Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Nusiaaa

IN VITRO - zapraszam te które przed, w trakcie i po

Polecane posty

Tigla buziaki wielkie lepiej tego nie mozna bylo ujac! Akacja nie chce sie powtarzac po Tigli ale naprawde jestescie oboje z mezem super przykladem na podejscie do in vitro caluje was mocno i wiem ze wam sie uda bo wlasnie o psychike w tym wszystkim chodzi. Lunede ja tobie tez zazdroszcze ze juz jutro podejrzysz swoje szczescie ,tak tak zapytaj o te cytrusy.. Kochane dziewuszki pozdrawiam was wszystkie i zycze milego dnia..Nie wiem jaka pogoda u was ale u mnie pada i jescze jutro strasza jakims sniegiem...brrrrrrrr

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tigla jak przeczytalam twoj wpis to to samo pomyslalam ze jakas telepatia ale wiesz co fajnie ze jest nas dwie myslace podobnie mysle ze Alokaa powinna sie zastanowic bardzo... Kurcze ja tez duzo pije nawet bardzo ,moze tak powinno byc. Buziaki spadam za jakas godzinke was poczytam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Alokaa
Dziewczyny. Bardzo Wam dziękuje za odpowiedź :) Aneczka faktycznie nie miałam HSG pod znieczuleniem. Dostałam chwilę przed zabiegiem nospę!?!?! Po tym zabiegu obiecałam sobie, że nigdy więcej tego nie zrobię, ale po cp znowu była konieczność. Tym razem miałam robione hsg cewnikiem, a nie aparatem Schultza. Było lepiej. Jednak o wiele milej wspominam laparoskopię, mimo, że miałam ją robiona w ostatniej chwili niedługo po trafieniu do szpitala. Aneczka punkcja bez znieczulenia? PODZIW!! Aneczka życze by to był ostatni raz !! Akacja przykro mi, że się nie udało. Zazdroszczę wyprawy do Ameryki. Widzę, że sporo z Was mieszka poza Polską. Aga 37 też jestem ze Szczecina i pewnie leczymy się w tej samej, jedynej klinice. Pewnie każda z nas ma inne doświadczenia, ja jednak mam pewne „ale do kliniki, ale może rozpisywać się nie ma sensu. Domyślam się, że samo in vitro jest ciężkim psychicznie przeżyciem. Dopadła mnie chyba lekka depresja jesienna, ale znowu odkładanie tematu na następne miesiące tylko pogłębia pustkę i mój stan Aga ja od lutego mam to samo, leki, monit i nic. Na gonadotropiny wydałam w jednym cyklu 1300 zł!!!! A i tak pęcherzyk wyrósł po złej stronie :) Także też wychodzę z założenia, że czekanie nie ma sensu i trzeba działać. Ja zresztą mam takie przeczucie, ze z moim drugim jajowodem też nie jest zbyt dobrze. W ciąże zawsze zachodziłam zaraz po hsg, nigdy inaczej Tigla masz trochę racji. Co do leków bardziej miałam na myśli, że wolę się nabrać leków do in vitro, niż brać je co mc i nie mieć z tego żadnych efektów Masz rację również do mojego strachu. Powinien liczyć się cel. Zawsze miałam dużo siły do działania. To pierwsze HSG chyba mnie trochę złamało. Masz rację, muszę to przemyśleć, ale czuję, że chcę podjąć to ryzyko. Wiem, że może się nie udać. Wolę się miło rozczarować niż nastawiać na cokolwiek Zrobiliśmy już wyniki-HIV, WR, LH, FSH. Co do kariotypu mój lekarz mówi, że na razie nie ma sensu. Przynajmniej zaoszczędzimy kasę na zabieg, bo kariotyp na nfz nie wchodzi w grę. Dziewczyny czy u Was dziś też tak sennie i dezczowo?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tigla ja też nie wiem czemu zażyczył sobie ten kariotyp przed ivf:( Pewnie chciał żebyśmy zrobili te kariotypy w jego klinice, zawsze to kaska dla nich. Ale kłocić się z nim nie będę. Załatwiłam na NFZ i dlatego tak dług się czeka. Alooka można zrobić na nfz. Ja akurat robię we Wrocławiu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czesc dziewczyny :) Tigla, tak masz racje, juz przebieram nozkami bardzo na jutro! Ok...zapytam..ale z pelna swiadomoscia, ze zrobie z siebie idiote, bo znam dobrze mojego lekarza szwajcarskiego tutaj i wiem, ze eg niego WSZYSTKO mozna i ze ciaza to nie choroba, wiec nie mam sie niczym organiczac, takie jest jego zdanie, ale zapytam, bedzie mial ubaw! XX Akacja...kochana, tak mi przykro...ale jestes pewna, ze to nie krwawienie nie-okresowe, tylko inne...moja kolezanka dowiedziala sie o ciazy w 3 miesiacu a nie skapnela sie wczesniej bo miala caly czas taki niby-okres...moze jednak warto zrobic ta bete HCG??? a podrozy do Ameryki Pld to Wam bardzo zazdroszcze i gratuluje!! super przygoda! i wspaniale podejscie! tak trzymaj, jestes dla nas przykladem :) XXX Alokaa...ja mam do invitro podejscie pragmatyczne. Probowalam kilka lat naturalnie, nie udalo sie. Probowalam 6 razy Inseminacje. Nie udalo sie. Wiec kolejny krok to In vitro. Nie zastanawialam sie ani chwili. Zaluje, ze robilam az 6 IUI a nie in vitro po 3 nieudanych, no ale trudno. Kochana, punkcja nie boli! jestes uspiona. budzisz sie i juz. Moze potem troche, ale ja naprawde nie czulam nic powaznego. Owszem, leki hormonalne obciazaja organizm, to prawda...ale jak to mowi moj lekarz: dla dobrej sprawy :) Oczywiscie inf to skutecznosc tylko 30 % ale i tak warto probowac! trzymam kciuki za Was! XX Aneczka, jak sie czujesz? Mam nadzieje, ze podejdziesz jak najszybciej! XX Justynka i Aga- pozdrowienia!!! XX papa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Alokaa ja tez mam pewne do kliniki zastrzezenia i byc moze mamy podobne,mojm lekarzem prowadzacym byl prof.K transfer robil mi dr.B. a potem na kontroll chodzilam do dr.S. i powiem ci ze i tak wrocilam do swojego wczesniejszego lekarza nie z tej kliniki bo kurcze u niego czuje sie poprostu lepiej..on mnie namowil na in vitro ,on przeszedl ze mna wszystkie moje ostatnie niepowodzenia i byl lekarzem ktory laparoskopowo usuwal mi ciaze z jajowodow a potem same jajowody..i jakos za klinika vitrolife nie tesknie.. Tez mi robiono hsg jeszcze z jednym jajowodem i niby bylo ok ale i tak z tego nic nie wyszlo.. Decyzje musicie podjac razem z mezem wspolnie...to jest wazne bo musicie sie pozniej wspierac..kochana glowa do gory bedzie dobrze zobaczysz.. Pozdrawiam was kobitki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Alokaa powiem Ci, że ja miałam parę laparoskopii, konizację, pobierali wycinki na żywca (czasami nieumiejętnie) i nad tym przeszłam do porządku dziennego. Ale HSG bez znieczulenia wspominam to koszmarnie. Lunede pytaj, trudno-lekarz też człowiek i niech ma trochę radości :) W poniedziałek ja zapytam i porównamy szwajcarskie i polskie podejście lekarzy do cytrusów w ciąży :) Dziewczyny badają Wam już szyjkę ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Alokaa
Justynka nam na nfz kariotypu nie zrobią. Podobno muszą się bardzo tłumaczyć i wysyłają pary z bardzo złym nasieniem albo min 3 poronieniami. Mój lekarz powiedział, że nie uda mu się nas przepchnąć. Trudno. Zresztą powiedział, że na razie nie ma wskazań. Lunede dziękuje Ci za wsparcie. I gratuluję, że dałaś radę i mały dzidziuś jest już z Tobą. Aga ja na samym początku chodziłam do B, ale te kolejki, te wizyty po 5min, to zapominanie z czym przychodzę. Potem chodziłam do innej lekarki z 3 piętra w Policach, teraz znowu do VL do C. Nareszcie lekarz który poświęca nam czas i uwagę. Nie zmienia to jednak faktu, że nie lubie tej klinki. Brak konkurencji być może sprawia, że mam wrażenie, że jest dużo braków Straszny brak intymności w tak intymnych sprawach. Cieszę się, że masz fajnego, stałego lekarza, który jest z Toba w tym wszystkim. To strasznie cenne. Tigla to jestem pełna podziwu. Wycinki na żywo, nieźle Usciski dziewczyny!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wycinki dla mnie to naprawdę pikuś w porównaniu z Hsg. Ja skierowanie na genetyczne miałam od lekarza ogólnego-byłam po jednej stracie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć dziewczyny. Alokaa ja miałam pierwsze HSG robione w szpitalu na Śląsku i to była porażka; bez znieczulenia, lekarz kazał mi się rozluźniać, a ja nie mogłam, łzy płynęły mi z oczu. Potem lekarz stwierdził, że tak złego wyniku jeszcze nie widział (niby jeden jajowód niedrożny i kształt macicy nie taki jak powinien); po prostu masakra. Potem 2gi raz miałam robione HSG w klinice we Wrocławiu, prywatnie; nic nie poczułam, nic nie bolało i okazało się, że oba jajowody w porządku, macica też. Alokaa ja miałam wczoraj robioną punkcję, byłam uśpiona, nic nie czułam, byłam w szoku jak pielęgniarka powiedziała, że już po wszystkim. Wczoraj trochę plamiłam, dzisiaj już nie, nie boli bardzo, tylko "czuję, że miałam tam coś robione", nie umiem bardzo szybko siadać, ale jest naprawdę dobrze, naprawdę nie ma się czego bać ;-) Pozdrawiam wszystkie dziewczyny :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Alokaa
Dziewczyny dziękuje za wsparcie, dobre mądre słowa, nawet nie wiecie jaką człowiek czuję moc. Pati w takim razie cieszę się, że HSG też już za Tobą. Tak sobie myślę, że ten aparat Schultza powinni dawno wywalić ze szpitali i robić HSG cewnikami. Ja krzyczałam za pierwszy razem. Było mi wstyd, ale to było silniejsze ode mnie. Prawie zemndlałam. Dziękuje Ci za dobre słowa po wczorajszej punkcji. Ile pęcherzyków wyjeli? To teraz trzymamy kciuki. Akurat prezent na święta. Dziewczyny raz jeszcze i drugi i trzeci dziękuje. Piszecie, że HSG to większy ból więc jakoś się uspokajam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aneczka, a niederlandzki, to jaki jezyk, holenderski, tak? u mnie francuski, zgadza sie, ale ja pracuje po angielsku, francuski to tylko na zakupy i luzne proste rozmowy, ale wciaz sie ucze i nie poddaje, moze kiedys wyjde ponad poziom Myszki Miki :( Jesli chodzi o wszystkie interakcje, ktore mnie czekaja w szpitalu z lakerzami, to jesli nie beda mowic po angielsku, to bedzie ciezko :( niestety to sa te minusy emigracji... xx Alokaa, ja nawet nie wiem co to jest apart Schulza, ale z tego piszesz brzmi baaardzo starmodnie i przedpotopowo...ja mialam robione HSG tu w Szwajcarii w szpitaku, cewnikiem chyba, bo mimo, ze bez znieczulania, nie wspominam tak zle tego badania, owszem nieprzyjemne, ale nie cierpialam jakos...biedna, chyba jakis dinozaur Cie dorwal... XX

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oh..aga, tak, podgladne go jutro, podgladne, ale czy on tam jeszcze mieszka? martwie sie, czy wszystko sie rozwija dalej, ale nic, jutro zobaczymy...trzymajcie kciuki, teraz mam koniec krytycznego 11 tygodnia... XX Tigla, co do picia, to ja dzisiaj w nocy o 2 w nocy wstalam i robilam herbate z cytryna i miodem, bo nie moglam spac bez wypicia ogromnego kubka-wiadra. :) XX pati, gratuluje punkcji, ile Ci wyjeli? XX

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej, już jakiś czas temu pisałam u Was. Po trzech nieudanych iui też coraz częściej myślę i ivf. Czuję, że czas ucieka. Na razie lekarz, oprócz dodatkowych badań nasienia, każe nam zrobić kariotyp. Dokładnie tak jak pisze Justyna83. W związku z tym mam pytanie do Ciebie, Justyna.Gdzie się leczysz? I jak załatwiłaś kariotyp na NFZ? Też jestem z Wrocławia, też chciałabym na NFZ, ale nie wiem, jak i gdzie to załatwić... U lekarza pierwszego kontaktu? Pozdrawiam i pewnie będę u Was gościć częściej:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Z 14 pęcherzyków wyjęli 14 kom.jaj., ale 5 od razu odrzucili (niedojrzałe). Dzisiaj dzwoniłam do laboratorium; jest 7 zapłodnionych; niby super, ale ja oczywiście martwię się, żeby się dobrze dzieliły... LuneDe (i dziewczyny) co sądzicie o nacięciu otoczki przejrzystej zarodka przed transferem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pati10 ja miałam nacinana laserem otoczkę przy pierwszym transferze, ze względu na endometriozę. Genetyczka mówiła, że to ułatwia zagnieżdżenie. U mnie się udało. Szczerze mówiąc potem nie wiem czy nacinali.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pati, assisted hedging, rozwazalam tak, jest dodatkowo platne, u mnie 500 zl, myslalam o tym, ale lekarz powiedzial, ze nastepnym razem, jesli sie nie uda teraz to next time, zrobimy AH. Ale mysle, ze warto, to moze tylko pomoc zarodkowi wykluc sie z otoczki, przeciez niepowodzenie tez moze byc z tego powodu ze zarodek sie wykluc nie moze XX aha dziewczyny, zapomnialam Wam powiedziec. ze dostalam dzisiaj antybiotyk, penicyline, na 5 dni, 3razy dziennie...oraz czopki jakies przeciwgrzybiczne :( niestety, wkladanie progesteronu paluchami w kiblu w pracy nie pomaga...:/ XX

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie! Tyle wpisów, że nie wiem od czego zacząć... Akacja, bardzo mi przykro... Szczęście w nieszczęściu, że masz jeszcze tyle mrożaczków. Następnym razem musi się udać! Trzymaj się dzielnie, naprawdę podziwiam Cię za spokój i opanowanie. Teraz odpocznij, zaplanuj wakacje i zbieraj siły:) Tigla, dziękuję za informacje:) w sprawie szyjki, na ostatniej wizycie lekarz mi ją zmierzył, bo mówiłam mu o moich silnych bólach. Było 2,5 cm z zagięciem, uznał, że wszystko w normie. A jak to wygląda u Ciebie? Nie rozmawialiśmy jednak o szczegółach, więc zapytam następnym razem:) Dziewczyny, w sprawie kariotypu, ja także robiłam we Wrocławiu, w poradni genet. przy ul. M. Curie-Skłodowskiej i powiem Wam, że czeka sie dłużej niż piszecie. Badania robiliśmy w grudniu, a wyniki były po 20 kwietnia... Najlepiej tam zadzwonić i ustalić termin, a potem bawić się w załatwianie skierowania od lekarza pierwszego kontaktu( ja tu miałam największy problem). Nie wiem dlaczego lekarze panicznie boja się dać skierowanie na badanie, które jest w istocie takie drogie, jakby sami mieli za nie zapłacić. Koszmar!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Lunede wspólczuję antybiotyku, ale jak mus to mus. Ja ze względu na aplikację dopochwową luteiny zdecydowałam się na doustny duphaston. Wiosanka jesteś pewna, że dobrze usłyszałaś : 2,5cm ?? To jest mało, chyba, że mierzył inną techniką, omijając zgięcie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Alokaa witaj! Dostałaś już wiele cennych rad i uwag od dziewczyn, musicie sami z mężem zadecydować i podjąć wspólną decyzję. Powiem Ci, że u mnie starania o dziecko biegły od 3 lat dwutorowo. Zdecydowaliśmy się złożyć wniosek o adopcję dziecka, a także podjęliśmy decyzję o ivf ( po wielkich trudach zresztą, bo bałam się jak cholera). Proces adopcyjny trwa zwykle długo, jest więc czas na podjęcie prób leczenia. Tym bardziej, że ivf nie jest takie straszne, jak się początkowo wydaje, a daje duże szanse na posiadanie własnych szkrabów... I jeszcze jedno, miałam podobną sytuację, co Ty. Jeden jajnik przestał mi funkcjonować, a drugi był po stronie niedrożnego jajowodu. Trwało to dość długo, ponad rok. Po laparoskopii wszystko wróciło do normy i jajnik działa do dziś:) Kiedy Ty miałaś laparo, po łyżeczkowaniu, czy przed? Myślę, że to ważne... Lunede, trzymam kciuki za jutrzejszą wizytę, pewnie maleństwo sporo urosło, czekam na relacje:) Pozdrawiam Was wszystkie :) Miłego wieczorku!!! papa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kurcze, Tigla, wystraszyłaś mnie teraz. Było dokładnie 2,5 cm, ale dr uznał, że jest wszystko dobrze, a mam do niego całkowite zaufanie. Może rzeczywiście liczył bez zgięcia?!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiosanka nie chciałam Cię przestraszyć. Jak twój lekarz mówi, że wszytko ok to tak jest :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tigla, napisz mi proszę ile długość szyjki wynosi u Ciebie, lub ile wynosiła w okolicach 11 tc. Jeśli oczywiście miałaś wtedy wykonany pomiar... Ciekawa jestem, po prostu:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziewczyny jak sie robi pomiar szyjki macicy? palcami bada? a jak Cie wiosanka bolalo, taki bol jakby w pochwie? taki troszke pulsujacy? tez tak mam....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiosanka nie denerwuj się ! Szyjkę u ciężarnej bada się ok.15 tc na fotelu i na usg dopochwowym (mierzy). Ja mam ok 4 cm.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej! Nie denerwuję się, spokojnie:) Ja miałam mierzoną szyjkę tylko przez usg dopochwowe i to był 10tc+4. Najlepsze, że moja koleżanka, która jest 3 tyg przed rozwiązaniem też miała długość szyjki 2,5 cm. Miałyśmy wizyty po sobie. Dziwne, co? Lunede, moje bóle były bardziej okresowe, zlokalizowane w podbrzuszu i po bokach, ale te pochwowe też miewam:) Taki chyba urok bycia w ciąży:) Pozdrawiam Was cieplutko:):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiosanka, dziękuję na informacje:) a w jakiej klinice robiłaś ivf? we wrocławiu? bo ja poważnie myślę o białymstoku, ale to strasznie daleko... (i kiepska droga).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Iwka, podchodziłam w Krakowie, bez rezultatu, a w tym roku w Łodzi w Salve u dr. Sobkiewicza. I choć były różne problemy po drodze bardzo cieszę się z rezultatu:) Pozdrawiam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do wiosanka
mam pytanie gdzie robiłaś w Krakowie ??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Alokaa
Dziewczyny jeden dzień, a tyle się dowiedziałam. Wasze historie i doświadczenia są strasznie cenne !! Pati super, że tyle pęcherzyków. Niech się teraz ładnie dzielą!! Dziewczyny widzę, że we Wrocławiu łatwiej zrobić kariotyp na NFZ. Dobrze, ze chociaż u Was Wiosanka też myślałam by iść dwutorowo. Tylko czy to nie jest bardziej obciążające? Mówiłaś w ośrodku, że planujecie jeszcze działać o własne dzieci? Ile u Was (gdzie?) czeka się na niemowlaka? Gratuluję, że in vitro udane i do tego bliźniaki !!!!!! Wiosanka ja miałam HSG, i w następnym cyklu z CLO ciąża (było podejrzenie, że bliźniacza, ale tego nigdy się nie dowiemy). Poroniłam, dostałam okres, życie wracało do normy i nagle się okazuję, że jest jeszcze ciąża pozamaciczna. To był lipiec 2011. Potem HSG w listopadzie, potem ciąża i w lutym łyżeczkowanie i od tego czasu cisza. Więc jeśli miałam łyżeczkowanie po laparo to co myślisz? Dziewczyny pozdrawiam i dobranoc. Jutro już piątek Taki mały pozytyw !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×