Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

sniezka851

lek na nieszczęśliwą miłość????????

Polecane posty

Witam mam bardzo poważny problem już wyjaśniam jaki Od kilku dobrych lat jestem mężatką niestety na początku było koszmarnie mąż mnie bił,nie liczył się ze mną dla niego była ważniejsza jego mama Od niedawnego czasu zaczął się starać nawet i to bardzo ale są chwile a w zasadzie zawsze tak jest że jestem zdana sama na siebie Wiem że mnie kocha ja kiedyś jego też Nie odeszłam od niego bo go bardzo kochałam i wierzyłam że kiedyś będzie dobrze z jego strony i będziemy szczęsliwi Niestety coś we mnie pękło i przez te łzy wylane z jego powodu miłość się skończyła On mnie kocha ja jego nie..... 3 lata temu pojawił się ktoś kto wywrócił mój świat do góry nogami Nieświadomie to zrobił a sądzę że nawet do dziś dnia o tym nie wie Zakochałam się w innym Nie ma dnia ani godziny abym o nim nie myślała Dla męża moje serce jest już zamknięte nawet sprawy łóżkowe Walczę z tym uczuciem powtarzam sobie że nie mogę przecież kochać innego ale serce wie lepiej Czasami siadam i płacze bo tak bardzo kogoś kocham a nawet nie mam szansy na rozmowę z nim Nie zdradziłam nigdy męza i pewnie tego nie zrobię bo wolałabym najpierw odejść niż splamić swoje sumienie Doradzcie jak się pozbyc chłopaka z serca

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zimny ogień czarnych słońc
Tylko czas... Mam podobną sytuację. W małżeństwie było (i jest ) fatalnie... Molestowanie psychiczne, dręczenie, rękoczyny... Nie chciałam się zakchiwac, nie szukałam przygody, problemów i łez mam dośćw domu, ostatnim czego mi było trzeba to złamane serce... ale spotkałam jego i mój i tak już rozpieprzony świat runął doszczętnie. Od męża nie potrafię odejść, z nim nie mogę być... On tego nie chce, coś nas połączyło jest między nami przyjaźń, jest chemia ale on powiedział jasno, że nie mogę liczyć na nic więcej. To trwa już ponad rok, to moje fatalne zauroczenie, coś więcej zaczęło się i właściwie od razu skończyło jakieś 3 miesiące temu... Wciąż go widuję, rozmawiamy właściwie codziennie, on jest dla mnie jak powietrze, jest moim kumplem, przyjacielem, powiernikiem, bratnią duszą, rozumiemy się bez słów, czasem dochodzi do czegoś więcej ... Ale on wciąż powtarza, że nie chce, że nie potrzebuje miłości, że nie mogę liczyć na więcej... Wiem, że to prowadzi do nikąd i że w końcu on kogoś pozna, zakocha się i zniknie z mojego życia (bo nie wierzę, że nie che miłości - po prostu nie chce mnie) i ja się wtedy do reszty rozpadnę... Postanowiłam się poddać, skończyć to, postanowiłam, że już się z nim nie spotkam sam na sam, pożegnałam się z nim w duchu i żyję dalej z dnia na dzień... Staram się nie myśleć i jakoś trwać, staram się patrzeć na niego jak na kolegę jakby nigdy nic między nami nie było... A nie jest łatwo... Ale mam nadzieję, że to kiedyś osłabnie, że przestanę w każdej sekundzie myśleć tylko o nim, że będzie łatwiej, że pewnego dnia zamknę oczy i już nie zobaczę jego oczu, że ten obraz zniknie, chociaż dzisiaj mam wrażenie że na stałe wyrł się pod pwiekami... Trzeba dać czas czasowi... Trzymaj się! Głowa do góry :) Nie jesteś sama, na całym kafe i na całym świecie ktoś co chwilę umiera z miłości... Ale jakoś wciąż żyjemy... Jedynym lekiem jest czas...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zimny ogień czarnych słońc
Tylko czas... Mam podobną sytuację. W małżeństwie było (i jest ) fatalnie... Molestowanie psychiczne, dręczenie, rękoczyny... Nie chciałam się zakchiwac, nie szukałam przygody, problemów i łez mam dośćw domu, ostatnim czego mi było trzeba to złamane serce... ale spotkałam jego i mój i tak już rozpieprzony świat runął doszczętnie. Od męża nie potrafię odejść, z nim nie mogę być... On tego nie chce, coś nas połączyło jest między nami przyjaźń, jest chemia ale on powiedział jasno, że nie mogę liczyć na nic więcej. To trwa już ponad rok, to moje fatalne zauroczenie, coś więcej zaczęło się i właściwie od razu skończyło jakieś 3 miesiące temu... Wciąż go widuję, rozmawiamy właściwie codziennie, on jest dla mnie jak powietrze, jest moim kumplem, przyjacielem, powiernikiem, bratnią duszą, rozumiemy się bez słów, czasem dochodzi do czegoś więcej ... Ale on wciąż powtarza, że nie chce, że nie potrzebuje miłości, że nie mogę liczyć na więcej... Wiem, że to prowadzi do nikąd i że w końcu on kogoś pozna, zakocha się i zniknie z mojego życia (bo nie wierzę, że nie che miłości - po prostu nie chce mnie) i ja się wtedy do reszty rozpadnę... Postanowiłam się poddać, skończyć to, postanowiłam, że już się z nim nie spotkam sam na sam, pożegnałam się z nim w duchu i żyję dalej z dnia na dzień... Staram się nie myśleć i jakoś trwać, staram się patrzeć na niego jak na kolegę jakby nigdy nic między nami nie było... A nie jest łatwo... Ale mam nadzieję, że to kiedyś osłabnie, że przestanę w każdej sekundzie myśleć tylko o nim, że będzie łatwiej, że pewnego dnia zamknę oczy i już nie zobaczę jego oczu, że ten obraz zniknie, chociaż dzisiaj mam wrażenie że na stałe wyrł się pod pwiekami... Trzeba dać czas czasowi... Trzymaj się! Głowa do góry :) Nie jesteś sama, na całym kafe i na całym świecie ktoś co chwilę umiera z miłości... Ale jakoś wciąż żyjemy... Jedynym lekiem jest czas...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a jesteś nadal z mężem? ja nie wiem czy on mnie nie kocha czy kocha sama nie wiem na czym stoję Moja sprawa ciągnie się już trzy lata Rozum bierze górę nad sercem ale powoli czuję że to zaraz wybuchnie już tak przybiera na sile Czasami myslę żeby udać się do jakiejś poradni :) bo męża pewnie już nie pokocham bo to sami nie odpowiadamy za uczucia wiesz jeżeli masz gg (to mój42748526) to czy mogłybyśmy popisać bo nie chce tak za bardzo bardziej prywatnych rzeczy wywlekać na forum żeby ktoś mógłby się wyśmiać, albo swoje złośliwe komentarze pisać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"coś we mnie pękło i przez te łzy wylane z jego powodu miłość się skończyła" ze mną było i jest dokładnie tak samo... coś we mnie pękło, ulało się i nie potrafię już go kochać... ale wciąż z nim jestem... mamy dziecko, kredyt... żyję w jakimś zawieszeniu, mam wrażenie, że kręcę się w kółko bez celu i sensu... Ja niestety nie korzystam z gg w pracy nie mogę, w domu nie mogę :( ale możesz pisać na priv. Czy ty masz dzieci? Ja mam wrażenie, że gdyby nie dziecko to po prostu spakowałabym walizki i poszła gdzie oczy poniosą... Wolałabym być sama niż z tym tyranem... A tak... Boję się, że skrzywdzę dziecko, że znowu popełnię błąd, że może nie świat zwariował tylko ja... I do tego jeszcze sytuacja z tym drugim... No jestem mistrzem w rozpieprzaniu sobie życia.... Jak ty wytrzymałaś tyle czasu?? Podziwiam, ja mam wrażenie, że za chwilę oszaleję a to trwa dopiero rok... Tzn ten mój pożalsięboże romans... Bo z m to właściwie od początku był dramat... Od 5 lat mnie tresuje jak psa... I już mi się nie chce walczyć, starać się, przez 3 lata się starałam od dwóch już tylko żyję od awantury do awantury, z dnia na dzień...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Właśnie nie za bardzo mogę napisać na priv bo tutaj nie jestem za bardzo obstukana nazwijmy to tak na innych forach jak się wchodzio na profil użytkownika to pojawia się że wyślij wiadomość tutaj tak nie ma :) Ja właśnie też już nie potrafię dalej ukrywać tego mam ochotę złapać za telefon i zadzwonić do niego ale boję się odrzucenia,ośmieszenia i sama nie wiem co robić Nie potrafię odpuścić nie raz próbowałam udało się Mamy jedno dziecko i też nie bardzo mogę odejść bo mieszkam w jego stronach mój dom rodzinny jest bardzo bardzo daleko więc jak odejdę stracę możliwość widywania się z moim Serduszkiem Napisałam widywania się i to przez moment bo tak naprawdę tylko tyle mam jak wraca z pracy do domu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Faktycznie nie ma tu takiej opcji... myslałam, że jest :( mój mail: monoamina@gmail.com gdybyś miała ochotę to pisz :) O ośmieszaniu się zapomnij ;) nie ma nic ośmiesznego w wyznaniu uczucia, nawet nieodwazajemnionego... Jeżeli kogoś śmieszą czyjeś uczucia to po prostu nie jest ich wart... Ja czasem żałuję, że ten mój ukochany mnie nie wyśmiał, że nie okazał się zwykłym nic nie wartym dupkiem... On wie co ja do niego czuję i chociaż sam tego nie odwzajemnia to i tak jest cudowny. Nigdy mnie nie wyśmiał, nigdy nie zlekceważył, jest najlepszym, najkochańszym, najczulszym facetem jakiego kiedyklwiek znałam a już parę lat żyję na tym pięknym świecie :) Okropne to jest swoją drogą, że faceta z którym tak świetnie się dogaduję i tyle nas łączy spotkałam za późno... Wyć mi się chce!!! On jest najbliższą mi osobą! Z nikim nie rozmawiam i nie przebywam tyle co z nim, z nikim nie rozumiem się tak bez słów, możemy rozmawiać naprawdę o wszystkim albo po prostu milczeć i rozmawiać tylko spojrzeniami... Ale jednak jest ale... Zawsze jakieś... Faceci są dziwni... On w tym całym swoim byciu przy mnie i dla mnie jednak ciągle powtarza, że nie mogę liczyć na miłość z jego strony... To co to do cholery jest teraz?! Przyjaźń? Przyjaciółki się tak nie całuje... I to mnie niszczy... Wypala od środka... Wiem, że on też dostał po d... że zraniono go może nawet bardziej niż mnie... Może dlatego z jednej strony lgnie do mnie, potrzebuje mojego towarzystwa a z drugiej strony ... A z m... Coraz gorzej... Ostatnio wręcz fatalnie... Ciągłe awantury, ciągłe wypominanie kto jest gorszy... W kółko słyszę, że to przezemnie mamy problemy... Wczoraj nawet oznajmił, że się wyprowadza i mam sobie radzić sama. Ale i tak pewnie tego nie zrobi... Ja już czasami też się gubię, nie wiem czego chcę... Z jednej strony boję się zostać sama a z drugiej strony są takie chwile, że tak go nienawidzę, że wolałabym już być sama do końca życia niż z nim... Ale zawsze jednak zaczynam myśleć o dziecku... Nie chcę jakąś pochopną decyzją zniszczyć małemu życia. Odejść teoretycznie bym mogła, jakoś bym dała radę, jakoś bym to wszystko ogarnęła ale boję się o synka... I ciągle próbuję jakoś zacisnąć zęby i udawać, że jest ok, że daję radę, że jestem silna, że może jak mi minie miłość do tego drugiego to będzie łatwiej wytrwać z m... a potem... ryczę w samochodzie... Nawet popłakać nie mam gdzie :( Tylko w drodze z pracy do domu... A twoje dziecko? Ile ma lat? Swoją drogą podziwiam twoją siłę! Tyle wytrzymałaś! I to bicie... Mojemu zdarzyła się mnie popchnąć, szturchnąć, przydusić ale w sumie to tak naprawdę nigdy mnie nie uderzył... Naprawdę nie masz innej możliwości jak powrót do rodziców? Mogłabyś się sama z dzieckiem utrzymać? Zresztą pewnie nie o to chodzi... Ja przez lata sobie wmawiałam, że nie dam rady sama, że nie potrafiłabym, ale jak się na spokojnie zastanowię to wiem, że to tylko wymówka, że tak naprawdę to boję się o dziecko i trochę o siebie, boję się samotności...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nb gfhfmtghyuijkl
przystojny fajny meżczzyna !!!! nikt inny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziewczyny ja mam podobną sytuację zakochałam się tylko za późno o 30 lat . Mam męża i dzieci a chciałabym wrócić do faceta którego spotkałam 30 lat temu w dodatku jest obcokrajowcem .On ma żonę i dzieci . jasno określił poza przyjażnią nic nie może mi.zaoferować a ja usycham z Tęsknoty do niego .Widzimy się na czacie o nie mogè przestać myśleć o nim ..Nie mogę zostawić męża i dzieci bo o nie tylko chodzi . Drugi syn ma 7 lat więc jest mały ..Jeżeli macie odwagę odekdzcie pd mężów teraz bo ja bardzo żałujè że nie zrobiłam tego po kilku latach ..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeszcze ciągnąc wątek jeżeli odeszłabym wcześniej zanim zasz łam w drugą ciążę byłabym z moim ukochanym ponieważ on niedawno.założył rodzinę i sam przyznał że bylibyśmy razem .Ale teraz ma dzieci i nie może ich zostawić ..Jeżeli wase obiekty westchnień są wolni.nie odpuszczajcie ..A ja teraz jestem chora z miłości i nic nie mogę zrobić ..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×