kryzys w zwiazku pomozcie :((

Mam wielki problem i nie mam pojecia co robic. Moj partner i ja mamy po 20 lat, jestesmy razem od roku i 2 miesiecy. Z mojej strony jest to wielka milosc. Nigdy nikogo bardziej nie kochalam. Wiem, ze on tez mnie kiedys kochal naprawde bardzo. Teraz nie mam co do tego pewnosci. Otoz ostatnio kiedy zapytalam dlaczego nie mowi ze mnie kocha zaczal plakac, ale tak naprawde bardzo plakac. nie chcial mi powiedziec co sie dzieje. rozmawialismy na drugi dzien. powiedzial mi ze jest miedzy nami inaczej od okolo miesiaca, nie moze mi dac takiego uczucia jak kiedys, ze chyba jeszcze nie jest gotowy. ze to przez czas. Przy czym caly czas plakal. Zapytalam, czy to koniec i juz wiedzialam. przytulalismy sie, plakalismy, widzialam ze jest mu cholernie ciezko. Odeszlam. po godzinie przyjechal do mnie i powiedzial, ze jak tylko wszedl do domu zrozumial ze mu mnie brakuje i powiedzial ze mnie kocha i zawsze bedzie. i zaproponowal zebysmy sprobowali o nas powalczyc. Powiedzial, ze chodzi o to, ze on sie boi ze bedac ze soba za pare lat sie obudzimy i stwierdzimy ze nie przezylismy swojego zycia jak chcelismy, Dla mnie to nie ma znaczenia, najwazniejszy jest on. bo co jest wazniejszego od milosci? wiem ze nikogo tak samo nie pokocham. mysle ze jego obawy moga wynikac z tego ze jestem jego pierwsza dziewczyna. ja mialam przed nim chlopakow. nie wiem co mam robic, on powiedzial ze nie moze mi nic obiecac. ja nie chce cierpiec. nie moge tez z niego zrezygnowac bo taka milosc zdarza sie tylko raz... co mam zrobic, myslicie ze mozemy to jakos naprawic ?