Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość berekuuujjjj

Rozchwiana emocjonalnie koleżanka na punkcie dzieci

Polecane posty

Gość berekuuujjjj

Mam koleżankę która jeśli chodzi o dziecko miała pod górkę bo zanim zaszła w ciążę przeszła wielu lekarzy, badania itd. Tak się złożyło, że obie zaszłyśmy w ciążę w podobnym czasie (ona się starała 3 lata, ja 17 miesiecy). Teraz nasze dzieci mają po 4 lata i stwierdzam, że ta kobieta jest niestabilnie emocjonalnie i tylko czekać aż coś zrobi sobie albo dziecku. Najzwyklejsza sytuacja z dziś: pada deszcz, dziecko ubrałam w kalosze, płaszcz przeciwdeszczowy i poszło brykać po kałużach. Jej dziecko siedziało w domu z nosem przyklejonym do szyby bo przecież to karygodne wysłać dziecko na deszcz z domu. I kiedy ona tak patrzyła na moje radośnie biegające dziecko, popłakała się bo stwierdziła, że jest jej go szkoda że jest narażany na tyle niebezpieczeństw. A na koniec dodała, że ona prędzej by się zabiła niz pozwoliła na taką lekkomyślność. I tak jest CAŁY CZAS! Co z nią robić? Do psychologa nie chce isć a kablować na nią do opieki społecznej czy gdzieś nie chce..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Romcio reżyser
moze wyjasnij koleżance, że ten parasol nad dzieciakiem to koszmarny pomysł... co będzie za 5 - 10 lat jeśli dzieciak nie nauczy się życia i normalnych zachowań? wieczna ofiara w szkole?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mi sie wydaje ze tak sie zaczynaja ksztaltowac toksycznie rodzcie kt nie rozumieja ze dziecko nie ejst ich przedluzeniem - tylko ze to , na razie maly, ale jednak inny czlowiek;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość d.z.iunia
A co niby opieka społeczna miałaby zrobić? Nie ma przepisów zabraniających rodzicom bycia nadopiekuńczym. Moim zdaniem nic nie poradzisz. Możesz co najwyżej delikatnie z nią rozmawiać i próbować przekonać do swoich racji, choć przypuszczam, że nic to nie da.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gfhggh
no nie wiem, czy ty czasami nie jesteś gorzej chora od niej, w deszcz wygoniłaś dziecko a dwór, owszem, po deszczu kalosze i niech sobie pochodzi, ale w deszcz,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JelizawietaPietrowna
bredzisz. autorka ma rację. Tłamszenie dziecka jest karygodne. A koleżanka nadaje się do psychiatry.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rany ale wariatka
moja mama zawsze mawiała, że po wiosennym deszczu dzieci rosną :D zawsze biegaliśmy boso po trawie w ciepłe deszczowe dni - miłe wspomnienie.... jak można im taką frajdę dzieciom odbierać! i jeszcze płakać, że ktoś jest lekkomyślny - bo dzieci po deszczu w lecie biegają! masakra. swoja drogą, mam znajomą, której dziecko ominęło tak ważny etap rozwojowy jak raczkowanie- bo na podłodze są bakterie.... co się da z tym zrobić? raczej nic ... po prostu żal takich dzieciaków.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość berekuuujjjj
Ale czy wy czytaliscie co napisałam? Ona non stop powtarza że woli się zabić, siebie czy dziecko niż puścić dziecko pochodzić po kałużach, niż pozwolić aby dziecko bawiło się w piaskownicy (jej dziecko nie zna piasku), aby zjadło coś innego niż ona przygotuje itd.Takich rzeczy jest mnóstwo. Siedzi i nadzoruję jak dziecko się bawi i to ona głównie się z nim bawi bo z innymi dziećmi ma zakaz, siedzi nadzoruję jak dziecko je, nocami dziecko budzi i sprawdza czy żyję. I ze łzami w oczach podkreśla że żywa nie pozwoli na odstępstwa od tego. Ja już się po prostu boję że ona pewnego dnia spełni tą obietnicę i zabije siebie i dziecko bo jej dziecko pójdzie pobawić się do piaskownicy z innymi dziećmi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jajecznisia
Faktycznie bije jej na dekiel. jakby powiedziala -nie pojdziesz na deszcz,bo nie chce miec potem smakow i kaszlu w chacie -ok. ale jakies placze,jakies ciezkie teksty... niesobrze z nia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość biovax silk
A gdzie w tym wszystkim jest jej partner? Czy on zdaje sobie sprawę z tego co się dzieje? Uważam, że koleżanka swoim zachowaniem po prostu krzywdzi swoje dziecko i rozumiem, że przykro na to patrzeć. Prawda jednak jest taka, że Ty właściwie nic nie możesz zrobić. Owszem pogadałabym z nią, ale szanse na powodzenie tej rozmowy są pewnie zerowe i jedyne co uda Ci się zyskać, to wroga, bo koleżankami już pewnie nie będziecie. Przewrazliwione mamusie już tak mają. Ja bym pewnie spróbowała delikatnie zasugerować jej facetowi, że coś jest nie tak. Lub po prostu niech koleżanka przeczyta ten temat, podeślij jej go anonimowo jeśli czegoś się obawiasz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość beraaa
Mam podobna bratowa. Chlopczyk ma 7 lat i spi z nia w jednym lozku. Nigdy nie mogl podniesc zadnego patyka ani kamienia na spacerze bo napewno cytuje " psy po nim sikaly". Nie mogl usiasc na lawce bo jest brudna, nie moze bawic sie w piasku bo sa bakterie. Malego ubiera w ladne ciuszki a jak wyjdzie na dwor nie moze sie pobrudzic, wiec nie moze sie bawic. Bratowa ma bzika na punkcie bakterii i nie pozwla chlopcu normalnie sie rozwijac, biegac, krzyczec, glosno spiewac. Uwazam, ze to jest choroba psychiczna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość d.z.iunia
Rozumiem, że jeśli ktoś mówi, że zabije siebie albo dziecko, jeśli to pobawi się w piaskownicy, to coś z nim nie tak. Ale sam fakt niepozwalania dziecku na pewne rzeczy nie świadczy o tym, że matka jest nienormalna. Ja też jako dziecko nie bawiłam się w osiedlowych piaskownicach, bo mama obawiała się pasożytów (miałam swoją ogrodową piaskownicę). Co więcej myła mi ręce częściej niż inne matki i do dzisiaj ten nawyk mi pozostał. I ja swojemu dziecku raczej też nie pozwolę grzebać w wychodku dla kotów, ani nie będę wkładać mu do buzi smoczka, który spadł mu na chodnik. I nie wiem naprawdę, co komu do tego. Ja nie zakładam topików, że moja koleżanka to brudas, bo jej dziecko śpi z psem, je niemyte owoce albo nie wie, że przed posiłkiem wypadałoby umyć ręce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość berekuuujjjj
Jej mąż a ojciec dziecka nie ma nic do powiedzenia. Jak kiedyś dał dziecku gdy miało ponad rok do picia niegazowanej wody z butelki to go pobiła, facet miał zszywaną brew i do dziś ma bliznę. Od tego czasu nawet do dziecka nie podchodzi. Dziecko do ojca mówi często per pan.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hngf
Oczywiście, lepiej nic nie robić bo to normalne że matkanie pozwala dziecku się bawić w piaskownicy, nie pozwala aby dziecko miało kontakt z rówieśnikami, że nie pozwala na nic ;) A przy okazji podkreśla, że zmiana jej światopoglądu skończy się morderstwem ;) Ostatnio było o matce co powiesiła siebie i 12 letnie dziecko. W innym programie było o matce co tez zabiła swoje małe dziecko chociaż otwarcie mówiła, że zabije. Ale tak, udawajmy, że to normalne i nikt nie myśli interweniować a pottem wielkie ojej!!!! No faktycznie mówiła, ze zrobi dziecku krzywdę ale że ja miałam się wtracać? Jej sprawa co zrobi z dzieckiem!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja bym je powiedziała, że jej dziecko samo się zabije, ponieważ nie wytrzyma zderzenia z rzeczywistością. Jeszcze się posika ze strachu na plaży albo gdziekolwiek ze strefy "zła". Nie rozumiem, po co się męczysz. Powiedziałabym jej, co o niej myślę i zerwałabym kontakt. Po co trzymać się z takimi ludźmi? Niech zostanie sama ze swoim dzieciątkiem. Nie przejmuj na siebie chorób innych ludzi. Mąż niech się nią zajmie, nie ty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość erobaczek
berekuuujjjj dopóki ona sama nie widzi problemu tylko potrzebę budowania muru to raczej bezpośrednie porady zrobią z Ciebie wroga nr jeden. Ale wspominanie mimochodem o "najnowszych odkryciach naukowców" że np. dzieci chowane na dworze wśród bakterii mają lepiej stymulowany system immunologiczny (dziecko będzie miało mniej problemów zdrowotnych w zerówce lub w szkole w kontakcie z innymi uodpornionymi dziećmi), powtarzane "mimochodem", mogą nakłonić tą kobietę do zainteresowania się tematem (niekoniecznie do zmiany nastawienia, ale na początek zainteresowanie do duży postęp). Można- a nawet trzeba pochwalać jej dbanie o zdrowie dziecka, to sprawi, że dla dobra pociechy (którą kocha hmm...na zabój) zacznie czytać podsunięte przez Ciebie lub jej męża internetowe lub gazetowe nowinki, tylko wpierw trza zobaczyć samemu jakie treści zawarte są w artykułach. Sytuacja faktycznie jest trudna a jej nastawienie, jeśli się nie zmniejszy jego wymiaru, przerodzi się w obsesję, o ile już nią nie jest. berekuuujjjj zauważyłaś problem i musisz się nim podzielić- ale najlepiej wśród znajomych tej kobiety, którzy mają na nią jakiś wpływ, którzy stanowią dla niej jakiś autorytet. Jej mąż jak widać nie jest dla niej autorytetem i nie chce spróbować podejść do tego tematu: sparzył się raz i dał sobie spokój. A czy jej matka lub teściowa ma na tą kobietę jakiś wpływ? Albo zadaje się z innymi zbzikowanymi koleżankami. Trzeba by się koniecznie dowiedzieć, kto lub co stoi za informacjami tej znajomej, skądś w końcu musiała takie zdobyć lub jest pod czyimś wpływem (bakterie, szkodliwe środowisko). Owszem, bakterie są szkodliwe, ale też potrzebne, by organizm wytworzył na nie odporność. Jeśli chcesz się naprawdę zagłębić w ten temat i jakoś wpłynąć na koleżankę- przed Tobą trudne zadanie i zapewne sama też zaniepokoiłabym się takim morderczym podejściem. Jest jednak w internecie wiele uspokajających tudzież przeciwstawnych informacji, w końcu żyjemy w tym środowisku i się do niego przystosowujemy, nasze organizmy są elastyczne- inaczej masowo byśmy poginęli. Nie ma to jak autorytet. Najlepiej podsunąć zaborczej mamie artykuły o pozytywnych skutkach nietrzymania dzieci pod klosze a potem delikatnie, odwołując się do matczynej troski i miłości, ukierunkować jej tok myślenia na prawidłową stronę. A jeśli chodzi o ukierunkowanie, to już google lub inna wyszukiwarka, pomogą. Sama podsuwałam znajomemu powycinane opinie i historie, wklejone na dokument wordpad lub msoffice i wydrukowane, przynajmniej je przeczytał a potem sam szukał. Wiadomo, że zbyt radykalne podejście szkodzi. On poszedł przynajmniej na jakieś ustępstwa i stara się postępować bardziej racjonalnie niż emocjonalnie. Mam nadzieję, że do tej pory nic złego się nie stało z dzieckiem tej kobiety i z nią samą. Ale nie poddawaj się proszę. Jesteście koleżankami, myślę, że pośrednio masz na nią wpływ. Zwłaszcza, jeśli podeprzesz się źródłem wiedzy z ust jakichś szanowanych lekarzy / pediatrów, ich publikacji. berekuuujjjj odwołaj się do jej sumienia i troski i miłości do dziecka, bo ona je ma, tylko trochę za bardzo przekrzywione na stronę "anty". Zaczęłaś od dzielenia się z forumowiczami swoimi spostrzeżeniami, ale musisz też trochę uspokoić swoje sumienien W końcu szukasz pomocy dla osoby, która twierdzi, że jej nie potrzebuje, gdyż wykreowała sobie już swój światopogląd. Zawsze trzeba wysłuchać zdań przeciwstawnych, by wykreować z nich środek: trochę tego i trochę tego. Przepraszam za długiego posta. Nie umiem się streszczać. Jeśli będziesz u koleżanki autorytetem i co lepszeb wsparciem: zgadzam się z tobą, są jednak takie a takie skutki: -i tu podparcie artykułem na interesujący temat, np. odporność organizmu, kontakty z rówieśnikami, to możesz zmniejszyć jej fobię. Przecież starała się o to dziecko tyle lat, więc chyba nie pozwoli mu przeżyć najlepszych lat w chorobie i słabym rozwoju emocjonalnym. Odwołanie do uczuć matczynych, zrozumienie dla jej troski ale odwołanie do potrzeb rozwojowych dziecka, poparte wskazówkami od autorytetu, to na początek. Daj znać, czy jej słowa typu "zabiję, nie dopuszczę" itp. jeszcze się w jej wyrażeniach pojawiają. Trzeba je zamienić na: niepokoję się o.., rozważę, dowiem się, wywnioskuję, zwrócę bardziej uwagę na.... Od postawy zawziętej do bardziej świadomej i bardziej otwartej na inne poglądy. Berekuuujjjjj jeśli coś nie skruszy trochę tego muru, to problem koleżanki i jej dziecka będzie wzrastał i zapewne nie będzie ci lekko przechodzić nad tym obojętnie. Jednak po trochu, stopniowo, obserwując reakcje i je ukierunkowując, da się naprostować większość krzywizn. A jeśli nie... to Pancerna kołdora ma fajniejsze podejście: "Nie rozumiem, po co się męczysz. Powiedziałabym jej, co o niej myślę i zerwałabym kontakt." Powiedzieć kobicie, że jest wypaczona i że jej dziecko z moim dzieckiem ma się nie bawić. Zakaz kontaktów i koleżeńskich znajomości z nią samą, z taką wariatką się nie zadaję szlus ;) hehe. Brutalne, szybkie i efektywne oraz dające do myślenia. To mi się podoba. Warto spróbować w ostateczności (aczkolwiek na jedne osoby to działa, a inne dalej będą truły -znam z autopsji). Kończę, bo się rozpisałam. Pewnie i tak nikt tego nie przeczyta. Ale sama mam koleżankę, z którą różnimy się poglądami,aczkolwiek jej podejście do kilku spraw jest dla mnie inspiracją. Ona patrzy chłodniejszym okiem na przyziemne rozterki. pozdrawiam i życzę powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×