Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Igi01

Nie mogę zapomnieć o bólu podczas porodu

Polecane posty

Gość kaka lakaaaaa
Ja rodziłam w kwietniu 2011 i pierwsze miesiące po porodzie to była trauma dla mnie :O Z biegiem czasu mój obrzyd do tego bólu się zmniejszał.U mnie było tak:miałam cukrzycę ciążową, i w 38 tygodniu zapadła decyzja , że wywołują.Pojechałam rano na oddział żeby podawali leki-dostałam żel 3x co 6 godzin,owszem coś tam zdziałał,tylko chyba nie to, co miał zdziałać.W efekcie miałam spore bóle,i nic więcej.W piątek zwolnili mnie z bólami do domu,bo powiedzieli że po poprzedniej dawce narazie nic nie mogą podać.Pojechałam i cały dzień przesiedziałam na macie masującej nastawionej na największe obroty.W sobotę wróciłam na oddział i znów to samo-3x żel,ale szyja twarda,długa,zamnknięta więc nawet nie mogą przebić pęcherza.A więc piątek w bólach,w sobotę znów na oddział i żele-bóle były już non stop.Chciałam jechać na noc do domu,ale nie zgodzili się.No i wreszcie coś zaczęło się dziać-wieczorem w sb odeszły wody,szkoda tylko że położna która mnie badała stwierdziła,że nadal nie mam rozwarcia ani nic co by je zapowiadało :O Wody odeszły a wraz z nimi bóle,na krtóko,bo po kilkudziesięciu minutach pojawiły się i bóle i skurcze a ja musiałam leżeć pod ktg.Obserwowali,stwierdzili że nic z tego,dali usypiacze,przeciwbólowki i kazali iść spać,tyle że usnąć nie mogłam.W nd rano przeszedł gin,bada i ola boga radość bo mam aż 2cm.No to ja torba pod pachę i idę do windy zadowolona że idziemy rodzić,gin zgasił mój entuzjazm,bo powiedział, że za wcześnie.I sobie leżałam do nd wieczora,i pojechalam na porodówkę dopiero ok 18.Tam odrazu upomniałam się o epidural,dostałam go a gratis podali mi też oxy.Po oxy chciało mi się cholernie rzygać, szkoda , że nie miałam czym,bo od soboty rabo zabronili mi jeść i pić(brali pod uwagę cc..?) Leżalam sobie tak i leżałam w niedzielę wieczór i noc na porodówce,oxy płynęła,ja rzygałkam niczym.Co chwila przyłaził jakiś lekarz,prowadził z moją położną ożywioną dyskusję,ale mnie już było tak wszystko jedno co mi zrobią,że już nie słuchałam.Wykresy na ktg rosną w tempie ekspresowym,czuję urywanie dolnej części ciała-epidural dał bardzo dużo,miałam dobijany wężykiem przez całą noc.Ale mimo niego czułam ból i skurcze.Potem dostałam partych-i to własnie było miłe zaskoczenie,bo myślałam że wyprostuję kopyta a tu taka pewnego rodzaju ulga-szykuję się do ostrego pchania a lekarka do mnie że mam wstrzymywać,bo mam za małe rozwarcie-najwidoczniej jej nie satysfakcjonowało.Potem jak kazali przeć to mnie sił brakło :D nosz kurwa kabaret :D potem się rozmyśliłam,i stwierdziłam , że jednak nie chcę rodzić-pozdejmowałam nogi z tych skrzydeł łóżka,zacisnęłam je i koniec.Położna zrobiła larmo,przyleciała druga i hyc mnie za nogę,wywija mi ją do głowy,ale tym też mnie nie przekonała do urodzenia dziecka,więc wsadziła mi ręce do środka i wyjęła małego.Kiedy główka małego była już na wyjściu,ja wtedy stwierdziłam,że nie rodzę:O zdaję sobie sprawę z tego jaka to była głupota i jak powaznie mogła dziecku zaszkodzić, ale wtedy z bólu i zmęczenia nie myślałam o skutkach mojej głupoty.Dziecku nic nie jest,urodził się 3450,9/10pkt.Miał na początku problem z płaczem,był fioletowy ale wszystko dobrze się skończylo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kaka lakaaaaa
a no i personel szpitala walczył ze mną od 31 marca a dziecko urodziło się dopiero 4 kwietnia bardzo wczesnym rankiem.Podejrzewam, że gdybym nie urodziła porannej zmiany personelu,byłaby cesarka.Ale tylko sobie mogę podejrzewać.Dziecina zdrowa,nic mu nie jest,Mam tylko żal do lekarzy o to, że tak na mnie naciskali na poród sn-choć nie żałuję, że urodziłam naturalnie-ale chyba jednak mogli mi oszczędzić tej kilkudniowej męki,tymbardziej że w dzień poorodu czyli niedziela/poniedziałek byłam już tak wykonczona wcześniejszymi bólami, że nie miałam ani siły an9i ochoty współpracować z położnymi.Byłam przerażona dochodzeniem do formy bo po takim porodzie byłam gotowa że będę umierać- a tu okazało się, że zebrałam się błyskawicznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość liljana33
podziwiam was matki polk co decyduja sie na sn dzis mozna wszystkozaltwic wiec po co sie katowac, ja tego nie pojme nigdy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kocham siebie i tylko siebie
Ja rodziłam sn, 18 godzin, bez znieczulenia, na oksytocynie, z bólami krzyżowymi. Po wszystkim stwierdziłam że rodzic mogę co roku, w ciąży być- niekoniecznie:P. Nie taki diabeł straszny spodziewałam się czegoś znacznie gorszego. Odczuwałam w życiu znacznie silniejszy ból. Cesarka budzi u mnie paniczny strach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kocham siebie i tylko siebie
liljana33 a ja nie pojmę nigdy jak można kazać się kroić na życzenie... Dla mnie sn nie było żadnym poświęceniem, ani katuszami. A cc by było.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja mialam bole krzyzowe, porod sn, co dziwne nigdy nie mialam przerwy w bolach...w domu odeszly mi wody , do szpitala dojechalam na 19.00. potem papierkowa robota trwala jakies 2 godz...ok 21.00 wyladowalam na porodowce.....lekarz popatrzyl i ocenil , ze jako porod pierworodki to ok 15 godzin bedzie trwalo, i sobie poszedl.....ja dostalam boli chyba wszystkich razem, z bolu odlecialam, zero znieczulenia, zero kroplowek i po 2 godz urodzil sie zdrowy synus...takze moj caly porod od pierwszego bolu do ostatniego trwal dokladnie 2 godz i piec minut...skumulowane bole mnie wykonczyly....traume mam do dzisiaj.....minelo prawie 12 lat, a ja pamietam kazda chwile...popekanie warstwowe, pekniecie szyjki macicy..i szycie popordowe , ktore trwalo 1,5 godz....i niestety wlasnie przez to wszystko nie zdecydowalam sie juz na drugie dziecko....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×