Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Maja, Wrocek

Koleżeństwo czy coś więcej...

Polecane posty

Gość Maja, Wrocek

Witam, może problem wyda się być natury gimnazjalnej, ale jednak poruszę temat. Mieszkam w mieszkaniu studenckim z siostra , której prawie tam nie ma, i innym studentem. Krystian ma swoje życie, swoich znajomych, mijamy się, czasami porozmawiamy o bieżących sprawach, czasem się sobie pozwierzamy, a kiedyś nawet tego nie było. Z czasem jednak zaczęliśmy mówić sobie o swoich problemach, także tych sercowych, o partnerach którzy nas zawodzili. Ja jestem w związku ponad roku, ale od kilku miesięcy przysparza mi on więcej smutku niż radości, ciągłe awantury, problemy, niespełnione obietnice mojego faceta, jego olewanie wszystkiego i egoizm. A Krystian...jest zupełnie inny, jego całkowite przeciwieństwo. Może i nie znamy się jak łyse konie, ale mieszkając z druga osobą widzimy jaka jest, co sobą prezentuje, jak żyje... przyzwyczaiłam się do niego, do Krystiana, choć przeważnie nie ma go w domu, wszędzie go pełno, mało rozmawiamy. Czuję, jakby była miedzy nami jakaś szklana ściana, cienka ale jednak, jakaś bariera...a mimo to duża sympatia. Teraz, kiedy wyjechałam do pracy na wakacje za granicę, poczułam, że za nim tęsknię, że wciąż o nim myślę, a nigdy tak nie było. Przecież jesteśmy zwykłymi kumplami. Chyba coś czuję. On ostatnio poznał kogoś, bo chciał zapomnieć o osobie, która niedawno go zdradziła. Nie wiem, czy to coś poważnego. Mój związek natomiast sypie się, wiele razy chciałam odejść. Jak uważacie czy jeśli zanosi się, że nadal będziemy mieszkali razem (teraz już prawdopodobnie sami) a czasem się sobie zwierzamy, opowiadamy o swoich partnerach, żalimy się, lubimy się, to może coś z tego być? Może z czasem to zmieni się w przyjaźń, a potem? Zauważyłam, że chyba oboje przyzwyczailiśmy się do tego, że mieszkamy razem, choć jakby żyjemy obok siebie. Żadne z nas nie chce, by drugie się wyprowadziło. Proszę o komentarze osób, które maja coś normalnego do powiedzenia, może takich, które przeżywały coś podobnego, albo po prostu każdego, kto ma coś do powiedzenia, byle nie na żarty, bo nie piszę tego po to, by czytać złośliwe lub prześmiewcze odpowiedzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość paragraf 60
Hmmm....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×