOSC,,,,,,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MalutkaaaPoo
ja mam podobna sytuacje. z tym, ze z poczatku to ja krzywdzilam i odgrywalam sie na moim bylym za to ze latal za kazda jedna niby sie zmienil zaczal wyznawac mi milosc gdzie wczesniej zadnej nie powiedzial tych slow. Ale ja to olalam i wyjechalam z miasta, po jakims czasie nadszedl czas powrotu czulam sie samotna i rozdarta zaczelam z nim pisac itd przez co on zaczal mnie wykorzystywac i tak sie spotykalismy od czasu do czasu.. nie bylam juz soba potrzebowalam stalego uczucia no i poznalam mezczyzne mimo ze cos mnie trzymalo do mojego eks nie chcialam go znac po tym wszystkim co bylo miedzy nami... wyszalm za maz zaszlam w ciaze i tak o to mecze sie juz przez 2 lata... ciagle o nim mysle... jeszcze jakis czas temu cos do mnie pisal, dzwonil ale ja nie odbieralam... balam sie ze planuj***awic sie moim kosztem... czasem nie moglam wytrzymac i cos tam napisalam niby, ze nie do niego to tak strasznie dziecinne, ale on robil to samo.... z tym, ze nie moge sobie na to pozwolic... zmienilam numer... co nie znaczy, ze codziennie nie przegladam jego zdjec... ma kobiete... z tego co czytalam to jest szczesliwi.... a ja ... ja mojego meza szanuje On o tym wie, ale nie kocham go... z tym ze nigdy nie skrzywdze i nie odejde... trudno taka droge wybralam,,, nie wiem dlaczego tak ciagnie mnie do tego dupka skoro bardzo duzo przez niego wycierpialam... to wszystko jest zagmatwane i dziwne... a najgorsze, ze niedawno wprowadzil sie na moje osiedle... i tak udajemy ze sie nie znamy... mimo ze ja i on potrafimy przez dluzsza chwile nie oderwac od siebie wzroku mijajac sie pod klatka..a co do snow... codziennie mi sie sni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kingatrue
To dlaczego wzięłaś ślub, ranisz męża :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zapomnisz zapomnisz, może nie tak że z dnia na dzień biała karta, ale powoli z czasem wspomnienia będą mniej żywe i mniej dla Ciebie istotne... przeżyłam podobną sytuację, z tym że były po prostu nie był dla mnie odpowiednim partnerem i nie miałam raczej szans układać z nim życia, więc nie było sensu w to brnąć ani dawać drugiej szansy... ciężko mi było się pozbierać po rozstaniu, bo uczucie było silne, ale poznałam mojego męża. Szybko zdecydowaliśmy się na ślub, później dziecko, wspólne życie... uczucie do byłego wracało, kilka razy nawet do niego zadzwoniłam, pogadaliśmy... później spotykałam gdzieś przy okazjach jego znajomych, miałam sentyment do tamtej znajomości i chociaż mnie skrzywdził to ciągle dobrze o nim myślałam. Kochałam męża, nie była to już miłość do byłego, ale takie ciepłe wspomnienia, potrzeba kontaktu... z czasem to osłabło, już kilka lat nie mam z nim kontaktu i teraz na myśl o nim zastanawiam się dlaczego byłam taka głupia? Gdzie ja miałam oczy ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kobiety, jesteście dziwne. Robicie bicie piany. Było i minęło. Nie został waszym mężem, bo nie był tego wart. A teraz chcecie rozpieprzyć to co macie. Stabilność, przywiązanie i miłość faceta z którym macie ślub. Czy ktoś wam kiedyś powiedział że jesteście popieprzone na maksa ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zwolenniczka konkubinatu
ale macie problemy ludzie. Idealizujecie tamte związki bo z tamtymi facetami nie dotknęła Was tzw. "proza życia" i codzienne problemy. Skupcie się na tym, co macie- w końcu z jakiś powodów wyszłyscie za mąż, urodziłyscie dziec***prawda???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak mi w glowie siedzial ktos to sie z nikim nie wiazalam! Doprowadzilam sprawe do konca, kawa na lawe, nic nam nie wyszlo i mam czyste konto. :) A Wy sobie tworzycie jakies mzonki. Trzeba zadzialacjak nie mzoecie zapomniec. A jak nie wyjdzie to wtedy przezzyc ten bol, wybic z glowy i z innym sie wiazac!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wychodza za maz i piszcza, ze bylego kochaja... Porazka. Dla Was milosc to chyba tylko bicie serca i zawalanie glowy fantazjami. Polecam terapie. Fantazjowanie dobrze ponoc lecza. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to mi przypomina wzdychanie do aktorow:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Trochę tak, z małą różnicą, że tego "aktora" miało się kiedyś na wyciągnięcie dłoni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale juz nie ma sie go, wiec juz nic nie laczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czego ty chcesz, robisz w konia jednego faceta za drugim. Cierp i męcz się teraz. Taka karma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to, ze kogos fizycznie nie ma przy nas, nie znaczy, ze nic nas z nim nie laczy. tak jak to, ze ktos fizycznie jest przy nas nie znaczy, ze cos nas z nim laczy. rzeczywistosc materialna to tylko wycinek prawdy. jestescie takimi prymitywami, ze tego nie rozumiecie? :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
" Prawdziwa milosc to ta, która mimo domniemanego końca trwa " PS. Do Autorki - nigdy nie zapomnisz, bo tamten facet był tym jedynym, meza kochasz, ale to nie to samo, nie ta skala uczuc, nie ta namietnosc etc.... Trzeba pogodzić się z losem, na ta "chorobę" nie ma lekarstwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Choroba. To najwłaściwsze określenie. Lekarstwo zawsze się znajdzie. Proponuję tak. Wyobraźcie sobie miłe panie, że wasz mąż nagle oświadcza wam że kocha swoją dawną miłość i żyć bez nie nie może. W związku z tym odchodzi od was, od dzieci i pędzi związać się z miłością z przed lat. Tę niespełnioną. Teraz chce spełnić swoją wizję szczęścia. A teraz odwróćcie role. Jak poczuje się wasz mąż gdy dowie się że jest tylko produktem zastępczym. Takim rakiem na bezrybiu. No bo tamten gdzieś się zawieruszył, a mąż znalazł się przypadkiem na linii strzału. No tak wyszło.:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dorao9 masz racje,,,,ja tak mam,,,nie ma lekarstwa na to,,,,nawet CZAS nie jest lekarstwem,,SS

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dora09 ma racje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pomylka i nic wiecej , po cholere sie angazowac w cos co nie ma sensu i przyszlosci ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wyglada na to, ze wychodzilyscie drogie panie za maz bez milosci , przed obawa staropanienstwa , tylko po co , oszukalyscie same siebie i waszych mnalzonkow . Przynajmniej nie usprawiedliwiajcie sie , ze kochacie meza , to nie jest milosc , to sa ochlapy , ale w zamian dostaniecie to samo .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tak się zycie ulozylo i to niejednej z Nas,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Punk widzenia zalezy od punktu siedzenia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak sie zastanawiam czy komus sie udalo po wielu latach wrocic do swojej pierwszej milosci i czy ten powrot zakonczyl sie szczesliwie ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×