Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość czy to możliwe?

czy zdrada może naprawić zwiazek?

Polecane posty

Gość czy to mozliwe?
palikot probuje naprawiac kobeito cieszę się, że się ten topik Tobie przydał Zycze powodzenia! franki do jasnej ciasnej :) umowny kochas nie przejawił NIGDY ochoty na bycie NIGDY A cielęcinka, postanowiła, sprobowac raz jeszcze Czy to ma sens się okaze niebawem aha i nieprawda jest, ze prawdziwa milosc istnieje po wieki, itd itp jak sie o milosc nie dba to zdycha jak wszystko I dbanie nie lezy tylko po stronie kobiety

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Franki bez kochanki
"umowny kochas nie przejawił NIGDY ochoty na bycie NIGDY" Ja mam pewną koncepcję dlaczego on tak DZIWNIE się zachowuje. Ty tylko NIE ROZUMIESZ jego zachowania. Ale przecież to nie on jest twoim problemem. To raczej ty jesteś NIE TYLKO JEGO problemem. Próbowanie naprawy jest czymś niegłupim. O tym czy ma sens decyduje to czy naprawiony przedmiot kiedykolwiek ci się jeszcze do czegokolwiek przyda. Napraw więc najpierw siebie, potem naprawiona już rozejrzyj się dookoła i zacznij z pozycji ŚWIADOMEJ (nie tylko praw i obowiązków) kolejny etap swojego życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Franki bez kochanki
"A wspólny wybór zawsze kogoś krzywdzi. Najgorszy zaś jest kompromis. Bo w swej wspaniałości krzywdzi obydwie strony." ...smutno mi Boże..... kiedy takie coś czytam szaranaszakoleżanko, o co ty właściwie walczysz? Bardziej o krzywdzenie czy bardziej o bycie krzywdzoną? czy może prawda leży pośrodku? SADOMASOCHIZM?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czy to mozliwe?
wiem, franki i to właśnie usiłuje uczynić ale też nie chce sie zagonić w egoizmie - jakieś obowiązki mam wobec meza i najpierw on musi tu byc ze mna, zebym mogla zobaczyc czy to wszystko ma sens - na razie co moge zrobic - to zrobilam (zakonczylam "zwiazek" z kochasiem) dziwnie sie kochas zachowuje, bo moze ma wyrzuty sumienia i poczucie winy wobec swojej kobiety Niekoneicznie jego zachowanie swiadczy o checi bycia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pallikot
Franki jesteś niepoprawny. Dostrzegasz tylko własne zdanie. Dlaczego patrzysz na te kobiety przez pryzmat swoich pogiętych losów. nikt nikomu nie da gwarancji, że życie jest łatwe. Sorry. Że będzie łatwe. Łatwo jest kogoś krytykować, trudno jest podjąć decyzję dotyczącą nas samych. Łatwo jest pocieszać trudno dać gwarancję, że nasza rada przyniesie skutek. Więc przerwij swoje wymądrzone filozofie życiowe i skup się na materii. W tym przypadku wskazane jest myśleć LOKALNIE, a GLOBALNIE to jak temat się wyprostuje. Popieram " czy to możliwą " Spróbować nigdy nie zawadzi. Bo jeżeli się uda....... A tak Franki przy okazji to ty starasz się czytać między wierszami. A ja piszę wprost. Bez jakiegoś podtekstu. Starasz się wszystkim wcisnąć słowa, których nikt nie napisał, ale które TOBIE SIĘ WYDAWAŁY. To tylko życie czyli szara rzeczywistość. HARLEKINA możesz kupić w kiosku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Franki bez zmian
"Starasz się wszystkim wcisnąć słowa, których nikt nie napisał" Nikomu nic nie wciskam. Ale nie daję też sobie wciskać, że nie padły słowa, które cytuję bądź też na które się powołuję. "Popieram " czy to możliwą " Spróbować nigdy nie zawadzi. Bo jeżeli się uda......." Ja też ją popieram, szczególnie jeżeli jej się uda (nie wiem NIESTETY tak do końca na czym owo udanie miałoby polegać; mam wrażenie, że na "niewydaniu się" najbardziej :( ). Jeżeli natomiast sprawa się rypnie (co praktycznie już nastąpiło) to jej nie popieram. A jak się tak przypadkowo wyda po udaniu? Strach się bać. Szkoda zdrowia.... Dopóki jeszcze jest młoda i wciąż obiecująca...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość babcia klozetowa z kafeterii
zawsze są dwa uda. Lewe i prawe. Jak się uda to autorka osiągnie jakiś konsensus. Jak się rypnie to też jest na przygotowana. Przynajmniej pisze że jest gotowa wypić to piwo. A ciebie Franki to jeszcze nie wyprostowało ? Podchodzisz do ludzi jak ten pies na łańcuchu. Niby się łasisz, ale jak ktoś rękę wyciągnie do ciebie to kły szczerzysz. Oj fałszywy ty jesteś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czy to możliwe?
franki podziel sie prosze swoja koncepcja dotyczaca kochasia babciu kolozetowo :P oczywiscie, ze poniose konsekwencje A co innego mialabym robic? udawac, ze to nie ja ? :P caly czas mysle, że - coś być musi do cholery za zakrętem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość babcia klozetowa z kafeterii
Przeważnie rośnie tam drzewo, chociaż nie powinno. I wszyscy z nadzieją w oczach, albo w sercu robią wielkie bum. ! Widzisz mała to tylko życie. Podobne do koszulki niemowlaka. Za krótkie i obesrane. :( Ale podobno nadzieja matka głupich. Wszystko jest możliwe. Wiem tylko jedno. Czasu nie da się cofnąć. Ale jak mawia mój stary znajomy.." co jeden człek spieprzy to drugi jakoś naprostuje"...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gdyby nie maz
Wspolpracujemy zawodowo i kontakt mamy przez prace. polubilam go bardzo i gdyby nie maz to chcialabym z nim byc bo mi bardzo odpowaida okropnie sie mna zafascynowal, szalal za mna, zauroczony na maksa i dalam sie uwiesc po prostu teraz wiem ,ze seks moze byc zaj**sity Z mezem taki cudowny nie jest Nie wiem o co chodzi, ale z tym nowym jest lepszy duzo, na sama mysl o nim mi goraco sie robi zdobyl mnie, a ja sie dałam zdobyć I jak juz sie zdecydowalam to calkowicie A za to on zaczal sie motac Nie wiem jakie sa przyczyny jego wycofania sie, tzn nie wycofal sie calkiem, ale tez nie chce seksu tak bardzo jak wczesniej Dzwoni często, opowiada mi o swoim dniu, zartujemy i ogolnie fajnie. sporo rozmawiamy, a nie ma z jego strony zadnych aluzji do seksu W sumie nie wiem po co dzwoni Mial byc tylko do seksu, a nie pogaduszek Nie wiem? wprost sie zapytac po co dzwoni i mi streszcza swoj dzien? czy gadac jakby nigdy nic ? bo w sumie nie wiem czy mam cos robic w ogole niby pragnie, chce, ale nie ma seksu Widzę, że on ma jakieś watpliwości, a jakie to nie wiem Nie mówi ustalilismy, że mowimy sobie wprost wszystko, wiec go zapytalam czy moge przyjąc, że juz nie bedzie seksu między nami i że to koniec, bo chcę wiedziec na czym stoję Odpowiedział mi- będzie ok Czyli w sumie nic nie powiedział On ma swoją kobietę (w sumie dziewczynę spotykają się w weekendy tj, on ją odwiedza w soboty i niedziele po południu) myślę, że jego wielki problem polega na tym, że z jednej strony szkoda mu całkiem utracić ze mną kontaktu, z drugiej strony z jakiegoś powodu boi się współżycia ze mną Jest wysoki, zgrabny, dla mnie baardzo przystojny, miły i seks z nim byl dla mnie odlotowy Jeszcze tak dobrze mi nigdy nei było Zreszta on mowil mi to samo, że jest w szoku, że tak go podniecam wielokrotnie to mówił ... i dlatego to takie dziwne dla mnie, że skoro go tak podniecam to dlaczego nie uprawiamy tego seksu Nie pojmuję Nawet mi śpiewa piosenki do telefonu, ale o seksie ani słowa Powiedziałam mu już dawno, że zamierzam odejść od swojego faceta Posunełam sie nawet do stwierdzenia, ze mamy przerwe w zwiazku i pytalam go czy w jego ocenie mam jeszcze szanse poznac kogos na normalny zwiazek ,a nie tylko seks Odpowiedzial mi, ze tak Wiec on wie, ze ja coś próbuje zrobić ze swoim życiem myslę, ze on sam nie wie czego chce Nie potrafi ani w tą ani w tą albo jest fiutem, który się mna bawi ale nie wydaje mi się, żeby taki wredny był Wygląda na dobrego człowieka /cyt. za jakajajaka - tekst został złożony z twoich wpisów jaktomożliwa popełnionych do w/w dnia/ nic co przeczytałem później nie zmieniło mojej koncepcji odnośnie kochasia; raczej było jej potwierdzeniem "skup się na materii" - zaleca mi pan P. Zaprezentowałem materię w czystej postaci. Co z tej materii pozwala ci Pallikocie na zaprezentowanie opinii: "To zwykły kundel latający za sukami co mają cieczkę."? Ja raczej uważam go za przegranego faceta, który wpieprzył się w coś z czego chce się wygrzebać, ale równocześnie ma nadzieję, że jaktomożliwa nie jest aż taka beznadziejna, chociaż już się też boi, że jego nadzieje mogą okazać się nie do końca płonne. mówiąc wprost.... jaktomożliwa, jak się nie obrócisz to i tak zawsze dupę będziesz miała z tyłu przypudruj więc nosek i ruszaj swoją drogą czy będziesz tłumaczyła mężowi, że przysięgałaś go nie opuścić gdy poweźmie wiedzę w temacie i wystawi cię za drzwi? z poważaniem franki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pallikot
Franki i to faktycznie było lokalnie. :) Jeżeli chodzi o p.."CZY TO MOŻLIWE" to już pisałem. Uważam za naganne to co zrobiła. Wpierw odejść - potem nowe bara bara. W ciągu dalszym rozpatrywałem tylko opcję "powrotu" do stadła małżeńskiego i konsekwencjami jakie się pojawią. Jak napisała kobieta w szarym konsekwencje mogą okazać się totalną ruiną bez jakiejkolwiek szansy na ciąg dalszy. W dalszym ciągu twierdzę że czy to możliwa jest jeszcze zbyt niedojrzała pomimo 30 lat. Wiele jeszcze kubłów zimnej wody przed nią nim osiągnie status kobiety w pełnym tego słowa znaczeniu. Na razie jest to tylko istota rodzaju żeńskiego nadająca się do ........ Wpisz co uważasz za stosowne, a na pewno się nie pomylisz. :P Jeżeli, powtarzam JEŻELI dostrzegła swój błąd w sposobie pojmowania małżeństwa w pojęciu przysięgi "NA DOBRE I ZŁE - W ZDROWIU I CHOROBIE " To ma szansę może nawet i w tym związku osiągnąć coś co się szczęściem zwie. Ale to również zależy od męża i od jego zasobu wiedzy o jego małżonce. Nie życzę autorce źle, ale gdy do męża dotrze info o jej uniesieniach i zabiegach w temacie "kochaś" nie rokuję jej jakichkolwiek szans na słodycz życia i kontynuację tego małżeństwa. Dlatego proszę sądu uważam osobiście jako widz postronny z "pewnym" doświadczeniem w tej materii, że autorka nie chcąc mieć gorszych komplikacji w razie wpadki w terminie późniejszym powinna zrobić co następuje.:.. Powiedzieć jednak małżonkowi (jeszcze) o zaistniałym fakcie i wytłumaczeniu mu jakie pobudki nią kierowały. Co prawda widać z całego topiku, że jedyną pobudką była czysta niczym nieskalana CHUĆ jaką poczuła w stosunku do stosunku." Takowe rozwiązanie skróci na pewno decyzję małżonka co do ciągu dalszego związku z cytowaną tu autorką, a jej osobiście skróci ewidentnie czas oczekiwania na ewentualne wyjście "szydła z worka" I na tym kończę pozostając w c. d. tylko niemym widzem. | poważaniem Pallikot.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Franki bez kochanki
panie P., jannuszku, pozwolę sobie ze względu na starą znajomość.... Podpisując się nie tylko RĘCOMA pod twoim tekstem, nie byłbym sobą..... "Jeżeli, powtarzam JEŻELI dostrzegła swój błąd" (a dlaczego nie kontunuowałeś: JEŻELI to był błąd?) Strasznie asekuranckie to JEŻELI. To jest twój globalizm, który zarzucasz właśnie mnie. Czy TWOIM SUBIEKTYWNYM ZDANIEM dostrzegła czy nie? Czy TWOIM SUBIEKTYWNYM ZDANIEM był to błąd w sztuce czy przewidywalny skutek? pozdrawiam franki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pallikot
Miałem już zakończyć swoje wypociny, ale Franki sprowokowałeś mnie. Tym razem ostatecznie i finalnie. W swoim życiu nie należałem do świętych. :P Rwałem wszystko co miało długie nogi i chodziło w "spódniczkach". Więc pewnego rodzaju doświadczenie i skutki po są mi znane. Jednak kiedyś tam dostrzegłem coś co zmieniło moje podejście do tematu. Dostrzegłem dom, rodzinę i "ciepłe bambosze" Miałem przecież na miejscu wszystko co potrzebowałem. Tamto poza nawiasem było tylko inaczej opakowane. Więc jako pomyślałem tak i postąpiłem powróciłem na prostą ku obopulnemu zadowoleniu. Okazało się to trafną decyzją. Więc patrząc wstecz nie określam swojego postępowania jako błąd . Lecz nazwę je krótko "skurwysyństwem" Nie używam takiego określenia względem autorki. Ale nawet jeżeli jej mąż (zakładam, że jest to tylko jej imaginacja ) zdradził ją to czy ona wiedząc, że mąż jest skurwysynem musi również postąpić po kurewsku ? No i tak wywaliłem prosto z mostu. Wiem dzisiaj. Wpierw rozstanie później dopiero nowe bagno. Ale ponoć na błędach człowiek się uczy. Ale z racji swojego takiego a nie innego postępowania w przeszłości śmiem wypowiedzieć swoje zdanie w takiej właśnie postaci. Pani zdradziła męża. Była zachwycona seksem z kochasiem. Ale ten sam sex z mężem również może być zachwycający. Trzeba się tylko o to postarać. Przekonałem się o tym na własnym przypadku. Powiem więcej. Ten sex z żoną jest najwspanialszy i o wiele lepszy niż z tamtymi panienkami. Z żoną rozumiemy się bez słów Każdy jej grymas, gest, westchnienie dają mi do zrozumienia co jej się podoba a czego nie lubi. I vice versa. I to jest najpiękniejsze. Czasem gdy siedzi na kanapie przytulona do mnie czuję ogromną satysfakcję z tego, że ona jest obok. Że jest ze mną. Przyznam się również, że gdyby odeszła po tym co jej nawyprawiałem pewnie załamałbym się. Gdyby ona w odwecie zrobiłaby to co autorka przekreśliłaby na amen wszystko to co jest między nami. Dlatego odpowiem teraz wprost na tytuł topiku. ZDRADA NIGDY NIE ULECZY ANI NIE NAPRAWI ZWIĄZKU. Zdrada może co najwyżej otworzyć oczy na swoją głupotę. Zresztą autorka zachwycała się kochasiem i jego narządami do czasu. W momencie gdy zorientowała się że tajemnica może ujrzeć światło dzienne wpadła w panikę i lekkie otrzeźwienie. Ale finał dopiero przed nią. Dlatego moja propozycja pozostaje niezmieniona. Tylko prawda może naprawić związek. PRAWDA I SZCZEROŚĆ. Dzięki Franki. Miło mi było konwersować z tobą. I przepraszam za czasem zbyt ostry osąd. Ale jak sam pisałeś każdy broni swoich racji. Pozdrawiam i żegnam. A autorce życzę by przemyślała wszystko jeszcze raz i podjęła decyzję sensownie. Jeżeli nawet to małżeństwo się rozpadnie to ma jeszcze szansę w przyszłości na nie popełnianie takich "numerków" Czy będzie w nowym związku czy starym to wszystko zależy od niej i od męża. Ale głównie od męża.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość BBRRRRRRRRR
hmmmmmm palikocie czy nie masz czasami checi na małe co nieco? Czy wystarcza ci satysdfakcja z tego że obok siedzi żonka? No cóż jak czytam ciebie to tak jakbym czytał o sobie tyle że ja w dalszym ciągu uganiam sie:) no wiesz. Czasami myślę o wstrzemięźliwości ale wytrzymuję króciutko w takim postanowieniu- sam wiesz że to uzależnienie czy to od seksu czy od samych łowów. Na razie jestem czysty wprawdzie od jakiś ( :) niedługo ) ale już mnie nosi. Jak sobie z tym poradziłeś?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czy to możliwe?
palikot wiesz co, kutas zwykły jesteś :), jeb.aleś co popadnie, wyszumiawszy się wróciłeś do żonki i smiesz twierdzić, że jakby ona "numer Ci wywineła to bylby koniec" Zajebista ta Twoja milosc, mi wolno, a ona ma cicho siedziec Kali ukraść krowe ..... to nie jest partnerski uklad krytyka Ciebie wcale nie oznacza, ze siebie wybielam Absolutnie, wiem, ze zrobilam zle , bardzo zle Ale to co napisales to paskudztwo, powinienes dostac od zony to co jej dales, przelknac, i wtedy pierniczyc o milosci A tak to masz grzeczna, poddana zone, ktora czekala na jasnie ruchacza .... nie no ty milujesz wielce, ale siebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pallikot
Trochę to wszystko nie tak sobie tłumaczysz. Ja powiedziałem żonie o wszystkim i to że nasze małżeństwo pozostało jest za jej zgodą i aprobatą. Ona nie pochwalała moich wyskoków. Nie oznacza też że od razu rozłożyła nogi i dalej do przodu. Była kara i to ogromna. Musiałem wykazać nie tylko skruchę, ale i to że chcę aby to trwało. Żona nigdy nie zapomniała tego co jej zrobiłem, ale nie dała dupy pierwszemu lepszemu żeby dokonać aktu zemsty. A po czasie minionym mam świadomość. Dupa to dupa może być inaczej opakowana, ale własna. To tak jak z mieszkaniem. Możesz zrobić z niego przytulne gniazdko, albo tylko pokój noclegowy. Powtarzam jeszcze raz pisałem, że do świętych się nie zaliczam. I właśnie dlatego mogę napisać to co napisałem. A ty nie osądzaj swojego bzykanka na boku w pryzmacie mojego. Gdybyś ty stwierdziła że jesteś pomiotłem i osądziła kogoś za podobne postępowanie z racji przykrego doświadczenia ja nie napisałbym że jesteś fałszywa. Stwierdziłbym tylko że wiesz co piszesz bo doświadczyłaś to na sobie. A twój post ostatni świadczy że jeszcze tłumaczysz swoje postępowanie jako słuszne. Mnie się wydaje że dorosłem by być mężczyzną. Ale czy ty jesteś już dorosłą kobietą zdolną być żoną a nie lalką Barbie ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czy to możliwe?
a skad wiesz co kierowalo Twoja zona, ze sie zgodzila i istniejecie nadal ? moze strach przed byciem sama a nie milosc chodzi mi o to co wyplywa z Twojej wypowiedzi - zachowuejsz sie jakbys mial prawo do wszystkiego i nie mowie, ze moje dzialanie jest sluszne Ale to co Ty mi radzisz jest mozliwe w takim ukladzie - maz poczuwa sie do winy za pewne rzeczy A ON SIE NIE POCZUWA nawet jak mu kiedys przedstawilam dowody, ze zrobil ZLE i zazadalam wyjasnienien OLAL TO Stwierdzil, ze NIE BEDZIE SIE TLUMACZYL i jak mi nie pasuje to moge ..... dopowiedz sobie i wtedy zachowalam sie jak idiotka i skulilam uszy sedno tez takie - ja sobie samej nie moge przebaczyc, ze tak sie dalam stlamsic mezowi Nie wiem porabane to wszystko Nie wiem, ale mnie nauczono, ze jak bede postepowac ok, uczciwie wobec kogos to dostane to samo w zamian Meza wychowano inaczej i szokiem dla mnie bylo jego postepowanie wobec mnie (ze ja ok wobec neigo, a on ze mna w kulki leci) Ija nie potrafilam sie odnalezc w tej relacji i roslo we mnie poczucie krzywdy i zalu, ze jestem poszkodowana Dosc sily na rozejscie w sobie nie znalazlam Efekt taki jaki jest - zdrada - na zlosc mamie odmroze uszy Po prostu olbrzymie roznice w wychowaniu i podejsciu do zycia miedzy mna i mezem I teraz dluga i ciezka praca, zeby to zniwelowac, o ile sie da ale wiem, sama sobie jestem winna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czy to możliwe?
i nie zamierzam sie przed mezem plaszczyc, zdrada to byl blad, ale tylko i wylacznie ze wzgledu NA MNIE SAMA bo siebie ponizylam i zgnoilam jego uczucia w tym zakresie to chyba mam w dupie On sie mna nie przejmowal, ja nim tez nie bede Teraz mozemy zaczac z rownej pozycji i albo bedziemy zespolem na rownych zasadach albo sie rozejdziemy przyznawac sie mu nie zamierzam, a nawet jak uslyszy plotki - to nei ejst zaden dowod Ja zylam z plotkami i jakos dalam rade No to niech i on sie postara Nie bede nikogo blagac o to zeby ze mna byl Mam juz dosc bycia kims drugiej kategorii I teraz sie bede dla siebie liczyc tylko ja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość babcia klozetowa z kafeterii
"i nie mowie, ze moje dzialanie jest sluszne Ale to co Ty mi radzisz jest mozliwe w takim ukladzie - maz poczuwa sie do winy za pewne rzeczy A ON SIE NIE POCZUWA nawet jak mu kiedys przedstawilam dowody, ze zrobil ZLE i zazadalam wyjasnienien OLAL TO Stwierdzil, ze NIE BEDZIE SIE TLUMACZYL i jak mi nie pasuje to moge ..... dopowiedz sobie i wtedy zachowalam sie jak idiotka i skulilam uszy sedno tez takie - ja sobie samej nie moge przebaczyc, ze tak sie dalam stlamsic mezowi Nie wiem porabane to wszystko " Ja odczytałam palikota wprost. Tak jak napisał. Nie doszukiwałam się niczego pomiędzy wierszami. Powyższy cytat staram się też czytać wprost. Stwierdzasz na końcu " Nie wiem porabane to wszystko" Partnerzy nigdy nie dobierają się na zasadzie pokrewnych dusz. Partnerzy zawsze mają różne przeciwności charakteru. Różnią się od siebie jak dzień i noc. Ale to właśnie wpływa na to, że uzupełniają się i są szczęśliwi. Czasem mają obydwoje dominujące temperamenty i stąd burze z piorunami. Ale ja zapytam cię mała wprost. Pomijam fakty jego rzekomej zdrady. Pomijam wyskok twój z facetem na bzykanko. Czego ty naprawdę chcesz? Czego naprawdę pragniesz. Pomijam twoje żądania do męża w stylu ZMIEŃ SIĘ. To jest temat długofalowy ta jego zmiana. Czego oczekujesz sama od siebie i dla siebie ? Kim jesteś, a kim chcesz być ? Z kim jesteś i z kim chcesz być. To takie proste pytania i możesz sobie prosto odpowiedzieć. A tak między nami... najlepsza na świecie jest miłość w klozecie... Oj nasłuchałam się jej oj nasłuchałam.:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Franki bez kochanki
"mnie nauczono, ze jak bede postepowac ok, uczciwie wobec kogos to dostane to samo w zamian" Jak można wierzyć w takie bzdury, przecież już od dziecka IŻ TO JEST BZDURA TO SIĘ WIE!!!!!! Mnie uczono inaczej: Postepuj uczciwie wobec innych, NIGDY nie kalkulując czy to ci się zwróci. Rób to z SZACUNKU DO SAMEGO SIEBIE.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czy to możliwe?
dobra doprecyzuje sie Nie mowiono mi - badz uczciwa inni tez beda Tylko badz uczciwa ale nie powiedziano - co mam robic jak sie okaze, ze ktos mnie w wała robi :) i uczono - ze trzeba byc uczciwym i teraz ja (jak postapilam nieuczciwie) platam sie motam dusze itd wpakowałam sie w to gówno sama (malzenstwo, romans) to i sama sie musze wyplatac mam dosc :):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Franki bez kochanki
"nie powiedziano - co mam robic jak sie okaze, ze ktos mnie w wała robi" A mnie powiedziano..... Użyj głowy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Franki bez kochanki
"uczono - ze trzeba byc uczciwym i teraz ja (jak postapilam nieuczciwie) platam sie motam dusze itd" czyli mówiąc krótko: nie nauczyli cię DOKONYWANIA WYBORÓW (ze świadomością ich konsekwencji). Czy to była jakaś szkólka parafialna, czy to ty byłaś wyjatkowo odporna na wiedzę? Nie obciążaj nauczycieli (nawet tych najgorszych) za swoje braki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak to łatwo
zwalać winę na kogoś gdy się samemu nie jest fair. Zdradziłaś bo zawinił mąż. Każesz się mężowi zmienić bo ty zdradziłaś. I tak pętla zamyka się na twojej szyi. Ktoś kogoś powiesi na niej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czy to możliwe?
ja po prostu chce zaczac jeszcze raz odciac gruba kreska wszystko i od nowa pamietajac o starych bledach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak to łatwo
bez męża ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czy to możliwe?
jak sie da to z mezem jak sie nie da - sama

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak to łatwo
chyba że mąż da ci taki wycisk że zostaniesz na wózku inwalidzkim:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czy to możliwe?
nie da mi żadnego wycisku - bo sie nie dowie Kochanek mu nie powie, a nikt nas nigdy nie widzial razem (bylam przezorna) ma juz doswiadczenie, zdradzily go wszystkie jego poprzednie kobiety

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ktosktoswspanialyy
czy to możliwe? Kobieto...dziwko czy kurwo - wszystko pasuje. Słuchaj, jest coś takiego w nas, jak wyrzuty sumienia. Nie teraz to za 2 lata przyjdą do Ciebie. Upomną się, bo nie tak łatwo krzywdzić drugą osobę mimo kurewskiego charakteru. Ciało, organizm kiedyś Ci się upomnij o to. Nie ważne czy miaąłś podejżenia, nie ważne czy było Ci źle, poprostu zdradziłaś osobe, która Cie kochała albo wciąż kocha. Nie lepiej było rozstać się? Pogadać? Kutas Ci sie ślizgał w pochwie inny, to nie był penis Twojego męża. Dobrze Ci było. Tylko czy Twojemu mężowi też? Po co kogoś ranić jak jest tyle wyjść? Nie lubie dziwek...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×